AKG K376
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Zazwyczaj kiedy do naszej redakcji przyjeżdżają nowe produkty do testowania, wstępnie szperamy trochę w sieci w poszukiwaniu informacji na ich temat. Naturalnie nie działa to w sytuacji, kiedy nadesłany sprzęt jest tak świeży, że nie istnieje nawet na oficjalnej witrynie producenta, a jedyne wzmianki można znaleźć na dość przypadkowych stronach i nie do końca wiadomo, czy są one wiarygodne. Z takim przypadkiem zetknęliśmy się, kiedy trafiły do nas słuchawki AKG K376. Mieliśmy je już fizycznie na stoliku, na który trafiają wszystkie pudełka ze sprzętem przeznaczonym do testów, ale w sieci panowała jeszcze cisza. Ostatnio byliśmy jednak tak zajęci pisaniem poradnika o ripowaniu płyt, że przesunęliśmy sobie zmagania ze słuchawkami o parę dni i w tym czasie model tem pojawił się już na europejskiej stronie AKG.
Uznaliśmy więc, że najwyższa pora przyjrzeć im się bliżej. K376 są nie tylko najmłodszym w tym momencie modelem austriackiej firmy, ale też pierwszymi słuchawkami w jej katalogu przeznaczonymi do współpracy z Androidem. Mały robocik na opakowaniu i pilot z jednym przyciskiem tłumaczą wszystko. Możemy więc śmiało wpisać AKG na listę firm, które zaczęły wypuszczać na rynek urządzenia zaprojektowane z myślą o smartfonach i tabletach z Androidem. Aczkolwiek można się domyślać, że przynależność do koncernu Harmana mogła sprawić, że zarówno w przypadku słuchawek AKG, jak i JBL była to decyzja odgórna.
Wygląd i funkcjonalność
Opakowanie może nie rzuca na kolana, ale musi efektownie wyglądać na sklepowej półce lub wieszaku, ponieważ niemal cały przód to przezroczysty kawałek plastiku, a same słuchawki również spoczywają w przezroczystej wytłoczce, co sprawia wrażenie, jakby lewitowały czekając na dotyk nowego właściciela. Wszystko to po rozpakowaniu nadaje się oczywiście do wyrzucenia, ale w komplecie znajdziemy oczywiście dwie pary gumeczek w różnych rozmiarach i twarde, zamykane na suwak etui z odciśniętym firmowym logo. Wewnątrz spodziewaliśmy się znaleźć jeszcze jakiś adapter samolotowy, spinacz, przedłużacz przewodu lub jakiś inny gadżet, ale nie - pusto. Tak czy inaczej, takie pudełeczko to fajna sprawa. Jest na tyle duże, że nie trzeba nawet jakoś chamsko zwijać przewodu słuchawek, żeby upchnąć go do środka.
Same słuchawki prezentują się raczej skromnie i standardowo. Jedyny stylistyczny bajer to metalowe pierścienie na obudowach elementów dousznych. Od razu spodobało nam się też czytelne oznaczenie kanałów. Nie jesteśmy pewni co do klipsa w kształcie rozciętej ósemki, którym można spiąć przewody prowadzące do lewej i prawej pchełki. Być może jest to zabezpieczenie na wypadek pociągnięcia lub zaczepienia się któregoś z nich, ale czy standardowe, gumowe lub plastikowe suwaki sprawiały komuś problemy? Pilot wygląda całkiem solidnie, jest wyposażony w jeden przycisk i mikrofon, którego nie widać, ale na pewno gdzieś tam jest, bo prowadzenie rozmów telefonicznych z wykorzystaniem tych słuchawek jest bardzo komfortowe. Należy wspomnieć, że w ogóle nie mieliśmy tutaj żadnych problemów zarówno w przypadku korzystania ze smartfona Sony Xperia S, jak i tabletu Asus Nexus 7. A to ważna informacja, bo producent nie udostępnia na swojej stronie żadnej listy kompatybilnych urządzeń. Producent chyba uważa, że jeśli jest Android, to słuchawki mają działać.
Nie spodobały nam się natomiast trzy detale. Pierwszy to końcówka przewodu wchodzącego do wtyku 3,5 mm. Została zabezpieczona czymś w rodzaju luźnego kawałka koszulki termokurczliwej, mającej lekko żółtawo-zielonkawe zabarwienie. Kolor nie jest jednak problemem. W przypadku prostego wtyku, takie zabezpieczenie kabla przed przetarciem może okazać się niewystarczające. Drugi detal to śliskie nakładki douszne. Być może zostały tak zaprojektowane, aby nie przyciągać brudu, ale trzeba przez to dość mocno wciskać słuchawki do uszu i sprawić, aby trzymały się bardziej na zasadzie zasysania, niż starej jak świat siły tarcia. I wreszcie trzeci drobiazg - naklejka na przewodzie informująca nas, że słuchawki zostały zaprojektowane w Austrii. Napis ten znajdziemy również na opakowaniu, aczkolwiek zawarto tam także drugą informację - wykonane w Chinach. Rozumiemy jeszcze dumne napisy świadczące o tym, że sprzęt został w całości wykonany na przykład w Niemczech, Anglii lub Francji, ale żeby chwalić się tym, że coś zostało zaprojektowane w Europie? I to w przypadku firmy założonej w 1947 roku w Wiedniu? Naklejka jest wkurzająca, bo malutka i zaciśnięta na kablu tak ciasno, że jej zdemontowanie bez uszkodzenia czy zarysowania przewodu może nie być proste. Ale z drugiej strony może należy się cieszyć? W końcu pewnego dnia te naklejki mogą zniknąć, a wtedy sprzęt zaprojektowany i wykonany w Europie będzie osiągał kosmiczne ceny.
Co ciekawe, AKG nie ma jeszcze własnej aplikacji na Androida, która pozwalałaby na przykład rozszerzyć możliwości słuchawek, zarządzać muzyką, modyfikować brzmienie i robić milion innych rzeczy. Z drugiej strony, wolimy jak słuchawki działają i nie mają dedykowanej aplikacji, niż gdyby miało być odwrotnie. Co ciekawe - i nie chwali się tym nawet sam producent - K376 bezproblemowo współpracowały również z naszym iPodem. Przycisk na pilocie obsługiwał nie tylko funkcję odtwarzania i wstrzymywania muzyki, ale także przeskakiwania do następnej i poprzedniej ścieżki (odpowiednio dwa i trzy szybkie kliknięcia). W kontekście poczynań konkurencji, AKG ma więc pełne prawo nazywać K376 słuchawkami uniwersalnymi.
Brzmienie
Opisywane słuchawki to kolejny model, którego brzmienie wydaje się w stu procentach bazować na oczekiwaniach tak zwanego przeciętnego klienta. Zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy taki sound to bardziej efekt pracy ludzi odpowiedzialnych za brzmienie, czy raczej specjalistów od badania rynku i marketingowców, którzy dopiero potem wydają polecenia inżynierom. Mamy tu podkreślony bas, delikatnie wycofaną średnicę i klarowną górę pasma, a wszystko to podane z odpowiednią dynamiką i naturalną stereofonią. To nie może być przypadek. Takie brzmienie po prostu się ludziom podoba i zostało przygotowane niemal jak menu w fastfoodowej restauracji. To jedzenie ma smakować wszystkim - dzieciom i dorosłym, mężczyznom i kobietom, hipsterom i harleyowcom, bogatym i biednym. Nie znajdziemy tam świeżych sałatek z kiełkami rzodkiewki ani węgierskiego gulaszu z papryczkami chili. Jedno jest za lekkie, a drugie za ostre. Wszystko natomiast kręci się wokół frytek, pompowanych bułek, kurczaka lub wołowiny, sera, sosów i słodkich napojów. Dla równowagi gdzieniegdzie znajdzie się kawałek sałaty lub kilka plasterków pomidora i ogórka. Jeśli zapytacie, dlaczego tak jest, dowiecie się, że to każdemu smakuje. AKG z premedytacją zrobiło to samo z brzmieniem swoich nowych słuchawek. Jest sporo basu, bo wszyscy to teraz lubią. Jest czysta góra, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że brakuje szczegółów. Jest dynamika, żeby nikomu nie brakowało mocy. Średnicą i pozostałymi niuansami należy się już mniej przejmować. Trochę szkoda, bo akurat zakres średnich tonów brzmi tutaj bardzo naturalnie i czysto. Na pierwszym miejscu stoją jednak niskie tony i trzeba się z tym pogodzić.
K376 grają dobrze, choć nie są neutralne wobec odtwarzanego materiału. Gdybyśmy jednak stanęli z nimi pod warszawską Rotundą i przepytywali przechodniów, czy podoba im się to brzmienie, zapewne ogromna większość badanych podniosłaby kciuk do góry. A co powiedzą ci, którym się nie spodoba? Prawdopodobnie zwrócą uwagę na podbity bas, a jeśli trafi się prawdziwy audiofil i znawca tematu, będzie jeszcze narzekał na ogólną neutralność i powie, że jest to brzmienie nastrojone pod przeciętnego odbiorcę, a nie wytrawnego melomana. I będzie miał rację. Zasadniczo ten sam charakter brzmienia znajdziemy w takich słuchawkach, jak B&W P5, JBL J22i, Sennheiser MM 70i, a także AKG K619DJ czy testowane przez nas ostatnio Denony Urban Raver AH-D401. Nawet oceny graficzne będą tutaj podobne. To nie może być przypadek. Producenci słuchawek po prostu odkryli, że taki sound się klientom podoba. Rzecz w tym, że czasami człowiek ma ochotę na coś innego i zamiast hamburgera z frytkami chce zjeść na przykład ostrego kebaba, sałatkę francuską albo kaczkę po chińsku, nie wspominając już o bardziej wyrafinowanych potrawach. Ale przecież słuchawki nie mogą być tym wszystkim naraz.
Budowa i parametry
AKG K376 to pierwsze słuchawki tego producenta zaprojektowane z myślą o współpracy z Androidem. Od strony konstrukcyjnej są to klasyczne słuchawki dokanałowe z 9-mm przetwornikami. Zawieszony na przewodzie prowadzącym do prawej pchełki pilot został wyposażony w mikrofon i jeden przycisk do odbierania i kończenia połączeń oraz sterowania odtwarzaniem muzyki. Co ciekawe, pilot działa nie tylko ze smartfonami i tabletami pracującymi pod kontrolą systemu Android, ale także ze sprzętem firmy Apple. K376 przenoszą pasmo od 12 Hz do 24 kHz, a ich impedancja to przyjazne 16 omów.
Konfiguracja
Sony Xperia S, Asus Nexus 7, iPod Classic, Asus Zenbook UX31A, Meridian Explorer.
Werdykt
Dobre słuchawki, których największe zalety to bezproblemowa współpraca z różnymi urządzeniami, elegancki wygląd i brzmienie, które powinno się spodobać większości słuchaczy. Nie podobać może się w nich podbity zakres niskich tonów i cena.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, dokanałowe
Pasmo przenoszenia: 12 Hz - 24 kHz
Impedancja: 16 omów
Przetworniki: 9 mm
Długość kabla: 1,2 m
Rodzaj wtyku: 3,5 mm
Cena: 419 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma JBL.
Zdjęcia: AKG, Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Komentarze