Blindead - Affliction XXIX II MXMVI
Dziś na warsztacie album, którego posiadaczem stałem się przez przypadek kilka miesięcy temu. Po raz kolejny doszedłem do wniosku, że nie mam czego słuchać i wybrałem się na polowanie do jednego z elektronicznych supermarketów licząc na coś fajnego w koszu z przecenami. Niestety, posucha była tam straszna, więc przetransportowałem się na część z muzyką. Zasadniczo nie szukałem niczego konkretnego, ale Blindead od razu rzucił mi się w oczy. Postanowiłem, że trzeba ćwiczyć silną wolę i z pustymi rękami wróciłem do domu. Tam nie wytrzymałem i zacząłem słuchać tego krążka w różnych sklepach internetowych. Ostatecznie album wylądował na półce. Wcześniej nazwa Blindead rzuciła mi się w oczy kilka razy. Przeczytałem też sporo pochlebnych opinii, ale muzyki nie znałem, więc był to strzał w ciemno. Zacznę jednak od czegoś innego, a mianowicie warstwy wizualnej. Tu zespół niesamowicie się postarał.
Album jest pięknie wydany. Gruby, powlekany digipack, a w nim gruba książeczka z tekstami i mały bonus w postaci opowiadania. Teksty nie są tu podane w pospolitej formie, wszystko wkomponowane jest w grafiki i robi naprawdę duże wrażenie. Opowiadanie ma na celu wprowadzenie słuchacza w klimat tego wydawnictwa. Swoją drogą, bardzo specyficzny, bo "Affliction XXIX II MXMVI" jest conceptem - historią dziewczynki dotkniętej autyzmem. I właśnie w warstwie muzycznej panuje tu taki dziwny, autystyczny, schizofreniczny, obłąkany i przygnębiający klimat. Aż kipi od ciężaru, poczucia pustki, samotności, bezradności. Po przesłuchaniu krążka słuchacz zaczyna rozumieć, czemu poligrafia tego wydawnictwa jest taka pokręcona. Siedem utworów z tego krążka stanowi praktycznie jedną całość, płynnie przechodzą z jednego w drugi i raczej w takiej formie powinny być słuchane. Nie wyobrażam sobie słuchania tego albumu na wyrywki. Próbowałem, ale nie ma wtedy tej magii i klimatu. Concept to concept - należy słuchać go od deski do deski i tyle w temacie!
Ciekawą sprawą są tytuły utworów - niby nie trzymają się kupy, ale gdy słuchacz odpuści sobie numerki i przeczyta wszystkie nazwy po kolei, to okaże się, że mamy do czynienia z kolejną historią. Chyba pora przejść do najważniejszej części, czyli samej muzyki. Nie ma sensu skupiać się na poszczególnych utworach. Cały concept to granie łączące w sobie doom, sludge i post metal z elementami progresywnymi czy nawet psychodelicznymi i jeszcze innymi cudami. Naprawdę intrygująca mieszanka. Gdybym miał porównać Blindead z innymi zespołami, do głowy przychodzi mi Isis, Neurosis, Rosetta i The Ocean. Czyli towarzystwo doborowe. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Blindead nie ustępuje powyższym zespołom i reprezentuje podobny poziom. Również pod względem wokalnym. Zwoliński potrafi się porządnie wydrzeć, ale też zaśpiewać czysto. Wszystkie te czynniki sprawiają, że "Affliction XXIX II MXMVI" jest albumem na światowym poziomie. I to nie jest tylko moje zdanie - krążek został bardzo ciepło przyjęty za zachodzie. Nie ma co się dziwić - to 46 minut bardzo ciekawego i intrygującego grania, po które warto sięgnąć. Zwłaszcza, że cena nie odstrasza. Cieszę się, że ostatecznie trzeci krążek Blindead trafił do mojej kolekcji - tu usadowił się w ścisłej czołówce conceptów.
Artysta: Blindead
Tytuł: Affliction XXIX II MXMVI
Wytwórnia: Mystic
Rok wydania: 2010
Gatunek: Sludge, Doom Metal, Progressive
Czas trwania: 46:07
Opakowanie: Digipack
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze