Vangelis - Albedo 0.39
- Kategoria: Elektronika
- Jarosław Święcicki
Pisząc o "Oxygene" Jarre'a wspominałem o utworach, które wszyscy znają, a nie każdy wie, kto jest ich twórcą. Taki właśnie rodzynek trafił się Vangelisowi właśnie na tej płycie. Mowa oczywiście o utworze o nazwie "Pulstar" - krótkim, zaledwie pięciominutowym kawałku z dynamiczną, łatwo wpadającą w ucho linią melodyczną. Kto jej nie zna! Co poza tym? Jest tu jeszcze kilka perełek. Przechodząc dalej mamy tu dwa króciutkie, refleksyjne utwory - "Freefall" i "Mare Tranquillitatis", które podczas słuchania zawsze zlewają mi się w jeden. Następny "Main Sequence" prawie wywołuje u mnie ból zębów. Nie lubię go, przypomina mi trochę ścieżkę dźwiękową ze starych amerykańskich kryminałów z lat siedemdziesiątych. Brrr...
Takie samo odczucie mam słuchając obu części "Nucleogenesis". Niestety, nie przemawia to do mnie w ogóle. Kolejną perełką na pewno jest przeurocza "Alpha", która zaczynając się spokojnie i delikatnie, nabiera tempa i patosu, kończąc się troszkę pompatycznie. Ale to nic, mnie się podoba. Płyta kończy się chyba najpiękniejszym utworem, będącym subtelną, przestrzenną wariacją, która posłużyła jako tło do wyczytania podstawowych danych astronomicznych naszej planety. Wśród nich jest właśnie to tajemnicze, tytułowe albedo wynoszące 39%. Cudowna muzyka. Mogłaby się sączyć z głośników całymi godzinami, ale niestety - to małe dzieło trwa tylko cztery i pół minuty. Szkoda.
Artysta: Vangelis
Tytuł: Albedo 0.39
Wytwórnia: RCA
Rok wydania: 1975
Gatunek: Elektronika
Czas trwania: 41:59
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze