The Flying Eyes - Lowlands
- Kategoria: Rock
- Paweł Pałasz
Album ten ukazał się już w lipcu, ale znacznie lepiej się go słucha gdy za oknem pada październikowy deszcz, niż podczas wakacyjnego słońca. "Lowlands" to już drugi album amerykańskiej grupy The Flying Eyes (lub trzeci, licząc "The Flying Eyes", składający się z dwóch wcześniej wydanych EP-ek). Grupa powstała w 2007 roku, ale zarówno stylistycznie, jak i brzmieniowo, nawiązuje do późnych lat 60. A konkretnie - do cięższej odmiany rocka psychodelicznego (heavy psych), z wyraźnymi wpływami blues rocka. Na otwarcie grupa proponuje dwa dynamiczne kawałki - "Long Gone" i "Under Iron Feet". Oba wyróżniają się brudnym, ale wyraźnym brzmieniem gitar, stonerowo-sabbathowymi riffami, oraz długimi partiami solowymi. Dodatkowym smaczkiem w pierwszym z tych utworów jest psychodeliczny odlot w drugiej połowie. Mniejsze wrażenie robi "Rolling Thunder", którzy brzmi, jakby muzycy nie mogli się zdecydować czy grać wolno, czy szybko. Niesamowity, niepokojący klimat kreuje natomiast "Smile", oparty na motorycznej linii basu, który mimo łagodniejszego brzmienia gitar i pojedynczych klawiszowych dźwięków (nawiązujących do początku "Echoes" Pink Floyd) jest najbardziej przytłaczającym utworem na longplayu.
Uspokojenie przynosi "Alive in Time", w którym akompaniament stanowi głównie gitara akustyczna. Najpiękniejszym fragmentem albumu jest jednak utwór tytułowy, z delikatnym organowym tłem, typowymi dla lat 60. harmoniami wokalnymi, ciekawie wzbogacony gitarą rezofoniczną. Jednak zarówno w "Alive in Time", jak i "Lowlands", pomimo ich zdecydowanie łagodniejszego charakteru, nie brakuje typowego dla The Flying Eyes gitarowego brudu. Na tle wcześniejszych utworów bardzo wyróżnia się pogodniejszy "Eye of the Storm", o nieco skocznej melodii. Trzy, cztery dekady temu mógłby to być spory przebój. Końcówka albumu trochę rozczarowuje. "Comfort Machine", w którym akustyczne granie przeplata się z elektrycznym, jest trochę nużący. Natomiast finałowy "Surrender" jest mocno przesłodzony, zwłaszcza w partii wokalnej, aczkolwiek przyciąga uwagę swoim orientalnym klimatem, a pod koniec nabiera ciężaru. The Flying Eyes nie jest jedyną grupą przypominającą muzykę sprzed kilku dekad. Najlepszą z nich - też nie. Ale już dawno nie słyszałem tak dobrego albumu, jak "Lowlands", który byłby dziełem nowego wykonawcy.
Artysta: The Flying Eyes
Tytuł: Lowlands
Wytwórnia: Nois-O-Lution
Rok wydania: 2013
Gatunek: Psychedelic Rock
Czas trwania: 44:37
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze (2)