Lubię metal, ale - podobnie jak w przypadku jazzu - jestem bardzo wybredny. Mam również pewne granice "łojenia", których nie przekraczam. Fani zarzucania grzywami z pewnością zaśmieją się, kiedy napiszę, że nie lubię - jak to mówią - metalu typu "dwa akordy, darcie mordy". Najprawdopodobniej wynika to z faktu dorastania z wczesnym proto-metalem z lat siedemdziesiątych, gdzie oprócz ciężkich riffów było zawsze miejsce na znakomity wokal, instrumentalną finezję i psychodeliczne zakrętasy. Oczywiście zdarza się, że sięgam po coś mocniejszego i współczesnego jak choćby Septicflesh czy Mastodon. Jest jednak pewien haczyk - aby tak się stało, muszę w tym wszystkim słyszeć jakiś pomysł. Oba wymienione zespoły dość szybko ewoluowały, odchodząc od bezmyślnego łupania w kierunku coraz bardziej melodyjnych i rozbudowanych kompozycji. Muzykę zespołu Oberschlesien określiłbym jako "śląski Rammstein", a że niemieckiej ekipy nie lubię, czekało mnie co najmniej ciekawe doświadczenie. Postawiłem sobie jednak za punkt honoru napisać recenzję albumu, którego sam nigdy bym sobie nie włączył. Przekonajmy się, czy mi się to udało i czy nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Historia Blindead jest idealnym przykładem tego, jak burzliwe potrafią być losy zespołów. Na początku trzy ciężkie i brutalne dzieła, w tym jedno wyjątkowe, które zostało docenione nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Gdzieś w międzyczasie powstała również bardzo udana EP-ka. Po wydaniu swojego opus magnum zespół skręcił w mniej hermetyczne rejony. Zwrot ten wpłynął na muzykę, ponieważ na kolejnych dwóch wydawnictwach poczuć mogliśmy zdecydowanie więcej przestrzeni, która rozepchała się łokciami i zabrała sporo miejsca ciężarowi. Muzyka na tym nie straciła, ponieważ zarówno "Absence", jak i "Ascension" są wyjątkowo udanymi albumami. Zmiana wokalisty pomiędzy wymienionymi albumami w żaden sposób nie wpłynęła na jakość nagranych materiałów.
Wiele mówi się o tym, jak skuteczna i przyjemna jest nauka poprzez zabawę. Taką zabawą może być na przykład słuchanie muzyki, jednak nie musi być ona łatwa, o przyjemnej tematyce. Na warsztat możemy wziąć przecież historie zwyrodnialców, których nosiła Ziemia, ale o takim, dajmy na to, Josefie Mengele utwór napisać może każdy (to oczywiście odniesienie do "Angel of death" Slayera). Polski zespół Las Trumien podchodzi do tematu w sposób bardzo profesjonalny i przedstawia historie zwyroli "drugoligowych", którym (mimo "zasług") nigdy nie udało przebić się do mainstreamu. Wyraźnie widać, że już na starcie tej ekipie należy się duży szacunek za wysiłek w poszukiwaniach, a nie pójście na łatwiznę.
Mówi się, że człowiek zmienia się z wiekiem, że zmieniają się nasze gust, smak i zainteresowania. Faktycznie, coś w tym jest. Sam jestem tego dobrym przykładem, chociażby w kontekście piwa. Kilkanaście lat temu nie byłem w stanie wypić portera, a dziś jestem wielkim fanem ciemnych piw. Podobnie jest z muzyką, niektórymi jej gatunkami lub konkretnymi zespołami. Kilka lat temu po wielu nieudanych próbach zaprzyjaźniłem się w końcu z death metalem. Niewątpliwym filarem tego gatunku jest amerykański Nile, do którego również wykonałem na przestrzeni lat wiele podejść - jedynie tych nieudanych ponieważ po kilku utworach odpuszczałem (mówiąc młodzieżowo) "nie czując flow", czy może raczej nie do końca rozumiejąc tę muzykę. Do czasu...
Nie będę ukrywał, że na nowy album High On Fire czekam już co najmniej od trzech, czterech lat, jednak "Cometh The Storm" ukazał się dopiero sześć lat po swoim poprzedniku. Powiedzieć, że w tym czasie na świecie wydarzyło się wiele, to jak nie powiedzieć nic. Myślenie i życie każdego z nas zostało praktycznie całkowicie przebudowane z dnia na dzień i mimo w miarę szybkiego powrotu do codzienności, jakiś ślad tamtych zdarzeń został w każdym z nas. A czy "dziwne czasy" odcisnęły jakiekolwiek piętno na ekipie Matta Pike'a?
Na ekipę Black Tusk trafiłem w okolicach 2010 roku i premiery albumu "Taste The Sin". W kolejnych latach zespół sukcesywnie raczył swoich fanów nowymi wydawnictwami, nagrywając do 2018 roku jeszcze cztery krążki. Ostatni z nich niespecjalnie porywał, zatem swoje zespołowe retrospekcje ograniczałem do wcześniejszych albumów i już kilka lat temu przestałem wierzyć w to, że usłyszymy jeszcze coś nowego od ekipy z Savannah. "The Way Forward" był dla mnie sporym zaskoczeniem i niespodzianką. W dodatku bardzo pozytywną od samego początku.
Od wydania poprzedniego albumu Suicidal Angels, "Years Of Aggression", minęło pięć lat. To sporo czasu na to by "odnaleźć siebie", poszerzyć horyzonty i spróbować nowych rzeczy, jednak z drugiej strony po co cokolwiek zmieniać, skoro to, co było, wciąż pięknie "żre"? Grecy prawdopodobnie wyszli z takiego właśnie założenia, ponieważ "Profane Prayer" jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego krążka oraz kilku wcześniejszych. W wielu przypadkach można by to uznać za wadę ze względu na wtórność. Ale nie tu. Fakt faktem - nowe wydawnictwo przynosi muzykę, którą doskonale znamy, natomiast jakość stworzonego materiału sprawia, że nikomu nie powinno to przeszkadzać.
Kiedyś słuchałem ciężkiej muzyki, ale już z tego wyrosłem. Teraz jak tego słucham, to wydaje mi się po prostu śmieszna i bez sensu. Z wiekiem człowiek po prostu mądrzeje.
Od premiery ostatniego albumu Bruce'a Dickinsona minęło 19 lat. W tym czasie dużo wody upłynęło we wszystkich rzekach świata i ta studyjna cisza nie wpłynęła w żaden sposób na nic. Mieliśmy przecież w tym czasie Iron Maiden, a że Bruce równolegle nie nagrywał w tym czasie solowo? Trudno. Chociaż... "Accident Of Birth" i "The Chemical Wedding" i "Tyranny Of Souls" były albumami na tyle udanymi, że może jednak fajnie by było, gdyby w końcu ukazała się ich kontynuacja? Z drugiej strony od premiery "Tyranny Of Souls" narodziło się i osiągnęło dorosłość kolejne pokolenie fanów żelaznej dziewicy. Jak widać, nastroje przed premierą "The Mandrake Project" mogły być różne.
W swoich recenzjach wielokrotnie podkreślałem, że Polska metalem stoi. I nie mówimy tu tylko o takich legendach jak Vader czy Behemoth, bo tylko na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat powstało wiele projektów, które pokazywały bardzo różne odsłony ciężkiego grania, budując również międzygatunkowe mosty. Gdybyśmy zestawili ze sobą na przykład Mgłę, Wędrujący Wiatr, Obscure Sphinx i Blindead, doszlibyśmy do wniosku, że może to i jedna szafa z napisem "metal", ale jednak szuflady zupełnie inne i porozrzucane po różnych kątach tego mebla. Jednak co by się stało, gdyby z każdej szuflady wyciągnąć najlepsze elementy i połączyć w całość? Otrzymalibyśmy zapewne coś na wzór "the best of" polskiej sceny ciężkiego grania. Zamiast zastanawiać się, jak by to brzmiało, możemy po prostu sięgnąć po wydawniczy debiut zespołu Hauntologist - "Hollow".
Już w 2018 roku, czyli dwa lata po wydaniu "Księżyc Milczy Luty", zacząłem się rozglądać za nowym wydawnictwem Furii. Zespół przyzwyczaił nas do mniej więcej takiej przerwy pomiędzy kolejnymi albumami. Czas mijał, a następcy krążka z 2016 roku nadal nie było. Ten pojawił się dopiero pięć lat później i natychmiast podzielił nie tylko fanów zespołu, ale właściwie wszystkich, którzy o nim usłyszeli. "W Śnialni" można uznać za wyjątkowo specyficzny eksperyment, który jednych zaintrygował, a innych odrzucił już po kilku minutach. Album w swojej płytotece mam, ale nie jest to pozycja, do której wracałbym często i z szybszym biciem serca. Czas trwania i liczba utworów czynią z niego raczej EP-kę niż pełnoprawne wydawnictwo. Wreszcie po siedmiu latach ciszy światło dzienne ujrzała "Huta Luna", i to bez praktycznie żadnej promocji czy ujawnianych wcześniej zapowiedzi.
Ostatnio coraz częściej słyszę wokół zrzędzenie, że wszystko wokół nas staje się coraz gorsze, że nie ma już pachnących pomidorów i prawdziwego chleba, że w telewizji puszczane są same bzdury...
Peter Lyngdorf jest jedną z najważniejszych postaci w świecie sprzętu audio. Przez wielu uważany jest za wizjonera, pioniera w dziedzinie wzmacniaczy impulsowych, propagatora odważnych, niecodziennych rozwiązań. Duński przedsiębiorca i konstruktor...
Na początku sierpnia opublikowaliśmy test kolumn Indiana Line Diva 5. Sympatyczne, ładne, porządnie wykonane, oferujące zaskakująco dobry dźwięk i rozsądnie wycenione podłogówki zrobiły na mnie znakomite wrażenie. Wydawało mi się,...
Bannery boczne
Komentarze
Garfield
Słuchałem. Dobre, ale sukcesu handlowego nie wróżę. W kategorii monitorów "cost-no-object" w podobnej cenie są Gaudery DARC 40, w których jakoś bardziej widać, ...
Kolumny Gato Audio to się łączy ze sprzętem dużo wyżej klasy niż Onkyo A-9150. To świetne kolumny. Arii do tego zestawu nie polecam. Potrzebują cieplejszych źró...
@Przemyslaw - Niekoniecznie. Impreza rządzi się swoimi prawami i wystawcy nie zawsze są skłonni organizować takie odsłuchy, bo kogoś akurat interesuje porównani...
Dziękuję za informację. Jeśli będę potrzebował pomocy, oczywiście napiszę. Jak wiemy, wkrótce odbywać będzie się kolejna wystawa Audio Video Show w Warszawie i ...
@Przemyslaw - Gdybyśmy testowali Altaira G2.2, na pewno pokusilibyśmy się o takie porównanie, ale został on wprowadzony na rynek po publikacji niniejszego testu...
Podczas jednej z ostatnich rodzinnych wizyt prezentowałem zainteresowanemu członkowi rodziny swój zestaw grający. Usłyszałem wtedy dość intrygujące pytania: "A wzmacniacz nie powinien mieć korektora? Ma tylko pokrętło głośności?". Padły one z ust osoby, dla której czymś całkowicie naturalnym jest, że nawet współczesny amplituner kina domowego, z którego zresztą obecnie korzysta,...
In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...
Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...
Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...
Co przychodzi nam do głowy, kiedy myślimy o Francji? Wiadomo - świetna kuchnia, doskonałe wina i sery, luksusowe perfumy, nowoczesna architektura, pokazy mody, festiwale filmowe, słynni malarze i wiecznie zakorkowane uliczki Paryża. Dla amatorów sprzętu hi-fi jest to także jeden z najważniejszych krajów na audiofilskiej mapie świata. To właśnie tutaj...
Cytaty
Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.
Alek