Thee Marloes - Perak
- Kategoria: Inne
- Ludwik Jasiński
Jednym z niezaprzeczalnych plusów serwisów strumieniowych jest możliwość znalezienia niezwykle ciekawych wykonawców bez większego trudu. Wystarczy odpowiednio "nakarmić" algorytm i poczekać, aż podsunie nam co smakowitsze kąski. W ten właśnie sposób odkryłem zespół Thee Marloes z... Indonezji. I zanim pomyślicie, że grają "jakieś folkowe pitu-pitu", od razu uprzedzam - przygotujcie się na doskonały lounge wymieszany z bossa novą, R'n'B i easy-listeningiem. To wszystko opakowane w znakomicie zrealizowany album, który łączy ze sobą dwa światy - zachód ze wschodem. Debiutancki krążek "Perak" (co z indonezyjskiego oznacza "srebro") to naprawdę świetna uczta dla miłośników lat 60.
Zespół Thee Marloes pochodzi dokładniej z Surbaji, ponad trzymilionowej stolicy prowincji Jawy Wschodniej. I pomimo tak egzotycznego pochodzenia grupa gra bardzo znane (i mam nadzieję uwielbiane) rytmy, żywcem wyciągnięte z kolorowych przyjęć modsów z serca Londynu. Zespół zresztą nie kryje swoich inspiracji, ubierając się odpowiednio, a o okładce, która od razu przykuła moją uwagę swoim "retro charakterem", nie trzeba chyba się rozpisywać. W skład grupy wchodzą wokalistka i klawiszowiec Natassya Sianturi, gitarzysta Sinatrya "Raka" Dharaka oraz perkusista Tommy Satwick. Wszystko zaczęło się od Sinatrya Dharaka, który zafascynowany amerykańskim hip-hopem i alternatywnym rockiem, zapragnął komponować własne piosenki. Codziennie po pracy chwytał za gitarę i długopis i tworzył. Wiedział, że jego kompozycje mają potencjał, jednak potrzebowały szlifu. Jakiś czas później "Raka" spotkał Tommy'ego Satwicka, którego muzyczne upodobania zbiegały się z jego własnymi. Mając partnera, "Raka" mógł w końcu się rozwijać. Obaj przez jakiś czas grywali i DJ-owali po całej Indonezji i południowo-wschodniej Azji, nabierając doświadczenia. Przełom nastąpił w 2019 roku, kiedy na lokalnym występie usłyszeli Natassyę Sianturi. Jej przepiękny, czysty, a zarazem ciepły głos o wspaniałej skali od razu się im spodobał. Okazało się, że Natassya wychowywała się w muzycznej rodzinie i uczęszczała do kościelnego chóru, a jako swoje inspiracje podawała całe grono mistrzów R'n'B od Jackson 5 po Erykę Badu. Zaproszona na sesję nagraniową idealnie zgrała się z Dharaką i Satwickiem.
Tak powstałe trio założyło studio nagraniowe w domu, pozwalając sobie na spokój i kreatywne procesy twórcze. W końcu zespołem zainteresowała się wytwórnia Big Crown i tak powstał "Perak". Album łączy w sobie nie tylko lounge, jazz, soul i R'n'B, ale przede wszystkim dwa języki - angielski (swoją drogą, jako anglista muszę przyznać, że bezbłędny) i indonezyjski, co już samo w sobie może zachęcać co bardziej ciekawskich do zapoznania się z płytą. Rodzimy język pani Sianturi brzmi chwilami jak portugalski, co jeszcze tylko wzmacnia nawiązania do bossa novy i easy-listeningu. Jej towarzysze mieli absolutną rację, bowiem głos Natassyi posiada wspaniałą barwę, a do tego potrafi nim operować i kontrolować go jak największe gwiazdy piosenki, a może nawet lepiej. Już od pierwszych dźwięków wiadomo doskonale, z czym mamy do czynienia. Melodie zawarte na albumie przepięknie bujają słuchaczem, a przy okazji relaksują. Wspaniałe aranżacje pełne mocnej, ale grającej "po staremu" perkusji, głębokiego basu, idealnie akcentującej gitary, świetnie prowadzonych klawiszy i instrumentów dętych (na przykład fletu czy trąbki) i chórków wspaniale wypełniają pomieszczenie, wprawiając nas w dobry nastrój. Wszystkie utwory, mimo wspólnych mianowników, brzmią inaczej dzięki różnorodnym aranżacjom, a więc nie nudzimy się przez te 37 minut i 37 sekund.
Realizacja również stoi na najwyższym poziomie. Niektóre partie (zwłaszcza sekcji rytmicznej) są celowo nieco "przydymione", jednak wszystkie instrumenty i wokale są wyraziste i idealnie prezentują wielowymiarowość sceny realizatorskiej. Włączcie "Perak" na dobrym zestawie stereo, a nie pożałujecie. Nawiązania do lounge'u lat sześćdziesiątych XX wieku nie kończą się na samej muzyce, okładce czy strojach. Widać to również w logo zespołu, okładkach singli z albumu udających siedmiocalowe single winylowe czy w końcu fakcie, że większość utworów nie przekracza nawet dwóch minut, jednak wypełnia każdą sekundę niezwykle treściwie. I wcale nie musi w tym być rewolucji (wszakże czy da się jeszcze wymyślić coś w stu procentach nowego w muzyce?), żebyśmy dobrze się bawili. Ba, na zachodzie Thee Marloes nie są żadnymi pionierami, za to w Indonezji absolutnie przecierają ścieżki, ponieważ tego typu muzyka nie jest tam zbyt popularna, ale nie o to w tym wszystkim przecież chodzi. Nie mogę się doczekać kolejnych albumów Thee Marloes i życzę im z całego serca olbrzymiej kariery na międzynarodowej scenie.
Artysta: Thee Marloes
Tytuł: Perak
Wytwórnia: Big Crown Records
Rok wydania: 2024
Gatunek: Lounge, Easy-Listening
Czas trwania: 37:37
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze