Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku. Niektórym audiofilom wydaje się, że jej historia zaczyna się standardowo, od wzmacniacza zbudowanego na kuchennym stole, ale kiedy przyjrzałem się temu bliżej, czułem się, jakbym czytał mieszankę opowieści o markach takich jak Lyngdorf, Rotel czy DALI. NAD został założony w 1972 roku przez niejakiego Martin L. Borisha, inżyniera elektryka z tytułem doktora fizyki. Marty - bowiem tak zwracali się do niego współpracownicy i znajomi - pochodził z New Jersey, a swoją karierę zawodową rozpoczął w 1950 roku jako doktor optometrii, co było tradycją w jego rodzinie. Po sześciu latach stwierdził, że jego powołaniem jest coś innego - muzyka i elektronika. Marty wrócił do szkoły, aby uzyskać tytuł Bachelor of Electrical Engineering na Rutgers University i zrealizować swoje marzenie o nowej karierze w rozwijającym się świecie hi-fi. W 1956 roku otworzył własny sklep detaliczny HiFi Haven w miejscowości New Brunswick. Choć biznes się rozwijał, jego prowadzenie było bardzo czasochłonne, dlatego Marty sprzedał go, aby realizować swoją pasję gdzie indziej, a dokładnie w firmie Acoustic Research, specjalizującej się w produkcji zestawów głośnikowych. Został tam jedenaście lat, ale nie jako szeregowy pracownik. Pokonał całą drabinkę, kończąc jako dyrektor generalny. Tak wysokie stanowisko, oprócz innych benefitów, dało mu możliwość nawiązania kontaktu z wieloma wiodącymi dystrybutorami i dealerami produktów audio na całym świecie. Wykorzystał to, otwierając nowy rozdział w swoim życiu.

W 1972 roku Marty monitorował małą grupę międzynarodowych dystrybutorów audio w dyskusji na temat potencjalnego rozwoju nowej marki elektroniki o nazwie New Acoustic Dimension. Początkowo grupa ta składała się z dystrybutorów poszukujących elektroniki nadającej się do sprzedaży z niekonwencjonalnym podejściem, a Marty miał duży wpływ na tę grupę dzięki swoim pomysłom. Aby idea nabrała realnych kształtów, potrzeba było jednak trochę czasu. Nie dało się robić tego po godzinach. W 1976 roku Marty zrezygnował więc ze stanowiska prezesa Acoustic Research, aby rozpocząć rozwój i - sama firma pisze o tym bez ogródek - globalizację. Pierwszym etapem był wyjazd do Europy. Przyzwyczailiśmy się mówić, że NAD jest firmą brytyjską i po części jest to prawda, ale głównie dlatego, że w pierwszych latach działalności siedzibą firmy i zarazem miejscem, z którego zarządzano wszystkimi jej działaniami, było mieszkanie Martina w Londynie. Przeglądając materiały na ten temat, można dojść do wniosku, że gdyby Marty kupił bilet do Paryża, Berlina lub Rzymu, w świadomości audiofilów NAD byłby firmą francuską, niemiecką lub włoską.

Mamy nazwę, mamy siedzibę i dystrybutorów gotowych do akcji, ale do pełni szczęścia potrzebne są jeszcze produkty. Aby te mogły powstać, dobrze by było zatrudnić lub zaprosić do współpracy zdolnego konstruktora. Na szczęście Marty doskonale znał genialnego, młodego projektanta wzmacniaczy, Bjørna Erika Edvardsena, ponieważ pracował z nim w Acoustic Research. Norweg miał na koncie wiele fascynujących przedsięwzięć. Warto wspomnieć chociażby o tym, że brał udział w bardzo wczesnych demonstracjach redukcji szumów Dolby w kinach w Nowym Jorku i Londynie, nagrywając "Speed Merchants", dokument o życiu kierowców wyścigowych Formuły 1, a następnie tworząc pierwszą ścieżkę dźwiękową do filmu "Mechaniczna pomarańcza" Stanleya Kubricka. Erik opuścił Dolby Labs, aby dołączyć do Acoustic Research, najpierw w Anglii, a następnie przeniósł się z nimi do Bostonu w stanie Massachusetts, gdzie prowadził badania w zakresie akustyki, cyfrowego opóźnienia dźwięku, pogłosu i korekcji pomieszczeń oraz rozwijał gramofony, wzmacniacze i odbiorniki. Obszar ten był wówczas siedliskiem firm elektronicznych i hi-fi, z wiodącym uniwersytetem technicznym, MIT, tuż za rzeką w Cambridge, a także siedzibą Boston Audio Society, wpływowego forum goszczącego wybitnych ekspertów ze środowiska akademickiego i świata audiofilskiego.

Co zatem z produktami? Tutaj celem było zbudowanie czegoś, co moglibyśmy nazwać "przystępnym cenowo hi-endem". NAD chciał zaoferować melomanom sprzęt wykonany zgodnie z audiofilskimi standardami, ale mieszczący się w budżecie przeciętnego zjadacza chleba. Badając rynek i eksperymentując z różnymi projektami, Borish i Edvardsen uwierzyli, że NAD może stworzyć niedrogi, najnowocześniejszy wzmacniacz, który skupi się na czterech podstawowych zasadach - innowacyjności, wydajności, korzystnej relacji jakości do ceny i prostocie. Ich mały zespół zabrał się do pracy, udoskonalając projekty elektroniczne, szukając tego jednego projektu, który zmieni wszystko. Wiele dziesiątek prototypów później Edvardsen stworzył integrę 3020, którą zaprezentowano na targach CES w 1978 roku. Był to taki fenomen, że nawet dziś trudno to objąć rozumem. W czasach, gdy standardem była moc wyjściowa na poziomie 20-30 W na kanał, 3020 był w stanie dostarczyć 40 W przy 8 Ω, 58 W przy 4 Ω i 72 W przy 2 Ω. Sam fakt, że urządzenie pozostawało stabilne nawet przy tak dużym spadku impedancji, zasługiwał na szacunek. Cena? W momencie rynkowego debiutu w Wielkiej Brytanii 3020 kosztował mniej niż 80 funtów, a po drugiej stronie oceanu - 135 dolarów. Nic dziwnego, że redaktorzy magazynu "Stereophile" nazwali NAD-a 3020 "śmiesznie tanim". Skromny, ale mocny i pięknie brzmiący piecyk stał się hitem, na którym NAD zbudował swoją renomę. Uważa się, że jest to najlepiej sprzedający się wzmacniacz hi-fi w historii. Co to dokładnie oznacza? Aby mieć porównanie, przypomnijmy, że inny kultowy wzmacniacz, wprowadzony na rynek kilka lat później - Musical Fidelity A1 - został wyprodukowany w liczbie stu tysięcy egzemplarzy. NAD nie podaje wartości, na której zatrzymał się licznik, ale podobno nie mówimy tu o setkach tysięcy, lecz o milionach. Czy dotyczy to oryginalnego 3020, czy także jego kolejnych wcieleń i wersji poddanych liftingowi? Nie wiem, ale wspomnienie o "milionach" w kontekście sprzętu hi-fi robi duże wrażenie. Premiera tego legendarnego urządzenia stała się katalizatorem rozwoju marki NAD i prekursorem setek unikalnych produktów, dzięki którym wysokiej jakości dźwięk stał się bardziej osiągalny.

W tym momencie dochodzimy do dwóch wydarzeń, które niektórzy audiofile krytykują, najwyraźniej nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jaka naprawdę jest historia firmy. Pierwszym jest zmiana właściciela. W 1999 roku NAD przeszedł w ręce konsorcjum Lenbrook Group. Jest to prywatna firma z siedzibą w Kanadzie, która zajmuje się rozwojem marki i dystrybucją technologii audio i komunikacyjnych dla gospodarstw domowych i firm. W tym momencie część klientów uznała, że NAD nie jest już brytyjski, a skoro stał się jednym z "zasobów" kanadyjskiego przedsiębiorstwa, którego nazwa nic nikomu nie mówi, to nie warto już się nim interesować. Rozumiecie ten absurd? Mówimy o firmie założonej przez Amerykanina w zasadzie na zamówienie dystrybutorów sprzętu hi-fi z całego świata, korzystającej z usług najróżniejszych dostawców i podwykonawców, nie mającej głęboko zapuszczonych korzeni. Jej głównym konstruktorem był Norweg, który skończył studia w Szkocji, a następnie wyjechał do USA, a jej pierwszy produkt pokazano na targach CES. Mimo to kiedy siedziba NAD-a została przeniesiona do niewielkiego miasta Pickering w prowincji Ontario, część audiofilów uznała, że skończyła się pewna epoka i nic już nie będzie takie samo. Tymczasem nawet Martin L. Borish nie zrezygnował z pracy, gdy NAD zmienił właściciela. Przeciwnie - kontynuował udzielanie porad dotyczących produktów i marketingu, stając się członkiem rady doradczej, współpracując z zespołem zarządzającym Lenbrooka i NAD-a. Podobno to właśnie jego pomysłem było rozwijanie marki Bluesound. Ot, taka ciekawostka.

Drugim szeroko komentowanym wydarzeniem była zmiana architektury wzmacniaczy. W pewnym momencie NAD przestał rozwijać klasyczne układy tranzystorowe, zastępując je modułami pracującymi w klasie D. Na początku były to wzmacniacze Hypex nCore, a niedawno firma zaczęła również eksperymentować z gotowymi układami Purifi Eigentakt. Muszę przyznać, że w tej kwestii akurat doskonale rozumiem klientów patrzących na ten proces krytycznie i wyrażających swą tęsknotę za starymi, dobrymi piecykami bazującymi na genialnym projekcie Bjørna Erika Edvardsena. Widząc klasycznego NAD-a, wiem, że będzie grał bardzo dobrze. Brzmienie tych konstrukcji zawsze było naturalne, ale dynamiczne i wciągające, z leciutko ocieploną średnicą, świetną stereofonią i głębokim, ale rytmicznym basem. Urządzenia wykorzystujące moduły Hypexa już nie mają "tego czegoś", ale zmiana koncepcji na "cyfrową" spowodowała, że zarówno przed konstruktorami, jak i użytkownikami otworzyły się nowe możliwości. Cały problem może wynikać z tego, że NAD wykonał ten ruch odrobinę za wcześnie. Kiedy w sklepach pojawiły się pierwsze wzmacniacze zbudowane w ten sposób, audiofile nie do końca zdawali sobie sprawę z korzyści, jakie to przyniesie. Dziś jest to oczywiste. Wejścia cyfrowe, łączność, sterowanie, opcjonalne moduły w formie kart, które można zainstalować samodzielnie czy wreszcie korekcja akustyki pomieszczenia - taki wzmacniacz staje się właściwie pełnoprawnym systemem all-in-one i chyba właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Czy przeciętnego klienta interesuje to, czy wzmacniacz pracuje w klasie A, AB, czy D? Czy patrząc na zdjęcie wnętrza, będzie on w stanie wskazać transformator? Powiedzcie za to, że ma Bluetooth i Wi-Fi, można go łatwo połączyć z telewizorem i konsolą, mocy jest pod dostatkiem, a gdyby kolumny były ustawione trochę nieprawidłowo, to wszystkim zajmie się system korekcji akustyki Dirac Live, a już macie nowego przyjaciela. Myślicie, że NAD nagle odwrócił się od swoich dystrybutorów i wprowadził tę rewolucję wbrew ich woli? A może to właśnie dealerzy jako pierwsi zauważyli zmianę nastawienia i potrzeb klientów? Tak tylko mówię...

NAD C389

Wygląd i funkcjonalność

Koń, jaki jest, każdy widzi, a C389 prezentuje się niemal tak samo jak model C368, który testowałem w 2017 roku. Konsekwentne trzymanie się raz nakreślonego stylu jest zjawiskiem doskonale znanym fanom marki, ale epoce trendów zmieniających się co parę lat lub nawet kilka miesięcy jest to prawdziwe kuriozum. Nawet w czasach, gdy NAD produkował te "stare, dobre" wzmacniacze, z generacji na generację zmieniała się na przykład forma przycisków lub kształt przedniego panelu. Narzekali na to przede wszystkim ci, którzy planowali z komponentów tej marki złożyć całą wieżę, a klocki kupowane w odstępie trzech czy czterech lat w całej swojej brzydocie (NAD był powszechnie uznawany za absolutnego lidera jeśli chodzi o najniższy możliwy współczynnik akceptacji żony) wyraźnie się od siebie różniły. A to na froncie pojawiały się zaokrąglenia lub wybrzuszenia, a to dodawano jakieś linie czy rozcięcia... W pewnym momencie nawet charakterystyczne zielone włączniki zastąpiono ciemnoszarymi. Być może właśnie dlatego firma nie pakuje się już drobne poprawki, utrzymując ten sam schemat - ciemnoszara obudowa z zaokrągleniami po bokach, od lewej strony włącznik, okrągły zestaw przycisków do poruszania się po menu, gniazdo słuchawkowe (6,3 mm), wyświetlacz, dwa przyciski do zmiany źródła i duże pokrętło głośności. To się sprawdza i nie ma co kombinować. A że wzmacniacz nie jest szczególnie piękny i zalatuje magnetowidem z lat dziewięćdziesiątych? Dla większości klientów nie ma to żadnego znaczenia. Ten sprzęt ma wykonywać konkretną robotę, a nie stać na honorowym miejscu i uwodzić słuchaczy blaskiem lamp umieszczonych w chromowanej klatce.

TEST: NAD M23

Jak informuje producent, C389 z powodzeniem może służyć jako centralny punkt wysokiej klasy systemu stereo. Urządzenie wykorzystuje sprawdzoną konstrukcję wzmacniacza HybridDigital UcD oraz ten sam przetwornik cyfrowo-analogowy ESS Sabre, który zastosowano we wzmacniaczu strumieniowym M33. Rezultat to 130 W na kanał zarówno przy ośmiu, jak i czterech omach, a także bogata paleta wejść analogowych i cyfrowych. Opcje połączeniowe obejmują dwa wejścia optyczne, dwa koaksjalne oraz dwa zestawy analogowych, liniowych wejść RCA. Ze względu na konstrukcję wzmacniacza lepiej skorzystać z wejść cyfrowych, jednak aby tradycjonaliści nie czuli się pokrzywdzeni, NAD zastosował bufory dla wejść analogowych, mające zwiększać czystość dźwięku. Miłośników płyt winylowych na pewno ucieszy to, ze C389 wyposażono w przedwzmacniacz gramofonowy z obsługą wkładek MM, korekcją RIAA, wysokimi marginesami przeciążenia i niskim poziomem szumów. Sekcja gramofonowa wyposażona jest w układ tłumiący szumy infradźwiękowe, które są zawsze obecne podczas odtwarzania płyt winylowych. Tych, którzy lubią nie tylko słuchać muzyki, ale także oglądać filmy z nagłośnieniem z prawdziwego zdarzenia, z pewnością zainteresuje wejście HDMI eARC, dzięki któremu można kontrolować głośność za pomocą pilota od telewizora. Mało wrażeń? W takim razie można skorzystać z dwóch wyjść dla subwoofera, budując system 2.1 lub 2.2. Ponadto C389 ma wzmacniacz słuchawkowy o niskiej impedancji wyjściowej i bardzo wysokiej zdolności napięciowej, co sprawia, że pasuje nawet do wymagających słuchawek studyjnych. Wzmacniacz obsługuje też dwukierunkową łączność Bluetooth z obsługą kodeka aptX-HD, umożliwiając 24-bitowe strumieniowanie ze smartfona lub tabletu oraz bezprzewodowe odtwarzanie przez słuchawki i głośniki Bluetooth.

Mając na uwadze opisane wyżej wyposażenie, można odnieść wrażenie, że we wzmacniaczu za te pieniądze nie da się upchać nic więcej. W tym momencie do gry wchodzą jednak moduły MDC, czyli karty rozszerzeń, które można bardzo łatwo zamontować, zyskując nowe gniazda i możliwości. Podobnie jak w wielu innych wzmacniaczach NAD-a, na tylnym panelu C389 znajdziemy dwa takie sloty, zabezpieczone sporymi zaślepkami. Co dokładnie możemy dołożyć? Na stronie firmy figuruje obecnie aż 9 modułów MDC, ale myślę, że przeciętnych klientów interesować będą co najwyżej trzy. Pierwszy to MDC USB DSD (1499 zł), który dodaje wejście USB typu B, pozwalające podłączyć wzmacniacz do komputera. Drugi to MDC HDM-2 (1849 zł) wyposażony w trzy wejścia i jedno wyjście HDMI. Najpopularniejszą opcją będzie jednak MDC2 BluOS-D (2199 zł), czyli streamer z dodatkowymi funkcjami. Karta ta daje nam dostęp do sieci, umożliwia nam skorzystanie z systemu BluOS oraz korekcji akustyki pomieszczenia Dirac Live. MDC2 BluOS-D łączy się z siecią przez Wi-Fi lub kabel LAN. Korzystając z aplikacji BluOS Controller na urządzeniu inteligentnym lub komputerze osobistym, można odtwarzać muzykę z ulubionych serwisów streamingowych i lokalnej biblioteki muzycznej. BluOS ma zintegrowaną obsługę ponad 20 serwisów, w tym kilku oferujących dźwięk bezstratny i wysokiej rozdzielczości, takich jak Amazon Music HD, Deezer, Idagio, Qobuz i TIDAL. Podobnie jak wszystkie komponenty obsługujące BluOS, MDC2 BluOS-D ma możliwość dekodowania i renderowania MQA. Obsługuje również Apple AirPlay 2, Spotify Connect i TIDAL Connect, a także sterowanie głosowe Amazon Alexa i Google Assistant. Po zainstalowaniu tej karty C389 może być częścią systemu multiroom obejmującego aż 64 strefy. MDC2 BluOS-D zainteresuje też tych, którzy planują rozbudować swój zestaw o jeden lub nawet dwa subwoofery, ponieważ dzięki temu modułowi można ustawić częstotliwość zwrotnicy za pomocą aplikacji BluOS, aby uzyskać płynne połączenie między subwooferami i kolumnami.

Dla przeciętnego użytkownika większe znaczenie ma funkcjonalność, a w tej dziedzinie C389 błyszczy. Nie dość, że już w wersji bazowej dostajemy naprawdę dużo, to jeszcze za niewielkie pieniądze można dołożyć jeden lub dwa moduły MDC, dzięki którym to skromne pudełko zamieni się w system all-in-one o naprawdę potężnych możliwościach.

Minusy? Cóż, tutaj sprawa wydaje się dość oczywista, no bo spójrzcie tylko na ten wzmacniacz... Okej, może nie jest tak paskudny, aby jedynym rozwiązaniem było umieszczenie go w szafce lub komodzie z drzwiczkami wykonanymi z płótna lub zmatowionego szkła, ale niski współczynnik akceptacji żony to mało powiedziane. Ten ciemnoszary klocek z plastikowym frontem wygląda trochę jak urządzenie zaprojektowane do pracy w studyjnym racku albo serwerowni. Na pierwszy rzut oka bardziej przypomina komputer do sterowania systemem inteligentnego domu lub rejestrator podłączony do kamer monitoringu niż wzmacniacz stereo. Mówiąc wprost, nie jest to piękny przedmiot. Wiem, że taka od zawsze była filozofia NAD-a. Wiem, że firma chciała zachować sprawdzony schemat, aby C389 pasował do innych klocków z serii "klasycznej", ale z drugiej strony skoro integry przejmują niemal wszystkie ich obowiązki, koncepcja budowania dużej wieży przestaje mieć znaczenie. Z oferowanych obecnie źródeł do C389 pasują jedynie odtwarzacz płyt kompaktowych C538 i gramofon C558 (choć to jest już trochę naciągane). Tuner radiowy C427 nie został poddany liftingowi, więc ma inny kształt frontu, z zaokrągloną krawędzią górną i prostymi boczkami. Oprócz tego są jeszcze końcówki mocy C268 i C298, ale wątpię, aby posiadacze C389 naprawdę byli nimi zainteresowani (mocy tu nie brakuje).

Drugim minusem jest fakt, że technologia impulsowa wciąż jest nielubiana przez audiofilów, nie bez przyczyny. Wzmacniacze zbudowane w ten sposób wciąż nie grają tak jak klasyczne układy tranzystorowe, a ich przeciwnicy zarzucają im sztuczność, maskowanie detali i kiepską dynamikę w skali makro. Warto jednak zauważyć, że klasa D wciąż ewoluuje, z generacji na generację coraz bardziej zbliżając się do tego, co znamy z piecyków pracujących w klasie AB. Inna sprawa, że wielu klientów takie "szczegóły" interesują jak zeszłoroczny śnieg. Dla przeciętnego użytkownika większe znaczenie ma funkcjonalność, a w tej dziedzinie C389 błyszczy. Nie dość, że już w wersji bazowej dostajemy naprawdę dużo, to jeszcze za niewielkie pieniądze można dołożyć jeden lub dwa moduły MDC, dzięki którym to skromne pudełko zamieni się w system all-in-one o naprawdę potężnych możliwościach. Z punktu widzenia klienta, dla którego technologia, możliwość dostosowania sprzętu do swoich potrzeb oraz kompatybilność z nowymi formatami i rozwiązaniami sieciowymi liczą się bardziej niż piękna, metalowa obudowa i ciężkie transformatory toroidalne, C389 to strzał w dziesiątkę. A jeśli ktoś chciałby dostać "to samo, tylko lepsze", to jest przecież M33 z serii Masters, który prezentuje się luksusowo, a jego końcówka mocy, choć wciąż jest to "impulsówka", bazuje na modułach Purifi Eigentakt, przenoszących zabawę na trochę inny poziom. Jak widać, NAD kieruje się zasadą "dla każdego coś miłego". Jedyny problem polega oczywiście na tym, że M33 kosztuje już nie 6999, ale 24 999 zł. Aktualnie oba modele są objęte promocją i przepaść między nimi delikatnie się zmniejszyła. W chwili publikacji testu za C389 trzeba zapłacić 5299 zł, a M33 kosztuje 20 999 zł. Myślę, że obie konstrukcje znajdą swoich amatorów.

NAD C389

Brzmienie

Gigantyczny sukces zaprezentowanego w 1978 roku modelu 3020 sprawił, że w oczach klientów NAD stał się specjalistą od wzmacniaczy. Dopracowany projekt, świeże podejście połączone z międzynarodowym zapleczem i śmieszna cena to jednak nie wszystko. Jestem pewien, że 3020 nie stałby się takim hitem, gdyby nie jego fenomenalne, jak na budżetowy piecyk, brzmienie. W tamtych czasach to właśnie ono było najważniejsze. Funkcjonalność? Jasne, w tamtej epoce narodziło się wiele oryginalnych pomysłów, ale w porównaniu z wyposażeniem dzisiejszych klocków nawet hi-endowe integry były wtedy względnie proste, a w tych tańszych wystarczyło ogarnąć podstawy - kilka wejść, pętla magnetofonowa, zaciski głośnikowe, a z przodu włącznik, regulacja barwy i balansu, kilka przycisków i duży potencjometr. Obudowa? Ważne, żeby była względnie wytrzymała i zapewniała piecykowi skuteczną wentylację. A że wzmacniacz był brzydki? Trudno. 3020 pojawił się na rynku w momencie, gdy piękne, srebrne, barokowe klocki z drewnianymi obudowami i mnóstwem nie do końca potrzebnych ozdób na przednim panelu ustępowały miejsca tym prostym, czarnym, nowoczesnym, ale też o wiele bardziej przystępnym cenowo. W kanonie piękna lat osiemdziesiątych mieścił się nawet plastik. Był on wówczas traktowany jako tworzywo ery postępu, a zatem bardzo pożądany. Samochody z chromowanymi zderzakami, grillami i listwami ozdobnymi były passé, a za tymi obłożonymi czarnym plastikiem oglądano się na ulicach. 3020 doskonale wpisywał się w tę modę i wydaje mi się, że w momencie rynkowej premiery spora część klientów mogła uznać go za urządzenie nawet jeśli nie ładne, to przynajmniej nowoczesne, minimalistyczne, skromne i eleganckie. To jednak również nie miało aż takiego znaczenia jak walory soniczne. Kultowa integra oczarowała wszystkich swoim brzmieniem, a NAD zadbał o to, aby pałeczka była przekazywana dalej.

Sam zawsze miałem pewien sentyment do wzmacniaczy tej marki. Kojarzyły mi się z brzmieniem, które nie narzucało się, nie krzyczało, nie próbowało za wszelką cenę udowodnić swojej wartości. Zamiast tego oferowało coś znacznie cenniejszego - spokój, równowagę, jakąś wewnętrzną muzyczną kulturę. Jasne, dało się wychwycić niuanse - ktoś mógłby wskazać na przyjemną barwę, ktoś inny na przejrzystość czy stereofonię - ale żaden z tych elementów nie dominował. Wszystko współistniało w idealnych proporcjach. I właśnie to zawsze najbardziej ceniłem w urządzeniach NAD-a - brak chęci popisywania się. To były wzmacniacze, których nie kupowało się z myślą o skierowaniu systemu na konkretne tory. Nie służyły ani do uwypuklania średnicy, ani podbijania basu. Zamiast tego oferowały dźwięk, który można by określić jako uczciwy. Transparentny, ale nie bezduszny. Neutralny, ale nie suchy. Były jak dobrze ułożony rozmówca - taki, który słucha więcej niż mówi, ale kiedy już się odezwie, robi to w sposób rzeczowy, konkretny i z klasą. Może właśnie dlatego NAD od lat miał tak ugruntowaną pozycję. Audiofile cenili jego konstrukcje za ich bezstronność, za brak efekciarstwa i marketingowego nadęcia. Z kolei mniej zaawansowani słuchacze chętnie sięgali po nie, bo wiedzieli, że to bezpieczny wybór - sprzęt, który po prostu nie zawiedzie. Taki, który poradzi sobie z lekkim jazzem, gęstą elektroniką, ciężkim metalem, muzyką klasyczną i wszystkim, na co akurat przyjdzie nam ochota.

Dziś ta definicja rozszerza się jeszcze bardziej, bo oprócz słuchania muzyki sprzęt stereo jest wykorzystywany jako rozszerzenie telewizora czy konsoli do gier. Odnoszę wrażenie, ze użytkownicy nie są tego w pełni świadomi, ale w takich warunkach uniwersalność systemu hi-fi ma równie duże znaczenie. Rynek niewątpliwie zaczął się zmieniać, a wraz z nim oczekiwania klientów. Dzisiejszy użytkownik nie zawsze szuka emocji czy konkretnego charakteru. Coraz częściej chce po prostu sprzętu, który "wszystko zagra dobrze". Uniwersalność zaczęła wypierać wyjątkowość. Estetyka i funkcjonalność stawiane są na równi z brzmieniem, a wzmacniacz, który kiedyś miał być centralnym punktem systemu, dziś często musi pełnić także rolę centrum multimedialnego. Ma grać dobrze z każdą parą kolumn, z każdego źródła, niezależnie czy będzie to streamer, telewizor, komputer czy gramofon. I tak pojawia się nowy wzorzec wzmacniacza - niekoniecznie wyrazistego, ale bardzo kompetentnego. Nie dominującego, ale elastycznego. Brzmiącego tak, by nikt nie mógł się przyczepić. Sprzęt, który z łatwością poradzi sobie z filmową ścieżką dźwiękową, playlistą z serwisu streamingowego i kolekcją płyt CD.

C389 jest taką właśnie konstrukcją. Gra poprawnie, równo, z dużym wyczuciem. Każdy element pasma - czy to bas, średnica czy góra - otrzymuje odpowiednią uwagę. Nie ma tu wyskoków w żadną stronę, ale nie ma też większych potknięć. Wszystko brzmi po prostu dobrze. A czy to nie sprawia, że po pewnym czasie brzmienie staje się nudne? Hmm, to trudne pytanie. Na pewno nie jest tak ekscytujące jak w przypadku wzmacniaczy, których konstruktorzy mieli odwagę postawić wszystko na jedną kartę, taką jak przejrzystość, dynamika czy barwa. W porównaniu z nimi C389 to taki skromny, cichy uczeń, który nie popisuje się, nie zabiega o uwagę, pomaga kolegom i koleżankom, a na koniec roku z każdego przedmiotu ma czwórkę lub piątkę. Rodzice są zadowoleni, nauczyciele go chwalą, ale w głowie pozostaje pytanie, co by było, gdyby zamiast utrzymywać dobry poziom w każdej dziedzinie, poświęcił się wybranym dziedzinom albo postawił na coś zupełnie innego, swojego? Może miałby wtedy trzy trójki, ale też dwie szóstki? Może właśnie w tej nierówności kryłaby się jego siła?

M23 zrobił na mnie ogromne wrażenie. C389 to jeszcze nie ten poziom, ale wyraźnie słychać, że idzie w tym kierunku. Dzięki kolejnym poprawkom klasa D staje się coraz bardziej ludzka. C389 pokazał coś więcej niż neutralne, dobrze zrównoważone, spójne brzmienie z głębokim basem i godną podziwu dynamiką. Oględnie mówiąc, otrzymujemy tu coś więcej niż tylko suche parametry. Muzyka niesie większy ładunek emocjonalny.

Czy jednak takie rozważania pozostają wyłącznie w sferze domysłów? Nie do końca, ponieważ przy całej swojej poprawności C389 wypada trochę inaczej niż wcześniejsze integry NAD-a. Powiedziałbym, że jest jednak ciut odważniejszy, bardziej otwarty i bezpośredni. W jego brzmieniu słychać wyraźniejszy charakter, jakby firma postanowiła jednak dodać odrobinę pikanterii do swojego sprawdzonego przepisu. Dynamika, przejrzystość, a przede wszystkim pewien realizm przekazu sprawiają, że ten wzmacniacz zaczyna przypominać konstrukcje z wyższej półki - Lyngdorfa, Devialeta, a nawet, choć jest to zupełnie inna liga, modele wykorzystujące moduły Purifi Eigentakt. M23 zrobił na mnie ogromne wrażenie. C389 to jeszcze nie ten poziom, ale wyraźnie słychać, że idzie w tym kierunku. Dzięki kolejnym poprawkom klasa D staje się coraz bardziej ludzka. C389 pokazał coś więcej niż neutralne, dobrze zrównoważone, spójne brzmienie z głębokim basem i godną podziwu dynamiką. Oględnie mówiąc, otrzymujemy tu coś więcej niż tylko suche parametry. Muzyka niesie większy ładunek emocjonalny. W ujęciu ogólnym wciąż mówimy o urządzeniu nakierowanym na neutralność i uniwersalność, z pasmem tak równiutkim, jakby zostało rozjechane przez walec drogowy. Z generacji na generację z tego łatwo przyswajalnego dźwięku wyłaniają się jednak kolejne smaczki, które sprawiają, że brzmienie jest bardziej przekonujące, bardziej "tu i teraz" niż "gdzieś tam, coś tam". Odnoszę się tu naturalnie do argumentów przeciwników wzmacniaczy impulsowych, którzy uważają, że przy całej swojej poprawności brakuje im ludzkiego podejścia do muzyki, umiejętności pochylenia się nad zawartym w nagraniach planktonem, a także czegoś, co w swojej istocie jest bardzo proste - zdolności przekonania słuchacza, że to, co dochodzi do jego uszu, nie jest jedynie sztucznym wytworem elektronicznej aparatury, marnym hologramem mającym tyle wspólnego z koncertem na żywo, co sztuczna inteligencja z żywym człowiekiem.

No właśnie, to chyba dobre porównanie. Początki były trudne, a nawet śmieszne. Teksty pisane przez AI są nijakie, przewidywalne i nudne jak flaki z olejem, a czasami wręcz nieprawdziwe. Ptaki wygenerowane na filmikach stworzonych przez ten szatański wynalazek przypominają helikoptery, a ludzie mają dłonie z siedmioma palcami, przy czym dwa to kciuki. Natura sztucznej inteligencji polega jednak na tym, że uczy się na błędach i powoli staje się coraz lepsza. Zupełnie prawdopodobne jest to, że za kilka lat nie będziemy potrafili odróżnić tego, co wygenerowała od tego, co stworzyli ludzie. Tak samo jest ze wzmacniaczami NAD-a. C368 był brzmieniowo udany, ale nudny. C389 wprowadza w tej dziedzinie spory postęp, a M23 czy M33 to już zupełny odlot - te modele pokazują, jak dobra może być klasa D, jeśli zostanie zrealizowana z taką pasją, jaką konstruktorzy audiofilskiego sprzętu darzą klasyczne piecyki tranzystorowe i lampowe. Myślę, że NAD będzie zasypywał tę przepaść, ale już teraz wyraźnie widać i słychać, że koncepcja takiego "cyfrowego" wzmacniacza po prostu się sprawdza.

Warto pamiętać, że na tym nie koniec zabawy. Dodanie modułu MDC2 BluOS-D wydaje się co najmniej logicznym posunięciem. C389 otrzyma wtedy wszystkie funkcje, które znamy z głośników i streamerów Bluesounda, a także system korekcji akustyki Dirac Live, o którym pisałem chociażby w teście JBL-a SA750. Karta MDC2 BluOS-D to taki prezent od NAD-a. Kto kupi opisywany wzmacniacz, za dwa tysiące z kawałkiem będzie mógł dołożyć do niego streamer z prawdziwego zdarzenia, wzbogacony o technologię, która zaczyna się pojawiać w urządzeniach za 8990 (Lyngdorf TDAI-1120) czy 13900 zł (JBL). Niestety, dostarczony do naszej redakcji egzemplarz nie był wyposażony w ten moduł, a ja zapomniałem upewnić się, czy na pewno będzie go miał. Wydawało mi się oczywiste, że jeśli już testować C389, to tylko ze strumieniowym modułem MDC. No cóż, poprawię się następnym razem. Ostatecznie mówimy o dodatku, który rozszerza funkcjonalność sprzętu od strony źródeł i dodaje możliwość skorzystania z zaawansowanego korektora, co jednak nie ma wpływu na brzmienie jego zasadniczej części - przetwornika, przedwzmacniacza i końcówki mocy. Zainteresowanych odsyłam zatem do testu Bluesounda Node Nano, ponieważ jest to ten sam system i ta sama aplikacja, a nie zdziwiłbym się, gdyby szereg podzespołów zastosowanych w tym malutkim streamerze pokrywał się z tym, co zobaczymy w karcie MDC2 BluOS-D. Ot, czysta ekonomia, kapitalizm i globalizacja. Jeżeli jednak odbywa się to z korzyścią dla klientów - a tak właśnie jest w tym przypadku - nie śmiem protestować.

NAD C389

NAD C389

Budowa i parametry

NAD C389 to dwukanałowy wzmacniacz zintegrowany, który zgodnie z zapewnieniami producenta dostarcza moc 130 W na kanał w sposób ciągły, z praktycznie niemierzalnymi zniekształceniami i szumem w całym paśmie, oraz do 350 W na kanał mocy chwilowej. Warto przy tym zaznaczyć, że w przeciwieństwie do klasycznych wzmacniaczy moc wyjściowa nie jest uzależniona od impedancji, więc identyczną wartość uzyskujemy zarówno dla ośmiu, jak i czterech omów. Stopień wyjściowy oparty jest na zmodyfikowanej wersji układu HybridDigital UcD, z wieloma modułami wzmacniaczy UcD w zbalansowanej konfiguracji mostkowej oraz innowacyjnym zasilaczem impulsowym, który zapewnia duże rezerwy prądu na żądanie. W dużym skrócie wciąż mamy do czynienia z modułami Hypexa, które są nawet mniejsze niż w starszych modelach (choć już wtedy zwracano uwagę na to, że całą moc generują płytki wielkości paczki zapałek), a skoro ich architektura była już zamkniętą sprawą, konstruktorzy NAD-a popracowali nad innymi sekcjami, skupiając się na zasilaniu i przedwzmacniaczu. NAD twierdzi, że dzięki wydajnemu zasilaczowi impulsowemu wzmacniacz może wytwarzać rzeczywiste poziomy odsłuchu przy dowolnym obciążeniu głośników. Sekcja cyfrowa wyposażona jest w ten sam układ ESS Technology, który jest stosowany we wzmacniaczu M33 z serii Masters. Jest to znana z szerokiego zakresu dynamiki, niskiego poziomu szumów i zniekształceń oraz niemal zerowego poziomu jittera kość Sabre ES9028. To układ, którego audiofilom nie trzeba przedstawiać - prawie najlepszy scalak tego utytułowanego producenta. Dla entuzjastów płyt winylowych C389 oferuje sekcję gramofonową MM z korekcją RIAA, dużymi marginesami przeciążenia i wyjątkowo niskim poziomem szumów. Do prywatnego słuchania piecyk ma wzmacniacz słuchawkowy o niskiej impedancji i wysokim napięciu wyjściowym, co czyni go dobrym wyborem nawet dla wymagających słuchawek studyjnych.

Werdykt

Patrząc na C389 i inne współczesne wzmacniacze, trudno nie zauważyć, że stoimy dziś na styku dwóch światów. Z jednej strony jest tradycja - idea sprzętu, który ma brzmieć w określony sposób, mieć charakter, własny głos. Z drugiej strony - nowoczesność, która wymaga elastyczności, integracji, praktyczności. Rynek przesunął się w stronę wygody i szerokiej kompatybilności. I może dobrze, bo muzyka ma przecież łączyć, a nie dzielić. Dlatego właśnie NAD C389 pozostawia po sobie co najmniej wrażenie, bo choć mieści się w nowym kanonie - tym zrównoważonym, neutralnym, gotowym dostosować się do różnych potrzeb i nie obrażającym niczyich uczuć, to jednocześnie próbuje powiedzieć coś od siebie. Może nie krzyczy, nie stawia się w centrum uwagi, ale jego głos jest wyraźny i pełen treści. Przypomina, że dobry wzmacniacz nie musi błyszczeć, żeby zaistnieć. Wystarczy, że będzie funkcjonalny, solidny i dojrzały, a użytkownicy będą mogli zrobić z nim prawie wszystko, zaczynając od wyboru kolumn, jakie im się podobają, a kończąc na podłączeniu do systemu gramofonu, słuchawek, telewizora lub subwoofera i dodaniu jednego lub nawet dwóch modułów MDC, aby ten skromny wzmacniacz przeobraził się w pełnoprawny system all-in-one ze streamingiem, obsługą z poziomu aplikacji i systemem korekcji akustyki pomieszczenia. C389 może nie jest hi-endowym cukiereczkiem z wielkimi radiatorami, lampami osadzonymi w podświetlanym okienku, drewnianym pilotem i gniazdami ociekającymi złotem, ale nie taki miał być. Jest zbudowany zgodnie z firmowymi założeniami nakreślonymi już pod koniec lat siedemdziesiątych. To wzmacniacz, który oferuje bardzo, bardzo dużo, ale nie kosztuje majątku. Taki, który może towarzyszyć nam przez lata i wciąż dawać satysfakcję.

NAD C389

Dane techniczne

Wejścia analogowe: 2 x RCA
Wyjścia analogowe: 1 x pre-out, 2 x sub-out
Wejścia cyfrowe: 2 x optyczne, 2 x koaksjalne, 1 x HDMI eARC
Maksymalna jakość sygnału: 32 bit/384 kHz
Moc wyjściowa: 2 x 130 W (4/8 Ω)
Zniekształcenia: <0,02% (20 Hz - 20 kHz)
THD (20 Hz – 20 kHz)<0,02% (250 mW do 130 W, 8 omów i 4 omy)
Stosunek sygnału do szumu: >95 dB
Separacja kanałów: >90 dB
Prąd szczytowy >26 A
Współczynnik tłumienia: >150
Wymiary (W/S/G): 10/43,5/39 cm
Masa: 9,7 kg
Cena: 6 999 zł

Sprzęt do testu dostarczyła sieć salonów Top Hi-Fi & Video Design. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę NAD Electronics.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy8

Rozdzielczość
Poziomy6

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy6

Spójność
Poziomy7

Muzykalność
Poziomy6

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo1

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo13

Jakość wykonania
Poziomy6

Funkcjonalność
Poziomy8

Cena
Poziomy6


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Najbardziej intrygujące technicznie i koncepcyjnie gramofony w historii

Najbardziej intrygujące technicznie i koncepcyjnie gramofony w historii

Gramofony, szlifierki, odtwarzacze czarnych płyt, adaptery, patefony, odtwarzacze analogowe, fonografy... Jakkolwiek byśmy nie nazwali tych poczciwych urządzeń, które są z nami już od ponad 130 lat, możemy zawsze powiedzieć o nich to samo - od dziesięcioleci dostarczają nam niezapomnianych przeżyć związanych z odtwarzaniem ukochanych utworów. Wielu melomanów pamięta o ich...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Najeźdźca z północy - Hegel

Najeźdźca z północy - Hegel

Wydawałoby się, że w bardzo gęstej branży audio kompletnie nie ma już miejsca dla nowych graczy. Że wszystkie stołki obsadzone są sztywno, bez szans na zmiany. A jednak od czasu do czasu pojawiają się firmy, które potrafią zaintrygować i porwać audiofilów, odbierając klientów starym wyjadaczom. Jednym z producentów, który wkroczył...

Poradniki

Wszystko o subwooferach

Wszystko o subwooferach

Jeżeli interesujecie się sprzętem audio, możliwe, że co najmniej raz zastanawialiście się nad zakupem subwoofera. W dzisiejszych czasach takiego urządzenia...

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Nakamichi Dragon

Nakamichi Dragon

Czy smoki żyją tylko w legendach? Niekoniecznie. Niektóre smoki stają się legendami. Tak właśnie było z magnetofonem Nakamichi Dragon, przez...

Słownik

Poprzedni Następny

Naskórkowość

Efekt występujący w kablach podczas przesyłania prądu zmiennego. Polega na tym, że gęstość prądu maleje wraz ze zbliżaniem się do wnętrza przewodnika, a mówiąc jeszcze prościej - sygnał zasuwa bardziej...

Cytaty

AdamNeste.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.