RHA MA750i
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Choć słuchawki dokanałowe interesują mnie tak sobie, ostatnio trafiam na bardzo ciekawe znaleziska. Pierwszym były referencyjne q-Jaysy, a kolejne namierzyłem w miejscu, w którym sam raczej takich słuchawek bym nie szukał. Podczas wizyty w warszawskim salonie Stereo Stereo, wpadła w moje ręce niewielka paczka zawierająca piękne, metalowe dokanałówki z kompletem wkładek dousznych na specjalnej, metalowej karcie. Ponieważ wspomniany salon jest w zasadzie siedzibą polskiego dystrybutora marki Linn, a w salach odsłuchowych i na półkach dominują urządzenia mocno audiofilskie lub wręcz hi-endowe, byłem przekonany, że właściciel pokazuje mi słuchawki z tej samej półki. Okazało się jednak, że jest to produkt innej szkockiej firmy - RHA - zajmującej się tylko i wyłącznie słuchawkami. Stalowe pchełki zainteresowały mnie na tyle, że postanowiłem przyjrzeć im się bliżej.
Choć na miejscu opowiedziano mi już to i owo, postanowiłem przeprowadzić małe dziennikarskie śledztwo i samemu dowiedzieć się czegoś o historii i obecnej działalności tej firmy. W sieci materiałów na jej temat jest bardzo mało. Wiadomo, że RHA została założona przez kilku młodych inżynierów, którzy doszli do wniosku, że na rynku nie ma słuchawek dokanałowych zaprojektowanych w sposób uwzględniający wszystkie potrzeby klientów i zapewniający im długoletnią, bezawaryjną pracę oraz dobre brzmienie. Szkoci sami piszą tylko, że w swojej pracy łączą prawdziwy, realistyczny dźwięk z wysokiej jakości materiałami, co rzeczywiście wydaje się znajdować potwierdzenie w kolejnych produktach. Słuchawki mają zwykle obudowy ze stali nierdzewnej lub lotniczego aluminium, przewody są wzmacniane stalowymi żyłkami, wtyki są zabezpieczane metalowymi elementami... Wszystko to wygląda naprawdę bardzo porządnie.
Wracamy więc do pierwotnego pytania - czy nie są to słuchawki, których ceny zaczynają się od 1500 zł? Otóż nie. Właściwie można powiedzieć, że RHA kosztują tyle samo, co średniej klasy dokanałówki uznanych producentów takich, jak AKG, Sennheiser czy Beyerdynamic. Najtańsze modele kupimy już za 100-200 zł, natomiast jeśli chcemy mieć stosunkowo wypasione pchełki, wystarczy że przeniesiemy się w przedział 400-500 zł. Opisywane MA750i do niedawna były flagowym modelem w katalogu RHA i kosztują dokładnie 429 zł. Model T10i, który objął to zaszczytne stanowisko kosztuje 779 zł. Być może najnowsze T20 przekroczą już psychologiczną barierę tysiąca złotych, ale tak czy inaczej - nie mówimy tu o kwotach kosmicznych, nawet w przypadku wysokich modeli.
Wygląd i funkcjonalność
Słuchawki otrzymujemy w eleganckim pudełku z magnetycznymi "drzwiczkami" za którymi widać już prawie cały zestaw oraz jego kluczowy element - duże, stalowe dokanałówki z adekwatnie męskim przewodem, pilotem i metalowym wtykiem zabezpieczonym sprężynką. Wrażenie robi również komplet wkładek dousznych - mamy tu aż dziesięć par tipsów - sześć par silikonowych w różnych rozmiarach (liczę z tymi, które są już fabrycznie zamontowane na słuchawkach), dwie pary podwójnych wkładek silikonowych oraz dwie pary piankowych, które po ściśnięciu same dopasowują się do kształtu ucha. Ale to nie wszystko - wewnątrz pudełka znajdziemy również skórzane, zamykane na suwak etui, w którym możemy bezpiecznie i elegancko przechowywać nasze słuchawki. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że wszystkie wkładki zamocowano na metalowej karcie, którą również możemy schować do pokrowca i przytrzymać dwiema szerokimi gumkami. Na wewnętrznej stronie "drzwiczek" opakowania znajdziemy natomiast szereg informacji o słuchawkach, w tym opis zastosowanych wewnątrz przetworników, zdjęcie pełnego etui, opis sposobu mocowania dokanałówek wraz z kablem wokół uszu oraz wykres pasma przenoszenia. Wszystko to wygląda naprawdę luksusowo, więc kupując MA750i możemy poczuć się dopieszczeni jeszcze zanim zaczniemy się bawić samymi słuchawkami.
RHA rzeczywiście wyglądają jakby miały przeżyć wiele. Wszystkie ważne elementy wykonano ze stali 303F, a przyglądając się słuchawkom z bliska szybko zauważymy, że projektanci zadbali nawet o pozornie nieważne detale. Osoby lubiące używać słuchawek dokanałowych na pewno szybko zrozumieją, o co chodzi. Sam mam przynajmniej kilku znajomych, którzy wymieniają pchełki średnio raz na kilka miesięcy, bo a to wtyczka im się ułamie, a to kabel wyjdzie ze słuchawki, nie wspominając już o uszkodzeniach samych elementów dousznych i gumeczek. A nie mówimy tylko o modelach za kilkadziesiąt złotych - czasami te historie dotyczą stosunkowo drogich dokanałówek reklamowanych jako super wytrzymałe i audiofilskie.
W MA750i chyba ciężko będzie "zajeździć" którykolwiek z ważnych elementów. Obudowy przetworników złożono z dwóch kawałków wyrzeźbionych ze stali, z czego końcówka zwężająca się w kierunku ucha ma podobno jakiś specjalny, opatentowany lub przygotowywany do objęcia patentem kształt. Długa na około 15 cm końcówka przewodu wchodzącego w element douszny jest dość sztywna ponieważ zawijamy ją wokół małżowiny, co ma zmniejszyć odczuwalny ciężar pchełek i zabezpieczyć je przed wypadaniem. Połączenie tych dwóch elementów zostało zabezpieczone plastikową tulejką z naniesionym oznaczeniem kanału. Dalej mamy kolejne plastikowe zgrubienie, po czym przewód staje się szary. Na tym dochodzącym do prawej słuchawki znajdziemy metalowy pilot z trzema przyciskami i mikrofonem, przystosowany oczywiście do obsługi urządzeń z jabłuszkiem. Wejścia kabla do pilota również zostały zabezpieczone niewielkimi pogrubieniami. Dalej oba przewody wchodzą do metalowego łącznika z gumką, którą możemy przesuwać w górę i w dół. Metalową tulejkę zdobi podpis projektanta słuchawek. Ostatnim elementem jest złocony, prosty wtyk 3,5 mm wyposażony w sprężynkę, która zabezpiecza przewód przed przetarciem lub złamaniem. Warto wspomnieć, że sam kabel również został wzmocniony stalowymi żyłkami, więc raczej nie ma takiej możliwości, aby się urwał.
Jak to wszystko sprawdza się w praktyce? Prawdę mówiąc, znakomicie. A przypominam, że jestem osobnikiem, którego wyjątkowo ciężko jest przekonać do jakichkolwiek pchełek. Zazwyczaj wygląda to tak, że przez piętnaście minut zmieniam gumeczki szukając właściwego rozmiaru, po czym wstaję z fotela, jedna ze słuchawek wypada mi z ucha i już na tym etapie odechciewa mi się dalszego mocowania z tym diabelskim wynalazkiem. Nie cierpię również dokanałówek, które trzeba wyjątkowo mocno zassać w uszach, aby w ogóle się trzymały. Dla mnie zupełnie mija się to z celem, więc jedyne słuchawki tego typu, których bez większej irytacji mogłem używać dłużej niż powiedzmy pół godziny, to te hi-endowe, w rodzaju B&W C5, q-Jaysów czy wysokich modeli Bose. MA750i owinąłem natomiast wokół uszu, umocowałem je jako tako, bo i tak byłem przekonany że zaraz zacznę grzebać w pudełku z akcesoriami, ale już nawet ta pierwsza próba potrwała w sumie prawie godzinę. Później zacząłem bawić się różnymi wkładkami, ale było to szukanie jak najlepszego rozwiązania, a nie desperackie próby znalezienia jednego, w którym wytrzymałbym dłużej niż pięć minut. Jeśli więc chodzi o komfort i funkcjonalność, możecie mi wierzyć - jest bardzo, bardzo dobrze.
W zasadzie jedyne do czego można się przyczepić to spora masa samych słuchawek i wszelkich elementów takich, jak tulejka rozdzielająca przewód, w związku z czym jeśli używamy słuchawek w ruchu, warto wykorzystać dołączony do zestawu klips do ubrania. Jeżeli w ten sposób delikatnie odciążymy oba przewody i zapewnimy im kilka centymetrów luzu, nie mamy się już o co martwić. Z tipsów chyba najbardziej spodobały mi się te standardowe, choć po pierwszej próbie zmieniłem rozmiar na mniejszy i tak już zostało. Wkładki Double Flange trzymały się w uszach bardzo mocno, więc podczas uprawiania sportu lub w innych ekstremalnych sytuacjach powinny się sprawdzić, natomiast te piankowe okazały się dla mnie za duże. Dobra informacja jest taka, że jeśli spośród tych dziesięciu opcji wybierzemy jedną, która spodoba nam się najbardziej, nie musimy się martwić, że po "zajechaniu" ulubionych tipsów będziemy skazani na inne. RHA oferuje każde z silikonowych wkładek w osobnych paczkach, pakowane na przykład po siedem par. W firmowym sklepie możemy więc zaopatrzyć się w spory zapas, a także w twardy pokrowiec, gdyby ten fabryczny nam nie wystarczał.
Brzmienie
RHA już od pierwszych minut odsłuchu zapowiadały się nieźle, ale ponieważ do testu otrzymałem zupełnie świeżą parę, postanowiłem zafundować słuchawkom minimalną rozgrzewkę i zobaczyć co się stanie. To była właściwa decyzja, bo już w trakcie pierwszej godziny grania dało się zauważyć spore zmiany. Dźwięk, który z początku był trochę chropowaty, błyskawicznie zaczął się wygładzać i nabierać wyrazistości. Wysokie tony systematycznie się otwierały, a średnica powoli nabierała masy i przyjemnego zabarwienia. Nie zmieniał się właściwie tylko bas, bo od początku był głęboki, nasycony i potężny. Po kilku dniach wygrzewania ani trochę mu się nie znudziło - to raczej wyższe podzakresy nadgoniły i idealnie się z nim stopiły. Ponieważ postępy były już coraz mniejsze, uznałem że słuchawki osiągnęły 95% swoich możliwości i przystąpiłem do krytycznego odsłuchu.
MA750i to jedne z tych dokanałówek, które stawiają na brzmienie pełnopasmowe i starają się - z powodzeniem zresztą - stworzyć wrażenie jakbyśmy mieli na głowie duże, audiofilskie słuchawki wokółuszne. Gdyby nie przewody przesuwające się za małżowinami i delikatne wrażenie rozpychania uszu, mógłbym przysiąc, że słucham czegoś w rodzaju Sennheiserów Urbanite XL. Charakter brzmienia szkockich pchełek bardzo przypomina mi tamte nauszniki - dźwięk jest oparty na soczystym, mięsistym basie, co nadaje mu głębi i pewnej trójwymiarowości, natomiast w zakresie średnich i wysokich tonów RHA starają się możliwie zbliżyć do wzorowej neutralności. Jeśli nie liczyć delikatnej ekspozycji średniego basu, pasmo jest równiutkie aż do górnego skraju, gdzie MA750i już troszeczkę odpuszczają. Niczego im oczywiście nie brakuje - wysokie tony są jedynie leciutko wygładzone w najwyższych partiach, co daje wrażenie pewnej gładkości, dużej zawartości ciszy i spokoju w muzyce. Być może szkockie dokanałówki delikatnie maskują pewne brudy, albo przynajmniej osłabiają ich wpływ na muzykę jako całość. Niektórzy odczują to jako minimalne przesunięcie równowagi tonalnej na korzyść basu, ale po dość dokładnych odsłuchach powiedziałbym raczej, że jest to pewien element własnego charakteru MA750i. Jeżeli znacie sposób, w jaki obchodzą się z brzmieniem urządzenia Electrocompanieta, na pewno będziecie wiedzieć, o czym mówię. Oczywiście jakościowo nie sposób porównywać niedrogich słuchawek do elektroniki za kilkanaście tysięcy złotych, jednak pewien pierwiastek przyjemnej delikatności i kultury grania jest obecny i tu, i tu. Oczywiście zdarzają się nagrania, które zmuszą słuchawki do pokazania pazurów lub ukazania brzmienia suchego i agresywnego, ale czuć, że RHA wyraźnie tego nie lubią. Im lepszy materiał im zaserwujemy, tym lepiej, piękniej i przyjemniej zagrają.
Żebyśmy jednak nie zrozumieli się źle, MA750i to nie tylko głęboki bas i elegancko wykończona góra pasma. Szkockie słuchawki dysponują bardzo dobrą dynamiką i przejrzystością, choć może nie zawsze cechy te wybijają się na pierwszy plan. Nie mogę powiedzieć aby w ich brzmieniu czegoś brakowało. Na szczególną uwagę zasługuje natomiast ogólna spójność przekazu i umiejętność budowania dźwięków w naturalnym, trójwymiarowym otoczeniu. Pod względem stereofonii, MA750i bardzo przypominają mi kolejne słuchawki Sennheisera - HD 630VB, które testowałem jakiś czas temu. Podobnie jak niemieckie nauszniki, RHA również nie wtłaczają nam dźwięków do środka czaszki, a raczej starają się stworzyć coś w rodzaju wrażenia kontaktu z kolumnami, a nawet więcej - dobrym systemem kina domowego. Scena jest tutaj rozbudowana na boki - nie siedzi wewnątrz głowy, ani nawet w uszach, ale swobodnie wykracza poza to, co wydaje się być fizycznie możliwe. Na niektórych nagraniach miałem nawet wrażenie jakby dźwięk delikatnie się wznosił, szybował ponad moją głowę. I takie niespodzianki w słuchawkach za 429 zł? Tak, wiem, mnie też mocno to zaskoczyło.
Pod koniec testu MA750i wygrzały się już całkowicie, więc dostałem kolejny prezent - tym razem wyrazistości nabrał zakres średnich tonów. Wokale i instrumenty operujące w tej części pasma zrobiły pół kroku do przodu, stały się bardziej realistyczne i lepiej zdefiniowane. Zmiany nie były duże, ale odczuwalne. Ja natomiast do tego momentu przećwiczyłem szkockie dokanałówki bardzo różnorodną muzyką i odkryłem, że mają jeszcze jedną, bardzo cenioną przez audiofilów cechę - nie gubią się w momentach dużego nagromadzenia dźwięków. Możecie więc pokazać im coś takiego, jak "Break You" Drowning Poola lub "Vordhosbn" Aphex Twina i wszystko będzie w porządku.
Budowa i parametry
RHA MA750i to słuchawki dokanałowe stworzone z myślą o użytkownikach sprzętu marki Apple, ale nie tylko. W sprzedaży dostępny jest też model MA750 różniący się od opisywanych słuchawek tylko brakiem pilota z mikrofonem i przyciskami sterującymi. RHA wykorzystują ręcznie składane przetworniki dynamiczne, a obudowy elementów dousznych wykonano z indywidualnie obrabianej stali nierdzewnej 303F. Każda z pchełek ma unikalny kształt opracowany przez inżynierów RHA, nazywany przez nich kształtem aerofonicznym - jest to znak firmowy szkockiej firmy. O co chodzi? W tradycyjnych słuchawkach dokanałowych, dźwięki z głośnika dynamicznego są pchane do małej komory, która zazwyczaj posiada proste ścianki, co zdaniem szkockich inżynierów może przekładać się na ostre lub zanieczyszczone brzmienie. Aerofoniczny kształt użyty w słuchawkach MA750i został zainspirowany kształtem trąbki - odwracając jej profil starano się osiągnąć pożądane cechy akustyczne. Słuchawki mają 16-omową impedancję i skuteczność 100 dB. Wzmocniony przewód o długości 1,35 m został wykonany z miedzi OFC i zakończony 3,5-mm pozłacanym wtykiem.
Konfiguracja
Asus Zenbook UX31A, Marantz HD-DAC1, T+A E-Serie Power Plant Balanced, Astell&Kern AK240, iPhone 5S, iPad Air 2, Asus Nexus 7.
Werdykt
Przyznaję się bez bicia - nie jestem wielkim miłośnikiem dokanałówek, ale te polubiłem bardzo. Za mądre, przemyślane rozwiązania funkcjonalne, komfort użytkowania, wytrzymałość i - oczywiście - brzmienie. Przede wszystkim spodobało mi się jednak to, że MA750i cenowo nie są hi-endowymi słuchawkami, a wyglądają tak, jakby właśnie do tej grupy należały. Nie widać tu praktycznie żadnych poważnych oszczędności jeśli chodzi o budowę samych słuchawek, a także ich wyposażenie i opakowanie. Za 429 zł otrzymujemy dokanałówki, które wyglądają praktycznie jak produkt luksusowy, grają jakby były o połowę droższe, a czy przeżyją więcej niż normalne pchełki za te pieniądze? Słyszałem, że tak, ale zamierzam sprawdzić to osobiście. RHA MA750i trafiają do mojej słuchawkowej gablotki. Dla mnie jest to jeden z punktów odniesienia w tej kategorii słuchawek.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, dokanałowe
Pasmo przenoszenia: 16 Hz - 22 kHz
Skuteczność: 100 dB
Impedancja: 16 Ω
Długość kabla: 1,35 m
Sterowanie: iOS
Masa: 36 g
Cena: 429 zł
Sprzęt do testu dostarczył salon Stereo Stereo.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
-
Focalis65
Posiadam te słuchawki od ponad miesiąca i jestem z nich bardzo zadowolony. Kiedy się już porządnie wygrzeją to dźwięk jest naprawdę zaskakujący dobry, jeśli chodzi o ten przedział cenowy. W tej cenie to okazja bo stosunek ceny do jakości jest zaskakujący, oczywiście w pozytywny sposób. Gorąco je polecam!
2 Lubię
Komentarze (1)