Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Płytowe Podsumowanie Roku 2014

  • Kategoria: Płyty
  • StereoLife

Płytowe Podsumowanie Roku 2014

Miniony rok okazał się bardzo ciekawy pod względem muzycznych premier, z których kilka zapewne przejdzie albo nawet już przeszło do historii. Wydarzyło się to, na co melomani nawet nie czekali, bo nie spodziewali się, że będzie to jeszcze możliwe - ukazał się nowy album grupy Pink Floyd. Jego zawartość wciąż wzbudza kontrowersje, jednak fani tej grupy prawdopodobnie nawet nie marzyli o tym, że będą mogli pójść do sklepu i kupić świeżutką, nową, zafoliowaną płytę swoich ulubieńców. Na świecie rok 2014 przyniósł także mnóstwo premier rockowych, jazzowych czy hip-hopowych, a i Polacy mieli mnóstwo powodów do dumy. Włodek Pawlik został uhonorowany nagrodą Grammy, a polska muzyka w naprawdę dobrym wydaniu staje się już niemalże codziennością. Recenzje tych nowych albumów staraliśmy się oczywiście zamieszczać w miarę na bieżąco, jednak na opisanie wszystkich zwyczajnie zabrakło nam czasu.

Trafiło nam się również kilka krążków, które zwyczajnie nas rozczarowały - niektóre recenzowaliśmy, ale o wielu z nich po prostu nie chciało nam się pisać. Podobnie, jak rok temu, postanowiliśmy zamieścić małe podsumowanie płytowych premier, które udało nam się wyłowić. Spośród albumów, o których pisaliśmy na łamach naszego portalu, braliśmy pod uwagę tylko te, które pojawiły się w sprzedaży w ubiegłym roku. Do listy dodaliśmy także te, których nie zdążyliśmy opisać, ale przynajmniej zdążyliśmy posłuchać. Zaczynamy więc od hitów, a kończymy na kilku rozczarowaniach. Kolejność w ramach poszczególnych sekcji jest przypadkowa. Jedziemy!

Hity

Lunatic Soul - Walking on the Flashlight Beam
Czwarty album projektu Mariusza Dudy znacznie różni się nie tylko od prog rockowej twórczości Riverside, ale także wcześniejszych, folkowo-etnicznych albumów Lunatic Soul. Na "Walking on the Flashlight Beam" Duda skierował się w stronę brzmień elektronicznych... Spokojnie, nie jest to żadne techno ani inne tego typu wynalazki, a raczej granie z okolic Depeche Mode (wpływ tej grupy jest szczególnie słyszalny w singlowym "Cold"), z prawdziwą perkusją i niepozbawione dźwięków gitary. Rockowi słuchacze nie powinni mieć zatem większych problemów z zaakceptowaniem zawartej tu muzyki.

Opeth - Pale Communion
"Pale Communion" to według nas najlepszy longplay w dyskografii Opeth, z największym naciskiem położonym na zapadające w pamięć melodie, ale jednocześnie ambitny w warstwie instrumentalnej. Album przesiąknięty jest klimatem muzyki sprzed czterdziestu lat, ale jednocześnie brzmi bardzo "opethowo". W porównaniu z wydanym trzy lata temu "Heritage" więcej tutaj elementów metalowych, ale na szczęście Mikael Åkerfeldt ani przez chwilę nie stosuje tutaj growlu.

Bisquit - Lilly
Bisquit długo kazał nam czekać na swoją kolejną płytę. 25 lutego odbyła się premiera krążka wyprodukowanego nakładem jednoosobowego wydawnictwa Muzyka Powiśle, będącego własnością wokalistki zespołu - Joanny Włodarskiej. Zmiana ta spowodowana była kryzysem w grupie wywołanym problemami z osiągnięciem muzycznego kompromisu. Początkowo muzycy szukali nowych brzmień, odchodząc od eleganckiego smooth jazzu i popu, do którego przyzwyczaili nas dwoma pierwszymi albumami. Potem przyszedł czas na próbę nagrania krążka, zawierającego wyłącznie covery. Okazało się, że i nie tędy droga. Ostatecznie po sześciu latach narodziła się "Lilly", najbardziej dojrzała i zróżnicowana muzycznie płyta w historii zespołu. Zdaje się, że wreszcie ciasteczko zostało wyjęte z mleka i solidnie nadziane muzyczną mieszanką. Polecamy do natychmiastowej konsumpcji.

Overkill - Whie Devil Armory
Overkill to dziś czołowy przedstawiciel thrash metalu, który wciąż ma coś do zaoferowania - w przeciwieństwie do "Wielkiej Czwórki", której przedstawiciele od lat odcinają kupony od swoich dokonań z lat osiemdziesiątych, bo współcześnie nie tworzą niczego wartościowego. Tymczasem Overkill regularnie co dwa lata dostarcza fanom nowe albumy, które nigdy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. W obecnie trwającej dekadzie jeszcze bardziej podniósł sobie poprzeczkę, najpierw wydając rewelacyjny "Ironbound" (2010), na którym muzycy zaprezentowali swoje bardziej progresywne oblicze, a następnie "The Electric Age" (2012), pokazujący bardziej agresywną twarz zespołu. Najnowsze dzieło Overkill, "White Devil Armory", jest swego rodzaju podsumowaniem obu poprzednich albumów, ich syntezą, dzięki czemu album powinien zachwycić wszystkich wielbicieli thrash metalu, bez względu na to, jaką jego odmianę preferują.

Pink Floyd - The Endless River
Prawdopodobnie najważniejsza i najbardziej kontrowersyjna premiera tego roku - dla jednych arcydzieło, dla innych - niepotrzebnie wydane odrzuty. Prawda leży gdzieś pośrodku. Zdarzają się fragmenty bardzo dobre i rewelacyjne (przede wszystkim "It's What We Do", "Allons-y", "Autumn '68", oraz "Talkin Hawkin'", w których słychać przebłyski dawnego geniuszu), ale też bardzo słabe (banalne "Louder Than Words", "Anisina" i "Surfacing"). Irytować może też zbyt duża ilość ambientowych przerywników, w których prawie nic się nie dzieje - dlatego lepiej słuchać "The Endless River" jako całości, bez zwracania uwagi na sztuczny podział na ścieżki.

Queen - Live at the Rainbow '74
"Live at the Rainbow '74" to genialny dokument czasów, kiedy koncerty były czymś o wiele bardziej wyjątkowym, niż obecnie. Muzycy nie ograniczali się wówczas do odgrywania utworów tak, jak zostały nagrane w studiu. Albumowe wersje były tylko punktem wyjścia do tworzenia tych utworów praktycznie na nowo. Często nabierały dzięki temu zupełnie innego charakteru, nowej jakości. Nie inaczej jest w tym przypadku. A ponadto, "Live at Rainbow '74" pokazuje Queen w ciekawym momencie kariery. Jeszcze przed zdobyciem ogromnej popularności. W 1974 roku zespół wciąż musiał ciężko pracować, aby zwrócić na siebie uwagę. Dlatego muzycy grają tu z niesamowitym zaangażowaniem. Te wczesne, w większości jeszcze stricte hard rockowe, utwory grupy zyskały tutaj niesamowitą energię. Dziś już nikt nie nagrywa takich koncertówek.

Kronos Quartet, Bryce Dessner - Aheym
Kto kojarzy motyw muzyczny z filmu "Requiem dla snu"? Jest to jeden z najbardziej znanych soundtracków w historii kinematografii. Pomimo upływu czasu pochodzący z tego krążka utwór "Lux Aeterna" wciąż jest wielokrotnie wykorzystywany w programach rozrywkowych czy nawet trailerach innych filmów, czego przykładem jest chociażby zwiastun "Władcy Pierścieni: Dwie Wieże". Jednak niewiele osób wie, kto wykonywał tę wyśmienitą muzykę. Był to właśnie Kronos Quartet - amerykański kwartet smyczkowy, który niedawno świętował czterdziestolecie swojego istnienia. Na ich najnowszej płycie znajdziemy jedynie cztery utwory. Pierwsze trzy zostały skomponowane specjalnie dla Kronos Quartet. Jeśli ktokolwiek myślał, że kwartet smyczkowy sprowadza się do tworzenia stonowanego tła do obiadu w restauracji, powinien wysłuchać "Aheym". Tutaj instrumenty przeradzają się w bestie, zdolne do opowiedzenia każdej historii i przekazania każdej emocji. Zdecydowanie polecamy.

The War On Drugs - Lost In The Dream
Album, który odkryliśmy przez przypadek totalnie nas uwiódł i zauroczył. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to granie rewolucyjne ani rewelacyjne - wszystko to już wcześniej mieliśmy i to w dużych ilościach. Ale wcale nie psuje to odbioru "Lost In The Dream". Krążka słucha się świetnie, czas z nim spędzony mija w ekspresowym tempie. Jest to o tyle ciekawe, że album złożony z 10 kompozycji trwa ponad godzinę. Mamy tu potworki po 5, 6, 7 a nawet i 8 minut. Ale wcale tego nie czuć. Łatwo natomiast wkręcić się w klimat serwowany nam przez The War On Drugs i po ostatnich dźwiękach palec wędruje automatycznie w stronę przycisku play na pilocie.

Monika Borzym - My place
Nie wiedzieć czemu w tej naszej Polsce utalentowanych wokalistek jazzowych jest od metra. I nie dość, że jest ich coraz więcej, to na dodatek coraz młodsze osóbki nagrywają świetne płyty. Mamy już rozpoznawaną na całym świecie Agę Zaryan oraz opalającą się w lizbońskim słońcu Annę Marię Jopek, której trasy koncertowe obejmowały dosyć egzotyczne kraje. Listę kandydatek, które niedługo dołączą do wyżej wymienionych pań otwiera Monika Borzym. "My place" utrzymane jest w klimacie debiutanckiej płyty, jednakże tym razem niemal cały materiał jest autorski. A przy tym niezwykle dojrzały. Doskonale słychać, że niczego nie pozostawiono przypadkowi, a młoda wokalistka wiedziała, co i jak chce zrobić. Z przyjemnością słucha się tak dojrzałej muzyki. A jeszcze większą radość sprawia myśl, że z kolejnymi albumami na pewno będzie jeszcze ciekawiej.

Exodus - Blood In Blood Out
Podejściu Dukesa z Exodusa byliśmy sceptycznie nastawieni co do przyszłości zespołu. Pierwsza zapowiedź nowego albumu nie powalała. Później było już tylko lepiej. Z początku krążek wywoływał mieszane uczucia - rzeczy świetne przeplatały się z przeciętniakami. Z każdym przesłuchaniem album zyskuje w naszych uszach. Ale nadal uważamy, że niektórych rzeczy mogłoby tu nie być. Na szczęście większość materiału trzyma bardzo wysoki poziom. Passa podtrzymana - Exodus już od ponad 10 lat nie nagrał słabego wydawnictwa. A sam "Blood In Blood Out" jest chyba lepszą niespodzianką dla fanów thrashu, niż najnowszy Overkill.

The Black Keys - Turn Blue
Przygodę z zespołem zaczęliśmy od "El Camino", później sięgnęliśmy po "Brothers", który prezentował w miarę podobny styl. Ciężko było się przestawić na nową odsłonę The Black Keys - odsłonę zdecydowanie mniej skoczną i przebojową, za to bardziej dojrzałą i stonowaną. Po odcięciu się od przeszłości i nastawieniu na "tu i teraz" album błyskawicznie zyskiwał w naszych oczach, stając się jedną z ciekawszych tegorocznych premier. Część utworów z krążka mogłaby się znaleźć na soundtracku do któregoś z filmów Tarantino.

J Mascis - Tied To A Star
"Tied To A Star" nie odbiega znacząco od swojego poprzednika - "Several Shades Of Why". Zatem ponownie mamy do czynienia z delikatnym, głównie akustycznym i nostalgicznym graniem. Chociaż żywszych momentów również nie brakuje. "Tied To A Star" kojarzy nam się z muzyką amerykańskiej prowincji, klimatem podróży, długich, słonecznych dni. Świetna odskocznia od muzycznej papki serwowanej nam w mediach.

Mastodon - Once More 'Round The Sun
Nie jesteśmy wielkimi zwolennikami kierunku, w którym od ładnych paru lat podąża Mastodon. Zdecydowanie wolimy pierwszą odsłonę zespołu - toporną, brudną, typowo sludge'ową. W 2014 roku ze starego uroku nie pozostało już nic. Zespół z czegoś wyjątkowego stał się jednym z wielu. Najbardziej boli uproszczenie "garów", które od początku stanowiły coś wyjątkowego. Mimo tego całego narzekania nie można Mastodonowi odmówić umiejętności tworzenia chwytliwych i przebojowych utworów. Dziś ich utwory można puścić w telewizji, a nawet popularnych stacjach radiowych. Wcześniej było to raczej niemożliwe. Kwestią gustu pozostaje to, którą odsłonę wolimy. Gdy odetnie się od przeszłości, "Once More 'Round The Sun" wchodzi bardzo dobrze.

Swans - To Be Kind
Dwa lata temu zespół Michaela Giry wydał monumentalny album - "The Seer". "To Be Kind" można uznać za jego kontynuację. Wydawnictwo powala rozmachem i długością - przebija nawet "The Seer" i trwa ponad dwie godziny, ale poziomu poprzednika raczej nie przebija. Biorąc pod uwagę specyfikę muzyki tworzonej przez zespół, jest to końska dawka ciężkostrawnych dźwięków. Niektórych może to przerastać. Tych, którzy zdecydują się na poznanie "To Be Kind" czeka niesamowita podróż przez muzyczny świat Giry z kulminacją w postaci ponad 30-minutowego "Bring The Sun...". Krążek wyjątkowy ale raczej do słuchania od święta, niż na co dzień.

Dezerter - Większy Zjada Mniejszego
Dezerter jak zwykle na wysokim poziomie, ale jakby trochę mniej przekonująco, niż kiedyś. Po pierwszym zachwycie i katowaniu krążka przez tydzień emocje opadły i entuzjazm zmalał. Nie zmienia to faktu, że "Większy Zjada Mniejszego" to kolejny celny cios trafiający i punktujący problemy dzisiejszego świata. I nie zapowiada się, aby w najbliższym czasie Grabowskiemu skończyły się tematy do pisania kolejnych tekstów...

Eldo - Chi
Dla większości z nas era fascynacji hip hopem minęła bezpowrotnie kilkanaście lat temu. Zostało jednak kilku przedstawicieli polskiej sceny, których nowe albumy wzbudzają uśmiech na twarzy i szybsze bicie serca. "Chi" nie podnosi ciśnienia, jak wcześniejsze wydawnictwa rapera, ale chyba jest to bardziej spowodowane totalnym odejściem od gatunku niż jakością materiału. Tej nie można niczego zarzucić. Muzycznie jest w porządku, tekstowo jak zwykle na bardzo wysokim poziomie. W przeciwieństwie do chociażby ostatnich płyt OSTR-ego, po "Chi" zostaje coś w głowie. I to w całej twórczości Eldo jest właśnie najfajniejsze.

Acid Drinkers - 25 Cents For A Riff
Dla niektórych może to być polska płyta roku. Acidzi wchodzą nam najlepiej w formie czysto thrashowej. Tu zespół zagrał słuchaczom na nosie i gatunku tego jest jak na lekarstwo ale w ogóle nie przeszkadza to w bardzo pozytywnym odbiorze krążka. Granie brudne i chaotyczne zostało zastąpione mieszanką rocka i metalu w postaci czystej i poukładanej. Pełno tu soczystych riffów, które są warte zdecydowanie więcej niż 25 centów. Nie brakuje również innych smaczków. Acidzi nagrali kolejny album na światowym poziomie. Chwała im za to.

Blues Pills - Blues Pills
Najlepszy tegoroczny debiut. Młodym muzykom nieobce są dokonania Fleetwood Mac, Cream, Jimiego Hendrixa, Free czy Led Zeppelin. Największym atutem zespołu jest natomiast utalentowana wokalistka Elin Larsson, dysponująca barwą głosu zbliżoną do Janis Joplin (w bardziej zadziornych fragmentach) lub Adele (w tych bardziej subtelnych). Dla wielbicieli klasycznego rocka - szczególnie tego z bluesowym pierwiastkiem - pozycja obowiązkowa.

Judas Priest - Redeemer of Souls
Legenda heavy metalu w świetnej formie. Pomimo odejścia K. K. Downinga - gitarzysty, jednego z głównych kompozytorów i współzałożyciela grupy - "Redeemer of Souls" okazał się najlepszym albumem Judas Priest od wielu, wielu lat. Co najmniej od czasu kultowego "Painkiller" z 1990 roku. Jest to longplay nagrany z myślą o wielbicielach klasycznych dokonań zespołu. Przygotowany w myśl zasady "dla każdego coś miłego". Oczywiście najwięcej tutaj nawiązań do albumów z lat 1980-84, czyli największej popularności Judas Priest, ale znalazło się tutaj także sporo odniesień do hard rockowych korzeni grupy.

Rozczarowania

U2 - Songs Of Innocence
Bardzo lubimy U2, wszystko do "Joshua Tree" włącznie wciągamy praktycznie bez żadnego "ale". Później z ekipą Bono bywało różnie - raz lepiej, raz gorzej. W ostatnich latach ta druga opcja zdecydowanie dominuje. Wielkimi fanami zespołu nie jesteśmy, ale przykro jest, kiedy widzi się, co się dzieje z rockową legendą i samymi członkami zespołu. "Songs Of Innocence" jest szczytem rozmienienia się na drobne. I nie chodzi tu tylko o warstwę muzyczną, ale również o całą otoczkę związaną z premierą tego albumu. Na powrót do formy sprzed lat nie mamy już chyba żadnych szans.

Coldplay - Ghost Stories
Dawno, dawno temu istniał taki całkiem fajny zespół, który zwał się Coldplay i nagrał 3 dobre albumy. W 2014 roku z tego zespołu nie zostało nic. "Ghost Stories" to bardziej solowe wydawnictwo Martina, niż całego zespołu. Co gorsze - Martina sfrustrowanego, w niezbyt optymistycznym okresie swojego życia. Przekłada się to na atmosferę na krążku. Jest smętnie i ponuro. Dodatkowo smuty te ubrane są w elektronikę. Całość jest po prostu do niczego. Album w ekspresowym tempie przeminąłby z wiatrem gdyby był promowany pod innym szyldem, niż Coldplay. Ale tak wypadało go zachwalać. Śmieszne...

Machine Head - Bloodstone & Diamonds
Tu można podsumować krótko i zwięźle - co za dużo, to nie zdrowo. Zespół napchał krążek po brzegi. Niestety nie przeniosło się to na poziom całego materiału. Rzeczy naprawdę fajne przeplatają się ze zdecydowanie gorszymi i niepotrzebnymi. Dodatkowo panuje tu stylistyczny bałagan i obok utworów poważnych stoi potworek "Game Over". Nie wiemy po co ekipa Machine Head zdecydowała się na na wciskanie wszystkiego na chama. Napompowane do granic możliwości ego Flynna?

Hooverphonic - Reflection
"Reflection" to chyba nieadekwatna nazwa. Z całości wyłania się niestety obraz dziecinnej, mało skomplikowanej muzyki, potraktowanej solidną dawką kompozycyjnego lukru. Może to wynik przejedzenia belgijskimi czekoladkami, a może zwyczajny brak pomysłów. Jak wytłumaczyć fakt, że muzycy, którzy mają na koncie kilka naprawdę udanych, przemyślanych i dojrzałych utworów zdecydowali się na ścieżkę tandety? Wielka szkoda, że nie rozwinięto tych ciekawych momentów, które mają potencjał. Kilka lat temu Hooverphonic wydało podwójny album zatytułowany "No More Sweet Music". Patrząc na ich ostatnie dokonanie, raczej nie dotrzymali słowa.

Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Perlisten R10s

Perlisten R10s

Wielu producentów sprzętu audio potrzebuje przynajmniej kilka lat, aby ktoś ich zauważył i docenił. Owszem, zdarzają się przypadki, kiedy już pierwsze zaprezentowane publicznie urządzenie staje się hitem, jednak najczęściej jest...

NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Machine Head - Unatoned

Machine Head - Unatoned

Praktycznie każdą recenzję kolejnych albumów Machine Head można rozpocząć w ten sam sposób. Historia zespołu to swoista sinusoida pełna wzlotów...

Tech Corner

Korekcja sygnału audio - grzech, czy przydatne narzędzie?

Korekcja sygnału audio - grzech, czy przydatne narzędzie?

Podczas jednej z ostatnich rodzinnych wizyt prezentowałem zainteresowanemu członkowi rodziny swój zestaw grający. Usłyszałem wtedy dość intrygujące pytania: "A wzmacniacz nie powinien mieć korektora? Ma tylko pokrętło głośności?". Padły one z ust osoby, dla której czymś całkowicie naturalnym jest, że nawet współczesny amplituner kina domowego, z którego zresztą obecnie korzysta,...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

W sto lat od mono do multiroomu - Denon

W sto lat od mono do multiroomu - Denon

O historii sprzętu audio można się wiele nauczyć przeglądając dzieje firm, które tworzą go od wielu, wielu lat. Korzeni większości wynalazków stanowiących swoiste kamienie milowe w rozwoju technologii nagrywania i odtwarzania dźwięku należy oczywiście szukać w Europie i USA, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że życie dzisiejszych audiofilów nie...

Cytaty

ClaudeDebussy.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.