All Them Witches - Nothing As The Ideal
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Patrząc na premiery muzyczne ostatnich tygodni oraz zapowiedzi nadchodzących, można odnieść wrażenie, że druga połowa 2020 roku stara się zrekompensować marazm pierwszych 6-7 miesięcy. Sam mogę stwierdzić, że pod kątem muzycznym najlepsze dopiero przede mną i "Nothing As The Ideal" jest świetnym wstępem do kolejnych premier. Już pod koniec zeszłego roku pojawił się utwór "1 x 1", który w wyraźny sposób zwiastował zbliżający się materiał. Nie ma co ukrywać, że zapowiedź ta była co najmniej intrygująca. "1 x 1" jest ciężki i mroczny. Wyraźnie odbiega od wcześniejszej twórczości All Them Witches. Swoje robi też jeszcze wyraźniejsza, garażowa produkcja. Nie ulega wątpliwości, że utwór ten rozkręcił apetyt fanów.
Niestety ci musieli przetrwać głodni przez ponad dziewięć miesięcy. Nie wiem, w jakim stopniu na tak długi okres oczekiwania wpłynęła pandemia koronawirusa, a w jakim dołożyła się do tego wizja samych muzyków. Ostatecznie wyszło na to, że "1 x 1" na krążku się nie znalazł. I w sumie dobrze, bo kompletnie nie pasuje do reszty wydawnictwa. "Nothing As The Ideal" przynosi osiem nowych kompozycji o łącznym czasie trwania nie przekraczającym 44 minut. Krótko? Długo? Kwestia gustu. Dla mnie w przypadku All Them Witches zawsze brakuje kilku minut, które z przyjemnością spędziłbym jeszcze z zespołem. Przyznać jednak trzeba, że czas trwania jest tu dobrany tak, że nowy album się nie dłuży. Jest to o tyle istotne, że znajdziemy tutaj niewiele momentów, które naprawdę zaskakują.
Jedynym z nich jest z pewnością początek zapowiadającego album "Saturnine & Iron Jaw". Bardzo spokojne, wręcz sielankowe intro trwa tu ponad 2,5 minuty. W tym czasie trudno zorientować się, że to właśnie All Them Witches. Jednak już pierwsze sekundy "utworu właściwego" rozwiewają wszelkie wątpliwości. Zaskakuje również totalnie psychodeliczny wstęp do "See You Next Fall" - najdłuższego kawałka na krążku. Jest to jednocześnie jeden z ciekawszych jego fragmentów, z kilkukrotnie stopniowanym napięciem i klimatem przypominającym bardzo udane jam session. Skojarzenia te mogą nie być przypadkiem, ponieważ okazuje się, że "Rats In Ruin" jest fragmentem właśnie bardzo owocnego jamu.
Co jeszcze tutaj mamy? "Enemy Of My Enemy" jest wyjątkowo udanym rockowym klasykiem. "Lights Out" zdaje się być rekompensatą za ominięcie na krążku "1 x 1". Również i ten utwór jest zdecydowanie cięższy od reszty, jednak utrzymano go w zdecydowanie mniej ponurym klimacie. Intrygującej atmosfery nie można odmówić "41". Na "Nothing As The Ideal" znalazło się również miejsce dla muzycznej miniatury "Everest", która wzbudza wspomnienia czasów "Dying Surfer Meets His Maker", oraz gwoździa programu czyli kolejnej części sagi o kobiecie-kojocie - "The Children Of The Coyote Woman". Jest to zdecydowanie najspokojniejszy moment albumu oraz jeden z jego najjaśniejszych punktów. Tym utworem All Them Witches z pewnością pozyska nowych fanów. A co z dotychczasowymi? Myślę, że będą zadowoleni, bo "Nothing As The Ideal", mimo braku zaskoczeń, jest bardzo solidnym wydawnictwem i kolejnym albumem Amerykanów, do którego chce się co chwilę wracać, bo mocno wpada w ucho i jest praktycznie pozbawiony wad. Dla fanów rocka jest to tegoroczna pozycja obowiązkowa.
Artysta: All Them Witches
Tytuł: Nothing As The Ideal
Wytwórnia: New West
Rok wydania: 2020
Gatunek: Rock, Stoner, Psychedelic
Czas trwania: 43:36
Ocena muzyki
Nagroda
-
Grzegorz
Dziękuję za zwrócenie uwagi na nowe wydawnictwo zespołu. Płyta niewątpliwie zasługuje na rekomendację jako ocena muzyki. Jest bardzo dobra jak na stoner rock, dobra na psychodelię i całkiem dobra na tak zwaną "americanę". Słusznie pan Karol zauważa, że słychać garażowość. Czasami zaleta czasami nie. Według mnie w przypadku tej płyty jest to wada, bo nie wykorzystuje ogromnego potencjału płyty jako całości. "Everest" gdy porównany z wejściem do Dylana "Black Rider" (moje skojarzenie) pokazuje, ile traci się na braku jakości nagrania. Pod względem technicznym płyta przepadnie, a audiofil będzie miał duże problemy, aby słuchać swojego sprzętu tą muzyką. A kto słucha muzyki, ten sobie zaznaczy ten album jako mocne wydawnictwo 2020 roku.
0 Lubię -
Karol
Pisząc o muzyce, najczęściej staram odciąć się od produkcji nagrania i skupiać się na innych aspektach. Czasem się nie da, jak w przypadku Toola, gdzie "Fear Inoculum" brzmi genialnie. Po drugiej stronie barykady stoi chociażby najnowszy Baroness, którego produkcja momentami sprawia, że uszy krwawią;) Sam stoner nigdy nie był gatunkiem wybitnie skupiającym się na jakości produkcji, tyko raczej idącym w surowość i tę garażowość. Popatrzmy chociażby na Kyuss. W przypadku ATW jest podobnie. I tak jak napisałeś - jeśli skupimy się na samym zaprezentowanym na nowym albumie materiale, otrzymamy bardzo mocne wydawnictwo 2020 roku.
0 Lubię
Komentarze (2)