T+A High Voltage w Hi-Tonie
Dosłownie kilka dni temu w naszym kraju pojawiły się ekstremalnie hi-endowe urządzenia T+A z serii HV. Nie mówimy jednak o odtwarzaczu i wzmacniaczu zintegrowanym, ponieważ te konstrukcje były już wcześniej dostępne, ale o topowym systemie złożonym z przedwzmacniacza, końcówek mocy i dedykowanych im zasilaczy. Takie zabójcze zestawienie niemiecka firma zaprezentowała dosłownie parę miesięcy temu, a jego zdjęcia i parametry techniczne zdążyły już rozpalić wyobraźnię audiofilów z całego świata. Teraz już nie musimy sobie niczego wyobrażać, ponieważ flagowy system został udostępniony do odsłuchów, a jego prezentacje odbędą się w czterech polskich miastach. Pierwszym z nich jest oczywiście Warszawa, gdzie mieści się firmowy salon dystrybutora T+A. To właśnie tutaj po raz pierwszy rozpakowano, ustawiono i podłączono wszystkie urządzenia wchodzące w skład topowego zestawu, co wcale nie było prostym zadaniem.
Wiemy coś na ten temat, ponieważ mogliśmy uczestniczyć w tych pierwszych próbach i na własnej skórze przekonaliśmy się, że noszenie wzmacniaczy ważących po kilkadziesiąt kilogramów może dać w kość, ale ustawianie ich na sobie to już lekka ekwilibrystyka. Oczywiście niejeden zdrowy chłop może powiedzieć, że nosił w życiu worki cementu lub paczki płytek ceramicznych ważące tyle samo. Jasne, ale worek cementu nie kosztuje tyle, co przyzwoity samochód, a każdy z elementów opisywanego systemu - owszem.
Ceny poszczególnych klocków wahają się w jakimś tam zakresie, jednak - powiedzmy sobie szczerze - nie są to urządzenia, na który przeciętny obywatel naszego kraju może wyłożyć pieniądze lekką ręką. Patrząc na ten system możecie więc wyobrażać sobie Audi A6, Range Rovera Evoque lub BMW X6 w całkiem zacnej wersji. Wątpliwe jednak, aby system audio w takim samochodzie mógł choćby zbliżyć się do tego, co pokazuje najbardziej rozbudowany zestaw z serii HV w towarzystwie topowych kolumn CWT 2000. System ten jest potężny i tak zaawansowany technicznie, że z okazji jego premiery Polskę ponownie odwiedził Jens Welteke odpowiedzialny za sprzedaż sprzętu T+A w Europie. Pomógł on ostatecznie podłączyć i skonfigurować prezentowany zestaw tak, aby można było wydobyć z niego wszystko, co tylko się da.
Przystępując do odsłuchu, zaczęliśmy się zastanawiać komu tak naprawdę potrzebny jest tak zaawansowany technicznie system stereo. Który z właścicieli wzmacniacza PA 3000 HV mógłby stwierdzić, że jego integra jest za słaba lub daje zbyt mało przyjemności ze słuchania, muzycznego realizmu czy czegokolwiek takiego? Niemcy uznali jednak, że warto pójść o krok dalej. Co ciekawe, priorytetem nie było dla nich uzyskanie większej mocy wyjściowej. Opisywany system teoretycznie posyła do głośników tyle samo watów, co integra. Inżynierowie chcieli jednak osiągnąć jeszcze wyższą jakość brzmienia, co postanowili zrobić poprzez skonstruowanie przedwzmacniacza P 3000 HV i dodanie do niego końcówki mocy A 3000 HV. To jednak nie wszystko, ponieważ każdy z takich piecyków można przełączyć w tryb monobloku.
Mało? Wobec tego dodajmy do całości dwa zasilacze PS 3000 HV, których zadaniem jest dostarczanie energii do stopni końcowych wzmacniaczy A 3000 HV. Oba elementy połączone są kablami, które przypominają raczej coś w rodzaju grubych węży ogrodowych, niż przewodów stosowanych w normalnym sprzęcie audio. Ponieważ dostarczone przez producenta kable były dość krótkie, monobloki trzeba było ustawić bezpośrednio na zasilaczach. Taka konfiguracja mogła grozić przegrzaniem się któregoś z elementów, więc widoczny na zdjęciach stolik został później zastąpiony węższym, a końcówki mocy wraz z zasilaczami wylądowały na platformach po bokach. Całość została spięta przewodami Cardasa, przy czym wykorzystano modele z różnych serii i przedziałów cenowych. Do zasilania odtwarzacza i przedwzmacniacza wykorzystano firmową listwę T+A, natomiast monobloki i zasilacze zostały nakarmione prądem bezpośrednio z gniazdek w ścianie za pośrednictwem przewodów Enerr Symbol Hybrid ze specjalnymi, 20-amperowymi wtykami.
Obcowanie z tak drogimi urządzeniami wyprodukowanymi przez firmę o tak bezkompromisowym podejściu do tematu jest nie tylko przyjemnością, ale i swego rodzaju rytuałem. Tutaj zabawa nie ogranicza się do podłączenia kabli, włożenia płyty do odtwarzacza i naciśnięcia paru przycisków. Urządzenia z serii HV nie włączają się na przykład, jeśli polaryzacja przewodu zasilającego nie jest właściwa. Podobno niektórzy wciąż uważają, że nie ma to najmniejszego znaczenia, ale jeśli konstruktorzy topowych wzmacniaczy stosują takie zabezpieczenia, może warto się nad tym zastanowić. Reakcja na nieprawidłową polaryzację wtyczki nie ogranicza się do aktywacji jakiejś małej lampki. Tutaj urządzenie po prostu nie będzie chciało dać się odpalić. Niewielkie diody w końcówkach mocy świecą się przez jakiś czas podczas rozgrzewki, i to nawet w trakcie grania. Znikają dopiero po pewnym czasie informując nas, że wzmacniacze osiągnęły optymalną temperaturę pracy.
Jeszcze ciekawszy jest przedwzmacniacz, który oprócz szeregu standardowych funkcji pozwala na korekcję akustyki pomieszczenia. Co ważne, nie odbywa się to na drodze cyfrowej, ale analogowej, oczywiście na podstawie pomiarów. Procedura nie polega jednak na podłączeniu mikrofonu do przedwzmacniacza, ale pobraniu specjalnego oprogramowania ze strony producenta i zainstalowania go na komputerze, do którego następnie podłącza się mikrofon i w ten sposób mierzy parametry pokoju odsłuchowego. Dopiero na podstawie tych danych możemy grzebać w ustawieniach właściwego urządzenia. Brzmi nieco oryginalnie, ale działa.
W salonie Hi-Ton Home of Perfection zaprezentowano system w najbardziej wypasionej wersji, ale wcale nie oznacza to, że każdy zainteresowany musi od razu zdecydować się na taki zakup. Operację można przeprowadzać stopniowo, zaczynając od kupna przedwzmacniacza i końcówki mocy. Kolejnym krokiem może być zakup zasilacza lub kolejnej końcówki mocy. Ziarnko do ziarnka, a uzbiera się... No właśnie, co? Naszym zdaniem jeden z najbardziej perfekcyjnych systemów audio, jakie można sobie wymarzyć. Wiemy, że w niektórych krajach wrażenie na zakręconych audiofilach robią dopiero systemy wielokanałowe zbudowane z kilkunastu lampowych końcówek mocy, jednak u nas mianem hi-endu przyjęło się określać już urządzenia kosztujące po kilkanaście tysięcy złotych, z których spora część to metalowe naleśniki, na pierwszy rzut oka nie wyróżniające się z tłumu niczym prócz eleganckiej formy i luksusowego wykończenia. Z topowym systemem HV sprawa wygląda nieco inaczej. Tutaj już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z czymś mocno wyjątkowym. Dla nas jest to zestaw, który spokojnie można nazwać docelowym. Jego dynamika może zwalić z nóg, jednak jeszcze większe wrażenie robi neutralność i ogólna wierność wobec materiału muzycznego, wszystko jedno jakiego. I choć potężnych kolumn CWT 2000 mieliśmy okazję słuchać już wielokrotnie, dopiero teraz zrozumieliśmy, jakich wrażeń potrafią dostarczyć. Początkowo sugerowaliśmy nawet, aby do tej elektroniki podłączyć zupełnie inne kolumny, ale system zbudowany z firmowych klocków fantastycznie się obronił i zagrał potężnym, perfekcyjnie kontrolowanym dźwiękiem nawet w stosunkowo niewielkiej sali odsłuchowej.
Podczas kilkugodzinnego odsłuchu zapewne nie poznaliśmy wszystkich zalet prezentowanego systemu, ale nawet gdybyśmy spędzili w jego towarzystwie kilka dni, dłuższe rozpisywanie się na ten temat byłoby chyba pozbawione sensu. Dlaczego? Bo czegoś takiego po prostu trzeba posłuchać samemu. Wszystkich, którzy mają taką możliwość, serdecznie do tego zachęcamy, ponieważ opisywany system będzie udostępniony do odsłuchów w Warszawie jeszcze do końca tego tygodnia, a następnie wyruszy w podróż do Katowic, Poznania i Gdyni. Do tej pory na całym świecie sprzedano około trzydzieści takich systemów. Jeden znalazł nabywcę nawet podczas wystawy High End 2014 w Monachium. Wydaje się, że mimo wysokich cen, urządzenia te stosunkowo szybko trafiają w ręce szczęśliwych właścicieli. Jeśli to samo stanie się z zestawem prezentowanym przez polskiego dystrybutora marki T+A, może już nie być tak łatwo wprosić się na odsłuch;-)
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Komentarze