Slipknot - The End, So Far
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Prawie ćwierć wieku zajęło ekipie Slipknota wypełnienie kontraktu z Roadrunnerem. Amerykanie zaliczyli genialny start w wytwórni, gdy na przełomie wieków za sprawą debiutu i albumu "Iowa" mocno namieszali na metalowej scenie, wprowadzając na nią lekki powiew świeżości. Później bywało różnie, chociaż tendencję można uznać za zwyżkową, ponieważ wydany w 2019 roku "We Are Not Your Kind" jest albumem co najmniej dobrym. Oczekiwanie kontynuacji tego trendu nie było bezpodstawne.
Pierwsza zapowiedź nowego krążka zdawała się potwierdzać te przypuszczenia. "The Chapeltown Rag" wybitnym utworem z pewnością nie jest, ale wpada w ucho i momentami wręcz przytłacza agresją. Na plus działa tu jeszcze początek, będący ukłonem w stronę debiutanckiego krążka. "The Dying Song" ukazuje bardziej przebojową odsłonę zespołu (szczególnie refren) i również wpada w ucho, chociaż w jego przypadku zapala się już światełko awaryjne, wyraźnie sygnalizujące, że jest to swego rodzaju "kopiuj/wklej" z zespołowych standardów. Lampka przygasa lekko w "Yen", gdzie jest zupełnie inaczej ale jednocześnie nudno i bardzo anemicznie...
Przed premierą ciężko było zatem wyrokować, jaki będzie efekt końcowy. A ten ostatecznie okazał się przeciętny i "The End, So Far" nie można uznać za wydawnictwo w pełni udane. Już na otwarciu zespół serwuje nam "Adderall", przy którym słuchacz może zastanawiać się, czy nie pomylił płyt i nie wrzucił do odtwarzacza jakiegoś solowego projektu Coreya Taylora. Bo w zasadzie jedynie on się tutaj zgadza. Sam utwór natomiast odnalazłby się nawet w komedii romantycznej. Fani oczekujący zmasakrowania uszu dostają na dzień dobry z liścia. Później w jednym ciągu otrzymujemy wszystkie zapowiedzi wydawnictwa. Po nich jest już różnie. Zdarzają się lepsze momenty, jak "Hive Mind", który przypomina klimaty z przełomu wieków, czy też brutalny "H377". Niestety mamy tu też sporo mielizn, jak chociażby "Acidic", "De Sade" czy "Finale". Część utworów brzmi jak odrzuty z poprzednich sesji, inne jak pisane na szybko na kolanie. Ostatecznie niespełna godzina grania zamknięta w 12 utworach w wielu momentach zwyczajnie nudzi.
Dwa poprzednie albumy dzieli 5 lat. Tutaj przerwa była o dwa lata krótsza, jednak nie jest to wystarczającym argumentem do tego, by nagrać album wtórny, oparty na utartych schematach i patentach oraz w dużej części pozbawiony polotu. Słuchanie "The End, So Far" nie boli, ale jest tu bardzo mało fragmentów, do których chciałoby się wracać. W zasadzie tego albumu mogłoby zwyczajnie nie być. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejne wydawnictwo odwróci trend. Może Slipknot rozpocznie przygodę z nową wytwórnią od jakiegoś mocnego uderzenia?
Artysta: Slipknot
Tytuł: The End, So Far
Wytwórnia: Roadrunner
Rok wydania: 2022
Gatunek: Rock, Metal
Czas trwania: 57:32
Ocena muzyki
Komentarze