Machine Head - Catharsis
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Historia zespołu Roberta Flynna to pasmo wzlotów i upadków. Po świetnym początku nadeszła era nu-metalowa, która w znaczny sposób naruszyła reputację grupy. Tę szybko odbudowano za pomocą świetnych "Through The Ashes Of Empires" i "The Blackening". W przypadku dwóch kolejnych albumów zdania są podzielone, jednak ogólny ich odbiór jest raczej pozytywny. "Bloodstone & Diamonds" można uznać za ponowną próbę odnalezienia siebie. Nie jestem zatem w stanie zrozumieć w jakim celu zespół zrobił krok, a raczej kilkadziesiąt kroków wstecz i nagrał coś, za co już kilkukrotnie był piętnowany? W zasadzie "Catharsis" można by zrecenzować tak - ekipa Machine Head zebrała wszystko, co najgorsze w swojej dotychczasowej dyskografii i umieściła to na jednym krążku.
Albumowe zapowiedzi nie zwiastowały niczego dobrego. Jedynie "Kaleidoscope" utkwił mi w pamięci i to głównie ze względu na teledysk, po którego obejrzeniu sugerowana jest oczu kąpiel (chociaż utwór sam w sobie nie wypada źle). Reszta przeszła bez echa lub wzbudzała poczucie rozczarowania. Dlatego początkowy fragment otwierającego album "Volatile" wywołał bardzo pozytywne zaskoczenie. Czar jednak prysł po kilkunastu sekundach - w momencie usłyszenia donośnego "Fuck the world!" w wykonaniu Flynna. Co proszę? Takimi tekstami może operować młodzieżowa kapela punkowa, a nie 50-letni facet o takiej "renomie". Żenada... Niestety takich "smaczków" na płycie pojawia się co najmniej kilka i mimo szczerych chęci w sprawie nie skupiania się na tekstach, nie udało mi się ich "nie usłyszeć", bo zwyczajnie rażą uszy.
Skupmy się zatem na innych aspektach albumu i kontynuujmy omawianie negatywów. "Catharsis" jest najdłuższym albumem w dyskografii Machine Head. Niestety, widać to od razu po trackliście i czasie trwania. 15 utworów przekraczających łącznie 74 minuty - serio? Po wydaniu "Supercharger" na początku XXI wieku, na zespół zostało wylane wiadro pomyj za przejście do grania typowo nu-metalowego. Z perspektywy czasu album ten nadal nie powala jednak stanowi jakiś monolit i "trzyma się kupy". "Catharsis" to natomiast pomieszanie z poplątaniem, zestawienie praktycznie wszystkiego, co grupa prezentowała do tej pory. Coś na wzór zbioru B-side'ów z ostatnich 25 lat. I tak, jak w 2001 roku była moda na nu-metal i w jakiś sposób można było wytłumaczyć taki krok, tak teraz prawie nikt już tak nie gra. Problemy z logicznym rozrysowaniem tematu miałby pewnie nawet Jacek Gmoch.
W 2018 roku Machine Head w wersji nu-metalowej brzmi jak Slipknot dla ubogich. Przy takich utworach, jak "Triple Beam" czy "Bastards" traci się resztki ochoty do słuchania tego wydawnictwa. I tu pojawia się kolejny problem, bo te "muzyczne potworki" upakowane są w pierwszej części albumu. Tego, komu uda się przez nie przebrnąć, czeka całkiem miła niespodzianka - dalej jest już ciekawiej. "Hope Begets Hope" może i nie powala ale udowadnia, że nawet konwencja nu-metalowa może jakoś brzmieć. Ciekawie robi się przy "Screaming At The Sun". Mieszane uczucia wzbudza "Behind The Mask", który fajny motyw balladowy krzywdzi drażniącymi chórkami. Dowodem na umiejętność pisania z klasą może być "Heavy Lies The Crown" - najdłuższy i najbardziej rozbudowany utwór na "Catharsis". Po leniwym wstępie następuje stopniowe przyspieszenie z kilkoma punktami kulminacyjnymi. Nie można było tak od razu panowie? Niestety jest to jedyny fragment, który można by podciągnąć pod czasy "The Blackening". Do skromnego worka z plusami można jeszcze w ostateczności wrzucić "Eulogy".
"Catharsis" mógł być co najmniej przyzwoitym punktem w dyskografii Machine Head. Niestety, po drodze popełniono szereg błędów, które sprawiają, że w obecnej formie jest to pozycja ciężkostrawna i trudna do przebrnięcia nawet dla fanów zespołu. Krytyczne recenzje oraz oceny nie są bezpodstawne. "Catharsis" skrócony do 40-45 minut i okrojony do 8-9 utworów z pewnością tylko by zyskał. A tak jest najgorszą pozycją w dyskografii grupy i jednym z kandydatów do największych rozczarowań 2018 roku.
Artysta: Machine Head
Tytuł: Catharsis
Wytwórnia: Nuclear Blast
Rok wydania: 2018
Gatunek: Groove Metal, Metal
Czas trwania: 74:18
Ocena muzyki
Komentarze