Mata - 100 dni do matury
- Kategoria: Inne
- Mariusz Szczepaniak
Kiedy dowiedziałem się, że zupełnie nieznany utwór zupełnie nieznanego polskiego młodego rapera z dnia na dzień stał się hitem, a na nabicie kilku milionów wyświetleń na YouTube potrzebował zaledwie dobę, nie zdziwiłem się. Czasy, w których rozumiałem, jakimi zasadami rządzi się popularność w sieci minęły bezpowrotnie. A potem przełamałem się, posłuchałem tej słynnej "Patointeligencji". "OK, chłopak ma coś do powiedzenia, dajmy mu szansę" - pomyślałem i sięgnąłem po jego debiutancki album - "100 dni do matury". Co z tego wyniknęło?
Na początku należy zaznaczyć, że sama "Patointeligencja" zupełnie nie oddaje charakteru albumu. Wydaje się być raczej podkręconym chwytem marketingowym, aby wszyscy usłyszeli o buncie "synka z Batorego" i "zabawach dzieciaków kasty". Dzisiaj - wobec zalewu treściami na serwisach streamingowych i portalach internetowych - aby przebić się do świadomości odbiorów, trzeba szokować. I Mata, czyli Michał Matczak, dokładnie to zrobił. Sam sposób rapowania przypomina w "Patointeligencji" debiutancką płytę Kalibra 44, gdzie Magik wyrzucał z siebie słowa w histerii, przy braku tchu, nazywając sam siebie pierwszym przedstawicielem polskiego psychorapu. Reszta utworów to kompletnie inna bajka.
Pierwsze, co zaskakuje po przesłuchaniu całego albumu to doskonałe podkłady. Część z nich jest jazzowa, chilloutowa, przywodząca na myśl pierwsze płyty Fisza. Część zaś to szybkie, rytmiczne beaty, które szybko wpadają w ucho. Ogromne brawa należą się więc twórcom odpowiedzialnym za warstwę muzyczną i brzmieniową. Jeśli choć zaś o same teksty... Cóż, nie da się ukryć, że mamy do czynienia z 19-letnim chłopakiem z dobrego domu, któremu w życiu niczego nie brakowało. Rapuje się o swoich doświadczeniach, więc o czym może więc rapować Mata? O sprawdzianie z matematyki, piciu piwa nad Wisłą, graniu w planszówki, bałaganie w pokoju i jedzeniu kanapki z ogórkiem. Nazwanie znakomitej części tych tekstów mało głębokimi byłoby eufemizmem. Ale czy to jest coś złego? Polski hip-hop kojarzy się z opowieściami o biedzie, wykluczeniu społecznym, handlowaniu narkotykami na ulicy i patologii w domu. Tak było bowiem w latach 90. Wszyscy pamiętamy popularność takich kawałków, jak "Reprezentuję biedę" i "Szacunek ludzi ulicy". Ale, na szczęście, te czasy już minęły. Dzisiaj większość dzieciaków nie zna takiego życia, nie będzie się z takimi tekstami identyfikować. Zrozumieją natomiast radość, że jest piątek i można pójść na imprezę z kolegami, gdy test w szkole nie poszedł najlepiej. Mnie najbardziej cieszy fakt, że sam autor jest tego świadomy i mówi, że "robi sobie rapy na pół gwizdka". W jednym z ostatnich tracków wprost mówi, że to jedyna "muzyka do petka", a nie wielka poetyka.
To wszystko świadczy jednak o tym, że za kilka lat, kiedy Mata dorośnie, okrzepnie i dojrzeje emocjonalnie, możemy otrzymać fantastyczną muzykę. Przebłyskiem geniuszu jest chociażby utwór "Żółte flamastry i grube katechetki" - ciekawa, wciągająca i, o zgrozo, całkiem mądra opowieść o Bogu i potrzebie kontaktu z czymś większym o nas, o dobru i złu. Jeśli miałbym polecić jedną ścieżkę ze "100 dni do matury", byłby to właśnie ta. Ostatnią rzeczą, jaka powinna wybrzmieć w recenzji tego albumu to zupełnie niezrozumiałe dla mnie, wszechobecne porównywanie Maty do Taco Hemingwaya. Mata sam się od tego odcina, mówiąc, że ta łatka jest dla niego niewygodna, gdyż nie chce być kseroboyem. Popularność Taco wynika z jego tekstów - błyskotliwych i słodko-gorzkich spostrzeżeń dotyczących życia w mieście, samotności, popularności czy miłości w dobie Internetu. W przypadku Maty, podobnej głębi tekstów raczej nie doświadczymy. Na razie. Mam jednak wewnętrzne przekonanie, graniczące wręcz z pewnością, że za kilka lat może nas wszystkich bardzo pozytywnie zaskoczyć.
Artysta: Mata
Tytuł: 100 dni do matury
Wytwórnia: SBM Label
Rok wydania: 2020
Gatunek: Hip-Top, Trap
Czas trwania: 1:06:51
Ocena muzyki
-
Piotr
Ja mam inne odczucie - za kilka lat raczej nie ujrzymy tego chłopca wśród grona wykonawców, o których ciągle będzie głośno... Może się mylę, ale mogę przyjąć zakład.
0 Lubię -
Marcin
Sprawa w gruncie rzeczy jest bardzo prosta i nie ma nic wspólnego z muzyką, za to ma dużo wspólnego z polityką. Otóż ten chłopak jest synem znanego profesora prawa, zaangażowanego po jednej ze stron w spór polityczny wokół reformy sądownictwa. Wykorzystała to jedna ze stacji telewizyjnych przeciwko temu profesorowi, sugerując, że tekst "Patointeligencji" uderza w środowisko bliskie ojcu autora utworu i lawina ruszyła. Stąd wzięła się rekordowa liczba odsłon na YouTube. Poza tym nie ma tam nic. Zgrabne rymowanki przy monotonnym bicie. Za kilka lat nikt nie będzie o tym pamiętać.
0 Lubię
Komentarze (2)