Krzysztof Garbaciak i Arek Tyda - ECHA
- Kategoria: Wywiady
- Tomasz Karasiński
Pod koniec czerwca ukazał się nowy album zespołu ECHA, zatytułowany po prostu "Echa". Choć grupa istnieje już prawie dziesięć lat, wydanie płyty w takiej formie, pod nową nazwą można tak naprawdę traktować jako początek kolejnego rozdziału, nowe rozdanie lub ponowny debiut. Zawartość krążka zdaje się to potwierdzać. Może nie jest to jeszcze muzyczne arcydzieło, ale na pewno dostajemy sporo ciekawego, odważnego i bardzo swobodnego grania. Bez silenia się na oryginalność z pogranicza kiczu, wyczuwalnego na kilometr parcia na szkło czy atakowania słuchacza głupawymi numerami obliczonymi na skupienie jego uwagi choćby na dwie minuty. Po ludzku i po swojemu. Płyta nie okazała się oczywiście spektakularnym sukcesem, nie dotarła do pierwszego miejsca na oficjalnej liście sprzedaży OLIS-u ani nie pokryła się złotem. Ale nie o to chodziło. Zespół robi swoje, a jego członkowie cieszą się z kolejnych sukcesów, bo lubią grać i robią to w bardzo naturalny sposób. A ponieważ wciąż niewiele o nich wiadomo, postanowiliśmy sprawdzić co sami powiedzą o sobie.
Jak mogliśmy przeczytać w materiałach udostępnionych przez wydawcę w momencie premiery ostatniego krążka, ECHA oferują dojrzałe, eklektyczne brzmienie z wyrazistym wpływem alternatywy, choć w ich muzyce nie brakuje rockowych, mocniejszych akcentów. "Echa" to jedenaście podróży w oryginalny brzmieniowo świat ilustrowany ciekawymi tekstami. Promująca album piosenka "Polska na supeł" została wspaniale przyjęta przez słuchaczy Eski Rock i przez kilka tygodni gościła w zestawieniu Listy Przebojów Programu III Polskiego Radia, a sam album został płytą tygodnia w radiowej Czwórce. Grupa zdobyła liczne nagrody, między innymi w konkursach "Scena Machiny" i "Letni Hit Machiny", a także w plebiscytach portali internetowych. Ich dwa poprzednie albumy, "Co tam myślisz" i "Wszyscy i nie tylko wszystko" zebrały pozytywne recenzje na łamach gazet i portali muzycznych. Utwory z tych albumów gościły na antenie Trójki i Eski Rock. ECHA występowały na Open'er Festival, Slot Art Festival, Jarocin Festival, HejFest, Warsaw Orlen Maraton, nie wspominając oczywiście o licznych koncertach klubowych. Chłopaki mają na koncie również supportowanie takim grupom, jak Myslovitz, Happysad, Kult czy Perfect. Jak na grupę, o której wciąż słyszało niewielu melomanów, to bardzo długa lista ważnych wydarzeń i osiągnięć. Co wspominają najlepiej, jak traktują swoją najnowszą płytę i jak widzą najbliższą przyszłość?
"ECHA? Co to takiego?" - pomyśli pewnie większość osób czytających ten wywiad. Czy moglibyście więc najpierw powiedzieć kilka słów o sobie i o historii zespołu?
Krzysiek: Echa to zielonogórsko-wrocławski zespół, który powstał na bazie zespołu Bezsensu i wydał właśnie debiutancką płytę w SP Records. Zespół tworzą: Krzysiek Garbaciak (wokal, gitara), Marcin Gryszczuk (bas), Marcin Urszulak (perkusja), Wojtek Konopko (syntezatory, klawisze), Arek Tyda (gitara, omnichord). Koncertowo pod nazwą Echa debiutowaliśmy jako gość na trasie Kultu jesienią 2018 roku. Obecnie przygotowujemy się do trasy promującej płytę.
Gdybyśmy mieli zagłębić się w wasze muzyczne inspiracje, wymienić artystów i albumy, do których często wracacie i których twórczość ukształtowała wasz świat i waszą wrażliwość, co by to było?
Arek: Trzeba by zacząć od spraw oczywistych: Beatles, David Bowie, The Doors, White Stripes, ale też Kombajn do zbierania kur po wioskach, czy Dua Lipa. Grzebiemy w historii lokalnej muzyki. Jakieś 10 lat temu mieliśmy świetny zespół Pewne Formy Białka, w latach 70-tych w Zielonej Górze działał zespół o nazwie... Weekend, a jeszcze wcześniej Jolanie.
Czy nie macie wrażenia, że indie rock okres największego rozkwitu ma już za sobą, a po poprzedniej dekadzie zaczął tracić impet i zjadać swój ogon? Czy po świetnych albumach takich gwiazd, jak The National czy Arcade Fire jest jeszcze sens się w to pchać? Czy są jakieś pozycje, które szczególnie was zainteresowały w ostatnich latach - takie, które mogą świadczyć o świeżości tego gatunku?
Arek: Ale my się w nic nie pchamy. Nie ma założenia z naszej strony, że mamy się trzymać jakichś ram stylistycznych i chyba tego nie robimy. Wręcz unikamy jednoznacznych skojarzeń. Z naszej perspektywy ten album jest bardzo eklektyczny, inspirujemy się bardzo różnymi gatunkami. Pojęcia indie rock i indie pop są coraz bardziej pojemne. Lubimy ostatnie płyty Arcade Fire i The National, ale też Foals, Yeasayer i wiele innych. Czerpią oni z tak wielu muzycznych światów, że coraz bardziej rozszerzają ten worek z napisem "indie rock" - tak, że teraz można wrzucić do niego niemal wszystko. Jeśli chodzi o debiutantów, świetna jest Maggie Rogers, na przykład utwór "Alaska" - bardziej od strony popowej i Yungblud "Loner" - bardziej rockowe.
O waszej nowej płycie już w tym momencie można dowiedzieć się znacznie więcej, niż o dwóch poprzednich - "Co tam myślisz" i "Wszystko i nie tylko wszystko". Czy fakt, że zatytułowaliście go po prostu "Echa" można odczytywać tak, że jest on czymś w rodzaju powtórnego debiutu?
Krzysiek: Przeszliśmy pewną drogę z dwiema płytami wydanymi pod nazwą Bezsensu. Tę nową traktujemy jako pierwszą, debiutancką zespołu Echa. Nastąpiła spora ewolucja, zmienił się skład, stylistyka - inaczej gramy i śpiewamy, inne są teksty. Chcieliśmy te zmiany podkreślić nadając tym dźwiękom nową nazwę, nowe opakowanie. Nie odcinamy się od poprzedniego zespołu, ale chcieliśmy pokazać, że to jest już inna muzyka, niż ta w garażu ileś lat temu.
W informacji prasowej zapowiadającej najnowszy album mogliśmy przeczytać, że wasz pomysł na sukces to dynamiczna, melodyjna muzyka oparta na wyrazistym rytmie i ciekawe, przepełnione wrażliwością teksty. Gdybyście jednak mieli w kilku zdaniach powiedzieć co takiego chcecie przekazać słuchaczom i co z tej płyty mają zapamiętać, co by to było?
Arek: Płyta zaczyna się utworem "Czy masz dla mnie czas?"i jest to komunikat do słuchacza. Mówimy do niego "skup się i posłuchaj nas". Piosenki dotyczą próby odnalezienia się we współczesnych realiach. Nie pasuje nam konsumpcja, chcemy czegoś trwalszego, na dłużej. Szukamy zrozumienia i miłości, a adresat tej skomplikowanej miłości w kolejnych piosenkach bywa różny - może to być dziewczyna, my sami, ale też ojczyzna. Zastanawiamy się co by było, gdybyśmy funkcjonowali w innych realiach - albo gdzie indziej albo w innych czasach, do których trochę tęsknimy - przecież to taka losowa sprawa, że żyjemy właśnie teraz w tym kraju.
W nagraniach, które ostatecznie znalazły się na płycie "Echa" wzięło udział kilku gości - Karol Niewiadomski, Łukasz Olejarczyk i Kacper Mikołajuk. Czy chcieliście w ten sposób urozmaicić brzmienie niektórych kompozycji?
Krzysiek: Karol był naszym perkusistą za czasów Bezsensu - z nim zaczęliśmy nagrania. Kacper zagrał na saksofonie, który wspólnie z Wojtkiem pięknie pomasakrowali różnymi elektronicznymi zabawkami. Łukasz Olejarczyk był naszym producentem, stał się szóstym członkiem zespołu, miał wielki wpływ na naszą muzykę.
Widząc tytuł jednego z utworów - "Polska na supeł" - pomyślałem, że będzie to ostry kawałek o mocno politycznym wydźwięku. Ale teraz nie jestem przekonany. Nie chcecie wchodzić w takie tematy?
Arek: Polska jest tutaj jak kochanka, partnerka, którą darzy się miłością, ale czasami wkurza - i te dwa uczucia, pozytywne i negatywne, są jednoczesne. Kochamy swój kraj, choć pewne rzeczy nam się w nim nie podobają. Chcieliśmy by ten utwór był bardziej uniwersalny i nie stracił na aktualności - tak by się pewnie stało, gdybyśmy bardziej dosłownie potraktowali temat.
Na swoim koncie macie występy na wielu imprezach i festiwalach, takich jak Open'er Festival, Slot Art Festival, Jarocin Festival, HejFest, Warsaw Orlen Maraton czy Festiwal Supportów. Czy któryś z nich wspominacie szczególnie ciepło?
Krzysiek: Nagroda z Festiwalu Supportów pozwoliła nam sfinansować znaczą część płyty, poza tym dzieliliśmy scenę z wieloma wykonawcami, których cenimy, jak Mela Koteluk, Lemon i Perfect, więc to na pewno były ważne dla nas momenty. Kilka dni temu wróciliśmy zresztą na Gubałówkę już jako goście festiwalu. Wróciły wspomnienia, znów spotkaliśmy tych wspaniałych ludzi odpowiedzialnych za to, że na szczycie góry stoi scena. Widok z niej jest niesamowity - widać wiele szczytów i całe Zakopane. No i znowu zagraliśmy z Lemonem. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni, że na Open'erze tak poważnie podchodzono do nas – debiutantów. Pełna profeska i super wyróżnienie... Ale wszystkie wymienione przez ciebie koncerty były ważne. Dodalibyśmy jeszcze występy na trasach przed Happysad i Kultem.
Indie rock jest gatunkiem, który przyciąga miłośników muzyki alternatywnej, niezależnej i niekomercyjnej. Widać, że trzymacie się tego etosu, bo wasza najnowsza płyta została wydana dzięki środkom pozyskanym z Festiwalu Supportów. Jednocześnie jednak postanowiliście związać się z wytwórnią SP Records. Jak powinniśmy to rozumieć?
Krzysiek: Tak to obecnie zwykle wygląda. Zespoły przychodzą do wytwórni z już nagranym materiałem. Podobało nam się zaangażowanie SP Records i ich entuzjazm. Dlatego zdecydowaliśmy się na współpracę. Poza tym jest to wytwórnia, która często pracuje właśnie z alternatywnymi wykonawcami.
Wasz nowy album jest oczywiście dostępny w formie fizycznej, ale można go znaleźć również w zasobach popularnych serwisów streamingowych. Jak, jako młodzi muzycy, zapatrujecie się na zmiany w sposobie percepcji muzyki przez fanów? Jesteście miłośnikami tradycyjnego sposobu ich prezentowania, jak płyty i koncerty, czy też próbujecie promocji przez platformy takie, jak YouTube, Spotify czy Bandcampa?
Arek: Każda droga dotarcia do słuchacza jest dobra. Kupujemy CD, szukamy starych winyli, ale słuchamy też Spotify i TIDAL-a.
Jak widzicie przyszłość i ewolucję rynku muzycznego w Polsce i na świecie? Jesteście w tej kwestii optymistami?
Arek: Z jednej strony będzie się na pewno rozwijać rynek cyfrowy, a z drugiej kolekcjonerski - analogowy. Zespoły będą się prześcigać w pomysłach na gadżety, co widzimy już po nowej płycie Toola. Jeśli chodzi o świat cyfrowy niektóre kapele pewnie wpuszczą jeszcze bardziej słuchacza do swojego świata - także prywatnego - poprzez media społecznościowe, a może nastąpi przesyt i część się wycofa i zdystansuje.
Czy przywiązujecie dużą wagę do sprzętu, na jakim prywatnie słuchacie muzyki? A jeśli tak, jakie są wasze doświadczenia w tej materii?
Krzysiek: Na pewno takim najbardziej profesjonalnym doświadczeniem był odsłuch świeżo nagranego materiału w RecPublica Studios w Lubrzy, gdzie mają monitory ADAM Audio S6X, ATC SCM20 i Yamaha NS-10.
Zdjęcia: Arek Szymański (portretowe), Przemysław Żmuda (koncertowe)
Komentarze