Organek - MTV Unplugged
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Chyba nie będzie dużym nadużyciem stwierdzenie, że seria MTV Unplugged najlepsze lata ma już za sobą. Wszystkie największe koncerty, do których fani wracają z łezką w oku, są już dawno pełnoletnie. Ba! Dobijają nawet do trzydziestki. Oczywiście mówię tu o legendarnych występach Nirvany i Alice In Chains. Jeszcze wcześniej w tej konwencji sprawdziła się ekipa Pearl Jam, jednak ich koncert nigdy nie uzyskał sławy dwóch wcześniej wymienionych. W Polsce seria "bez prądu" pojawiła się zdecydowanie później bo pod koniec 2006 roku. Zapoczątkowała ją Kayah, później byli jeszcze O.S.T.R., Natalia Kukulska, Wilki, Natalia Przybysz, Margaret, Krzysztof Zalewski, Brodka i Kasia Kowalska. Najgłośniej było jednak przy okazji występów legend polskiej muzyki rockowej - Hey i Kultu.
Pierwsza ekipa włożyła w występ mnóstwo serca, budując dużo nowych aranży, wykorzystując nietuzinkowe instrumenty i zapraszając do występu świetnych gości. Kult, jak to Kult, podszedł do tematu po swojemu, nagrywając prawdopodobnie najdłuższy występ MTV Unplugged w historii serii. Fani otrzymali 27 utworów, z których wiele było również ciekawie przearanżowanych, często z udziałem wspaniałych gości. Patrząc na powyższą listę artystów można dojść do wniosku, że niektórzy z nich zostali zaproszeni do udziału w projekcie trochę na siłę. Mogło to świadczyć o tym, że polskie zasoby się już wyeksploatowały i seria będzie musiała czekać na jakieś nowe objawienie albo umrze śmiercią naturalną. Obie opcje są jednak nietrafione, ponieważ niespodziewanie pojawił się Organek.
Przedsięwzięcie z koncertem w jego przypadku było wielką niewiadomą, ponieważ Tomasz Organek i jego ekipa nie mają na koncie kilkunastu albumów, tylko w zasadzie cztery, w tym jeden "specjalny". Portfolio utworów oscyluje w okolicach czterdziestu, co przy dziewiętnastu utworach w wersji unplugged (dodajmy, że niektóre zostały jeszcze połączone) mogło świadczyć o tym, że artysta wykorzysta w czasie koncertu praktycznie połowę swojego repertuaru. I tutaj ponownie do czynienia mamy z nietrafionym założeniem, ponieważ Organek sięgnął po covery - "Jutro możemy być szczęśliwi" z repertuaru Raz Dwa Trzy, z gościnnym udziałem Adama Nowaka, czy sycylijski klasyk "La Canzone Del Ciuccio". Z gości na koncercie pojawia się jeszcze Adam Bałdych.
Analizując dalej listę utworów zagranych na koncercie można stwierdzić, że każdy album dostał tutaj "po równo" i wybrano najciekawsze fragmenty wydawnictw. Co zatem sprawia, że Organek w wersji unplugged wciąga i chce się do niego wracać? Otóż aranże. Artysta przyzwyczaił nas do rockowego oblicza, którego tutaj praktycznie w ogóle nie znajdziemy, a klimat wydawnictwa zwiastuje już sama okładka, będąca symbolem powrotu do dość odległej przeszłości.
Już otwierający krążek "Ki Czort" daje wyraźny sygnał, że będzie ciekawie. Muzycznie utwór przenosi słuchacza w lata 20/30 ubiegłego wieku, w okolice dobrze znane osobom, które oglądały chociażby "Zakazane Imperium" ("Boardwalk Empire") czy polski "Czas Honoru". Z początku taka konwencja szokuje, ale przy drugim przesłuchaniu dochodzimy do wniosku, że to ma sens i takie nieoczywiste aranże to rozwiązanie zdecydowanie ciekawsze niż odegranie tego samego, co znalazło się na płytach, tylko bez prądu. "Głupi ja" ma w sobie dużo z country. Z kolei najbliższy oryginałowi jest chyba cover Raz Dwa Trzy, chociaż spora część dyskografii tego zespołu wkomponowałaby się bez problemu w konwencję "bezprądowego" Organka.
Cała ta konwencja wypada naprawdę dobrze i w zasadzie nie czuć nawet czasu trwania koncertu, sięgającego prawie dwóch godzin. Brakuje dosłownie ośmiu minut, co sprawia, że koncert jest tylko o 10-12 minut krótszy od kolosa Kultu. Podczas kilkukrotnego przesłuchania w zasadzie tylko raz złapałem się na tym, że miałem ochotę przełączyć na kolejny utwór czy zakończyć przygodę z koncertem. Patrząc na tracklistę, trudno byłoby wybrać utwory, które miałyby z niej wypaść. Gdybym musiał podjąć taką decyzję, to na "odstrzał" poszłyby fragmenty z "Ocali nas miłość", potencjał do skrócenia ma też duet "Italiano/Nie lubię", trwający ponad 13 minut. Z drugiej strony szkoda by było, bo i te utwory wpływają na odbiór całości.
Minusy? Jeden - olbrzymi. Brak wersji "wizualnej". Nie mogę powiedzieć, że do wideo z Heya czy Kultu wracam systematycznie, ale czasem zdarza mi się odpalić oba koncerty w ramach swoistego "rytuału". Tutaj takiej opcji nie dostaliśmy. Nie śledziłem informacji na temat powstawania tego wydawnictwa, nie wiem dlaczego koncert nie został opublikowany w wersji DVD czy jeszcze lepiej na płycie Blu-Ray. Wielka szkoda, że się tak nie stało. Poza tym mankamentem większych minusów Organka bez prądu nie widzę. Co więcej, koncert ten daje sygnał, że są jeszcze u nas w kraju artyści, których można zaprosić do tego przedsięwzięcia.
Artysta: Organek
Tytuł: MTV Unplugged
Wytwórnia: Mystic
Rok wydania: 2024
Gatunek: Rock
Czas trwania: 1:52:00
Ocena muzyki
Ocena wydania
-
-
Meloman
Na temat gustów się nie dyskutuje, ale według mnie "twórczość" Organka tylko potwierdza tezę, że "wszystko w muzyce już było"... Artyści i kompozytorzy również... Obecni "artyści" chcą wyłącznie zabłysnąć "innością" czy to jeśli chodzi o wygląd czy o samą prezentację swoich "dzieł", a muzyki tu tyle, co nic... Moim zdaniem szkoda czasu na takich "artystów", no chyba, że idziemy wyłącznie za modą a nie za prawdziwym artyzmem, wirtuozerią, czy muzycznym mistrzostwem, a będzie tylko gorzej.
5 Lubię -
Komentarze (3)