Rage Against The Machine - Rage Against The Machine
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Od wydania debiutu Rage Against The Machine upłynęło ponad 20 lat. Album ten poznałem stosunkowo późno. W 1992 roku byłem jeszcze pewnie na etapie smerfnych hitów. Albo nie! Byłem już wtajemniczony w Queen i takiej wersji się trzymajmy:-) W każdym razie mój pierwszy kontakt z tym zespołem przypadł na wczesne liceum. Wtedy to w mediach królował kawałek "Guerilla Radio". Pożyczyłem od znajomego "The Battle Of Los Angeles" na kasecie i się zakochałem. Gdy kaseta (tak, tak...) już trochę mi się przejadła, sięgnąłem po "Evil Empire" - znów kaseta od tego samego znajomego. Po pewnym czasie oba albumy znałem już na pamięć, ale skończyły się mi opcje. Internet nie był jeszcze tak rozwinięty jak dziś, a debiutu nie można było sobie posłuchać od ręki na YouTubie. Kiedy pewnego dnia znajomy wparował do szkoły z "Rage Against The Machine", mieliśmy wielkie święto i maraton słuchania. Jakież to było niesamowite... Lubiłem "The Battle Of Los Angeles" i "Evil Empire", zwłaszcza ten drugi za brud i garażowe brzmienie, ale cholera - debiut zjadał je na starcie. Świeżością, nowatorstwem, jakością, wszystkim. Wielu uważa "Rage Against The Machine" za jeden z najlepszych, tudzież najważniejszych albumów lat 90.
Może jest w tym trochę przesady, ale nie zmienia to faktu, że debiut RATM to kawał dobrego grania. Morello jest gitarowym geniuszem, wyciąga ze swojego sprzętu dźwięki, o których nie śniło się największym "fizjologom i fizjonomom". Zack zasuwa jak motorek za mikrofonem, wypluwając ze złością i agresją kolejne słowa. Wszystko to razem świetnie się klei i współgra. Fakt faktem - gdy zacząłem tłumaczyć sobie teksty, momentami miałem ochotę złapać się za głowę. Ostatecznie odpuściłem, bo i po co sobie psuć dobre samopoczucie i opinię o krążku? A ten jest istną kopalnią genialnych riffów i gitarowego wariactwa. Album ten wywarł duży wpływ na wiele kapel pokroju Limp Bizkit. I to tylko jeden z wielu przykładów. Na naszym podwórku też można wskazać kilka albumów podążających tą samą ścieżką, na przykład "Co Się Z Tobą Stanie Gdy Ci Ufać Przestanę" KNŻ. I wcale nie uważam, że to źle!
Przechodzimy do ciekawostek. "Wake Up" pojawił się w pierwszej części Matrixa, "Killing In The Name" w GTA San Andreas, w "Know Your Enemy" gościnnie pojawia się Maynard James Keenan z jeszcze niezbyt znanego wtedy Toola. Dostajemy też szokującą okładkę przedstawiającą buddyjskiego mnicha, który w 1963 roku w Sajgonie dokonał aktu samospalenia w proteście przeciwko dyktaturze i prześladowaniom przez ówczesny, katolicki rząd. We wkładce zespół raczy nas jeszcze informacją o tym, że cały album został nagrany bez żadnych ulepszaczy. Wszystko to składa się na niesamowitą petardę, koncentrat gitarowego grania połączonego w nowatorski sposób z rapowaniem. Od premiery tej płyty minęło 20 lat, a nadal pozostaje ona świeża. Nie straciła nic na swojej wartości i może być wzorcowym krążkiem dla wielu zespołów. Pozycja, którą po prostu trzeba znać!
Artysta: Rage Against The Machine
Tytuł: Rage Against The Machine
Wytwórnia: Epic
Rok wydania: 1992
Gatunek: Rap Metal, Alternatywa
Czas trwania: 52:52
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze