Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal wyłącznie systemy all-in-one, a za kilka lat melomani - nawet ci wymagający - zaczną przestawiać się na kolumny aktywne. Testowałem już bezprzewodowe zestawy głośnikowe z wysokiej półki i muszę przyznać, że ma to sens, ale dźwięk nie jest taki, jak z porządnego systemu zbudowanego z oddzielnych komponentów. Trudno wyobrazić sobie kolumny aktywne wyposażone w 100-watowe lampowe końcówki mocy. Tam mimo wszystko do gry musi wejść miniaturyzacja, niemal na pewno wewnątrz pojawią się wzmacniacze pracujące w klasie D, a tego złotousi nie lubią i mają ku temu powody. Jeśli mam być szczery, mógłbym korzystać z takich kolumn w miejscu, w którym nie prowadzę krytycznych odsłuchów. Gdybym miał jakiś mały domek letniskowy w Bieszczadach i mógł spędzać w nim weekendy i święta, to tak, ale prywatnie nie zamieniłbym swojego systemu na takie cudo, przynajmniej na razie. Wydawało mi się, że jestem przedstawicielem ginącego gatunku, członkiem klubu, który z roku na rok wyraźnie się kurczy, ale najwyraźniej byłem w błędzie. W przeciwnym wypadku takie cudo jak wzmacniacz dzielony byłoby już albo poza zasięgiem większości klientów, albo eksponatem, którego trzeba szukać na portalach aukcyjnych, będąc przygotowanym na jego drobiazgową renowację. Tymczasem raz po raz na rynku pojawiają się nowe przedwzmacniacze i końcówki mocy - Hegel, Audiolab, Michi, a teraz także Serblin & Son. Po przetestowaniu tańszego wzmacniacza zintegrowanego Performer i droższego modelu Frankie Plus przyszła pora zmierzyć się z flagowym zestawem Fabio Serblina. Czekałem na to ponad pół roku.

Ostatnie komentarze

  • Garfield

    Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktycznie tak dobrze się sprzedają?
    1
Zobacz inne komentarze

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera wiele inicjatyw mających na celu dążenie do postępu w technologii reprodukcji dźwięku. Lyngdorf zaczynał swoją karierę w 1975 roku jako dystrybutor urządzeń rozrywki domowej. Pięć lat później założył sieć sklepów HiFi Klubben, a następnie, w 1983 roku, wraz z przyjaciółmi powołał do życia markę DALI (Danish Audiophile Loudspeaker Industries). W 1990 roku Duńczyk kupił firmę Snell Acoustics, której założyciel, Kevin Voecks, opracował autorską technologię korekcji akustyki pomieszczenia. W 1997 roku Lyngdorf zainwestował w duński startup Toccata Technology. Najbardziej ikonicznym urządzeniem stworzonym przez Lyngdorfa był wzmacniacz TacT Millenium, który zapisał się w historii jako pierwszy hi-endowy przedstawiciel urządzeń nowej generacji. Najbardziej hi-endowym wcieleniem technologii duńskiego projektanta są systemy stworzone we współpracy ze światowej sławy producentem fortepianów, firmą Steinway & Sons, a jednym z ostatnich współtworzonych przez niego projektów jest dobrze znana audiofilom firma Purifi Audio. Dla audiofilów najbardziej atrakcyjna jest oferta marki Lyngdorf Audio, którą możemy podzielić na dwie grupy - elektronikę i zestawy głośnikowe. Pierwsza cieszy się sporym zainteresowaniem, głównie dzięki nowoczesnym wzmacniaczom wyposażonym w wysokiej klasy przetworniki, moduły strumieniowe, potężne pokładowe menu i autorski system korekcji akustyki pomieszczenia RoomPerfect. Jeśli zaś chodzi o głośniki... Ech, to długa historia, ale nareszcie coś się w tym temacie ruszyło. Nie tak dawno Lyngdorf zaskoczył nas, prezentując piękne, oryginalne monitory Cue-100. Teraz wyprowadził jeszcze odważniejszy cios, pokazując model FR-2 - kolumny zaprojektowane tak, aby można je było dosunąć do ściany lub na niej powiesić.

Sennheiser HD 550

Sennheiser HD 550

Kiedy w 2021 roku Sennheiser sprzedał swój dział produktów konsumenckich szwajcarskiej firmie Sonova, która specjalizuje się w produkcji aparatów słuchowych, fani niemieckiej marki, będącej jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych graczy w branży słuchawek i mikrofonów, nie przyjęli tych wieści z entuzjazmem. Sennheiser zawsze był przecież rodzinną firmą, a teraz co? Może zostanie całkowicie podzielony, fabryka w Wedemark będzie sprzedawana kawałek po kawałku, a nowy właściciel dojdzie do wniosku, że nic nie przebije modelu polegającego na zamawianiu gotowych produktów z Chin, Tajlandii lub Singapuru. Pierwsze dwa lata po zakończeniu tej transakcji faktycznie były trudne. Wydawało się, że nowe produkty pojawiają się w katalogu Sennheisera z rozpędu i przeważnie były to słuchawki dokanałowe. Później jednak worek z prezentami się otworzył i dostaliśmy takie cuda jak HD 660S2, HD 620S i fantastyczne HD 490 PRO Plus (za które odpowiedzialny jest profesjonalny dział firmy, ale klientów średnio to obchodzi). Wszystkie trzy modele to przewodowe słuchawki wokółuszne. Pierwszy kosztuje 2799, drugi 1499, a trzeci 2149 zł (dostępna jest też wersja z nieco uboższym wyposażeniem, za którą trzeba zapłacić 1799 zł). Najwyraźniej zarówno Niemcy, jak i Szwajcarzy wzięli na celownik konkretne grono odbiorców - melomanów i profesjonalistów, którzy szukają dobrych, klasycznych słuchawek, ale nie planują przeznaczać na nie pięciu średnich krajowych. Teraz Sennheiser wychodzi z kolejną propozycją, która nie dość, ze jest tańsza niż każdy z trzech wymienionych wyżej modeli, to jeszcze została (przynajmniej w teorii) dostosowana do wymagań innej, często pomijanej przez producentów audiofilskiego sprzętu grupy klientów. Przed nami HD 550.

Ostatnie komentarze

  • Jakub

    Seennheiser ewidentnie psuje rynek, tak tanio się nie godzi. Przynajmniej na tyle mają przyzwoitości żeby nie promować już starszych modeli jak HD 599 dostępnych od około 350 zł. Tyle to audiofil powinien płacić za kabel do słuchawek! A na poważnie, oby i konkurencja sobie przypomniała, jak często p...
    4
Zobacz inne komentarze

Final Audio Design D8000 DC

Final Audio Design D8000 DC

Jeśli nie liczyć prototypowych urządzeń rodzimych manufaktur, polscy audiofile raczej rzadko mogą zapoznać się z nowymi produktami jako jedni z pierwszych ludzi na świecie. Zdarzają się jednak wyjątki, a jednym z nich są najnowsze konstrukcje marki Final Audio Design. Czy to dlatego, że Polska jest dla niej wyjątkowo ważnym rynkiem? Poniekąd tak, jednak główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest, no właśnie, w najgorszym wypadku szczęśliwy zbieg okoliczności, a w najlepszym - miłość. Aby to zrozumieć, trzeba poznać historię japońskiej firmy i osób, które odegrały w niej kluczową rolę. Przedsiębiorstwo, które dziś znane jest głównie z produkcji znakomitych słuchawek, powstało formalnie w 2007 roku z inicjatywy Kanemoriego Takai oraz pana Yamaguchiego, prezesa Daiichi Tsushin Kogyo, jednak nazwa Final Audio Design była znana już wcześniej, od 1974 roku. Jej pierwszym dostępnym komercyjnie produktem była wkładka gramofonowa typu Moving Coil, którą zaprojektował niejaki Yoshihisa Mori. Przez kolejne 35 lat firma tworzyła ciekawy sprzęt, taki jak ciężki gramofon Parthenon, kosztowny wzmacniacz Music, który skupił na sobie uwagę magazynów muzycznych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, unikatowy izolator dźwiękowy Daruma, w którym zastosowano mechanizm oparty na łożysku kulkowym, a także głośnik tubowy ze stali nierdzewnej OPUS204, którego masa wynosiła niecałe 800 kg. W 2007 roku rozpoczęto współpracę z firmą Molex, która w skali świata jest drugą co do wielkości firmą produkującą złącza elektroniczne. Na mocy porozumienia z Molexem powstała spółka S'NEXT, pod której skrzydłami marka działa do dziś. Choć eksperymentowanie z innymi typami urządzeń audio przynosiło firmie pewne sukcesy, strzałem w dziesiątkę okazało się dopiero wejście w świat słuchawek. Nastąpiło to skokowo, ponieważ w 2009 roku S'NEXT przejęło japońską fabrykę słuchawek i odtwarzaczy w Clark na Filipinach, rozpoczynając produkcję słuchawek pod marką Final Audio Design.

Hegel H190v

Hegel H190v

Hegel to norweska firma, która zdobyła uznanie dzięki produkcji wysokiej jakości wzmacniaczy i przetworników cyfrowo-analogowych. Urządzenia Hegla zawsze były cenione za neutralność, klarowność, dynamikę i uniwersalność. Odnoszę nawet wrażenie, że dla wielu klientów to właśnie ta ostatnia cecha okazała się kluczowa. Kiedy sercem naszego systemu stereo jest tak wszechstronny i mocny piecyk, mamy pełną dowolność w kwestii wyboru pozostałych elementów, w tym tego najważniejszego - zestawów głośnikowych. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, jakimi chwalą się posiadacze sprzętu Hegla i wizualizacje zamieszczone na stronie producenta. KEF, Bowers & Wilkins, Sonus Faber, Pylon Audio, DALI, ProAc - samymi obrazami norweska manufaktura sugeruje, że jej sprzęt zagra ze wszystkim i w każdych okolicznościach przyrody. Jedną z najpopularniejszych konstrukcji Hegla był wzmacniacz H190, następca znakomitego H160. Dla mnie model ten zawsze był "drugim od dołu" - niezależnie od tego, czy w danym momencie formalnie się to zgadzało. Podstawowym piecykiem tej marki przez długi czas był H90, jednak oprócz niego wprowadzono jeszcze takie modele jak Röst czy H120. I choć każdy z nich miał swoje plusy, aby pójść dalej, trzeba było przesiąść się na H190, bo dopiero on był zauważalnie większy i oferował znacznie wyższą moc. Tak zostało do dziś. H95 oddaje 60 W na kanał przy 8 Ω, H120 - 75 W, a H190 - 150 W. Z tym, że H190 jest już niedostępny. Jego miejsce zajął H190v. Mała zmiana, wielka różnica? Sprawdźmy!

Audiolab 9000Q + 9000P

Audiolab 9000Q + 9000P

Audiolab to firma założona w 1983 roku przez Philipa Swifta i Dereka Scotlanda. Obaj panowie byli studentami londyńskiego Imperial College, a do działania skłoniła ich wspólna frustracja związana z wysokimi kosztami i skomplikowaną naturą sprzętu hi-fi w tamtym czasie. Pierwszym komercyjnym sukcesem marki był znakomity wzmacniacz zintegrowany 8000A. Możliwe nawet, że okazał się aż za dobry, ponieważ później brytyjska manufaktura miała problem z przekonaniem klientów do innych urządzeń ze swojej oferty. Mimo że Audiolab wprowadzał na rynek odtwarzacze płyt kompaktowych, procesory kina domowego, przedwzmacniacze oraz stereofoniczne końcówki mocy, a także przystępne cenowo monobloki, żadnemu z nich nie udało się nawet zbliżyć do sukcesu 8000A. W 1997 roku firma została przejęta i zmieniła nazwę na TAG McLaren. Ambicją nowych właścicieli było przekształcenie jej w markę hi-endową. W tym celu stworzono między innymi nowatorskie kolumny, których obudowy inspirowane były bolidami Formuły 1. Wszystko to znalazło jednak odzwierciedlenie w cenniku. Pomysł skokowego przerobienia firmy kojarzonej z dobrym, ale przystępnym cenowo sprzętem w producenta luksusowych komponentów hi-fi okazał się chybiony. W 2004 roku marka została przejęta przez koncern International Audio Group, który miał o wiele lepszy pomysł na wykorzystanie jej potencjału. Przede wszystkim postanowiono wrócić do korzeni. Bazowa, legendarna seria 8000 została odnowiona i przemianowana na 8200. Później jeszcze poddano ją liftingowi i tak otrzymaliśmy urządzenia z serii 8300. Były rzetelnie zaprojektowane, solidne i przystępne cenowo, więc aż się prosiło, aby po pewnym czasie pójść dalej i wprowadzić coś lepszego, chociażby z myślą o klientach, którzy po wielu latach użytkowania klocków z serii 8200 i 8300 chcieli zrobić krok do przodu. Ale nie. Na ten krok musieliśmy czekać wiele, wiele lat.

Ostatnie komentarze

  • Simek

    "Moim zdaniem jest to całkiem możliwe, ponieważ teraz topowy system tej marki - zakładając, że nie potrzebujemy transportu CD, a naszym jedynym źródłem będzie streamer 9000N - kosztuje dokładnie 31 696 zł. Nie za dużo o ponad pięć i pół tysiąca? Nie, bo końcówkę mocy 9000P można zmostkować, zamienia...
    1
Zobacz inne komentarze

Melodika SB2R + SBSC

Melodika SB2R + SBSC

Każdy, kto roni łzy nad losem Diory i Radmora, wspomina kultowe kolumny Tonsila, a jedynej szansy na odrodzenie polskiego przemysłu hi-fi upatruje w reaktywacji Unitry, ma średnie pojęcie na temat tego rynku i roli, jaką odgrywają na nim nasze rodzime firmy. Pylon Audio, Fezz Audio, Lampizator, Mytek, Enerr, J.Sikora, Zeta Zero... Gdybym chciał wymieniać dalej, prawdopodobnie uzbierałoby się ponad sto przedsiębiorstw, z których część jest rozpoznawalna na całym świecie i odnosi sukcesy na bardzo trudnych rynkach, gdzie klienci mają pieniądze, ale są niezwykle wymagający i oczekują absolutnie najwyższej jakości. Być może właśnie to zjawisko odpowiada za wyścig cenowy, który doprowadził do tego, że na wiele wyrobów przeciętnego polskiego melomana po prostu nie stać. Spójrzmy tylko na okablowanie. Albedo, KBL Sound, Equilibrium, Audiomica Laboratory - większość pozycji w katalogach tych marek to modele albo drogie, albo koszmarnie drogie. Chętnych nie brakuje, więc może nie ma o co kruszyć kopii, ale aż chciałoby się, aby ktoś powalczył o względy mniej zamożnych odbiorców i przeciwstawił się takim potęgom jak AudioQuest, Van den Hul, Chord czy Tellurium Q. Nikt? A nie, chwila, chwila... Przecież jest Melodika!

Unison Research S6 Black Edition

Unison Research S6 Black Edition

Wiele osób postrzega grającą aparaturę jako nieodzowny element wyposażenia domu, traktując go na równi z innymi sprzętami, takimi jak telewizor, lodówka, odkurzacz czy tablet. Owa przynależność urządzeń hi-fi do worka z różnoraką elektroniką, która ułatwia nam życie, przekłada się na nasze oczekiwania i preferencje zakupowe. Odruchy wyrobione podczas kupowania komputerów i telefonów każą nam sądzić, że nowszy model zawsze będzie bardziej wartościowy od starego, a im dłuższa lista wyposażenia, choćbyśmy nawet połowy z tych rzeczy mieli nigdy nie wykorzystać, tym lepiej. Nic dziwnego, że część producentów sprzętu audio uczestniczy w tym wyścigu, nieustannie aktualizując swoją ofertę. Duża rotacja w katalogu stwarza okazję, by chwalić się swoimi nowymi klockami, które oczywiście mają to, o czym te wprowadzone zaledwie dwa lata temu mogły tylko pomarzyć. Jeżeli ktoś połakomi się na wyprzedaż końcówki serii tuż przed premierą kolejnej wersji, za pięć lat może się zorientować, że jego wzmacniacz lub streamer jest starszy od tych dostępnych w sklepach o trzy generacje. Zjawisko to zupełnie nie dotyczy jednak manufaktur koncentrujących się na sprzęcie z wysokiej i bardzo wysokiej półki, szczególnie jeśli mówimy o zestawach głośnikowych, gramofonach albo wzmacniaczach lampowych. W tych dziedzinach postęp techniczny jest minimalny i prawie nikt nie oczekuje, że ktoś tu jeszcze wyskoczy z jakimś rewolucyjnym pomysłem. Liczy się co innego - jakość, rzetelność, wierność wobec swoich przekonań i rozwiązań technicznych, tradycyjne techniki produkcji i poszukiwanie podzespołów, które realnie wpływają na brzmienie. Utrzymywanie tych samych modeli w ofercie przez wiele lat jest wręcz pożądane, ponieważ świadczy o ich trwałości i długowieczności. Po jakimś czasie każda, najdrobniejsza zmiana wzbudza dyskusję i przyciąga fanów marki. Świat kręci się coraz szybciej, po ulicach jeżdżą autonomiczne taksówki, sztuczna inteligencja tworzy realistyczne filmy, wokół naszej planety krążą zaprzęgi złożone z kilkudziesięciu satelitów, a tymczasem jakaś firma wytwarzająca identyczne kolumny od kilkunastu lat ogłasza premierę nowego modelu, który od poprzednika różni się kolorem okleiny i kilkoma częściami w zwrotnicy. I wiecie co? Ludzie od razu składają zamówienia. Jeśli mamy do czynienia z edycją limitowaną, nierzadko już w chwili publikacji informacji prasowej wiadomo, że wszystkie egzemplarze się wyprzedały. Kiedy otrzymałem notkę na temat nowych wzmacniaczy Unisona, byłem przekonany, że to kolejna taka akcja. Ot, krótka seria z przednimi panelami wykończonymi lakierem fortepianowym. Okazuje się jednak, że sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.

Ostatnie komentarze

  • Paweł

    Tranzystory znam i używam od wczesnych lat dziewięćdziesiątych, ale chyba powoli dojrzewam do lampy. Na razie pierwszy krok w postaci zakupu hybrydy Coplanda wykonałem i efekt wymiany lampy przedwzmacniacza na Telefunkena NOS wciąż wprawia mnie w zachwyt. Jedna mała lampka a cieszy, a jaki może być ...
    0
Zobacz inne komentarze

Erzetich Charybdis

Erzetich Charybdis

W latach dziewięćdziesiątych, kiedy zachłysnęliśmy się tak zwanym zachodnim stylem życia, największymi obelgami wobec sprzętu audio oraz wszelkiej maści urządzeń do użytku domowego były takie słowa jak "garażowy" czy "małoseryjny", a ręczna produkcja budziła u klientów odrazę. Najpiękniejsze wydawały nam się towary produkowane masowo. Urzekały nas swoją powtarzalnością i idealnym wyglądem. Pokochaliśmy nawet frytki i hamburgery pakowane w kolorowe pudełka, prezentujące się tak, jakby zrobiła je maszyna. Aktualnie obserwujemy odwrotny trend. Niemal w każdej dziedzinie życia szukamy czegoś naturalnego, prawdziwego, naznaczonego dotykiem ludzkiej ręki. Przejadł nam się plastik i zapach taśmy produkcyjnej. Masówka jest oznaką złego smaku, zacofania mentalnego, biedy, braku wrażliwości na kwestie ekologiczne, zdrowotne i społeczne. Gdzie tylko można, chcemy otaczać się rzeczami, które stworzył człowiek, nad którymi ktoś pracował, w które włożył całe swoje serce, pasję i doświadczenie. Szefowie kuchni chcą posługiwać się nożami stworzonymi przez profesjonalnych knifemakerów. Miłośnicy motocykli marzą o maszynie wykonanej na zamówienie, idealnie dopasowanej do wymiarów ich ciała. Nawet kebab musi być kraftowy, a lody - rzemieślnicze. Nie dotyczy to jednak elektroniki. Trudno sobie wyobrazić smartfon, komputer lub telewizor wykonany przez grupę hobbystów w garażu na przedmieściach. A co ze słuchawkami? Na pierwszy rzut oka to równie karkołomne przedsięwzięcie. Byle jakie nauszniki być może dałoby się zmontować ręcznie, ale takie z najwyższej półki? Takie, które mogłyby rywalizować z flagowymi modelami potężnych firm, takich jak Sennheiser, Audio-Technica czy Focal? Rozsądek podpowiada, że lepiej zostawić taki pomysł w sferze marzeń, ale szczęście są na świecie zapaleńcy, którzy się takich projektów podejmują. Jednym z nich jest Blaž Erzetič.

Indiana Line Tesi 5

Indiana Line Tesi 5

Apple wprowadza nową generację iPhone'a. W oficjalnym sklepie producenta jego cena wynosi 2949 zł. Sporo, ale w końcu to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy smartfon na rynku. W doniesieniach ze świata motoryzacji uwagę przykuwa premiera nowej Skody Superb. Pojazd, który garściami czerpie z Volkswagena Passata, z pewnością będzie cieszył się zainteresowaniem klientów. Cena wersji liftback zaczyna się od 79 500 zł, natomiast za podstawowe kombi zapłacimy 84 800 zł. Jest drogo, ale przecież nigdy nie było tak, że przeciętny obywatel może wyjechać z salonu nowiutkim samochodem, płacąc za niego jedną czy dwie pensje. Grunt, że przyzwoicie kształtują się ceny podstawowych produktów. Kilogramowy bochenek chleba kosztuje 4,40 zł, litr mleka - 2,90 zł, litr benzyny - 4,65 zł, a wielka (225 g) paczka chipsów - 4,99 zł. Na szczęście z nieruchomościami nie ma dramatu. W skali kraju średnia cena za metr kwadratowy nowego mieszkania wynosi 5300 zł. Co? Wypisuję bzdury? Nie - to była nasza rzeczywistość dziesięć lat temu. Łezka się w oku kręci, prawda? Dziś na iPhone'a można wydać 8299 zł, za najtańszą wersji Skory Superb zapłacimy 149 900 zł, taka sama paczka chipsów kosztuje 9,90 zł. O mieszkaniach i materiałach wykończeniowych lepiej nie wspominać. Podrożał również sprzęt hi-fi, jednak paradoksalnie - w porównaniu do innych dóbr - jest on bardziej przystępny niż kiedyś. Patrząc na powyższą listę, budżetowe kolumny podłogowe powinny obecnie kosztować minimum 4000-5000 zł, a tymczasem Indiana Line wprowadza model Tesi 5 za 3398 zł. Na zdjęciach prezentują się wspaniale, a producent informuje, że konstrukcyjnie są blisko spokrewnione z flagowymi Divami. Gdzie jest haczyk?

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Sennheiser HD 550

Sennheiser HD 550

Kiedy w 2021 roku Sennheiser sprzedał swój dział produktów konsumenckich szwajcarskiej firmie Sonova, która specjalizuje się w produkcji aparatów słuchowych, fani niemieckiej marki, będącej jednym z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych...

Bannery boczne

Komentarze

stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Garfield
Pytanie czy wolumeny sprzedaży potwierdzają tę tezę. Topowe dzielone modele mogą mieć dla producentów charakter wizerunkowy i dlatego są ważne, ale czy faktyczn...
Paweł
Dzień dobry, może ktoś posiada informacje, czy można do Polski sprowadzić phono board do Unison Research Unico Primo?
Krzysztof
Są dwa procesy - wypalanie sprzętu, czyli nowy, surowy sprzęt poddajemy procesowi ułożenia i uzdatnienia całej elektroniki i wygrzewanie sprzętu (sprzęt był już...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Praktyczny przewodnik po klasach pracy wzmacniaczy audio

Praktyczny przewodnik po klasach pracy wzmacniaczy audio

Czym powinien kierować się miłośnik sprzętu audio przy wyborze wzmacniacza? Gdyby na tak postawione pytanie można było udzielić prostej i zwięzłej odpowiedzi, pewnie nikt nie zawracałby sobie głowy testami i odsłuchami. Przyjmijmy jednak, że mamy już pewne rozeznanie w temacie, a z długiej listy dostępnych na rynku modeli chcemy wybrać...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Brytyjskie podejście do oryginalnego brzmienia - Quad

Brytyjskie podejście do oryginalnego brzmienia - Quad

Jak podaje popularna internetowa encyklopedia, Quad, inaczej wszędołaz, to pojazd czterokołowy przeznaczony głównie do sportu i rekreacji. Zwykle jest to coś w rodzaju czterokołowego motocykla, który doskonale nadaje się do jazdy poza drogami utwardzonymi. Ze względu na walory napędowe znajduje zastosowanie w wojsku, ratownictwie górskim i rolnictwie. Dla audiofila ten...

Poradniki

Listy

Galerie

Popularne testy

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Denon PMA-850

Denon PMA-850

W porównaniu z różnymi staroświeckimi cudeńkami prezentowanymi przez nas w tym dziale, Denon PMA-850 prezentuje się całkiem nowocześnie. Ciekawy zabieg...

Cytaty

PatrickRothfuss.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.