Mariusz Duda - AFR AI D
- Kategoria: Elektronika
- Karol Otkała
Przez ostatnie kilkanaście lat wielokrotnie spotykałem się z opiniami, jakoby Riverside był polską kopią Porcupine Tree, a Mariusz Duda - naszym odpowiednikiem Stevena Wilsona. Trudno nie dostrzegać podobieństw, ale głosy te są zdecydowanie krzywdzące, szczególnie w stosunku do Mariusza Dudy, który solowo (lub pod szyldem Lunatic Soul) eksperymentuje zdecydowanie bardziej udanie i przekonująco niż Brytyjczyk na kilku ostatnich krążkach. Duda potrafi rozgraniczyć eksperymenty brzmieniowe i nie wrzuca do jednego wora elektroniki i grania progresywnego, ocierającego się o klimaty folkowe, z jakim mieliśmy do czynienia przy okazji ostatniego albumu Lunatic Soul. "AFR AI D" nie przełamuje schematu i ponownie kieruje muzykę artysty w klimaty typowo elektroniczne, w których usłyszymy dużo nawiązań do klasyki, ale i też brzmień świeżych będących bezpośrednią kontynuacją muzyki zaprezentowanej na "Lockdown Trilogy".
Za każdym razem, gdy opisuję muzykę instrumentalną, utwierdzam się w przekonaniu, jak bardzo trudne to zadanie. Nie ma tu możliwości skupienia się na tekstach, wokalu, zwrotkach, refrenach i tym podobnych. Mariusz Duda na "AFR AI D" zadania mi nie ułatwił, ponieważ z krążkiem tym mam identyczny problem. Spróbuję zatem podejść do niego w inny sposób. "AFR AI D" w moim przypadku świetnie sprawdził się jako album grający w tle. Był też kilkukrotnie moim towarzyszem w samochodzie. Umilał mi również czas w trakcie wieczornych spacerów. W każdym z tych wariantów sprawdził się bardzo dobrze. Jednocześnie w każdym z nich najlepiej funkcjonował jako całość - jeden spójny organizm, ścieżka dźwiękowa do tego, co akurat działo się wokół mnie.
Mimo kilkunastu przesłuchań nie jestem w stanie ocenić, czy zidentyfikować go na wyrywki. Fakt faktem - sporo tutaj fragmentów, w których odnajdziemy zagubionego ducha Pink Floyd (fragmenty otwierającego krążek "Taming Nightmares" - tak, usłyszymy tu gitary i to nie tylko tu) czy też Jeana Michela Jarre'a. Całość utrzymana jest w średnim tempie, które zdecydowanie bardziej utrzymuje słuchacza na stabilnych poziomach, niż składnia do podkręcenia obrotów. Sporo tu autorskiej wizji artysty, którą znamy z poprzednich wydawnictw.
Ale czy tak naprawdę można to nazwać problemem? Może właśnie na tym polega urok tych albumów? Na tej spójności i idealnym funkcjonowaniu jako całość? Przecież wszelkiego rodzaju concept albumy również najlepiej sprawdzają się, gdy są odtwarzane od deski do deski, a nie na wyrywki. I w zasadzie "AFR AI D" można uznać za taki concep,t będący oznaką niepokoju przed AI. Tutaj należy się dodatkowy plus za świetną grę słów.
"AFR AI D" nie jest z pewnością albumem, do którego będę wracał często, ale podobnie mam chociażby z "Lockdown Trilogy", po którego sięgam sporadycznie, a jednak zajmuje on honorowe miejsce w mojej kolekcji płyt i w takiej konwencji słuchania "od święta" sprawdza się najlepiej. Każdy odsłuch jest swego rodzaju prezentem, który cieszy za każdym razem.
Artysta: Mariusz Duda
Tytuł: AFR AI D
Wytwórnia: Mystic
Rok wydania: 2023
Gatunek: Elektronika
Czas trwania: 42:11
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze