Bionulor - Erik
- Kategoria: Elektronika
- Jarosław Święcicki
Pierwszy kontakt z albumem od razu zaskakuje ilością utworów. Jest ich aż piętnaście, od króciutkich, bo trwających trochę ponad minutę do kilkuminutowych, co jest dla mnie pewną niespodzianką, ponieważ na poprzedniej płycie było tych utworów raptem pięć... O ile na "Sacred Mushroom Chant" każdy utwór był osobnym bytem opowiadającym odrębną historię, tak "Erika" można traktować jako album koncepcyjny, ponieważ wszystkie jego utwory powstały z przetworzenia "Gymnopedies" Erika Satie (od tego artysty zresztą wziął się sam tytuł wydawnictwa i jemu też jest ta płyta poświęcona). Prawdę powiedziawszy, nigdy wcześniej nie słyszałem twórczości pana Satie, więc przed wysłuchaniem płyty Bionulora poszperałem w sieci i nadrobiłem zaległości. Bogatszy o nowe muzyczne doświadczenie, wrzuciłem na słuchawki "Erika". Pierwsze przesłuchanie mnie po prostu rozczarowało. Jedyne co z niego zapamiętałem to przetworzony elektronicznie fortepian i mnóstwo pogłosu. Więcej, niż mnóstwo. Pogłos był wszędzie! Dałem sobie spokój i aby poprawić nastrój, wrzuciłem do odtwarzacza "Sacred Mushroom Chant" - moją ulubioną płytę Bionulora.
Dopiero na drugi dzień ponownie zarzuciłem "Erika" i do tego odrobinę napoju Bogów. Jednak przed pierwszym łykiem i już na początku pierwszego utworu, nagle mnie oświeciło: tu jest duch Satie! Tu jest zaklęta moc jego fortepianowych kompozycji. Bionulor swoim magicznym recyklingiem potrafił uwypuklić i mocno zaakcentować emocje zawarte w jego muzyce. I wiecie co? Kiedy już sobie to uświadomiłem, słuchanie najnowszego albumu Sebastiana Banaszczyka stało się czystą, niczym nie zmąconą przyjemnością. Warto więc przebrnąć przez pierwsze wrażenie, jakie by ono nie było, i dać tej muzyce trochę czasu, aby poruszyła w nas właściwe mechanizmy.
Artysta: Bionulor
Tytuł: Erik
Wytwórnia: Requiem
Rok wydania: 2012
Gatunek: Ambient, Minimal
Czas trwania: 47:53
Ocena muzyki
Komentarze