Elektryczna podróż młodego geniusza - JBL
- Kategoria: Prezentacje
- Marcin Pindel
Nie istnieje pewnie na świecie miłośnik dobrego dźwięku, którego nie interesowałaby geneza znanych marek zajmujących się produkcją sprzętu hi-fi. Niewątpliwie jedną z nich jest JBL - legendarna, amerykańska firma, której korzenie sięgają lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Marka, którą powinien kojarzyć każdy, kto choć raz z ciekawości przyglądał się głośnikom na koncertach, w salach kinowych, a nawet w sklepach i hotelach. Głośnikowy gigant, którego aktualny katalog obejmuje praktycznie wszystko, zaczynając od niedrogich słuchawek i głośników, a kończąc na ultra hi-endowych kolumnach z serii Everest. Potrzebujecie jednoczęściowego systemu stereo, który nagłośni cały pokój? Nie ma problemu. Szukacie wodoodpornych dokanałówek przeznaczonych dla osób uprawiających sport? W katalogu JBL-a można znaleźć wszystko włącznie z takimi wynalazkami. Amerykańska firma może nawet wjechać do domu klienta z tonami sprzętu i wykonać kompletną instalację kina domowego z profesjonalną adaptacją akustyczną, sterowanym automatycznie oświetleniem i prawdziwymi, kinowymi fotelami z uchwytami na napoje. Jeśli chodzi o głośniki, JBL potrafi praktycznie wszystko. Ale przecież nie było tak od samego początku. Jak się zapewne domyślacie, historia firmy jest pełna ciekawych pomysłów, legendarnych produktów, a przede wszystkim - odwagi i wizjonerstwa. Wybierzmy się zatem w podróż sięgającą ponad sto lat wstecz.
Trzy litery z wykrzyknikiem, zwykle w kolorze pomarańczowym - ten znak kojarzą nie tylko audiofile, ale także profesjonaliści zajmujący się nagłaśnianiem koncertów, sal kinowych oraz mniejszych i większych obiektów użyteczności publicznej. Na rynku niewiele jest firm, które mogą pochwalić się tak szerokim asortymentem i tak bogatym doświadczeniem. Owszem, wielu producentów audiofilskich kolumn produkuje również profesjonalne zestawy głośnikowe, albo też ich "amatorskie" głośniki wykorzystywane są w studiach nagraniowych. Można tu wymienić chociażby takie marki, jak PMC, ATC, Amphion czy B&W. Dla wielu klientów jest to jednak tylko sprytny zabieg marketingowy lub swego rodzaju zbieg okoliczności, a rzadko która firma wychodzi ze swoją działalnością poza studia i domowe pokoje odsłuchowe. Tymczasem głośniki JBL-a można zobaczyć w kinach i salach koncertowych, na scenach największych imprez i festiwali, w kawiarniach, hotelach, supermarketach, a także w samochodach - zarówno w instalacjach fabrycznych, jak i tych montowanych przez firmy specjalizujące się w sprzęcie car-audio. Historia każdej marki, której nazwa pochodzi od nazwiska założyciela, nierozerwalnie złączona jest z jego osobą lub przynajmniej w dużym stopniu pokrywa się z działaniami jednego człowieka. Nie inaczej jest w tym przypadku, dlatego naszą wyprawę w przeszłość zaczniemy od... Samego początku.
James Bullough Lansing
Nasza historia zaczyna się 14 stycznia 1902 roku, gdzie w małej osadzie rolniczo-górniczej Macoupin County przychodzi na świat James Martini. Syn inżyniera górnictwa Henry'ego Martini urodzonego w St. Louis w stanie Missouri i Grace Erbs Martini pochodzącej z Central City w stanie Illinois. James był dziewiątym z czternastu dzieci Henry'ego i Grace, a wieść niesie, że odziedziczył po ojcu pasję do inżynierii i budowy maszyn. Już jako dwunastoletni chłopiec zbudował nadajnik, który swoim sygnałem potrafił zakłócić lokalną stację radiową. Przez krótki czas James mieszkał u rodziny Bullough, od której przejął dodatkowe nazwisko zmieniając też nazwisko Martini na Lansing. Od tamtego czasu młody geniusz był znany jako James Bullough Lansing.
Po śmierci swojej matki w 1924 roku młody James postanowił przeprowadzić się z rodzinnego miasta, gdzie pracował jako mechanik samochodowy, do otwierającego przed nim nowe możliwości Salt Lake City. Tam pracował jako inżynier w stacji radiowej. Nie był to jednak szczyt marzeń tak ambitnego człowieka, dlatego wkrótce po przybyciu do Salt Lake City, bohater naszej opowieści założył firmę Lansing Manufacturing Company, która zajmowała się produkcją głośników radiowych. Ciekawe czy w najśmielszych planach zakładał, że może właśnie w tym momencie pchnąć koło, które toczy się do dziś.
Od radia do kina
W latach trzydziestych w Lansing Manufacturing Company nasz bohater zajmował się szeroko rozumianą technologią, jednak sprawy związane z marketingiem i finansami powierzył biznesmenowi Kenowi Deckerowi. Niestety w Salt Lake City firma doświadczyła trudnych czasów... Większość klientów stanowili producenci odbiorników radiowych ze Środkowego Zachodu. Głównymi produktami Lansinga były głośniki ośmiocalowe i sześćiocalowe, kilka większych modeli było też wykorzystywanych w luksusowych konsolach radiowych. Z uwagi na powiększenie grona klientów, firma w 1927 roku przeniosła swoją siedzibę do południowego Los Angeles, przy McKinley Avenue. Hollywood było idealnym miejscem do rozszerzenia działalności.
Szóstego października 1927 roku miał premierę pierwszy udźwiękowiony film Warner Brothers - "The Jazz Singer". Obraz wywołał prawdziwą sensację, a po jego premierze wszystkie studia w Hollywood szukały nagłośnienia dla swoich scen i posiadanych przez nie sieci kin. W tamtych czasach technologia udźwiękowienia filmów jeszcze raczkowała, jednak idealnym człowiekiem do poprawienia jakości dźwięku filmowego stał się właśnie James Bullough Lansing. Nic więc dziwnego, że zgłosił się do niego sam Douglas Shearer - główny inżynier dźwięku prestiżowego studia Metro-Goldwyn-Mayer specjalizującego się w produkcji musicali, które jak rzadko które produkcje wymagały wyśmienitego dźwięku. Shearer i Lansing współpracowali ze sobą od 1933 do 1935 roku. W tym czasie dla usprawnienia dźwięku kinowego rozwinęli system głośników w kształcie tuby, za który otrzymali nagrodę od Academy of Motion Picture Arts and Sciences za techniczną doskonałość.
Wzloty i upadki
Niestety dobra passa Lansing Manufacturing Company nie trwała zbyt długo. W 1939 roku Ken Decker, który oprócz prowadzenia spraw biznesowych i marketingowych firmy był również oficerem amerykańskich Sił Powietrznych, zginął podczas manewrów. W skutek tego tragicznego wypadku Lansing Manufacturing Company straciło utalentowanego biznesmena, co spowodowało upadek firmy. Na tym etapie konieczna była sprzedaż przedsiębiorstwa. W grudniu 1941 roku Lansing Manufacturing Company wykupiła firma Altec Service Corporation, w której James Bullough Lansing został mianowany wiceprezesem. Od tamtej pory firma funkcjonowała pod nazwą Altec Lansing Corporation. Pod skrzydłami nowego właściciela pasjonat nowych technologii opracował system głośników A-4, które w późniejszym czasie stały się kinowym standardem.
Lansing był jednak indywidualistą i chciał podążać własnymi ścieżkami, dlatego po pięciu latach pożegnał się z Altec Lansing Corporation aby założyć coś własnego. Jego nowym dzieckiem została firma Lansing Sound, założona 1 października 1946 roku. W wyniku sprzeciwu ze strony Altec Lansing co do nazwy, przedsiębiorca zmienił nazwę na James B. Lansing Sound. Firma, tak jak Altec, zajmowała się nagłośnieniem kin. Początkowo produkowane głośniki były kopiami projektów, które Lansing tworzył w Altec Lansing Corporation. Nie można było odmówić mu geniuszu, błyskotliwości i innowacyjności w tworzeniu nowych projektów, jednak na swoje nieszczęście James nie został obdarzony talentem do zarządzania własnym biznesem. Jego firma pod koniec lat czterdziestych miała już dwadzieścia tysięcy dolarów długu, co na tamte czasy stanowiło naprawdę niemałą kwotę. Jak większość osób z ponadprzeciętnymi umiejętnościami, James cierpiał na ataki depresji, które 24 września 1949 roku, nasilone zapewne złą sytuacją w firmie, doprowadziły wybitnego inżyniera do samobójstwa.
Odrodzenie
James Bullough Lansing posiadał ubezpieczenie na życie w wysokości 10000 dolarów, z czego jedna trzecia trafiła do jego żony, a pozostałe dwie trzecie do przedsiębiorstwa. Udziały w firmie okazały się kwotą, dzięki której skarbnik korporacyjny William Thomas zaczął wyciągać firmę z długów. Na początku lat pięćdziesiątych Thomas wykupił udziały od żony Lansinga i stał się jej właścicielem. Nie budzi wątpliwości fakt, że nazwisko Lansing było bardzo cenione w świecie nowych technologii, z czego Thomas doskonale zdawał sobie sprawę. Wykorzystując reputację kreatora jakości nagłośnienia, William wypuścił na rynek linię głośników Jim Lansing Signature. Altec Lansing nadal miało zastrzeżenia co do używania nazwiska Lansinga, dlatego po długich negocjacjach Thomas zgodził się zaprzestać tego procederu i wymyślił coś jeszcze lepszego. Powstała nazwa, którą wszyscy znamy do dziś - JBL. Thomasowi, w przeciwieństwie do Lansinga, prowadzenie firmy szło całkiem nieźle. W kinach zaczął pojawiać się dźwięk stereo, więc kto jak nie JBL miałaby zająć się projektowaniem nowych komponentów dla Apexa i Westrexa? Z perspektywy czasu można powiedzieć, że James był zapewne świetnym konstruktorem, może nawet geniuszem, ale to William podniósł firmę z kolan i wykorzystał wszystkie okazje, których ojciec i założyciel firmy wykorzystać nie potrafił.
Przełomowym czasem dla branży audio był początek lat pięćdziesiątych. Firmy prezentowały coraz to nowsze rozwiązania, a fraza hi-fi już na stałe weszła do amerykańskiego słownika. W roku 1954 JBL przedstawił więc model 375, który był pierwszym 4-calowym komercyjnym głośnikiem z pasmem przenoszenia sięgającym 9 kHz. Z dzisiejszego punktu widzenia nie robi to wielkiego wrażenia, ale w tamtych czasach było to duże osiągnięcie. 375 bazował na głośniku Western Electric 594, ale z magnesem Alnico V i 4-calową cewką. Rynek audio się budzi, a Thomas nie spoczywa na laurach - zatrudnia projektanta przemysłowego Williama Hartsfielda, który produkował głośniki pod swoim nazwiskiem. Dzięki tym posunięciom JBL stał się silnym graczem na rynku domowego sprzętu audio. W roku 1957 powstaje system Paragon zaprojektowany przez Richarda Rangera i Arnolda Wolfa. Nie dało się odmówić temu systemowi elegancji i stylu. Urządzenie mieściło się w pięknej obudowie z litego drewna, stanowiąc nie tylko wyśmienity odtwarzacz, ale także oryginalną ozdobę wnętrza domu. O jakości Paragona najlepiej świadczy fakt, że system ten pozostawał w sprzedaży przez 25 lat!
Złote lata JBL-a
JBL nadal rozszerzał swoją działalność i wypłynął na rynek nazywany dzisiaj pro-audio. Po produkty JBL-a zaczęli też sięgać gitarzyści z całego świata, a to za sprawą Leo Fendera, który nazwał model JBL D130 idealnym systemem dla jego twórczości. Prężnie rozwijająca się firma we wczesnych latach sześćdziesiątych współpracowała z wytwórnią Capitol Records, która stała za sukcesem Beatlesów i Beach Boysów. Wraz z ludźmi z Capitol Records, inżynierowie JBL-a opracowali monitory do studiów nagraniowych. Ich wspólnym dziełem była kolumna 4320. Jak można się domyślać, był to ogromny hit, który ugruntował pozycję firmy jako producenta głośników do zastosowań profesjonalnych.
Popularne powiedzenie głosi, że podobieństwa się przyciągają. Szczególnie w biznesie warto jest otaczać się ludźmi, z którymi można stworzyć coś niepowtarzalnego. Doskonale wiedzieli o tym Sidney Harman i Bernard Kardon - założyciele kompanii audiowizualnej Harman Kardon. Pragnąc umocnić swoją pozycję na rynku, pozyskali firmę Jervis Corporation, która to z kolei złożył ofertę JBL-owi. Jervis i JBL działali razem przez 20 lat, budując bodaj największy sukces na rynku audio. William Thomas był nawet gotowy odsprzedać JBL-a Jervisowi, do czego zresztą doszło w 1969 roku. Firma należąca teraz do Jervis Corporation została później przemianowana na Harman International Industries, a jej prezesem został wspomniany już wcześniej Arnold Wolf.
Jak się okazało, nie był to wcale koniec sukcesów. To właśnie pod skrzydłami Harmana, JBL osiągnął pozycję, którą utrzymuje do dziś - jednego z czołowych producentów sprzętu konsumenckiego, który jednocześnie może pochwalić się bogatym doświadczeniem w nagłaśnianiu teatrów, sal kinowych czy studiów nagrań. W roku 1969, wykorzystując technologię z modeli 4310 i 4311, firma stworzyła domowy system nagłośnienia o nazwie L100. System ten stał się tak popularny, że w latach siedemdziesiątych sprzedał się w ilości ponad 100000 egzemplarzy. Monitory JBL-a zdobyły pierwsze miejsce w USA w sondażu przeprowadzonym przez "Billboard". Firma nadal się rozwijała i wprowadzała coraz to lepsze rozwiązania. W latach 70-80 wprowadziła między innymi rozwiązanie o nazwie Symmetrical Field Geometry czyli zespół głośników redukujący zniekształcenia dźwięku, a także technologię Bi-Radial, która poprawia jakość dźwięku w całym zakresie pasma.
W drodze na sam szczyt
JBL musiał poszerzać swój zasięg, w czym doskonale pomógł firmie koncern Harman International. Dzięki temu ludzie, którzy normalnie pewnie nie usłyszeliby o marce JBL, mogli korzystać z jej produktów. Szczególnie ważnym terenem okazała się Japonia, gdzie amerykańskie głośniki z jakiegoś powodu sprzedawały się doskonale. Nawet bardzo kosztowne i prestiżowe modele K2 i Everest DD6600 zbierały laury w japońskich magazynach poświęconych technologiom audio. W latach dziewięćdziesiątych inżynierowie JBL-a stworzyli unikalną cewkę z podwójną szczeliną magnetyczną, która zmniejszała masę głośnika przy jednoczesnym zwiększeniu wszystkich krytycznych parametrów wydajności. Sidney Harman prowadził Harman International Industries do 88 roku życia, zatrudniając później Dinesha Paliwala jako CEO firmy. Oczywiście Harman skrupulatnie dobierał załogę, a Paliwal nie był wyjątkiem. Posiadał tytuły Indian Institute of Technology i Miami University of Ohio oraz doświadczenie zdobyte w ABB - firmie będącej globalnym liderem w dziedzinie automatyki i energii. Wystarczył jedynie rok, aby Dinesh Paliwal został prezesem firmy.
JBL długimi latami dążył do sukcesów i pracował nad udoskonalaniem swoich produktów. Jego inżynierowie, zaczynając od założyciela firmy, skupiali się na tworzeniu coraz nowszych i bardziej zaawansowanych rozwiązań. Historia uczy jednak, że to nie wszystko - oprócz świetnych pomysłów i produktów trzeba jeszcze mieć kogoś, kto zna się na prowadzeniu firmy i potrafi zająć się wszystkim od finansów po marketing. James Bullough Lansing tego akurat nie umiał, a brak odpowiedniej osoby wspierającej te działania doprowadził firmę do upadku, a jego samego do tragicznej śmierci. Na szczęście dziedzictwo firmy będącej jednym z pierwszych amerykańskich specjalistów od głośników nie zostało zaprzepaszczone. W porę znaleźli się ludzie z ambicjami. Wielkie grono świetnie dobranych inżynierów, kierowników oraz pracowników dbało o wytwarzanie genialnych produktów. Nie obyło się też bez współpracy z innymi znanymi przedsiębiorstwami działającymi w innych dziedzinach, jak na przykład firma Roxy zajmująca się produkcją odzieży sportowej, dla której JBL stworzył linię kolorowych słuchawek. Nie można też nie wspomnieć o opracowaniu przez JBL-a nagłośnienia dla technologii Blu-ray Disc, telewizji HD czy najnowszych modeli iPadów i iPhone'ów. Może nikt normalny nie łączyłby tego z opowieściami o nagłaśnianiu pierwszych kin, ale dla audiofilów i znawców historii firmy, takie skojarzenia są oczywiste.
Słuchawkowy boom dziewięćdziesiąt lat później
Oferta produktów JBL w dzisiejszych czasach rozrosła się na tyle, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie, i to w różnych przedziałach cenowych. Amerykańska firma jest ostatnio szczególnie aktywna jeśli chodzi o produkcję słuchawek i głośników bezprzewodowych, ale audiofilów nie da się tak łatwo oszukać - wszyscy wiedzą, że JBL to również kolumny do zastosowań domowych, jak wprowadzona niedawno seria Arena. Słuchawki są jednak równie ciekawe, a w szczególności warto tu wspomnieć o dokanałówkach. JBL uparcie walczy z wszystkimi małymi koszmarami użytkowników takich słuchawek - kablami zaczepiającymi się o ubranie, wypadającymi elementami dousznymi czy wreszcie elementami kiepskiej jakości, które albo zwyczajnie odpadają albo psują się po zachlapaniu. Pchełki odporne na te wszystkie problemy byłyby nie tylko świetnym rozwiązaniem dla użytkowników smartfonów, ale także niezbędnym wyposażeniem sportowców, prawda? Takie mają być właśnie słuchawki z linii Yurbuds, a przede wszystkim seria Under Armour. Takie słuchawki nie tylko dają nam radość ze słuchania muzyki, ale także dbają o nasze zdrowie monitorując między innymi nasze tętno. Dzięki sprytnej konstrukcji, słuchawki nie wypadną nam z uszu nawet gdy się spocimy. W ofercie firmy znajdziemy także szereg innych słuchawek - przewodowych i bezprzewodowych, nausznych i wokółusznych, a nawet tych zgodnych z systemami iOS lub Android.
Wodoodpornie i bezprzewodowo
JBL to oczywiście nie tylko słuchawki, ale także sprzęt dla tych, którzy lubią podróżować i chcą razem ze znajomymi posłuchać muzyki. Wtedy z pomocą przychodzą nam produkty, które w swojej kategorii stały się już niemal legendarne - Go, Flip, Clip, Charge czy Xtreme. To głośniki bezprzewodowe, które w łatwy sposób umożliwiają nam szybki dostęp do zasobów naszej ulubionej muzyki przez Bluetooth. Nikt nie powiedział też, że takiego głośnika nie można używać w domu - w salonie, sypialni, kuchni, a nawet łazience. Tutaj większość modeli JBL-a sprawdzi się równie dobrze, bo wiele z nich projektuje się w taki sposób aby były odporne na wilgoć, zachlapanie lub nawet pełne zanurzenie w wodzie. Amerykańska firma zdążyła już wypuścić na rynek kilka generacji głośników bezprzewodowych o różnych rozmiarach i zastosowaniach. Grające puszki JBL-a wychodzą na rynek w kolejnych odsłonach, prawie jak smartfony czy tablety. Jedynka, dwójka, trójka, czwórka... Każdy kolejny jest delikatnie poprawiony, ale generalna koncepcja raczej się nie zmienia. Choć trudno w to uwierzyć, bezprzewodowe głośniki z trzema literami i wykrzyknikiem polubili nawet audiofile. Cóż, domowy zestaw z kolumnami i wzmacniaczem ważącym trzydzieści kilogramów ciężko jest zabrać ze sobą na wakacje lub do znajomych na grilla.
W domu, w pracy, w samochodzie
Gdyby tak dobrze się zastanowić, przy odrobinie szczęścia można by było przeżyć cały dzień słuchając muzyki z głośników JBL-a. Budzimy się rano, na szafce obok łóżka może stać Horizon - głośnik z radiem, dużym zegarkiem i ambientowym podświetleniem. Idziemy pod prysznic, zabieramy do łazienki wodoodpornego Flipa 4. To głośnik, który może zostać nawet zanurzony w wodzie na niewielką głębokość - jeśli zanurzenie nie będzie trwało dłużej niż pół godziny, nic złego nie powinno mu się stać. Po tych przygodach schodzimy do kuchni i robimy sobie kawę włączając niezwykle stylowy system Authentics L16SP. Oglądając telewizję śniadaniową możemy wspomóc telewizor jednym z soundbarów, na przykład modelem Cinema SB350. Przy okazji pozbędziemy się głośnych reklam ponieważ ten soundbar wyposażony jest w funkcję Harman Volume, która wyrównuje poziom głośności odtwarzanego materiału. I wreszcie smarując kanapki twarożkiem usłyszymy informację o ważnym przejęciu albo ostrzeżenie o burzy, bo nie trzeba było wyciszać telewizora kiedy wrzeszczał nam o promocji w Lidlu albo nowych tabletkach na grypę. Wychodzimy z domu - zakładamy słuchawki, powiedzmy Synchrosy E40 BT bo są bezprzewodowe i kolorowe. Jeśli podróżujemy do pracy komunikacją miejską, jest pewne prawdopodobieństwo, że nawet po zdjęciu słuchawek usłyszymy komunikaty o kolejnym przystanku nadawane przez głośniki JBL-a, a jeśli wybierzemy samochód - wiadomo, amerykańska firma jest w tym segmencie bardzo mocna. Na szczególnie dobre wrażenia mogą liczyć właściciele aut Smarta, Toyoty i Ferrari. Jeśli wykonujemy pracę biurową, możemy postawić sobie przy monitorze jedne z głośników komputerowych JBL-a, jak na przykład Pebbles Black, a jeśli musimy być w ciągłym ruchu - wracamy do słuchawek, tym razem mogą to być sportowe Under Armour Sport Wireless. Wychodząc na lunch możemy udać się do restauracji z nagłośnieniem JBL-a, po pracy wybrać się do centrum handlowego, w którego suficie i na ścianach zamontowane będą małe, białe głośniki z trzema literami i wykrzyknikiem, a jeśli wieczorem pójdziemy do kina... Wiadomo - tutaj jest nawet mała szansa, żeby nam się nie udało. W domu możemy natomiast odprężyć się słuchając systemu stereo zbudowanego na bazie kolumn Arena 180. W porządku - może cały dzień z głośnikami JBL-a to już trochę przesada i czyste fantazjowanie, ale skoro okazji jest tak wiele, ciężko będzie nie wykorzystać choćby jednej z nich.
Coś dla audiofilów czyli kino i stereo
Dla miłośników systemów stereo i kina domowego JBL ma kilka rozwiązań, od soundbarów zintegrowanych czy z osobnym subwooferem, umożliwiających nam podłączenie dekodera lub konsoli oraz słuchanie muzyki bezprzewodowo, po systemy kina domowego 5.1. Z całą pewnością jedną z najciekawszych pozycji w tym segmencie jest seria kolumn o nazwie Arena. To stosunkowo niedrogie, ale bardzo eleganckie zestawy wyprodukowane oczywiście w całości przez JBL-a i wykorzystujące pewne pomysły znane z dużo droższych kolumn. Ale to nie jedyna opcja. Audiofile mogą wybrać również jeden z wielu modeli bardzo rozbudowanej serii Studio, niewielkie ale bardzo inteligentne głośniki Control One, a także kolumny z serii ES i LS. Audiofilom sięgającym po produkty z wysokiej półki, a jednocześnie gotowym na wprowadzenie do swojego domu czegoś bardzo oryginalnego, firma proponuje monitory 4419 i 4429 E. Chcecie pójść jeszcze wyżej? W takim razie możecie zainteresować się potężnymi podłogówkami S4700 i S3900. Wciąż mało? No to pozostają hi-endowe K2 S9900 i flagowe Everesty DD67000. Właściciel takich głośników może przyjąć w domu dowolnego audiofile opowiadającego o świetnych głośnikach kolejnej, nowej firmy chcącej podbić hi-endowy świat swoimi oryginalnymi pomysłami i spokojnie mruknąć pod nosem "tak, tak, to bardzo ciekawe", po czym wrócić do słuchania. Nie wspominając już o tym, że zaoszczędzi sporo pieniędzy i czasu ponieważ nie będzie już musiał jeździć na koncerty swoich ulubionych zespołów. W końcu prawdopodobnie i tak byłyby nagłaśniane przez głośniki JBL-a...
Kiedy słuchacie głośników JBL-a i nawet o tym nie wiecie
Tu dochodzimy do tematu, który dla amerykańskiej firmy jest równie ważny, jak dostarczanie głośników domowych. Mowa oczywiście o sprzęcie pro-audio i związanych z tym instalacjach. Jak wielu profesjonalistów, dźwiękowców, realizatorów, specjalistów od sprzętu car-audio czy DJ-ów jeżdżących na szkolne dyskoteki korzysta ze sprzętu JBL-a? To właściwie trudno policzyć. Firma chyba sama w pewnym momencie straciła rachubę, choć istnieje cały osobny dział zajmujący się sprzętem profesjonalnym i być może tam ktoś ogarnia sytuację w ujęciu globalnym. Firma chwali się od czasu do czasu najciekawszymi przedsięwzięciami, ale odbywa się to raczej na zasadzie utrzymywania kontaktu z klientami z rynku pro, niż faktycznego rozgłaszania na lewo i prawo, że głośniki JBL-a pojawiły się na jakimś tam koncercie. Jakość tych materiałów bywa różna, zupełnie jakby firmie nie do końca zależało na robieniu wrażenia na kimkolwiek. No bo komu jeszcze i w jaki sposób miałby zaimponować producent, którego głośniki są praktycznie wszędzie. Systemy audio JBL-a wykorzystywane są w najsłynniejszych salach koncertowych, studiach nagrań, kinach i na stadionach na całym świecie. Według różnych źródeł sprzęt tej marki nagłaśnia około 80% koncertów na żywo, 70% studiów nagraniowych i 90% kin z certyfikatem THX. Możecie więc nie zwracać na to uwagi, ale jeżeli ktoś z Waszych znajomych powie, że nigdy w życiu nie słyszał głośników JBL-a, możecie w ciemno go poprawić - na pewno słyszał i to dziesiątki, jeśli nie setki razy. A jeśli będzie upierał się, że nigdy nie był na koncercie, a do kina nie chodzi bo woli oglądać filmy w domu, to też istnieje mała szansa aby nigdy nie trafił na album lub film, którego dźwięku nie montowano przy pomocy studyjnych monitorów JBL-a.
Epilog
Kolejny ważny rozdział w historii firmy rozpoczął się prawdopodobnie w listopadzie ubiegłego roku, kiedy to Harman International Industries został kupiony przez Samsung Electronics za 8 miliardów dolarów. Czy w ogóle coś to zmieni w funkcjonowaniu takich marek, jak JBL, Harman Kardon, AKG, Mark Levinson, Infinity, Lexicon czy Revel? To chyba mało prawdopodobne, ale o pozytywnych lub negatywnych skutkach tego przejęcia będziemy pewnie mogli rozmawiać dopiero za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. A czy firma, która w świecie audio osiągnęła już praktycznie wszystko, może nas jeszcze czymś zaskoczyć? Zapewne tak się stanie i to nie raz. Sztab genialnych, idących z duchem czasu ludzi dba o to, aby kontynuować rzemiosło zapoczątkowane przez Jamesa Lansinga, ulepszać swoje produkty i tworzyć nowe rozwiązania, które nie tylko poprawiają brzmienie, ale też krok po kroku ułatwiają nam codzienne życie. Niewątpliwie to, co tworzy zespół JBL-a jest największym wyrazem szacunku, dowodem uznania oraz najpiękniejszym oddaniem hołdu człowiekowi, który wymyślił wiele znakomitych konstrukcji, nagłośnił kino i tworzył jedne z najlepszych głośników w czasach, kiedy nie znano jeszcze pojęcia hi-fi. Historia amerykańskiej firmy pełna jest wzlotów i upadków, ale od wielu, wielu lat JBL stabilnie buduje, a właściwie - utrzymuje pozycję jednego z największych, jeśli nie największego głośnikowego giganta na świecie. Taki sukces nigdy nie przychodzi łatwo.
Artykuł powstał we współpracy z firmą JBL.
Komentarze