Jimi Hendrix - Both Sides of the Sky
- Kategoria: Rock
- Paweł Pałasz
Mogłoby się wydawać, że archiwum nagrań Jimiego Hendrixa zostało już w pełni wyeksploatowane. Chyba żaden inny artysta nie doczekał się tylu pośmiertnych wydawnictw. A jednak wciąż ukazują się kolejne nowe albumy sygnowane jego nazwiskiem. Rok 2018 przynosi kolejny tytuł - "Both Sides of the Sky". To trzecia - i podobno ostatnia - część serii rozpoczętej w 2010 roku albumem "Valleys of Neptune" i kontynuowanej w 2013 roku przez "People, Hell and Angels". Jej celem było zebranie i udostępnienie mało znanych, a czasem wcześniej niepublikowanych nagrań. W praktyce wygląda to już nieco mniej ekscytująco - większość materiału z obu poprzednich części to po prostu alternatywne wersje doskonale znanych kompozycji, uzupełnione niedopracowanymi demówkami, choć zdarzały się też faktycznie trudno dostępne perełki. Nie inaczej jest w przypadki najnowszego wydawnictwa. Jednak ilość niespodzianek tym razem naprawdę może zrobić wrażenie.
Ewidentnymi wypełniaczami są tylko cztery utwory - "Lover Man", "Hear My Train a Comin'", "Stepping Stone" i "Power of Soul". Wszystkie wydane już wcześniej niezliczoną ilość razy, zarówno w wersjach studyjnych, jak i koncertowych. Przy czym tutejszym wykonaniom zwykle daleko do tych najlepszych. Dwóm ostatnim ewidentnie ostatnim brakuje energii, a "Hear My Train a Comin'" ma wyjątkowo kiepskie brzmienie, zaś partii Noela Reddinga nawet nie wypada porównywać do tych z wersji nagranych z Billym Coxem. Jedynie "Lover Man" został wykonany naprawdę porywająco, lecz co najmniej tak samo dobre wersje można znaleźć na innych wydawnictwach.
Zdecydowanie bardziej cieszy obecność utworów już wcześniej wydanych (w tych samych wersjach, co tutaj), ale tylko na niezbyt istotnych, lub trudnych do zdobycia kompilacjach. "Mannish Boy" wcześniej został wydany na wciąż łatwej do kupienia kompilacji "Blues" z 1994 roku. Jednak to porywające wykonanie standardu Muddy'ego Watersa, zarejestrowane podczas pierwszej sesji Band of Gypsys, zdecydowanie zasługuje na szerszą dostępność, bo dotąd łatwo było przeoczyć jego istnienie. W sprzedaży wciąż jest także boks "The Jimi Hendrix Experience" (2000), jednak jego cena powoduje, że jest to wydawnictwo wyłącznie dla największych wielbicieli Jimiego. Cieszy zatem powtórzenie dwóch jego fragmentów - "Sweet Angel", czyli wczesnej, instrumentalnej wersji "Angel", oraz innego instrumentala, "Cherokee Mist". W obu możemy posłuchać Hendrixa w nietypowych dla niego rolach, gdyż zagrał w nich nie tylko na różnych gitarach, ale także na wibrafonie w pierwszym z nich i na sitarze w drugim. Zapomnianymi i raczej trudno dostępnymi kompilacjami są natomiast "Morning Symphony Ideas" (2000) i "Martin Scorsese Presents the Blues" (2003), reprezentowane tutaj odpowiednio przez nieco dziwny instrumental "Jungle", oraz 7-minutowy blues "Georgia Blues", w którym Hendrix pełni rolę sidemana Lonniego Youngblooda.
Pora przejść do najważniejszej części, czyli zupełnie premierowych nagrań, dotąd nie wydanych nawet w innych wersjach. Wbrew obawom, nie są to żadne niedoróbki, a cztery ukończone utwory! Nie mam pojęcia jakim cudem przeleżały tyle czasu w archiwach, z których przez lata wydobywano nawet najmarniejsze strzępki kompozycji, byle tylko wzbogacać kolejne kompilacje nowymi nagraniami Hendrixa. Nie są to oczywiście żadne arcydzieła, ale całkiem porządne kawałki. W dwóch z nich kluczową rolę odgrywa Stephen Stills, występujący w roli wokalisty i grający na organach elektrycznych. W przebojowym "Woodstock" - przeróbce utworu Joni Mitchell - towarzyszy mu tylko Hendrix na basie i Buddy Miles na perkusji. W nieco mniej udanym, popadającym lekko w banał "$20 Fine", skład i instrumentarium są już bardziej rozbudowane - Hendrix na gitarze i basie, Mitch Mitchell na perkusji, oraz Duane Hitchings na fortepianie. W nietypowym składzie zarejestrowany został także energetyczny blues "Things I Used to Do" autorstwa Guitar Slima - Hendrixowi i Coxowi towarzyszą tu gitarzysta Johnny Winter i perkusista "Dallas Taylor". Za to ostatnia nowość, "Send My Love to Linda", powstała w podstawowym składzie Band of Gypsys. Zaskakuje początek utworu, nawiązujący do muzyki hiszpańskiej, ale dalsza część tego utworu to już typowa dla tego składu, porywająca fuzja hard rocka, bluesa i funku.
"Both Sides of the Sky" to zdecydowanie najciekawsza część trylogii i jeden z najbardziej sensownych pośmiertnych albumów Jimiego Hendrixa. Inna sprawa, że spokojnie można by było skrócić całą serię do jednej płyty, gdyby zrezygnować z nic lub niewiele wnoszących alternatywnych wersji popularnych utworów.
Artysta: Jimi Hendrix
Tytuł: Both Sides of the Sky
Wytwórnia: Legacy Recordings
Rok wydania: 2018
Gatunek: Hard Rock, Blues Rock, Rock Psychodeliczny
Czas trwania: 65:34
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze