Slowdive - Pygmalion
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała

Slowdive poznałem przy okazji reaktywacji zespołu w 2017 roku. Z miejsca zakochałem się w "beztytułowym" albumie i po pewnym czasie zacząłem zgłębiać wcześniejsze wydawnictwa z dyskografii Brytyjczyków. Podejrzewam, że moje zaskoczenie po pierwszym usłyszeniu "Pygmalion" było identyczne jak to, którego doświadczyli fani krótko po premierze albumu w 1995 roku. Zespół, znany dotąd z gęstego shoegaze'u i ogromnej ilości melancholii ukrytej w muzyce, całkowicie odciął się od tej stylistyki, porzucając ją na rzecz ambientu, minimalizmu i odważnych eksperymentów. Trzydzieści lat temu album z pewnością spotkał się ze sporym zdziwieniem i niezrozumieniem. Jednak z perspektywy czasu "Pygmalion" wydaje się najodważniejszym i najbardziej wizjonerskim albumem w dorobku Slowdive - nawet biorąc pod uwagę późniejsze wydawnictwa.
Już otwierające album "Rutti" pokazuje nową odsłonę zespołu. Zamiast typowej ściany gitar otrzymujemy ponad dziesięć minut powolnych, hipnotycznych pejzaży, w których cisza odgrywa równie ważną rolę jak kolejne dźwięki. Mimo długiego czasu trwania "Rutti" niesamowicie wciąga w swój klimat i sprawia, że po końcowych dźwiękach od razu ma się ochotę go posłuchać ponownie. Podobnie jest ze świetnym, najbardziej znanym utworem z albumu - "Crazy For You". Wnosi on na płytę odrobinę ciepła i melodyjności, ale nadal jego struktura pozostaje rozmyta, a wokale nie skupiają się na przekazywaniu treści, lecz pełnią rolę dodatkowego instrumentu.
Kolejne kompozycje również zbudowane są z powtarzalnych motywów, delikatnych pogłosów i szczątkowych wokali. Bardziej przypominają one medytacyjne pasaże niż klasyczne piosenki. Idealnym tego przykładem są "J's Heaven" i "Visions of La" - utwory, które niemal całkowicie rezygnują z klasycznej formy na rzecz abstrakcyjnych pejzaży pełnych szmerów i echa. Wspomnienie dwóch poprzednich albumów może przywołać chyba jedynie "Blue Skied An' Clear", choć i on daleko odbiega od standardowej struktury piosenek.
"Pygmalion" jest albumem wymagającym. Wymaga od słuchacza skupienia i cierpliwości, ale nagradza go niepowtarzalną atmosferą oraz poczuciem nieograniczonej przestrzeni. Po trzydziestu latach od premiery łatwo dostrzec, że to płyta, która wyprzedziła swoje czasy i stała się furtką dla wielu eksperymentów na scenie ambientu i post-rocka. "Pygmalion" w żadnym razie nie jest pozycją łatwą ani taką, którą można słuchać na co dzień. To jednak żywy dowód dojrzałości i odwagi artystycznej zespołu, który nie poszedł na łatwiznę, powielając sprawdzone schematy, lecz popuścił wodze fantazji i stworzył muzykę, którą w danym momencie czuł - bez kalkulowania, jaki będzie jej odbiór.
Przed sięgnięciem po album warto poświęcić chwilę, by poszukać wersji z 2010 roku, zawierającej dodatkowy krążek z wersjami demo utworów z sesji nagraniowej. Znajdziemy tu dwa utwory, które ostatecznie trafiły na płytę, oraz dziesięć "odrzutów". Trzeba jednak przyznać, że nawet one spokojnie mogłyby zasilić kolejne pełnoprawne wydawnictwo Slowdive, ponieważ prezentują równie wysoki, jeśli nie wyższy poziom. Demo "Crazy For You" brzmi jeszcze bardziej niespokojnie niż wersja ostateczna. "To Watch" buja niespiesznie, jak gdyby był bliskim kuzynem "Rutti". "Yesterday" prezentuje bardziej piosenkową odsłonę zespołu, natomiast "Krautruck" kieruje muzykę w kosmiczne rejony znane ze "Souvlaki Space Station". Utworów dodatkowych słucha się równie dobrze jak podstawowej wersji "Pygmalion". W głowie pozostaje jedynie świadomość, jak trudnego wyboru musieli dokonać członkowie zespołu, decydując się na ostateczny kształt albumu.
Artysta: Slowdive
Tytuł: Pygmalion
Wytwórnia: Creation
Rok wydania: 1995
Gatunek: Ambient, Post Rock, Dream Pop
Czas trwania: 48:35
Ocena muzyki![]()
Ocena wydania![]()
Nagroda











Komentarze