20 premier z targów CES 2018
- Kategoria: Galerie
- Tomasz Karasiński
Na początku stycznia w Las Vegas odbyły się największe targi elektroniki użytkowej na świecie - Consumer Electronics Show. Impreza jest oczywiście olbrzymia, głównie ze względu na różnorodność prezentowanych technologii i produktów, ale także na swój niewątpliwie prestiżowy status i, co tu dużo ukrywać - lokalizację. Każdego roku do tego położonego na pustyni miasta, kojarzonego z hazardem i szybkimi ślubami udzielanymi przez sobowtórów Elvisa Presleya, zjeżdżają się tysiące dziennikarzy, których zadaniem jest wyłapać wszystko, co najnowocześniejsze i najbardziej poszukiwane. Od wielu lat CES jest zdominowany przez komputery, telewizory, smartfony, roboty, drony, elektryczne deskorolki i samochody z wielkimi tabletami w miejscu deski rozdzielczej. Nie inaczej było w tym roku. Na szczęście, w całym tym gąszczu futurystycznych gadżetów, czaił się także sprzęt audio. Z punktu widzenia normalnego zwiedzającego, ta sekcja wystawy jest jedną z najbardziej konserwatywnych. Podczas, gdy niedaleko prezentowane są urządzenia rodem z przyszłości, tutaj wciąż widać gramofony, słuchawki stylizowane na lata sześćdziesiąte i kolumny bez wbudowanych ekranów dotykowych. Wydaje się jednak, że branża audio traktuje CES jak każdą inną imprezę. Jest to okazja, by pokazać swoje najnowsze produkty i zainteresować nimi dziennikarzy z całego świata.
Swoją drogą, to ciekawe jak różne imprezy przyciągają nieco innych wystawców. IFA, CES, ISE, RMAF, High End czy Audio Video Show - każde tego typu wydarzenie ma swój własny profil, więc i prezentowane premierowo urządzenia wyglądają zwykle trochę inaczej. Która z tych imprez jest najważniejsza z punktu widzenia audiofilów? Mimo wszystko stawialibyśmy na High End, jednak i CES-u nie można lekceważyć. To przecież największe tego typu targi na świecie, więc bez względu na to, jaką część powierzchni wystawowej zajmują firmy związane ze sprzętem audio, i tak musi być ciekawie. Widać to chociażby po zapowiedziach, które zaczęły spływać na naszego redakcyjnego maila na długo przed oficjalnym rozpoczęciem wystawy. Z drugiej strony, wydaje się, że tegoroczna edycja nie była aż tak mocna jeśli chodzi o typowo audiofilską aparaturę. Głośniki z asystentami głosowymi, soundbary obsługujące najnowsze technologie... Tego można się było spodziewać, ale zwykle w Las Vegas pokazywano także dużo hi-endowych urządzeń i systemów, które każdy z nas chciałby mieć w domu. Nawet w ubiegłym roku nie mieliśmy problemu z zebraniem czterdziestu premierowych modeli do naszej galerii, a wśród nich znalazły się takie kąski, jak ATC SCM50SL, Chord Hugo 2, Constellation Audio Centaur II 500 Stereo, ELAC Adante, Focal Utopia by Tournaire, GoldenEar Triton Reference, Mark Levinson Nº 515, McIntosh MP1100 i D1100, Moon 888, Quad VA-One, Technics SL-1200GR, Totem Sky czy VPI Avenger. W tym roku zebraliśmy tylko dwadzieścia urządzeń, które uważamy za wartościowe lub przynajmniej ciekawe. Ale cóż, to też spora dawka nowości, które prawdopodobnie pojawią się na polskim rynku dopiero za kilka miesięcy. Zobaczmy więc czy na rynku audio również można znaleźć coś, co nazwalibyśmy sprzętem przyszłości.
AKG N5005
Podczas tegorocznych targów, firma AKG zaprezentowała hi-endowe dokanałówki N5005. Można powiedzieć, że jest to nowe wcielenie kultowych K3003, które kilka lat temu były jednymi z najdroższych słuchawek tego typu na rynku. Przetworniki wykorzystane w nowym modelu to hybrydowe połączenie układów One Dynamic i Quad BA. Obudowy elementów dousznych wykonano z odpornego na zarysowania tworzywa ceramicznego. W zestawie oprócz samych słuchawek znajduje się wiele akcesoriów, w tym dwa zestawy kabli, moduł Bluetooth, wkładki dokanałowe w różnych rozmiarach, etui podróżne, adapter samolotowy oraz cztery wymienne filtry pozwalające na modyfikowanie brzmienia. Producent dołączył również bezprzewodowy pilot i mikrofon, a także specjalny zestaw do czyszczenia słuchawek. W trybie bezprzewodowym AKG N5005 pozwalają cieszyć się muzyką do 8 godzin po pełnym naładowaniu baterii. Każda para tych słuchawek posiada unikalny numer seryjny oraz certyfikat Hi-Res Audio wydany przez Japan Audio Society. Cena? Okrągły tysiąc dolarów.
Arcam SA10 i SA20
Arcam wykorzystał targi CES do pokazania prototypów najnowszej serii HDA, którą firma uważa za jedną z najlepszych, jakie zostały wyprodukowane do tej pory. Zmiany wydają się być spore, chociaż na razie nie wiemy jeszcze wszystkiego. Brytyjska firma przyzwyczaiła nas jednak do klasycznej, wręcz nieco kanciastej stylistyki, która najwyraźniej już niebawem odejdzie w niepamięć. Jeśli nie liczyć urządzeń z linii Solo i mniejszych akcesoriów, po raz pierwszy od dziewiętnastu lat zasadniczo zmieni się wygląd zewnętrzny dużych, audiofilskich komponentów Arcama. Wzmacniacz SA10 ma zastąpić model FMJ A19. Dostarcza moc 50 W na kanał w klasie A/B i został wyposażony szereg wejść cyfrowych i analogowych - w tym pięć gniazd RCA, dwa wejścia koaksjalne i optyczne. Fajnym dodatkiem będzie również podświetlany pilot. Model SA20 ma z kolei zastąpić integrę FMJ A29. Ten wzmacniacz generuje 80 W na kanał w klasie A/B, ale pod względem wyposażenia będzie bardzo podobnie, jak w tańszym odpowiedniku. Źródła? Hmm, w tym momencie wiadomo, że w nowej serii HDA pojawi się odtwarzacz CD/SACD o symbolu CDS50. Co do streamerów, firma na razie milczy. SA10 będzie kosztował w Wielkiej Brytanii 699 funtów, a SA20 - 999 funtów. Tylko czy ten nowy dizajn jest taki porywający? Jakoś nie jesteśmy przekonani...
Audeze iSine LX
Amerykańska firma zaprezentowała ostatnio tyle nowości, że aż zaczęliśmy się zastanawiać co będzie następne. Dokanałowe słuchawki planarne z aktywną redukcją szumów? Zamknięte nauszniki studyjne wykorzystujące rozwiązania techniczne zapożyczone z ekstremalnie audiofilskich modeli? A może nowy, kieszonkowy wzmacniacz słuchawkowy z hi-endowym przetwornikiem i streamerem? Nic z tych rzeczy. Na tegorocznym CES-ie oficjalnie pokazano słuchawki iSine LX, które z zewnątrz bardzo przypominają produkowane dotychczas dokanałówki iSine 10 i 20. To dlatego, że... Tak, w gruncie rzeczy jest to taka sama lub bardzo podobna konstrukcja. Nawet sam producent przyznaje, że iSine LX to znana już technologia, zapakowana w bardziej dizajnerską obudowę. Nowe rozwiązania, nowe technologie? Nie za bardzo. Nowe słuchawki mają bardzo cienkie membrany, magnesy Fluxor i cewki Uniforce. Do tego będą kompatybilne z pluginami Reveal na platformy PC i Mac. iSine LX będą dostępne ze zwykłym kablem zakończonym wtykiem 3,5 mm w cenie 199 dolarów. Za dodatkowe 60 dolarów będzie można kupić kabel Lightning o nazwie Cipher. Ech, to wszystko chyba już było, ale nieważne. Może w Audeze zapomnieli o CES-ie, więc na szybko pomalowali obudowy na inny kolor i wpisali się na listę premier. Każdemu się zdarza, ale na przyszły rok warto byłoby ustawić sobie jakieś przypomnienie w telefonie.
Audio-Technica AT-LP7
CES to impreza, która przyciąga przede wszystkim fanów nowych technologii i zaawansowanych gadżetów, a tu proszę - kolejny gramofon. Audio-Technica AT-LP7 wygląda jak kolejna DJ-ska szlifierka przerobiona na źródło do użytku domowego. Zamiast napędu bezpośredniego mamy paskowy, a zamiast wielu pokręteł, suwaków i lampek - zaledwie kilka niezbędnych elementów, fajne ramię i solidnie wyglądający talerz. Na pokładzie mamy moduł przedwzmacniacza korekcyjnego, a gramofon przyjeżdża do nas z wkładką MM VM520EB zamontowaną na headshellu HS10. Jak się okazuje, talerz ma aż 20 mm grubości i został wykonany z polioksymetylenu. Ramię w kształcie litery "J" ma klasyczne zawieszenie kardanowe i regulację wysokości. Co ciekawe, wbudowany phono stage jest przystosowany do pracy zarówno z wkładkami MM, jak i MC. Po zmianie na lepszy model, wciąż będzie można więc korzystać z wbudowanego przedwzmacniacza. AT-LP7 pojawi się w sprzedaży w marcu, a jego cena w USA została skalkulowana na 799 dolarów.
Chord Qutest
Premiera każdego nowego przetwornika Chorda to spore wydarzenie. Firma już wcześniej zapowiada, że "coś zrobiła", na jej stronie i profilach społecznościowych pojawiają się specjalne grafiki z dokładną datą i godziną, kiedy to dowiemy się, co też nowego Brytyjczycy wymyślili tym razem. Brzmi to jak przesada, ale z drugiej strony John Franks ma powody, by uważać się za jednego z wiodących producentów przetworników na świecie. Po wypełnieniu katalogu rozmaitymi modelami, przyszła pora na systematyczne odświeżanie oferty. Na pierwszy ogień poszedł Hugo, a teraz udoskonalono DAC-a, który teoretycznie nie interesował audiofilów tak bardzo, jak Hugo, Mojo czy Dave, ale tak naprawdę wylądował w wielu systemach stacjonarnych. Mowa o modelu 2Qute, który w nowej wersji nazywa się po prostu Qutest. Wnętrze zbudowano oczywiście na bazie przetwornika zaprojektowanego przez Roberta Wattsa. Prawdopodobnie jego architektura jest bardzo podobna, jak w modelu Hugo 2, ale Qutest nie ma wzmacniacza słuchawkowego ani wbudowanego akumulatora. Generalnie zachowano tylko to, co naprawdę potrzebne. Z przodu mamy tylko wybór wejścia i filtra cyfrowego. Z tyłu - jedno wejście USB, jedno optyczne i dwa wejścia BNC, a do tego pojedyncze wyjście analogowe w formie pary gniazd RCA i małe gniazdko USB do zasilania. Dziwi brak cyfrowego, koaksjalnego wejścia RCA, ale za to można ustawić sobie poziom sygnału na wyjściu analogowym w trzech krokach - 1, 2 lub 3 V. Qutest wspiera oczywiście najróżniejsze częstotliwości próbkowania. Dla sygnałów PCM graniczne parametry to 32 bit/768 kHz. Nowy przetwornik Chorda obsłuży też DSD512. Wszystko wskazuje na to, że nowa wersja tego sprytnego DAC-a znów będzie świetną alternatywą dla Hugo 2. O ile bowiem przenośny przetwornik chorda kosztuje 9290 zł, to Qutest został wyceniony na 5990 zł.
Creative X-Fi Sonic Carrier
Firma Creative zaprezentowała na targach w Las Vegas swój najnowszy soundbar o nazwie X-Fi Sonic Carrier. Producent twierdzi, że sprzęt zebrał już wiele entuzjastycznych recenzji od specjalistów z branży na całym świecie. Ale to jeszcze nic. Creative kompletnie nie patyczkuje się w kwestii zachwalania własnych wynalazków. X-Fi Sonic Carrier jest reklamowany jako sprzęt przyszłości. Co więcej, firma informuje też, że na największym na świecie forum entuzjastów sprzętu audio-video, model ten został nazwany "soundbarem bogów". O mamo... Jest jedna, podstawowa zasada - jeżeli producent sprzętu zaczyna się chwalić tym, co napisano o jego produktach na forach internetowych i facebookowych grupach, od razu wiadomo, że trzeba się od tego wynalazku trzymać z daleka. Każda normalna firma wolałaby pokazywać nagrody przyznane przez poważne magazyny A jak się nie ma co się lubi... Wszystko jedno czy sprawa dotyczy producenta soundbarów, przetworników czy kabli. Jeżeli jego największym sukcesem jest to, że między wątkiem o wygrzewaniu kabli w piekarniku a reklamami farmaceutyków, znalazł się wpis zadowolonego posiadacza danego modelu - omijajcie go szerokim łukiem. Ale to jeszcze mało. Wiecie jak brzmiało podsumowanie recenzji, na którą powołuje się Creative? "Mój umysł był pod wrażeniem... Jeśli ktoś poprosi mnie o nazwę najlepszego zestawu głośnikowego, jaki kiedykolwiek słyszałem, nie będę już miał powodu się wahać. Po prostu powiem - bez wątpienia jest to X-Fi Sonic Carrier firmy Creative. Jakość holograficznego dźwięku przestrzennego, który daje Creative X-Fi Sonic Carrier, jest czymś, czego wcześniej nie słyszałem z głośnika typu soundbar. Aha, i subwoofer. Wow." - napisał Mark Henninger z AVS Forum. No to pozamiatane! Audiofilskie systemy za miliony złotych mogą się schować do pawlacza przy soundbarze X-Fi Sonic Carrier firmy Creative! No i ten subwoofer, wow... Nawet nie wiemy czy w tej sytuacji jest sens brać się za kolejne testy. Mimo to, spróbujemy.
Denon AVR-X8500H
Czym byłby CES bez Dolby Atmos? A czym byłby Dolby Atmos bez maksymalnie wypasionego amplitunera? A właśnie taki pokazał w tym roku Denon. AVR-X8500H to z pewnością jeden z najbardziej zaawansowanych technicznie kinowych kombajnów na rynku. Model, który w swojej obudowie zmieściłby pewnie ze trzy budżetowe amplitunery, potrafi obsłużyć konfigurację 13.2-kanałową, karmiąc każdą z kolumn mocą 150 W. Na pokładzie mamy obsługę Amazon Alexa, Dolby Atmos, DTS:X i Auro 3D, a do tego między innymi Apple AirPlay, DSD 5,6 MHz, HDMI, HDCP 2.2, HDR, eARC, Audyssey Platinum i MultEQ XT32. Właściwie nie zdziwilibyśmy się, gdyby japońscy konstruktorzy z rozpędu wrzucili do środka silnik V8, drukarkę laserową i pół reaktora atomowego. Możliwe, że AVR-X8500H robi kawę i składa koszule, ale opis tych funkcji nie zmieścił się w materiałach prasowych. Ważne, że miłośnicy kina domowego mogą kupić jedno urządzenie, a poczuć się jakby kupili co najmniej trzynaście, i jeszcze dwa. W USA nowy amplituner Denona będzie kosztował 3999 dolarów.
ELAC Discovery Pro
Rzadko która firma specjalizująca się w produkcji zestawów głośnikowych wchodzi w temat elektroniki, a co dopiero tej przeznaczonej do systemów multiroom. ELAC poszedł jednak o krok dalej i zaprezentował w Las Vegas urządzenie zaprojektowane z myślą o profesjonalnych instalatorach audio-video. Discovery Pro to jedno pudełko, które zamontowane w specjalnej szafie, zazwyczaj mieszczącej też inne sprzęty sterujące domową automatyką, załatwi nam temat nagłośnienia całego domu. Oczywiście w komplecie z głośnikami, które do każdego pokoju możemy wybrać sami albo - jeszcze lepiej - pochować je w ścianach. To ciekawa alternatywa dla rozwiązań, które może są proste, łatwe i przyjemne, ale przy większej ilości pomieszczeń mają swoje wady. W modelu Discovery Pro mamy osiem wzmacniaczy po 50 W każdy, a muzykę do każdej strefy możemy przesyłać za pośrednictwem aplikacji Roon Essentials Control. Co jeszcze lepsze, nowy ELAC załatwia nam kwestię streamingu, bo można do niego podpiąć dysk z muzyką lub połączyć go bezpośrednio z dyskiem NAS. W USA Discovery Pro pojawi się w sprzedaży w marcu i będzie kosztował 1999 dolarów.
JBL Link View
Amerykanie nie tylko okupują rynek głośników bezprzewodowych, dostarczając modele w każdym rozmiarze, kształcie i kolorze, ale też odważnie wchodzą w każdą nową technologię pojawiającą się na rynku. Wielbiciele gadżetów rzucili się ostatnio na głośniki z wbudowanym, głosowym asystentem Google'a, ale teraz to już za mało, więc JBL przygotował głośnik, który ma także skierowany w naszą stronę, 5-megapikselowy ekran dotykowy. Pomyślicie, że do słuchania muzyki wystarczy wyświetlanie okładek i wszystkiego, co oferują serwisy streamingowe, włącznie z regulacją głośności czy przeskakiwaniem do kolejnego utworu, ale będziecie w błędzie, bo model Link View przygotowano najwyraźniej z myślą o innych użytkownikach. Producent zachwala swój nowy głośnik twierdząc, że dzięki wbudowanemu tabletowi z kamerką, będzie można też rozmawiać z przyjaciółmi, przeglądać zdjęcia, zadawać asystentowi pytania, a nawet wyświetlić przepis na soczystego kurczaka w panierce. Dobry dźwięk mają zapewniać dwa głośniki szerokopasmowe umieszczone z przodu oraz membrana bierna zamontowana z tyłu. Ehm, no nie do końca jesteśmy przekonani czy to wszystko jest takie fajne, ale niech im będzie. Udało się przykleić tablet do głośnika. I pomyśleć, że wszyscy obawiali się przejęcia Harmana przez Samsunga. Nas jednak o wiele bardziej zainteresował inny produkt zaprezentowany przez JBL-a na CES-ie...
JBL L100 Classic
To nie tylko kolejny przykład powracającej mody na sprzęt w stylu retro - to odnowiona wersja jednego z największych rynkowych hitów JBL-a. Jak twierdzą przedstawiciele amerykańskiej firmy, klasyczne L100, zaprezentowane po raz pierwszy 1970 roku, są prawdopodobnie najlepiej sprzedającymi się głośnikami swojej dekady. Trójdrożne monitory zbudowano na bazie profesjonalnego modelu 4310 Pro Studio Monitor. Nie inaczej będzie w przypadku nowych kolumn o nazwie L100 Classic - będą one wykorzystywały znaczną część rozwiązań zastosowanych w studyjnych paczkach 4312SE 70th Anniversary Studio Monitor. Z zewnątrz kolumny mają jednak niewiele różnić się od oryginału sprzed niemal pięćdziesięciu lat. Na pewno będą duże, kanciaste i wykończone naturalnym fornirem orzechowym, z charakterystyczną, poszatkowaną maskownicą Quadrex. L100 Classic zostanie wyposażony w 25-mm, tytanową kopułkę JT025Ti1, 125-mm głośnik średniotonowy JM125PC z papierową membraną i 300-mm woofer 1200FE. Monitory JBL-a mają wejść do sklepów jeszcze w pierwszej połowie tego roku w cenie około 4000 dolarów za parę.
Klipsch Heritage HP-3
Amerykańska firma pokazała na tegorocznych targach sporo nowych, jak i produkowanych już do tej pory produktów. Trudno się dziwić, skoro w niektórych przypadkach są to kolumny wytwarzane z mniejszymi lub większymi zmianami od kilkudziesięciu lat. Klipsch nie rezygnuje jednak z nowych rozwiązań, a jednym z najnowszych modeli w jego katalogu są słuchawki Heritage HP-3. Z zewnątrz jakoś tak dziwnie przypominają NightHawki AudioQuesta, a niektóre informacje sugerują, że w istocie są to bardzo podobne nauszniki, delikatnie przerobione i przestylizowane tak, aby wizualnie wpasowały się w retro dizajn pozostałych produktów z serii Heritage. Wewnątrz zastosowano 52-mm przetworniki, jak nazywa je producent, biodynamiczne. Wygląda na to, że Heritage HP-3 zbudowano z materiałów bardzo wysokiej jakości. Drewno, aluminium, stal, skóra... Trochę jak słuchawki z dzikiego zachodu. Jeszcze ciekawszy jest jednak dedykowany wzmacniacz słuchawkowy, który nazwano po prostu Heritage Headphone Amplifier. Urządzenie ma wbudowany przetwornik z trzema wejściami cyfrowymi, do tego jedno wejście i jedno wyjście analogowe, a z przodu słuchawkowe wyjście zbalansowane i niezbalansowane plus kilka złocistych hebelków i pokręteł. Wszystko to zamknięto w obudowie, która budzi skojarzenia z kolumnami z serii Heritage i prawdopodobnie została wykonana w bardzo podobny sposób. Bardzo oryginalny komplet na biurko, prawda?
Mark Levinson Nº 585.5
Amerykańska legenda hi-endu wciąż atakuje nowymi produktami. Wydawało się, że zaprezentowana kilka lat temu integra Nº 585 utrzyma się w katalogu jeszcze długo, ale najwyraźniej przy tak ciasnym kalendarzu premier, cykl życia tych produktów staje się krótszy. Konstruktorzy zdecydowali się na wprowadzenie kilku poprawek do konstrukcji flagowej integry, czego efektem jest właśnie Nº 585.5 - wzmacniacz dysponujący mocą 200 W na kanał przy 8 Ω, wyposażony w 32-bitowy przetwornik ESS Sabre i przedwzmacniacz gramofonowy obsługujący zarówno wkładki MM, jak i MC. Dla tych pierwszych mamy fabrycznie ustawione wzmocnienie i pięć trybów pozwalających na dopasowanie phono stage'a do parametrów wkładki, natomiast dla wkładek MC mamy już trzy poziomy wzmocnienia i aż dziesięć trybów pracy do wyboru. Z zasilaniem Mark Levinson też się nie bawił, dając nowemu wzmacniaczowi 900-VA transformator toroidalny. Wszystko to brzmi bardzo fajnie, ale cena też prawdopodobnie będzie odrobinę wyższa. Nie żeby na tym poziomie komukolwiek robiło to różnicę, ale może chociaż w ten sposób firma zrobi ukłon w stronę posiadaczy produkowanego dotychczas modelu Nº 585.
Master & Dynamic MA770
Amerykańskiej firmie najlepiej wychodzi produkcja stylowych, eleganckich słuchawek, jednak skoro na ten rynek wpychają się producenci głośników i gramofonów, to co? Jasne, że tak - zrobili własny głośnik i gramofon. Ten ostatni to tak naprawdę zmodyfikowana wersja jednego z modeli marki VPI, ale głośnik bezprzewodowy MA770 wygląda już całkiem oryginalnie. Zachwycają się nim wszyscy specjaliści od wzornictwa, a to dlatego, że zaprojektował go znany architekt, Sir David Adjaye. To zresztą nie jedyne nawiązanie do architektury, bo obudowa głośnika została wykonana z kompozytu betonowego, co przy okazji ma dawać lepszą kontrolę nad rezonansami i czystszy dźwięk. Urządzenie wykorzystuje dwa 4-calowe głośniki nisko-średniotonowe i tytanową kopułkę o średnicy 1,5 cala, napędzane przez wzmacniacz o łącznej mocy 100 W. Wszystko to zostało zamknięte w obudowie, która z przodu jest całkiem płaska, za to z tyłu efektownie zwęża się, wieńcząc całą konstrukcję trójkątnym wylotem tunelu rezonansowego, gniazdami i podpisem projektanta. MA770 ma Wi-Fi i Bluetooth 4.1, a także cyfrowe wejście optyczne i 3,5 mm analogowe. Niestety, głośnik jest dość drogi... 1800 dolarów za sztukę. A więc to albo Devialet Phantom, albo Naim Muso z limitowanej edycji dla fanów Bentleya, albo dwa głośniki Dynaudio Music 5. No ale, jeśli chcecie mieć głośnik zaprojektowany przez Sir Davida Adjaye, musicie kupić MA770.
Music Hall mmf-1.5
Firma prowadzona przez Roya Halla zaprezentowała w Las Vegas swój najnowszy i jednocześnie najtańszy gramofon. W stosunku do produkowanego wcześniej modelu mmf-1.3, w mmf-1.5 wprowadzono kilka nowości, w tym phono stage na pokładzie. Wyraźnie widać, że zaprezentowana na CES-ie konstrukcja jest adresowana do początkujących amatorów zabawy z płytami winylowymi. Nie dość, że gramofon nie kosztuje majątku, to jeszcze można go szybko uruchomić i podłączyć do dowolnego wzmacniacza bądź amplitunera, bez stosowania dodatkowych urządzeń. W zestawie znajduje się też wkładka Music Hall Melody zamontowana na odłączanym headshellu. Sam gramofon ma podstawę z MDF-u, aluminiowy talerz z matą tłumiącą, ramię typu "S" i silnik z elektroniczną regulacją obrotów. Roy Hall zapewnia, że mmf-1.5 to nie zabawka, lecz poważne źródło analogowe, a aluminiowy talerz czy nóżki tłumiące wibracje to elementy podobne do tych, jakie stosuje się w hi-endowych gramofonach. No, zasadniczo tak... Nie bójmy się powiedzieć więcej! Jeśli położycie swoją ulubioną płytę na talerzu mmf-1.5, będzie ona wyglądała praktycznie tak samo, jak na Transrotorze ZET 1. Music Hall kosztuje 399 dolarów, więc taki hi-endowy nie jest, a dodatkowo wchodzi na terytorium okupowane przez Pro-Jecta, TEAC-a, Reloopa, Audio-Technikę i wielu innych producentów oferujących bardzo podobne gramofony za bardzo podobne pieniądze.
NAD D3020 V2
Wydawało się, że NAD nie wróci już do produkcji małych, sprytnych wzmacniaczy o rozbudowanej funkcjonalności, ale przecież teraz, kilka lat po premierze pierwszej wersji D3020, wielu producentów elektroniki poszło w tym kierunku. Na targach w Las Vegas zaprezentowano więc drugą odsłonę tej kompaktowej integry. D3020 V2 dysponuje mocą 30 W na kanał, a do tego ma wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy dla wkładek MM, kilka wejść cyfrowych współpracujących z przetwornikiem obsługującym sygnały 24 bit/192 kHz, a do tego jeszcze Bluetooth z apt-X. Jak na takiego malutkiego smerfa, całkiem nieźle. Co więcej, NAD pokazał na tegorocznych targach kilka innych nowości, a wśród nich słuchawki Viso MP70 i stereofoniczna końcówka mocy M22 V2 z serii Masters. Wszystkie te modele prawdopodobnie niebawem trafią również do Polski. D3020 V2 będzie kosztował 399 funtów. Po przeliczeniu wyjdzie prawdopodobnie tyle, ile trzeba było zapłacić za poprzednią wersję.
Polk Audio Command Bar
Po maleńkich głośnikach z obsługą asystentów głosowych czy innych wynalazków, przyszła pora na soundbary, które robią to samo, ale dają większy dźwięk i są w stanie zapewnić nam znacznie lepsze wrażenia podczas słuchania muzyki i oglądania filmów. Command Bar firmy Polk Audio to jeden z pierwszych soundbarów wyposażonych w funkcjonalność Amazon Alexa. Gdyby jednak to rozwiązanie komuś nie pasowało, producent oferuje alternatywę o nazwie Polk Connect Skill. Na razie niewiele na ten temat wiadomo, ale domyślamy się, że nie jest to technologia, która mogłaby zrewolucjonizować rynek sprzętu audio. Doczepianie kolejnych rzeczy do głośników może okazać się średnim pomysłem. Wygląda to tak, jakby projektanci kolejnych firm nagle stwierdzili, że wszyscy będziemy chętnie rozmawiali ze swoimi głośnikami i soundbarami, po czym zaczęli wszczepiać swoim produktom funkcje rodem ze smartfonów. Tak czy inaczej, Command Bar ma dwa głośniki szerokopasmowe i dwie 25-mm kopułki wysokotonowe, a odtwarzanie niskich częstotliwości wspomaga zewnętrzny, aktywny subwoofer. Sprzedaż w USA rozpocznie się w kwietniu, a cena została ustalona na 299 dolarów.
Ruark Audio R7
O ile soundbary i jednoczęściowe głośniki są zwykle bardzo praktyczne, to często brakuje im jednej, podstawowej rzeczy - stylu. Większość tego typu konstrukcji to plastikowe pudełka zaprojektowane, by postawić je pod telewizorem lub powiesić na ścianie. A co jeśli chcemy, by taki głośnik wyglądał fajnie i stał się wręcz ozdobą naszego salonu? Z odpowiedzią przychodzi firma Ruark Audio, która na tegorocznych targach w Las Vegas pokazała nową wersję swojego dużego systemu o nazwie R7. Optycznie urządzenie zostało odchudzone, co jednak wcale nie oznacza, że będzie miało mniejsze możliwości. Wręcz przeciwnie. R7 ma łączyć się ze wszystkim i serwować muzykę z dowolnego źródła. Na pokładzie, oprócz głośników i wzmacniaczy o mocy 160 W, mamy Wi-Fi, Bluetooth, radio FM, obsługę Spotify, a nawet phono stage. System został zaprojektowany jako samodzielne centrum muzyczne, ale producent zdaje sobie również sprawę z tego, że wiele osób ustawi go pod telewizorem, więc zaprojektował specjalny uchwyt dzięki któremu nasz głośnik stanie się jednocześnie stojakiem na duży ekran. W komplecie jest nawet mała podstawka na dekoder lub konsolę, w formie małej półeczki montowanej pod obudową głośnika. Fajne, ładne, ale - niestety - drogie. Cena w USA została skalkulowana na 4299 dolarów. Auć!
Sennheiser HD 820
O tych nausznikach pisaliśmy już na łamach StereoLife, bo i ciężko przemilczeć premierę nowego, flagowego modelu zaprezentowanego przez jedną z najbardziej rozpoznawalnych firm słuchawkowych na świecie. HD 820 to pierwsze hi-endowe słuchawki Sennheisera o budowie zamkniętej. Z zewnątrz mocno przypominają HD 800, ale od razu widać też wiele udoskonaleń, w tym osłonę muszli wykonaną z bardzo wytrzymałego szkła Gorilla Glass. Takiego samego, jakie stosuje się do produkcji ekranów w dobrych smartfonach i tabletach. HD 820 zostały także wyposażone w zbalansowany kabel z wtykiem Pentaconn i kilka bardzo ciekawych rozwiązań technicznych. Wkładki nauszników zostały wykonane ręcznie z niealergicznej skóry syntetycznej wysokiej jakości i mikrofibry, aby zamortyzować nacisk i jednocześnie odizolować słuchacza od hałasu otoczenia. HD 820 będą produkowane w Niemczech i mają być znakomitym partnerem dla testowanego niedawno przez nas wzmacniacza HDV 820. Nie wątpimy, że taki komplet zadowoli nawet bardzo wybrednych audiofilów. Spodziewany termin dostępności nowych słuchawek Sennheisera na polskim rynku to jesień tego roku. Ich katalogowa cena została skalkulowana na 10399 zł.
Sony WF-SP700N
Sony tym razem nie idzie w tematy audiofilskie. Zamiast tego, firma wprowadziła między innymi trzy nowe modele sportowych słuchawek bezprzewodowych dla aktywnych użytkowników. Najciekawsze z nich są WF-SP700N, które łączą dwie cechy najbardziej pożądane w czasie treningu - technologię cyfrowej redukcji hałasów, pomagającą skupić się na ćwiczeniach, oraz konstrukcję odporną na zachlapanie. Słuchawki spełniają wymogi dla klasy ochrony IPX4, co oznacza ich odporność na zachlapanie i eliminuje obawy o uszkodzenie przez pot lub padający deszcz. Co więcej, WF-SP700N są dostarczane w komplecie z niedużym, otwieranym jednym dotknięciem etui z funkcją ładowarki. Pozwala ono dwukrotnie naładować wewnętrzny akumulator słuchawek, który wystarcza na trzy godziny pracy. Oznacza to, że mimo braku zewnętrznego źródła zasilania muzyka będzie grała nawet przez dziewięć godzin. No... Pod warunkiem, że znajdziemy czas, by wsadzić słuchawki do pudełka. Tak czy inaczej, trzy godziny treningu to sporo. Ale dla nas nawet piętnaście minut to sporo.
Technics SP-10R i SL1000R
Ach, co za czasy! Technics wypuszcza dwa hi-endowe gramofony, na których widok - co tu dużo ukrywać - trochę opada szczęka. Przyzwyczailiśmy się do wielkich szlifierek ze stali i akrylu, ale dwie nowe konstrukcje Technicsa prezentują się wyjątkowo elegancko. Z zewnątrz to tylko aluminiowe pudełka z talerzem i ramieniem, ale w środku ma się czaić mnóstwo nowoczesnych technologii. SP10-R będzie miał na przykład napęd bezpośredni realizowany przez dwa silniki z podwójnym rotorem, co ma skutkować uzyskaniem wysokiego momentu obrotowego, a to z kolei pozwoli szybko i bezboleśnie rozpędzić ciężki talerz i utrzymać właściwe obroty. Wspomniany talerz ma 10 mm grubości i został wykonany z aluminium pokrytego warstwą mosiądzu, dzięki czemu jego masa to 7,9 kg. Niejeden budżetowy gramofon waży znacznie mniej, w całości. Oddzielenie zasilacza od całej konstrukcji pozwoliło uzyskać wyjątkowo niski poziom szumów własnych. Według producenta, SP-10R ma się charakteryzować najwyższym stosunkiem sygnału do szumu ze wszystkich gramofonów dostępnych obecnie na rynku. Mocne słowa. Model SL-1000R ma być wyposażony w bardzo podobne rozwiązania, ale - jak wynika z opublikowanych przez producenta zdjęć - będzie miał możliwość rozbudowy i montażu nawet trzech ramion. Niestety, jak z wieloma wprowadzonymi ostatnio produktami Technicsa, jeszcze nie bardzo wiadomo kiedy oba gramofony trafią do sklepów, ani ile będą kosztować. Można się tylko domyślać, że niemało.
Zdjęcia: Materiały producentów
Komentarze