Agalloch - Pale Folklore
- Kategoria: Metal
- Radomir Wasilewski
Agalloch to jeden z najciekawszych zespołów w szeroko pojętym metalu klimatycznym. Ich oryginalna mieszanka black metalu i doomu z elementami folkowymi, klimatycznymi i progresywnymi od samego początku zdobyła sobie olbrzymią popularność zarówno wśród fanów takiej muzyki jak i sporej grupy zespołów, czerpiących z twórczości Amerykanów. A wszystko zaczęło się w 1999 roku, gdy został wydany debiutancki krążek "Pale Folklore", który z miejsca zdobył status kultowego wydawnictwa.
Twórczość Agalloch to efekt symbiozy dwóch utalentowanych muzyków, tworzących ten zespół od początku do końca. Pierwszy to multinstrumentalista John Haughm odpowiadający za wokale, gitary rytmiczne, perkusję, klawisze oraz szereg instrumentów ludowych. To jego autorstwa jest dość surowa warstwa instrumentalna, bazująca na mocno black metalowym (choć niezbyt szybkim) sposobie gry na gitarach z charakterystycznymi tremolami, bzyczeniem i prostymi zagrywkami a także typowe dla gatunku skrzekliwe wokale. Odpowiada on też za pojawiające się od czasu do czasu klimatyczne i folkowe wstawki, interludia na klawiszach, fortepianie czy różnorodnych instrumentach ludowych jak flet czy piszczałki, przypominające to, co na swoich pierwszych dwóch albumach robił norweski Ulver. Drugi z muzyków gitarzysta Don Anderson, odpowiadający również za dźwięki fortepianu wprowadza do utworów Agalloch sporo przestrzeni, ciężaru oraz melodii bliskich zarówno grupom doom metalowym (muzyka Agalloch nawiązuje w wielu miejscach do starej Katatonii z okresu "Brave Murder Day" ale również do My Dying Bride czy Opeth), jak i progresywnym. Te ostatnie elementy to głównie zasługa długich i bardzo melodyjnych, gitarowych solówek a także epizodycznie pojawiających się czystych, melodyjnych wokali, śpiewanych przez Johna Haughma niskim głosem. W utworach Agalloch można też odnaleźć fascynacje rockiem gotyckim, co słychać zwłaszcza w nakładkach spokojnego, gitarowego brzdąkania na szorstkie, cięższe tło, kierujące skojarzenia słuchacza w stronę twórczości Fields of The Nephilim. Połączenie z jednej strony szorstkości i brudu a z drugiej epickości i piękna, które na debiucie wyraźnie się równoważą stanie się osią stylu Agalloch a między tymi biegunami będą balansować wszystkie krążki zespołu.
Jeśli chodzi o poszczególne utwory, charakterystyczne dla grupy jest oparcie się na długich i rozbudowanych kompozycjach, czasem skomponowanych w formie otwartej, a czasem bliższych tradycyjnym zwrotkowo-refrenowym schematom. Zespół potrafi płynnie i często niespodziewanie przejść od brudnego, agresywnego black metalu do klimatycznego folku, od gitarowego ciężaru do zwiewności fragmentów zagranych tylko na klawiszach lub gitarach akustycznych, od agresywnego skrzeku do czystego, epickiego śpiewu lub mrocznych szeptów. Częstym patentem jest pozorne kończenie utworów, by następnie przejść znienacka do kolejnego, odmiennego motywu. Zdarza się również łączenie kompozycji w większe suity. Z tego względu nie sposób nudzić się przy "Pale Folklore", a jej pełne odkrycie wymaga wielu sesji odsłuchowych, tym bardziej że pojawiają się również efekty specjalne i smaczki, takie jak kobiecy, operowy śpiew, ujadanie wilków czy odgłosy wyjącego wiatru. Co prawda gdzieniegdzie słychać jeszcze brak pewności siebie i naiwność twórczą muzyków. Nadrabiają ją jednak dużą chwytliwością i przystępnością kompozycji, sprawiającą, że słucha się ich lekko i bezproblemowo. Nie można też nie wspomnieć o klimacie dźwięków, mocno nietypowym dla zespołów amerykańskich, bo kojarzącym się jednoznacznie z zimą i śniegiem, a więc bliższym skandynawskim lasom niż amerykańskim preriom. To właśnie ten klimat był pod koniec lat dziewięćdziesiątych novum dla Amerykanów pozostających wyraźnie w tyle za Europejczykami w doświadczeniach w nagrywaniu mrocznych płyt. I to właśnie on stał się inspirujący dla wielu młodszych grup z Wolves in the Throne Room i Panopticon na czele. Z europejskim black metalem kojarzy się także dość surowa, przybrudzona produkcja, w której jednak nie zapomniano o uwypukleniu detali i szczegółów, w związku z czym słuchacz nie ma problemów z ich percepcją i odkrywaniem.
"Pale Folklore" dzieli się wyraźnie na dwie części. Pierwszą tworzą trzy połączone w jedną suitę części "She Painted Fire Across the Skyline", z których w pierwszej Amerykanie stawiają na zimowy klimat, monumentalizm i powolność muzyki, przeplataną z okresowymi przyśpieszeniami, ozdobionymi pięknymi melodiami Dona Andersona, w drugiej na dynamikę, przebojowość i wpływy gotyckiego rocka a w trzeciej, najsłabszej w zestawie na progresywne rozbudowanie i zmienność nastrojową. "The Misshapen Steed" to prawie pięciominutowy, instrumentalny, klimatyczny przerywnik zagrany jedynie na klawiszach, fortepianie i flecie. Kolejne cztery utwory to Agalloch w najbardziej znanej formule, prezentujący w ramach rozbudowanych, wielowątkowych utworów przede wszystkim utrzymane w średnim tempie, zmienne muzycznie, klimatyczne granie. Największe wrażenie na słuchaczu robią najdłuższe kawałki - prawie 10-minutowy, monumentalny, bardzo melodyjny głównie za sprawą gotyckich nakładek gitar "Hallways of Enchanted Ebony" i wyjątkowo przebojowy za sprawą charakterystycznego, powtarzanego co jakiś czas motywu gitary oraz wyskrzeczanego przez Johna Haughma refrenu "The Melancholy Spirit". Jednak także pozostałe dwie kompozycje "Dead Winter Days" i "As Embers Dress the Sky" zawierają duże dawki ciekawej i urozmaiconej muzyki, idealnej dla wszystkich fanów klimatycznego metalu.
"Pale Folklore" to jeden z bardziej spektakularnych debiutów w historii muzyki metalowej. Album, który z miejsca wprowadził Agalloch do grona głównych macherów szeroko pojętego metalu klimatycznego. Nie są to muzyczne wprawki, próby zabłyśnięcia ambicją czy tępe naśladownictwo innych, co często gości na pierwszych krążkach nawet największych zespołów. Tutaj muzyka mimo jeszcze pewnego niedopracowania i surowości od samego początku jest oryginalna, ciekawa i wyznaczająca nowe standardy grania gatunku szczególnie na amerykańskim rynku muzycznym. A najlepszy jest fakt, że to zaledwie debiut zespołu, początek jego historii i wcale nie najlepsze dokonanie. I właśnie z tego powodu powinno się go znać.
Artysta: Agalloch
Tytuł: Pale Folklore
Wytwórnia: The End
Rok wydania: 1999
Gatunek: Folk Metal, Black Metal
Czas trwania: 62:08
Ocena muzyki
Komentarze