Gorycz - Kamienie
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Furia, Morowe, Mgła, Odraza, Licho, Kły, Gorycz. Brakuje jeszcze tylko Chandry, Gehenny i Marazmu aby stworzyć idealny opis szczecińskiej zimy. Jednak gdy skreślimy "braki", otrzymamy spis polskich zespołów obracających się wokół sceny black metalowej. Jakiś czas temu, przy okazji jednej z kolejnych premier, spotkałem się z krytycznym komentarzem, którego autor zarzucał, że pojawia się kolejny taki sam projekt, tylko z inną nazwą. Chyba nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo krzywdząca jest to opinia. Sam komentarz mógłby sugerować, że muzycy korzystają ze studenckiej metody "Copy'ego-Paste'a" i tworzą praktycznie to samo, tyle że pod różnymi szyldami. Nic bardziej mylnego. Wystarczy krótka podróż przez twórczość wymienionych na początku zespołów, aby przekonać się, że grają one w zupełnie innych ligach, innych dyscyplinach. Każdej z tych ekip udało się uformować swój charakterystyczny styl, dzięki któremu Kły czy Furię można poznać już po kilkunastu sekundach wybranego losowo utworu.
Po nowy album Goryczy sięgnąłem trochę przypadkowo, po otrzymaniu maila z opcją przedpremierowego odsłuchu udostępnionego przez Pagan Records. Nie ukrywam, że wytwórnia ta jest dla mnie synonimem wysokiej jakości, zatem praktycznie od razu odpaliłem "Kamienie". Zaskoczyło już za pierwszym razem. Dlaczego? Ponieważ Goryczy udało się znaleźć kolejną muzyczną lukę, dzięki czemu "Kamienie" nie brzmią jak kopia albumów Odrazy, ale jak coś zupełnie innego, z dużą ilością świeżych elementów.
Gorycz krąży po rejonach "post". Wychodząc z post blacku, śmiało czerpie z post metalu, a nawet post rocka. W efekcie otrzymujemy album nie hermetyczny i skondensowany, ale dający dużo przestrzeni i oddechu słuchaczowi. Do black metalu głównie nawiązuje tu wokal, natomiast reszta kręci się w obrębie pozostałych dwóch gatunków. I robi to w naprawdę wciągający sposób. Spośród dziewięciu utworów znajdujących się na "Kamieniach" trudno wytypować jednego muzycznego faworyta. Z jednej strony uwagę przykuwa bardzo dynamiczny początek z "Na Czerwono Odpłyną Łzy", ale z drugiej podobne wrażenie robi "Matka". Co ważne, album jest bardzo dobrze wyprodukowany, z wyraźnie wyeksponowanym basem, który też wielokrotnie przykuwa uwagę.
Tak, jak pod kątem muzycznym nie ma zdecydowanych faworytów, tak w warstwie tekstowej zwycięzca może być tylko jeden. "Znoszone Dłonie" poruszają. Dawno nie spotkałem się z tekstem, który w tak mocny sposób wywoływałby emocje i zmuszał do refleksji. A co z resztą? Fani gatunku bez problemu się tu odnajdą. Reszta będzie miała używanie w kontekście grafomanii, co jest śmieszne w kontekście muzyki popularnej, która w dużej części przypadków nie ma do zaoferowania totalnie nic.
Na "Kamieniach" warstwa tekstowa idealnie komponuje się z muzyką, tworząc pewien kontrast, ponieważ stosunkowo lekkie dźwięki doprawione są tu blackowym wokalem (zdarzają się też czyste partie, które wypadają bardzo dobrze) i specyficznymi tekstami. W teorii sugeruje to twór ciężkostrawny, co absolutnie nie pokrywa się z praktyką. Przebrnięcie przez "Kamienie" nie jest wyzwaniem, a raczej przyjemnością, ponieważ muzycy Goryczy nagrali naprawdę interesujący i na swój sposób świeży materiał. Obyśmy tylko na jego następcę nie musieli czekać tak długo, jak na "Kamienie" po debiucie.
Artysta: Gorycz
Tytuł: Kamienie
Wytwórnia: Pagan Records
Rok wydania: 2022
Gatunek: Post Black, Post Metal, Post Rock
Czas trwania: 37:38
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze