Sólstafir - Hin Helga Kvöl
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
W tym roku mija dziesięć lat mojej przygody z ekipą Sólstafir. Wszystko zaczęło się od albumu "Otta", na który trafiłem przez przypadek - zaintrygowała mnie okładka wydawnictwa. Dalszą karierę Islandczyków śledziłem już na bieżąco, widziałem ich również na żywo, na festiwalu Summer Dying Loud w Aleksandrowie Łódzkim w 2017 roku. Nie będę ukrywał, że zarówno "Otta", jak i wcześniejsze albumy bardzo wysoko postawiły poprzeczkę przed nowym wydawnictwem. Czy zespołowi z odległej, mroźnej wyspy uda się ją przeskoczyć?
Po odejściu perkusisty w 2015 roku coś pękło pod kątem twórczym. Oczywiście "Berdreyminn" i "Endless Twilight of Codependent Love" słucha się bardzo przyjemnie, ale obu albumom czegoś brakuje. I brak "tego czegoś" sprawia, że do obu tych krążków wracam najrzadziej, chociaż i tak w miarę systematycznie. Po kilkunastu przesłuchaniach "Hin Helga Kvöl" mam nieodparte wrażenie, że podobnie będzie i tym razem.
Przed premierą albumu zespół wypuścił trzy zapowiedzi - każdą "z innej parafii". Utwór tytułowy zdaje się być powrotem do początków zespołu i jego black metalowych naleciałości. Jest to powrót całkiem udany. Dodatkowo wywołał on sporo zamieszania wśród młodszych stażem fanów Sólstafir, którzy takiej odsłony zespołu nie mieli okazji poznać. Poza tym kto w dzisiejszych czasach wybiera takie utwory na single? Blasty, motoryczne gitary, agresywny wokal - jak to się ma do zespołu, który dziesięć lat temu malował dźwiękiem piękne islandzkie pejzaże?
Zdecydowanie szybsze bicie serca wywołał "Hún Andar", który brzmi jak zagubiony utwór z czasów albumu "Otta". Nawet okładka owej płyty idealnie komponuje się z klimatem utworu, który wręcz żeruje na sentymencie, ale robi to w taki sposób, że chce się włączyć "repeat" i zatracić w islandzkich krajobrazach.
"Blakkrakki" z kolei przenosi słuchacza do bardziej klasycznego, rockowego świata, który w przypadku ekipy Sólstafir ponownie kieruje klimat w stronę twórczości co najmniej dziesięcioletniej. I trzeba przyznać, że tymi trzema zapowiedziami Islandczycy narobili jedynie bałaganu w głowach fanów, ponieważ nie dali wyraźnego sygnału, w którym kierunku pójdzie "Hin Helga Kvöl". Słuchając ostatecznego efektu pracy muzyków można dojść do wniosku, że oni sami chyba nie byli do końca pewni, jaki efekt chcą uzyskać.
"Hin Helga Kvöl" zaczyna się przedpremierowymi zapowiedziami. Po nich zespół serwuje słuchaczom "Sálumessa", który może zapalić pierwszą lampkę ostrzegawczą. Utwór jest zwyczajnie miałki i brnie donikąd przez ponad 7 minut. Zdecydowanie ciekawiej i przede wszystkim bardziej energicznie jest w kolejnym "Vor Ás", który również raczej nie załapie się do zespołowej klasyki, ale chociaż wywołuje jakiekolwiek emocje. Na plus działają tutaj również żeńskie chórki.
"Freygátan" przelatuje przez 4 minuty, nie zostawiając po sobie za wiele. Zdecydowanie lepiej prezentuje się pod tym względem "Grýla" - nie brakuje tu ciężaru, ale również i chwytliwych momentów, które sprawiają, że do utworu chce się wracać. "Nú Mun Ljósið Deyja" to chwilowy powrót w klimaty utworu tytułowego i czasów debiutu ekipy - swoją drogą całkiem udany.
Album zaczyna "Kuml", który jest czymś najbardziej zaskakującym i intrygującym w dotychczasowej twórczości Sólstafir. "Kuml" jest utworem praktycznie instrumentalnym - wokal odgrywa tu marginalną rolę, tak jak w zadzie reszta instrumentów, które są tylko tłem dla świetnego saksofonu, który robi tutaj całą robotę. Muzycznie utwór przypomina twórczość White Ward, gdzie saksofon również stoi w pierwszym rzędzie, definiując charakter tej muzyki.
Po kilkunastu przesłuchaniach "Hin Helga Kvöl" mam nadal mieszane uczucia, które najlepiej podsumowuje jeden z komentarzy umieszczonych gdzieś w Internecie. Jego autor stwierdził, że Sólstafir to przeciętny, stabilny zespół. Wiadomo, czego się po nim spodziewać i miło się tego słucha, ale jednak pozostaje niedosyt, bo wiemy, że tę ekipę stać na więcej. I nawet sami muzycy dają tego dowody za sprawą takich utworów jak chociażby "Hún Andar".
Artysta: Sólstafir
Tytuł: Hin Helga Kvöl
Wytwórnia: Century Media
Rok wydania: 2024
Gatunek: Post Metal, Post Rock
Czas trwania: 48:21
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze