Adele - 19
- Kategoria: Pop
- Radomir Wasilewski
Sukces komercyjny Adele Adkins pod koniec pierwszej dekady XXI wieku jest jednym z najbardziej spektakularnych w muzyce popowej nowego stulecia. Udowodnił wszystkim, że w takich dźwiękach nie wszystkie karty zostały już rozdane, a dysponowanie dużym talentem również współcześnie pozwala młodym artystom na zapisanie się w pamięci mas i sprzedanie milionów płyt. A wszystko to najpierw dzięki singlowi "Chasing Pavements" a następnie albumowi "19", który w 2008 roku szturmem zdobył większość list przebojów, stając się bestsellerem wydawniczym. Czy zasłużenie? Trudno na to pytanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Zawarta na "19" mieszanka muzyki popowej, soulowej, bluesowej i rockowej niewątpliwie nie grzeszy oryginalnością, bo tego typu granie już wcześniej się pojawiało i to w ciekawszej formie, choćby u tragicznie zmarłej Amy Winehouse. Pomimo udziału w nagraniach kilkunastu instrumentalistów, grających zarówno na tradycyjnym rockowym instrumentarium, jak i na klawiszach, instrumentach elektronicznych czy smyczkowych, trudno odnaleźć przepych w tej muzyce. Spora część utworów bazuje na dość prostych aranżacjach, w głównym stopniu będących delikatnym podkładem do śpiewu Adele. Nie znajdziemy tu popisów solowych, nietypowych rozwiązań czy nowatorstwa brzmieniowego. Wszystko jest raczej tradycyjne, proste w swej budowie i opierające się na klasycznych, raczej krótkich piosenkach. Również niski, zabarwiony czarną, soulową barwą wokal głównej bohaterki przedstawienia w wielu momentach przypomina wcześniejszych twórców, jak choćby Amy Winehouse, Arethę Franklin czy Mariah Carey. Nie jest więc oryginalny, jednak talentu, możliwości i pomysłowości wokalnej Adele trudno odmówić.
Mimo wszystkich mankamentów, jest w tej muzyce coś, co nie pozwala Adele z miejsca skreślić i uznać za jeszcze jeden gówniany wytwór popkultury. Przede wszystkim, piosenek znajdujących się na "19" po prostu dobrze się słucha, a to ze względu na ich spore zróżnicowanie. Wyciszone ascetyczne, ballady (w trochę zbyt licznej ilości), w których oprócz wokalu pojawiają się jedynie delikatne dźwięki gitar klasycznych czy fortepianu, mieszają się z powolnymi, epickimi, opowieściami o mocno bluesowym zabarwieniu, a te z kolei z dynamicznymi, pełnymi życia i żywiołu kompozycjami popowymi, soulowymi czy delikatnie rockowymi. Klimat zmienia się z piosenki na piosenkę i słuchacz nie wie, czym za chwilę zostanie zaskoczony. O nudzie nie można też mówić w obrębie samych utworów, które są zwięzłe i konkretne, nie dłużą się ponad miarę a ich walory podkreśla dobre, czytelne i dość tradycyjnie brzmienie, bliższe bluesowej czy rockowej tradycji aniżeli nowoczesnemu, syntetycznemu popowi. Plusem "19" jest też brak patosu i pretensjonalności, bijących z późniejszych największych przebojów Adele, takich jak "Hello" czy "Skyfall". Na debiucie piosenkarka prezentuje się jeszcze jako utalentowana, chcąca osiągnąć sukces, młoda dziewczyna, opowiadająca o swoim życiu i pasjach, bez użalania się nad sobą czy przeżywania wydumanych zawodów miłosnych. Największym atutem głosu Adele jest ciepło, charakterystyczne raczej dla kobiet w dojrzałym wieku, a nie nastolatek. Nie ma w tym głosie sztuczności. Brzmi on naturalnie i bardzo wiarygodnie, co także nalezy uznać za zaletę.
Z kompozycji wartych poznania na pewno wyróżniają się te dynamiczne - bluesowy, oparty na głębokim brzmieniu basu, delikatnych gitarowych akordach i wstawkach pianina, powoli się rozwijający w stronę ciekawych refrenów "Best for Last", bogaty aranżacyjne, żywiołowy, z lekko filmowymi, orkiestrowymi aranżacjami i rockowymi wstawkami gitar "Cold Shoulder", skoczny, zbudowany na brzmieniach nowocześnie zaaranżowanych organów Hammonda, nawiązujący mocno do stylistyki Amy Winehouse "Right as Rain", pełen energii, szczególnie w zwrotkach, a do tego wzbogacony bluesowymi zagrywkami gitar "My Same" i najbardziej nowoczesny, pełen elektronicznych brzmień i sztucznej rytmiki "Tired". Z kolei wyciszone oblicze Adele najlepiej wypada w otwierającym album, delikatnym, opartym o spokojne, tworzone jedynie przez gitarę akustyczną tło i stonowany choć momentami dość wysoki śpiew "Daydreamer", doskonale epickim, szybko zapadającym w pamięci słuchacza, ascetycznym coverze Boba Dylana "Make You Feel My Love" i zamykającym płytę "Hometown Glory", pokazującym, że z prostego podkładu fortepianu i dojrzałego wokalu można stworzyć rewelacyjną kompozycję, jedną z najlepszych w całym repertuarze Angielki. Formy pośrednie pomiędzy spokojem a dynamiką są domeną singlowego, melodyjnego, zbudowanego na kontrastach stonowanych, refleksyjnych zwrotem i wzniosłych, bogatych aranżacyjnie refrenów "Chasing Pavements" oraz stylizowanego na oldschoolowe "bondowskie" ballady z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku, głęboko zaśpiewanego szczególnie w refrenach "Melt My Heart for Stone".
"19" jest najlepszym dowodem, że o sukcesie w muzyce popowej decyduje nie tylko nowatorstwo, oryginalność czy dążenie na siłę do przecierania nowych szlaków muzycznych. Czasem wystarczy po prostu odrobina talentu, dobre, nieskomplikowane kompozycje oraz znalezienie się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Adele Adkins bez wątpienia wykorzystała swoje pięć minut. Przy okazji fani dostali całkiem niezłą muzykę, której dobrze się słucha, szczególnie w chwilach relaksu. Dobrze przy tej płycie bawić będą się także miłośnicy prostej muzyki popowej o czarnych korzeniach i tradycyjnym, uciekającym od współczesnej plastikowości brzmieniu. Jeśli jednak ktoś oczekuje się od popu nowatorstwa, oryginalności czy przełamywania muzycznych barier w stylu chociażby Davida Bowiego, z "19" raczej powinien dać sobie spokój.
Artysta: Adele
Tytuł: 19
Wytwórnia: XL Recordings
Rok wydania: 2008
Gatunek: Pop
Czas trwania: 43:40
Ocena muzyki
Komentarze