Cardas Clear Reflection
- Kategoria: Kable i akcesoria
- Tomasz Karasiński
Cardas Audio to jedna z najlepiej rozpoznawalnych i darzonych największym szacunkiem firm w branży. Na budowaną latami pozycję składa się wiele czynników. W zasadzie wszystkie, jakie można sobie wyobrazić - innowacyjność, poszanowanie produktu i klienta, przedsiębiorczość, a także wierność pewnym ideałom, które zostały określone dawno temu i do dziś pozostają wkomponowane w DNA każdego produktu. Historia firmy założonej przez George'a Cardasa to bogata opowieść o kablach w ogóle. To zgłębianie wiedzy na temat zjawisk fizycznych zachodzących w przewodnikach, czerpanie inspiracji z natury, opracowywanie własnych rozwiązań czy umiejętność znalezienia w naszym skomplikowanym świecie czegoś, co warto zachować wbrew powszechnie panujacym trendom. Obiektem dzisiejszego testu są przewody, które dla samego producenta są pod wieloma względami wyjątkowe. Zapraszam zatem do krótkiej podróży do świata Cardasa, do której przymierzałem się od dłuższego czasu.
Stali czytelnicy naszego portalu zapewne wiedzą, że nie jest to moje pierwsze spotkanie z produktami tej marki. Parę lat temu miałem okazję słuchać kilku tańszych modeli, jednak ze stuprocentowym brzmieniem Cardasa zetknąłem się dopiero przy okazji testu kabli Clear Sky i Clear Light. Nie ma w tym nic dziwnego, bo cała seria dzieląca się dotychczas na cztery podgrupy (Clear Beyond, Clear, Clear Light i Clear Sky) jest czymś w rodzaju realizacji wizji założyciela marki. Kolejne modele są mniej lub bardziej perfekcyjnymi wcieleniami wszystkich technologii stosowanych do tej pory, a także kilku nowych pomysłów, które wcześniej istniały na papierze lub w głowie konstruktora, ale nie mogły zostać zrealizowane ze względu na niedoskonałą technologię. Ta jednak wciąż idzie do przodu i dlatego stało się możliwe wcielenie w życie pewnych idealnych założeń, a później również - uproszczenie ich tak, aby rewelacyjne kable mogły być po prostu tańsze. Tak narodziły się właśnie serie Clear Light i Clear Sky.
Czym wobec tego jest Clear Reflection? Ano właśnie - to seria składająca się z dwóch kabli - sygnałowego i głośnikowego - które mają łączyć nowoczesną technologię z pewnym spojrzeniem w przeszłość. Producent twierdzi, że ma to być w zasadzie nowa odsłona modelu Golden Reference, uważanego przez wielu audiofilów za jedne z najlepszych przewodów, jakie kiedykolwiek stworzyła amerykańska firma. Nie oznacza to oczywiście, że odkopano jakiś produkt z przeszłości i postanowiono wznowić jego produkcję. Clear Reflection jest tylko duchowym spadkobiercą Golden Reference'a, a jego nazwa oznacza dwie rzeczy. Pierwszy człon wyraźnie sugeruje, że nowy model wchodzi do serii Clear i zasadniczo z niej czerpie większość rozwiązań technicznych. Drugi oznacza natomiast zastanowienie, przemyślenie, refleksję. Nad czym? Być może George Cardas zatęsknił za pewnymi właściwościami swoich starszych kabli i postanowił zafundować sobie oraz wszystkim audiofilom małą podróż w przeszłość? Jak znam życie, taka filozofia będzie miała wielu zwolenników.
Historia
Zanim przejdziemy do obiektu naszego testu, powinniśmy namalować pełen obraz sytuacji, przybliżając działalność amerykańskiej firmy. Przyznaję, że sam nie wiedziałem o wielu rzeczach zanim nie porozmawiałem osobiście z Georgem Cardasem. Jeśli znajdziecie go na Facebooku, na pewno zobaczycie, że ma ogromne grono fanów, a pod jego wpisami ludzie zamieszczają komentarze z podziękowaniami za pomoc w wyborze kabli lub po prostu - za ulepszenie ich systemu stereo. Mówiąc wprost, facet dokonał już bardzo wiele, ma ogromny bagaż doświadczeń, niezaprzeczalnie wysoką pozycję w branży i może robić co tylko mu się podoba. Jeździ po świecie, gra w golfa, interesuje się fotografią, a siedząc w domu i w firmie rozmyśla o tym, jak zrobić idealną gitarę elektryczną albo w jaki sposób poprawić brzmienie tych maleńkich słuchaweczek, które wpychają sobie do uszu młodzi ludzie. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do wywiadu z Georgem Cardasem, a dla wszystkich pozostałych - małe streszczenie.
Producentów audiofilskich kabli można podzielić na trzy kategorie. Pierwsza to firmy, które kupują gotowe druty, ubierają we własne koszulki i w takiej postaci sprzedają klientom. Do drugiej kategorii należą producenci, którzy z zewnątrz sprowadzają tylko same przewodniki, w izolacji lub nawet nie, skręcają je zgodnie z własną geometrią, wprowadzają inne wynalazki w rodzaju rurek z powietrzem lub dziesięciu warstw ekranujących. Trzecia grupa to ścisła elita, do której należą firmy wykonujące wszystko we własnym zakresie, począwszy od wytworzenia materiału na przewodniki. Tutaj proces obejmuje wytapianie i wyciąganie srebra, miedzi lub czegoś tam jeszcze czyli wytwarzanie kabli od zera. Takich manufaktur jest oczywiście niewiele, a najlepiej rozpoznawalną z nich jest właśnie Cardas Audio. Amerykanie poszli nawet o krok dalej, bo produkują przewodniki dla innych producentów kabli! Z ich usług korzysta między innymi AudioQuest.
Wszystko opiera się na miedzi, która poddawana jest skomplikowanym procesom oczyszczania i wyciągana na zimno tak, aby materiał zachował jednolitą strukturę i wyglądał idealnie nawet pod mikroskopem. Swoje własne kable Cardas konstruuje natomiast na bazie kilku rozwiązań inspirowanych naturą, z których najważniejszym jest reguła złotego podziału. Nawiązuje do niej nawet firmowe logo. Do tego dochodzą rozwiązania geometryczne i materiałowe. Walczy się nawet o takie detale, jak wtyki, które nie są przykręcane ani lutowane do kabli, ale zgrzewane i zaciskane na ich końcach tak, aby stopiły się z przewodnikami w jedną całość. Dzięki temu nigdzie nie ma fizycznej bariery między przewodnikami a wtyczkami i dlatego wysokich modeli Cardasa nie można "zrobić" sobie na miejscu - każda para musi zostać wyprodukowana w fabryce w miejscowości Bandon w stanie Oregon. Tak również było z opisywanym zestawem, na który - ze względu na potrzebną długość kabli głośnikowych - musieliśmy czekać około miesiąca.
Wygląd i funkcjonalność
Czas upłynął jak zwykle bardzo szybko, a na wiadomość o dostarczeniu paczki do naszej sali odsłuchowej ucieszyłem się jak dziecko. Z kabli z serii Clear Light korzystaliśmy bowiem bardzo chętnie, a apetyt na spotkanie z Clear Reflection zaostrzyły już pierwsze zagraniczne recenzje, z których wynikało, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym. Zresztą nie ma się czemu dziwić - interkonekt zajmuje drugą pozycję od góry w katalogu firmy, a głośnikowy - trzecią. Za metrową łączówkę i parę kabli głośnikowych o standardowej długości 2,5 metra trzeba zapłacić nieco ponad dwadzieścia tysięcy złotych. Zgodnie z zasadami panującymi w świecie hi-endu, taką audiofilską biżuterię powinniśmy dostać w jakiejś drewnianej skrzyni lub walizce wyłożonej skórą krokodyla i piórami młodych przepióreczek, ale nie - producent darował sobie wszelkie tego typu głupoty. Interkonekt pakowany jest w jedno kartonowe pudełko, a kable głośnikowe - w dwa. Łączówka znajduje się dodatkowo w grubej torebce strunowej, a głośnikowce są zabezpieczone rzepami. Najważniejsze są dokumenty potwierdzające oryginalność kabli, z wypisanymi markerem numerami seryjnymi. Być może niektórym zabraknie tu jakiegoś szpanu wynikającego z faktu posiadania jednych z najdroższych kabli w ofercie tak legendarnej firmy, ale moim zdaniem jest w tym coś fajnego - brak jakiejkolwiek pokazówki czy prób przekupienia klienta ładnym pudełkiem wyłożonym futrem jenota. Zupełnie jakby producent chciał powiedzieć - daruj sobie człowieku te ceregiele i zobacz, co kupiłeś. A to, moi mili, czujemy jeszcze zanim dobierzemy się do kabli. Niosąc opisywany komplet czułem się tak, jakby w torbie znajdował się co najmniej porządny przetwornik albo budżetowy wzmacniacz. Niestety nie mam w domu wagi pozwalającej na precyzyjne określenie masy kabli, ale wydaje mi się, że całość może ważyć nawet 2-3 kg. A ponieważ wiem, że Cardas nie stosuje zbyt wielu sztucznych wypełniaczy, ciężkich puszek ani dwudziestu ekranów, większość tej masy to czysta miedź!
Wyjmujemy. Dla fanów Cardasa będzie to widok niecodzienny ponieważ oba kable mają koszulki w kolorze czarnym, a nie typowym dla amerykańskiej firmy błękicie. Sam producent deklaruje, że dzięki temu Clear Reflection ma się delikatnie wyróżniać z oferty, a przy tym mieć nieco większy współczynnik akceptacji małżonki. Zresztą co tam małżonki - sam byłem świadkiem sytuacji, w której klient - niezbyt zorientowany w temacie, ale mający zdecydować się na ekstremalnie hi-endowy system stereo - zażyczył sobie do kompletu kable, które będą robiły wrażenie na znajomych, ale Cardasy Clear odrzucił, bo jakieś takie niebieskie. Brzmienie w ogóle go nie interesowało, liczył się głównie wygląd sprzętu i to, aby z każdego jednego elementu emanował blask pięciocyfrowej kwoty, która została nań wydana. Wszystko miało być utrzymane w monochromatycznej, garniturowej stylistyce niemieckich limuzyn, wiec kable musiały być czarne lub ewentualnie szare, a przy tym grube jak lufa Dory. Z tego co wiem, wygrał Acoustic Zen Absolute. Być może w skali globalnej było więcej takich przypadków, a może po prostu konstruktorzy chcieli nawiązać do modelu Golden Reference, który również miał czarną zewnętrzną koszulkę? Faktem jest, że w połączeniu z tulejkami w kolorze miedzianym, wygląda to absolutnie zawodowo.
Głośnikowy Clear Reflection to naprawdę kawał kabla... Na rynku można znaleźć modele i grubsze i bardziej imponujące, ale chyba żaden nie daje takiego poczucia "wypełnienia" przewodnikami. To trochę tak, jakbyście dostali w piekarni wyjątkowo ciężkiego pączka i mieli świadomość, że tuż pod skórką znajduje się pół słoika dżemu. Clear Reflection nie jest przy tym ani trochę idiotyczny, a wiele kabli za te pieniądze niestety ma taki problem. Producenci lubią ubierać je w jakieś błyszczące plecionki, montować na końcach ciężkie puszki, filtry, bateryjki czy co tam jeszcze, ewentualnie usztywniać pancerze do tego stopnia, że sprzęt trzeba ustawiać sobie w pokoju tak, jak chce tego kabel. To oczywiście bibeloty, z których normalny audiofil leczy się powiedzmy po kilku latach praktykowania swojej pasji. Tutaj nie ma prawie żadnych ozdobników. Kabel jest owszem gruby i stosunkowo ciężki, ale też elastyczny i wyposażony we wtyki bez plastikowych osłonek czy dokręcanych śrubek blokujących. Banany Cardasa wchodzą w gniazda bardzo ciasno, ale dzięki temu siedzą pewnie i nie wypadną nawet przy przypadkowym szarpnięciu. Clear Reflection naturalnie nie będzie ulubionym kablem dla instalatorów, ale dla normalnego audiofila to świetna sprawa. Czarna koszulka z oznaczeniami modelu, metalowa tulejka osłaniająca miejsce rozdzielenia na przewód dodatni (czerwony) i ujemny (czarny), słowem - konkretna robota. To samo można powiedzieć o interkonekcie, przy czym ten jest jeszcze bardziej elastyczny i lżejszy. Tutaj dostępne są wtyki RCA i XLR, oba produkcji Cardasa. Nie mamy tu żadnych zakrętek ani innych elementów, które tak naprawdę utrudniają życie. Głośnikowca można zamówić z widocznymi na zdjęciach bananami lub widełkami, również wykonywanymi w technologii zgrzewania przewodników z wtykami za pomocą specjalnej maszyny. Wszystko to sprawia, że kable są stosunkowo łatwe w użyciu, dają się szybko oswoić, a połączenie jest pewne jak rzadko kiedy.
Brzmienie
Nie spodziewałem się, że przesiadka z kabli Clear Light na Clear Reflection będzie tak wyraźnie słyszalna. Owszem, różnica w cenie między tymi modelami jest znaczna, jednak każdy doświadczony audiofil zdaje sobie sprawę z tego, że po przekroczeniu pewnego progu jakościowego, osiągnięcie dalszej poprawy staje się coraz trudniejsze. Przekładając ten nieco filozoficzny wywód na język praktyki można powiedzieć tak - różnica między wzmacniaczami za pięć i dziesięć tysięcy złotych pochodzącymi od tego samego producenta będzie prawdopodobnie bardzo wyraźna, ale między takimi za trzydzieści i czterdzieści tysięcy - nie zawsze. W świecie hi-endu często bywa tak, że aby podnieść jakość brzmienia o 5%, trzeba dopłacić 100% ceny. Wpinając kable Clear Reflection do systemu, byłem przygotowany i na taką ewentualność, bo dla mnie Clear Light to już poziom hi-endowy. Ale nie, zmiany wcale nie były małe. W tym przypadku można powiedzieć prosto - płacimy dwa razy więcej i dostajemy dwukrotnie lepsze kable. Co najmniej!
Różnicy między sąsiadującymi ze sobą modelami nie trzeba było wypatrywać w skupieniu - zmiany są dość oczywiste i jednoznacznie pozytywne. Clear Light to przewody o brzmieniu świetnie zrównoważonym, spójnym, przyjemnym i kulturalnym, choć obiektywnie nie można powiedzieć by brakowało im dynamiki czy przejrzystości. Jak wszystkie modele amerykańskiej firmy, są one obliczone na długotrwały efekt i pozwalają obcować z muzyką godzinami, bez uczucia zmęczenia. Clear Reflection dodaje do tej listy znacznie, znacznie więcej. Ogólny charakter przekazu może wydawać się podobny, bo znów jest raczej przyjemnie, spokojnie, zupełnie jakby czas delikatnie zwolnił. Czujemy się raczej wciągani w muzykę, niż atakowani nią i uderzani w twarz. Taka jest brzmieniowa filozofia Cardasa i chyba nikt nie spodziewał się, że nowe kable się od niej zdystansują. Od pierwszych dźwięków zauważamy jednak elementy, których w tańszym modelu albo nie było, albo nie były aż tak mocno zaakcentowane.
Przede wszystkim - realizm i namacalność średnicy. Clear Reflection potrafi w jakiś niezwykły sposób skoncentrować naszą uwagę na wokalach i instrumentach operujących w tym zakresie, ale bez ingerowania w równowagę tonalną. Długo analizowałem jego brzmienie pod tym kątem, zastanawiając się czy aby wyeksponowana średnica nie jest tylko sprytną manipulacją pasmem, ale ostatecznie powiedziałbym, że nie. Efekt bierze się raczej z realistycznego przekazania barwy dźwięku, a także umiejętności wydzielenia wokali i dźwięków pierwszoplanowych z całego muzycznego bałaganu, nawet w bardzo gęstej muzyce. Inna sprawa, że Clear Reflection w każdej sytuacji zachowuje spokój, w niezwykle kulturalny sposób eliminuje z brzmienia niektóre, szczególnie irytujące zjawiska. Choć ciężko mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do jego rozdzielczości, nie mamy poczucia przeładowania informacjami. Z czarnymi Cardasami cały system gra w sposób niesłychanie pewny i niewysilony. Wymagające fragmenty muzyki, które wcześniej doprowadzały nasz wzmacniacz i kolumny niemal do kresu możliwości, nagle brzmią zupełnie normalnie, bezstresowo. Ciężkie brzmienia, skomplikowana elektronika, wielkie składy orkiestrowe? Bułka z masłem! Zupełnie jakby wzmacniaczowi wyrósł w środku drugi transformator, kilka kondensatorów i tranzystorów, dając większy zapas mocy. To, co kiedyś było jazdą na wysokich obrotach, po podłączeniu amerykańskich kabli brzmi jak spokojna, dostojna jazda z przepisową prędkością. Wpatrujemy się w kolejne szczegóły i dociera do nas to, że w ten sposób tak naprawdę czerpiemy z muzyki więcej, nie omijają nas żadne ważne szczegóły. Nie tylko te leżące w zakresie wysokich tonów, ale także takie, których źródło leży w sposobie oddania barwy, subtelnych kontrastów dynamicznych czy proporcji między poszczególnymi dźwiękami. Po pewnym czasie zaczynamy się do tego komfortu przyzwyczajać, czerpiąc jeszcze więcej przyjemności ze słuchania.
Drugim charakterystycznym elementem w brzmieniu opisywanych kabli jest głębia. Niektórzy twierdzą, że Clear Reflection dodaje od siebie to i owo w zakresie niskich tonów, ale ja znów nie jestem przekonany czy ma tu miejsce jakieś kombinowanie z pasmem. Mój domowy system jest akurat skonfigurowany w taki sposób, że wzmacniacze, źródła i kable przesadzające z basem są namierzane natychmiast. To zapewne za sprawą kolumn Equilibrium Ether Ceramique, które grają neutralnie, szybko i energicznie. W komplecie ze wzmacniaczem, któremu nie brakuje mocy, przejrzystym źródłem i dobrze zrównoważonymi kablami, potrafią zafundować słuchaczowi prawdziwy spektakl, pokazać muzykę "tu i teraz". Źródło maskuje detale? Wzmacniacz nie ma wystarczającego wykopu? Kable mulą? No to spektaklu nie będzie - będzie poprawne granie, ale bez tego efektu potężnej, wibrującej ściany dźwięku, z którego kolumny z Zielonej Góry są znane. Ethery Ceramique potrafią nawet zagrać ze wzmacniaczem lampowym, jeśli ten jest wystarczająco dobry, ale tłumienie detali czy spowalnianie basu to dla nich duży grzech, który każą natychmiast odpokutować. Po podłączeniu głośnikowego Clear Reflection nic takiego się nie wydarzyło. Mało tego - niskie tony nabrały niesamowitego rozmachu i zaczęły schodzić jeszcze głębiej bez żadnego przeciągania wybrzmień. Pojawiło się mięcho i ciężar, którego spodziewałbym się po większych, trójdrożnych modelach Equilibrium. Najmniejsze, dwudrożne podłogówki również potrafią przyładować, ale odkąd ich używam, nie słyszałem jeszcze takiego basiska. Dodam, że przerobiłem w tej konfiguracji kilka hi-endowych wzmacniaczy i źródeł, ale żadne zmiana w elektronice nie spowodowały dotąd takiego pogłębienia basu, jak zmiana kabli na czarne Cardasy. Mówiąc o głębi mam zresztą na myśli nie tylko bas, ale ogólne poczucie trójwymiarowości w muzyce.
I tu dochodzimy do trzeciego - i moim zdaniem najważniejszego - elementu charakterystycznego dla testowanych kabli. To przestrzeń. Jeżeli dotąd sądziliście, że kable są zaledwie czymś w rodzaju filtra, korektora służącego do podbicia wysokich lub utemperowania niskich tonów, zdziwicie się. Działanie kompletu Clear Reflection można porównać do różnicy między sposobem kreowania przestrzeni przez odtwarzacz płyt kompaktowych i gramofon. W pierwszym przypadku teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu - mamy jakąś perkusję na środku, przed nią wokal, po lewej gitarę, po prawej coś tam jeszcze, w pobliżu perkusji jakiś ledwo widoczny do namierzenia bas i tak by się to z grubsza kształtowało. Natomiast po odtworzeniu tego samego nagrania z płyty winylowej, całość nabiera sensu. Pozycje poszczególnych instrumentów się nie zmieniają, ale widzimy je wyraźniej, jakby każdy był odtwarzany oddzielnie, niezależnie od reszty. Odległości w wymiarze szerokości są dziecinnie łatwe do określenia, a do tego wszystkiego dochodzi głębia, z wyraźnie zarysowanymi planami. Nawet jeśli artystów na scenie będzie dziesięciu czy piętnastu, wsłuchując się w brzmienie będziemy w stanie powiedzieć, czy bliżej nas stoi trąbka czy saksofon. Muzyka nie jest już jedną plamą, staje się wielowarstwowa, jakby scena stereofoniczna była złożona z kilku czy kilkunastu tafli szkła, na których w różnej kolejności i w różnych miejscach namalowano kolejne instrumenty. Dodajmy, że rozmiary tych wyimaginowanych, szklanych płyt są prawie nieograniczone. Clear Reflection może nie należy do kabli, które co chwila atakują nas jakimiś dźwiękami dobiegającymi zza głowy, ale pozwala kolumnom sięgać tam, gdzie zechcą. To, że zwykle koncentrujemy się na przestrzeni między nimi, jest zwyczajnie konsekwencją sposobu, w jaki nagrywana jest nasza muzyka. Wystarczy jednak sięgnąć po kilka albumów zrealizowanych w inny, ciekawy, bardziej pokręcony sposób, aby uświadomić sobie, że mamy do czynienia z prawdziwie trójwymiarową sceną. Ostatnio słyszałem coś takiego podczas testu Hegla HD30, który również pod względem przestrzeni uznałem za urządzenie wyjątkowe. Straszna szkoda, że Cardasy nie zdążyły dojechać do nas jeszcze w trakcie testu norweskiego przetwornika. Byłaby jazda na całego.
Zdążyły natomiast załapać się na kilka innych testów i podczas tego procesu dała o sobie znać kolejna, dla niektórych może nawet najważniejsza zaleta tych kabli. Otóż głośnikowe Clear Reflection są całkiem, hmm, łatwe do wysterowania. Wiem, że tego określenia używa się zwykle w odniesieniu do kolumn, ale z niektórymi hi-endowymi kablami też nie ma żartów. Niektóre potrafią wchłaniać prąd jak gąbka, dając nam do zrozumienia, że "bez dwustu watów nie pojedziem". Używany przez nas Clear Light również należy do tej grupy. Ten kabel niektórym słabszym lub budżetowym wzmacniaczom potrafi pokazać żółtą kartkę. Jeśli nie mamy pod ręką wystarczającego zapasu mocy, dźwięk może stać się bułowaty i przytępiony. Podłączając 3-metrowe Clear Reflection do 60-watowego Naima NAP 155 XS zacząłem się lekko niepokoić, ale - ku mojemu zaskoczeniu - wszystko było w najlepszym porządku. Ba, to mało powiedziane! Z kolumnami Equilibrium Ether Ceramique, do których napędzenia również potrzeba trochę pary, zagrało rewelacyjnie. Nie pojawiły się najmniejsze oznaki zadyszki, co tylko świadczy o tym, że pod względem elektrycznym Clear Reflection jest kablem dość uniwersalnym, na pewno łatwiejszym do poprowadzenia niż Clear Light. Naturalnie problemów nie było również ze wzmacniaczami T+A - Power Plantem Balanced i najnowszą integrą z serii R - PA 2500 R. Tutaj też Cardas odwalił kawał dobrej roboty. W bezkompromisowe brzmienie niemieckiego pieca udało mu się tchnąć trochę emocji - pojawiły się barwy, głębia, więcej płynności i muzykalności, ale bez utraty dynamiki i szczegółów. Zestawienie PA 2500 R z kablami Cardasa było tak dobre, że następnego dnia poleciłem dystrybutorowi T+A zamówić sobie przynajmniej głośnikowce. Przez cały test miałem wątpliwości co do tego wzmacniacza - po mojemu duża "R-ka" gra trochę mechanicznie, a do pełni szczęścia brakuje jej delikatności i jakiegoś organicznego elementu łączącego poszczególne dźwięki. Te brakujące pierwiastki w dużym stopniu udało się wprowadzić, podłączając czarne Cardasy. To kable, które w każdym systemie powinny sprawdzić się co najmniej dobrze lub bardzo dobrze, a w niektórych okażą się wręcz wybitnie dobre, praktycznie niezastąpione. Jeśli w trakcie swojej audiofilskiej zabawy zapędziliście się trochę w świat dynamiki i przejrzystości, a teraz podczas codziennych odsłuchów brakuje Wam głębi, naturalnych barw, przyjemnych wokali, mięsistego basu i muzykalności - wypróbujcie go koniecznie. Clear Reflection niczego Wam nie zabierze, nie wchłonie ważnych detali w izolację i nie zburzy całej systemowej układanki. Ten kabel tylko i wyłącznie daje. A co? Jednym słowem - przyjemność.
Budowa i parametry
Kable z serii Clear Reflection to w zasadzie połączenie wszystkich technologii używanych dotychczas w serii Clear z elementami charakterystycznymi dla starszych przewodów Cardasa. Mowa tu o cenionych modelach Golden Reference, z których zaczerpnięto geometrię splotu podlegającą oczywiście regule złotego podziału. Uzupełnia ją technologia Matched Propagation, która została opracowana aby wyeliminować różnicę w prędkości przepływu sygnału przez kabel a szybkością "reakcji" materiału izolacyjnego. Mówiąc obrazowo, każdy dielektryk ładuje się i rozładowuje pod wpływem prądu przepływającego przez przewodniki, jednak robi to o wiele wolniej niż miedź. Według Cardasa nawet najlepsze materiały izolacyjne są pod tym względem dokładnie o 22% wolniejsze niż właściwy kabel, a energię tego ładowania oddają później do przewodników, co powoduje zniekształcenia fazowe. Opatentowana przez amerykańską firmę technologia rozwiązuje ten problem dzięki wykorzystaniu właściwej geometrii i precyzyjnemu pokrywaniu przewodników warstwami odpowiednich dielektryków. Innym ciekawym pomysłem jest Crossfield Construction czyli skręcanie kolejnych wiązek przewodników w przeciwnym kierunku, aby cały kabel nie zachowywał się jak antena. Sedno sprawy tkwi jak zwykle w miedzi, którą firma nazywa po prostu Cardas Copper. Metody uzyskania wysokiej czystości i naturalnej struktury materiału to temat na osobne wypracowanie. Głośnikowy Clear Reflection ma konstrukcję licową - druty we własnej izolacji, z wykorzystaniem złotego podziału - kolejne wiązki przewodników mają średnice rosnące o 1,618. Kable mają koszulki z materiału o nazwie Alcryn i wtyki montowane metodą Compression Die Forging, która fizycznie spaja ze sobą materiał przewodników i wtyków. W interkonektach mamy w zasadzie identyczny zestaw technologii, z podwójnym ekranowaniem.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Naim NAC 152 XS, Naim NAP 155 XS, T+A E-Serie Power Plant Balanced, T+A E-Serie Music Player Balanced, T+A PA 2500 R, Lumin M1, Albedo HL 2.2, Equilibrium Ether Ceramique, Pylon Audio Sapphire 31 SLE, Bryston Mini A, Larsen 6, Enerr AC Point One, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Ta historia nie mogła skończyć się inaczej. Clear Reflection zostają w naszym redakcyjnym systemie i jestem pewien, że ich żywot będzie bardzo, bardzo długi. Do przerobienia pozostaje nam tylko seria Clear Beyond, ale dla własnego bezpieczeństwa finansowego nie będę się dopraszał o ich wypożyczenie. Czarne kable George'a Cardasa są tak wyjątkowe, jak to zapowiadano w momencie ich rynkowej premiery. Łączą w sobie techniczną i brzmieniową perfekcję dotychczasowych flagowców z pewną filozofią, charakterem i - nie boję się użyć tego słowa - magią, za którą wielu fanów amerykańskiej firmy najwyraźniej tęskniło. Clear Reflection potrafi wnieść w brzmienie systemu coś takiego, co kable dają wyjątkowo rzadko - kolory, namacalną średnicę, trójwymiarową przestrzeń, rewelacyjny bas i realizm, w takim rozumieniu, jakie na pewno będzie bliskie miłośnikom winyli. Niewiele kabli potrafi wprowadzić do muzyki taki klimat bez osłabiania pozostałych elementów przekazu. Najwyższa, światowa klasa i produkt z zadatkami na kultowy.
Dane techniczne
Materiał przewodnika: OFC
Zastosowane technologie: Cardas Copper, Matched Propagation, Golden Section, Crossfield Construction, Compression Die Forging
Dielektryk: Alcryn, PFA
Ceny: Clear Reflection IC - 5980 zł (1 m), Clear Reflection SP - 14900 zł (2 x 2,5 m)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Voice.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Lukcuk
Przewody pierwsza klasa. Warte swojej ceny. Po wymianie na Clear Reflection zmiany na plus są bardziej odczuwalne , jak w niektórych przypadkach wymiana elektroniki. Gorąco polecam. Świetna recenzja.
1 Lubię -
Cliff
Z tą średnicą to sprawa polega na tym, że jest bardzo otwarta, niezwykle realistyczna a przy tym naturalna. Świetny kabel.
1 Lubię
Komentarze (2)