Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Perlisten R10s

Perlisten R10s

Wielu producentów sprzętu audio potrzebuje przynajmniej kilka lat, aby ktoś ich zauważył i docenił. Owszem, zdarzają się przypadki, kiedy już pierwsze zaprezentowane publicznie urządzenie staje się hitem, jednak najczęściej jest to długa i pracochłonna operacja. Młodym firmom ciężko jest się przebić i nie chodzi tu o opór stawiany przez branżę, ale o mechanizm prosty jak drut - aby kupić sprzęt nieznanej marki, klienci muszą mieć nawet nie jeden, a szereg powodów pozwalających sądzić, że jest to dobra decyzja. W przeciwnym wypadku nigdy nie kupią kota w worku. A co jeśli mówimy o firmie, która może i powstała kilka lat temu, ale weszła do gry z przytupem, od samego początku oferując sprzęt dorównujący, a nawet wyprzedzający topowe modele wielu uznanych marek? Wówczas sprawa wygląda zupełnie inaczej. Właśnie w taki sposób na scenie pojawił się Perlisten. Amerykanie długo przygotowywali się do premiery swoich kolumn, ale kiedy to się stało, audiofile i miłośnicy hi-endowych systemów kina domowego nie byli pewni, czy to się dzieje naprawdę, czy to tylko przekręt w stylu niektórych akcji z serwisów crowdfundingowych, gdzie widzimy ciekawy pomysł i ładne wizualizacje, firma zbiera zaliczki, potem informuje o najróżniejszych problemach z produkcją, a pewnego dnia po prostu rozpływa się w powietrzu. Zobaczyliśmy bowiem niezwykle zaawansowane technicznie i dopracowane kolumny, wyglądające jak skrzyżowanie wysokich modeli Magico, Dynaudio i PMC. Ceny również wskazywały, że mamy do czynienia ze sprzętem z bardzo wysokiej półki. Za parę flagowych S7T trzeba było zapłacić 95 990 zł. Kto normalny wchodzi na rynek z takim produktem? Trzeba być albo pomyleńcem, albo doskonałym, pewnym siebie fachowcem, który wie, że takie kolumny poradzą sobie w starciu z konkurencją.

Korzenie Perlistena sięgają 2016 roku, kiedy to grupa inżynierów z audiofilskim zacięciem i wieloletnim doświadczeniem zdobytym w znanych markach branży Hi-Fi postanowiła przez sobą ambitny cel - wdrożyć własne projekty i technologie, które pozwolą wynieść wrażenia słuchowe dostępne w kinie domowym do niespotykanego do tej pory poziomu. Dyrektorem generalnym i współzałożycielem firmy jest Daniel Roemer, działający w branży audio już 25 lat i specjalizujący się w nowych metodach pomiarowych oraz modelowaniu systemów akustycznych. Doświadczenie zdobył, pracując w takich firmach jak NHT, Acoustic Research i Advent, a następnie MITek Corporation, gdzie był szefem Działu Badań i Rozwoju. Przez lata był również zaangażowany w branżę lotniczą i motoryzacyjną OEM, wykonując projekty dla Astona Martina, Land Rovera i Forda. Zajmował się także projektowaniem wzmacniaczy słuchawkowych oraz aktywnych systemów głośnikowych. Jego partnerem jest Lars Johansen, który w swoim ponad 30-letnim doświadczeniu w branży audio pracował dla takich marek jak JBL, Harman Kardon, Klipsch czy Jamo. W latach 1990-99 zajmował stanowisko kierownicze w firmie Harman International. W ostatniej dekadzie był partnerem i prezesem Miller & Kreisel (M&K Sound), dostarczając jedne z najlepszych rozwiązań audio dla profesjonalnych studiów nagraniowych i kina domowego klasy premium. Perlisten to oczywiście nie tylko ci dwaj panowie, ale produkty tej marki opierają się właśnie na ich wieloletnim doświadczeniu.

Daniel Roemer i Lars Johansen musieli wierzyć w swoją wizję i być solidnie przygotowani do tego przedsięwzięcia finansowo, bo przez trzy, a może nawet cztery lata po założeniu firmy prowadzili tylko prace przygotowawcze i projektowe. Nawiązywali kontakty, wykonywali symulacje, uzyskiwali certyfikaty, definiowali cele. Kiedy jednak pokazali światu swoje pierwsze produkty, posypały się zachwyty. Jeszcze zanim zestawy głośnikowe Perlistena zostały obsypane nagrodami, firma dostarczyła nam dowód na to, że sprawa jest poważna. Owym dowodem był certyfikat THX Dominus, wydawany kolumnom spełniającym niezwykle rygorystyczne wymogi. Pomyślicie pewnie, że tym samym Perlisten już na starcie dołączył do elitarnego grona manufaktur mogących pochwalić się takim dokumentem? Nie. Nie dołączył, bo nie miał do kogo. W momencie swojej rynkowej premiery Perlisteny były jedynymi zestawami głośnikowymi na świecie, którym przyznano najwyższy certyfikat THX. Obecnie mogą się nim pochwalić także pojedyncze modele KEF-a i M&K Sound, ale Perlisten nadal w tej klasyfikacji rządzi. Firma wyraźnie puszcza oczko w kierunku najbardziej wymagających entuzjastów kina domowego, a nawet osób planujących wybudować w swoim domu salę kinową z prawdziwego zdarzenia. Nie oznacza to jednak, że jej oferta nie zainteresuje spragnionych mocnych wrażeń audiofilów. Mieliśmy okazję przekonać się o tym chociażby na Audio Video Show, a ja potwierdziłem tę tezę, testując monitory R5m. Teraz postanowiłem sprawdzić coś z innej beczki - subwoofer aktywny R10s.

Perlisten R10s

Wygląd i funkcjonalność

Mimo że Perlisten nie specjalizuje się wyłącznie w produkcji subwooferów, tak jak REL, SVS, Velodyne, XTZ czy JL Audio, ta część katalogu jest dla niego bardzo ważna. W przeciwieństwie do manufaktur nakierowanych na audiofilów i melomanów, gdzie basowe pudła najczęściej stanowią tylko uzupełnienie oferty, a czasami nie ma ich w ogóle, tutaj "suby" musiały wyglądać i grać poważnie, bez tanich sztuczek i udawania, że jakoś to będzie. Aktualnie mamy do wyboru aż 11 konstrukcji, z czego jeden - o oczko mniejszy od opisywanego modelu - to na razie tylko zapowiedź, z adnotacją "brak w magazynie". Na tronie zasiada D215s. Dwa 15-calowe głośniki niskotonowe w konfiguracji push-pull, 3000 W, 92 kg, 47 990 zł. Schodząc niżej, mamy modele D212s (36 990 zł), R212s (27 990 zł) i R210s (23 990 zł). Szukając czegoś ciut prostszego, możemy także zwrócić uwagę na parę D15s (27 990 zł) i D12s (21 990 zł). Aż pięciu graczy do składu wyjściowego dopisała jednak najnowsza seria R. Producent twierdzi, że subwoofery te łączą w sobie najnowocześniejsze technologie zaczerpnięte z bestsellerowej serii D oraz innowacyjne rozwiązania. Dzięki precyzyjnym pomiarom, wykorzystaniu zaawansowanych technik modelowania nieliniowego, symulacji komponentów oraz optymalizacji wydajności subwoofery z serii R mają oferować niespotykaną w swojej klasie cenowej jakość dźwięku.

Serię R tworzą modele R18s, R15s, R12s, R10s i R8s. Liczba w symbolu odnosi się oczywiście do średnicy głośnika wyrażonej w calach. Jak przeczytamy w firmowych materiałach, subwoofery z serii R bazują na technologii zaczerpniętej z serii D. Oparte są na pojedynczym przetworniku stworzonym od podstaw przez zespół inżynierów Perlisten. Amerykański producent ma możliwość korzystania z własnych technik modelowania nieliniowego, które umożliwiają symulację wszystkich komponentów, a następnie optymalizację wydajności przetwornika w rzeczywistych warunkach - zarówno w obudowie, jak i w otwartej przestrzeni. Dalsze udoskonalenia wprowadzane są za pomocą systemu pomiarowego Klippel. Flagowy model R18s oprócz 18-calowego (46 cm) przetwornika z membraną z włókna szklanego wyposażony jest we wzmacniacz o mocy ciągłej 1 kW. Membrana może wychylić się do przodu i do tyłu od położenia bazowego o 23,7 mm. Z innych parametrów na pewno warto wspomnieć o paśmie przenoszenia, które przy spadku -6 dB rozciąga się od 20 do 288 Hz. Wrażenie robi również masa - 57,3 kg. Co ciekawe, największe modele w tej serii wyposażono w taki sam wzmacniacz o mocy 1000 W, dla opisywanego R10s jest to 750 W, a najmniejszy R8s napędzany jest jednostką o mocy 500 W. Co ciekawe, nie ma to wielkiego związku z pasmem przenoszenia, ponieważ według producenta każdy z tych pięciu subów - w tym nawet najmniejsza "ósemka" - potrafi zejść do 14-16 Hz, a 20 Hz osiąga zupełnie swobodnie, bez spiny. Imponujący wynik, szczególnie biorąc pod uwagę, że mówimy o głośnikach w obudowie zamkniętej. Wszystkie subwoofery z serii R oferują aplikację dla systemów iOS oraz Android, dotykowy ekran TFT o przekątnej 2,4", membrany z włókna szklanego, masywne magnesy, wielowarstwowe zawieszenie z Nomexu i cewkę nawiniętą drutem aluminiowym dla niskiej masy. Funkcje oraz zabezpieczenia kontrolowane są przez 48-bitowy procesor DSP i 32-bitowy procesor ARM M4 Cortex, zdolny do reagowania w czasie liczonym w mikrosekundach.

Skoro zdaniem Perlistena nawet najmniejsze subwoofery z serii R swobodnie schodzą do 20 Hz, postanowiłem wypróbować model R10s, który kosztuje 11 395 zł. Jak na firmę specjalizującą się w hi-endowych kolumnach, to rozsądna cena, a przecież w pakiecie dostajemy wszystko, co występuje również w wyższych modelach, w tym autorski głośnik z membraną z włókna szklanego, ekran dotykowy i coś, co bardzo mnie zainteresowało - sterowanie z poziomu aplikacji. Kiedy subwoofer przyjechał do naszej redakcji, od razu musiałem wnieść go po schodach i powiem tylko tyle, że moje plecy były mi wdzięczne, że nie skusiłem się na test któregoś z większych modeli. 21 kg to jeszcze nie żaden rekord świata, ale mówimy o najmniejszym dostępnym w tym momencie subwooferze Perlistena. W porównaniu z nim R8s (14,4 kg) to mikrusek, natomiast gdybym zdecydował się na wypożyczenie R18s, dźwigałbym 57,3 kg. Niby to ta sama technologia, ale pod względem gabarytów - zupełnie różne światy. Warto jednak wspomnieć o tym, że na tle konkurentów w zbliżonej cenie R10s jawi się jako subwoofer dość kompaktowy. Mówiąc wprost, pod względem parametrów nie wymięka, ale jeżeli ktoś chce kupić jak największe i najcięższe pudło z możliwie dużym głośnikiem, bez problemu znajdzie ciekawsze propozycje, takie jak Monitor Audio Anthra W12 (30 cm, 32,4 kg), Velodyne VI-Q 15 (38 cm, 32 kg), SVS SB-5000 R|Evolution (38 cm, 46,3 kg) czy REL HT/1510 Predator (38 cm, 50 kg). Innymi słowy, Perlisten z premedytacją oferuje nam subwoofer mniejszy niż konkurencja. Czy amerykańska firma uważa, że dzięki jej autorskim rozwiązaniom technicznym możemy uzyskać ten sam efekt z mniejszego pudła, czy może pozycjonuje się wyżej, świadoma zamieszania, jakie zrobiły na rynku jej pozostałe produkty?

Pierwsze obserwacje zdawały się potwierdzać obie te teorie. Na żywo R10s nie jest przerażająco wielki, choć do maluchów na pewno też nie należy. O wiele większe wrażenie niż gabaryty robi jednak jakość wykonania. Wiele subwooferów, nawet tych z wysokiej półki cenowej, nie różni się pod tym względem od popularnych, niskobudżetowych kolumn - ich obudowy są może cięższe i sztywniejsze, ale w kwestii wykończenia i różnego rodzaju dodatków wciąż pozostajemy w świecie brzydkich oklein i tanich lakierów. Tu jest inaczej. Perlisten specjalizuje się w produkcji hi-endowych zestawów głośnikowych, więc jeśli się za coś zabiera, jest to zrealizowane z klasą. Stolarka, wykończenie, gniazda, a nawet nóżki w formie spłaszczonych kolców o regulowanej wysokości - wszystko to daje nam do zrozumienia, że mamy do czynienia z luksusowym sprzętem. Jeżeli macie dopracowany, elegancki system i myśleliście, aby uzupełnić go subwooferem, ale chcielibyście, aby nie tylko grał, ale i wyglądał jak trzeba, R10s pokazuje, że jest to możliwe. Nie ma tu ani grama chłamu, brzydkiego plastiku, sypiącego się paździerza ani najtańszych pokręteł i przycisków, jakie tylko są dostępne w hurtowniach z częściami elektronicznymi. Czy w ogóle jest się do czego przyczepić? Hmm, tradycyjnie maskownica nie jest zbyt piękna, a wybrany przez producenta matowy lakier nie jest idealną opcją dla perfekcjonistów. Aby subwoofer wyglądał tak, jak na zdjęciach w galerii pod testem (no, prawie, bo i tak nie obyło się bez późniejszej obróbki), musiałem użyć czterech ściereczek, dwóch płynów do czyszczenia ekranów i bawełnianych rękawiczek. Nie każdy będzie zwracał na to uwagę, ale jeśli należycie do osób utrzymujących swój sprzęt w idealnej czystości, macie tylko dwie opcje - nie dotykać albo przygotować się na regularne polerowanie subwoofera.

Całe sterowanie bierze na siebie ekran dotykowy z niezwykle rozbudowanym menu. Audiofile z reguły preferują fizyczne manipulatory i staromodne rozwiązania, ale wystarczy zajrzeć do instrukcji obsługi, aby zdać sobie sprawę z wyższości takiego systemu nad potencjometrami i pstryczkami.

Na tylnej ściance R10s znajdziemy gniazdo zasilajace z włącznikiem, podwójne wejście RCA, wejście i wyjście XLR, trigger, gniazdo USB typu B, pełniące wyłącznie funkcję serwisową. Nie zamontowano tu natomiast ani jednego pokrętła czy hebelka, ponieważ całe sterowanie bierze na siebie ekran dotykowy z niezwykle rozbudowanym menu. Audiofile z reguły preferują fizyczne manipulatory i staromodne rozwiązania, ale wystarczy zajrzeć do instrukcji obsługi, aby zdać sobie sprawę z wyższości takiego systemu nad potencjometrami i pstryczkami. W większości subwooferów regulujemy poziom głosności, częstotliwość odcięcia i fazę, przy czym w tej ostatniej kwestii standardem jest tylko hebelek umożliwiający odwrócenie jej o 180°. A tutaj? Wmocnienia, opóźnienia, korektory, filtry, presety i faza, którą można wyregulować z dokładnością do jednego stopnia! Muszę przyznać, że jest to czadowe rozwiązanie. W wielu systemach to właśnie zgranie kolumn z subwooferem w fazie przysparza użytkownikom najwięcej problemów, o ile w ogóle są oni świadomi tego, dlaczego brzmienie ciągle się rozjeżdża. W konfiguracji stereo ustawienie zestawów głośnikowych jest już wcześniej ustalone i zwykle wynika z chęci zachowania dobrego balansu między basem a stereofonią. W kwestii znalezienia optymalnego miejsca dla subwoofera część osób ma większą dowolność, ale co zrobić, jeśli nasz aktywny basista musi stanąć albo między jedną z kolumn a stolikiem ze sprzętem, albo w rogu, a żadna z tych pozycji nie pozwoli nam uzyskać zwartego, punktowego basu, bo dźwięk z głośników i suba zawsze będzie się rozjeżdżał, powiedzmy o 70° (gdyby komuś w ogóle chciało się to mierzyć)? Odwrócenie sygnału subwoofera w fazie nic nie da, bo impulsy nadal będą się mijały, tylko inaczej. Mając możliwość ustawienia charakterystyki pracy głośnika basowego z tak dużą dokładnością, nic nas nie ogranicza. Regulacja fazy jest tylko jednym z przykładów. Pozostałe "paski" też robią robotę. W dużym skrócie system Perlistena robi potężne wrażenie, a subwoofery regulowane w klasyczny, analogowy sposób wyglądają przy nim jak trzydziestoletni prodiż przy tym miksującym garnku, na którego punkcie ludzie dostali fioła.

W trakcie testu z ekranu dotykowego korzystałem jednak rzadko, a to dlatego, że znacznie wygodniej było sterować subwooferem za pomocą firmowej aplikacji, dostępnej na urządzenia z systemem Android lub iOS. Od razu widać, że apka została zaprojektowana pod kątem bardzo zaawansowanych zestawów kina domowego i instalacji multiroom, ponieważ możemy zarządzać nie tyle pojedynczymi urządzeniami, ile całymi strefami. Producent informuje, że aplikacja umożliwia sterowanie maksymalnie ośmioma subwooferami z trzema własnymi ustawieniami 10-pasmowego korektora PEQ, wprowadzaniem opóźnień czasowych, regulacją fazy oraz filtrami dolnoprzepustowymi o nachyleniu zbocza 6-24 dB. Aplikacja Perlisten pozwoli nam także zaktualizować oprogramowanie subwoofera, więc kto wie, może w przyszłości tych "zabawek" będzie jeszcze więcej. Naturalnie apka do sterowania sprzętem audio to nic nowego, ale w subwooferze aktywnym spotykam się z tym rozwiązaniem po raz pierwszy i muszę powiedzieć, że to cudowna sprawa. Zwykle regulacja basowej skrzyni wymaga wielokrotnego korygowania ustawień, podchodzenia do urządzenia i muskania potencjometrów aż do uzyskania optymalnego rezultatu, ale dopóki nie wrócimy na kanapę, nie wiemy, czy to już, czy jeszcze trochę. A kiedy znajdziemy ten magiczny punkt, w którym podczas słuchania muzyki dźwięk nam pasuje, ale wieczorem chcielibyśmy włączyć film i zafundować sobie masaż brzucha? Pozostaje chyba tylko zaznaczyć położenie pokrętła flamastrem albo naklejką. Cyfrowe sterowanie i aplikacja na telefon rozwiązują te problemy. Zmiany ustawień dokonujemy, siedząc na kanapie, a dodatkowo możemy przesunąć jakiś suwak lub wprowadzić własne ustawienie korektora, nie psując tego, co udało nam się osiągnąć wcześniej.

Perlisten R10s

Brzmienie

Większą część testu przeprowadziłem z wykorzystaniem monitorów Equilibrium Nano. To małe, biurkowe monitory, których firma z Zielonej Góry uparcie nie chce wprowadzić do sprzedaży, argumentując, że niewielu klientów byłoby skłonnych zapłacić za kolumny w formacie pudełka po butach, ale zbudowane z użyciem podzespołów z bardzo wysokiej półki. W dużym skrócie jest to taki audiofilski wypas, odpowiednik hi-endowych kolumn, ale w rozmiarze niewiele większym niż LS3/5a. Co ciekawe, kiedy je zamawiałem, liczyłem się z tym, że trzeba będzie zapewnić im wsparcie w postaci subwoofera, ale konstruktor zaskoczył mnie (nie pierwszy raz) i na co dzień Nano grają same, oferując zaskakująco głęboki, mocny i zwarty bas. O ile jednak do normalnych odsłuchów ich "zejście" w zupełności mi wystarcza, o tyle jestem świadomy, że osobna skrzynia z 25-cm głośnikiem, wzmacniaczem o mocy 750 W i cyfrowym sterowaniem otwiera drzwi do innej rzeczywistości, pokazując nawet tak dzielnym monitorom, że można to zrobić lepiej.

Już pierwsze chwile z Equilibrium Nano pokazały, jak wiele potrafi zmienić dodanie subwoofera. Brzmienie natychmiast nabrało kinowej skali. Co istotne, zestrojenie R10s z monitorami zajęło mi dosłownie kilka minut. Regulacja była intuicyjna, a każda korekta dawała przewidywalne efekty. Perlisten nie tylko dostarcza potężny i głęboki bas, ale przede wszystkim pozwala precyzyjnie nim sterować. Nawet gdy początkowo ustawienia częstotliwości odcięcia i wzmocnienia były przesadzone, a faza nie była dostrojona, R10s zachowywał wysoką kulturę brzmienia. Krótko mówiąc, grał, zamiast buczeć. Co zaskakująco, szczególnie dobrze było to słychać, gdy poziom głośności subwoofera był niewielki - tak niski, że chwilami wydawało się, że jest wyłączony. Oczywiście nie był. Był idealnie zsynchronizowany z kolumnami, ot co. Wiem, że dla niewtajemniczonych brzmi to dziwnie lub nawet zaskakująco, ale Perlisten R10s potwierdza znaną audiofilom zasadę, która mówi, że najlepszy sprzęt to ten, którego pozornie nie słychać. Czy mówimy o kablach głośnikowych, czy o listwie zasilającej, czy może o subwooferze, kiedy osiągamy ten moment, gdy zastanawiamy się, czy w ogóle coś nowego się dzieje, czy nasz system nie grał tak zawsze, a potem pozbywamy się nowego urządzenia i dopiero wtedy okazuje się, jak wiele dobrego dla nas robiło, to znak, że mamy do czynienia z produktem wybitnym. R10s jest jednym z najmniejszych aktywnych basistów w ofercie Perlistena, więc nie będę przesadzał z pochwałami, ale już po kilkunastu minutach testu wiedziałem, że to świetny sprzęt. Wystarczy, że poświęcicie chwilę na jego ustawienie, co dzięki aplikacji jest proste i przyjemne, a pięknie się odwdzięczy. Nie dudni, nie dmucha w podłogę pustą, jednostajną, basową papką, tylko staje się przedłużeniem kolumn. Bas w jego wydaniu jest nie tylko głęboki i mocny, ale także barwny, mięsisty i kaloryczny. Choć mamy do czynienia z membraną z włókna szklanego, na moje ucho w jego brzmieniu jest nawet odrobina przyjemnego, papierowego nalotu. Nie pomyślcie jednak, że opisywany subwoofer to duży, miękki miś. Bas w jego wykonaniu pozostawał szybki, zwarty a efekt przeciągających się wybrzmień czy "rozlewania" po pokoju praktycznie nie występował. R10s pozostaje na tyle neutralny, aby dopasować się do charakteru dowolnych zestawów głośnikowych. Wszystko jedno, czy postawiliście na kolumny o brzmieniu dynamicznym, szybkim i rozdzielczym, czy może coś cieplejszego i bardziej muzykalnego, ten subwoofer nie powinien się z nimi pogryźć.

Po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać, jakie aspekty konstrukcji R10s sprawiły, że jego brzmienie tak mi się spodobało. Jedyny logiczny wniosek jest taki, że wszystkie. Zastosowany przez Perlistena głośnik robi wrażenie. Jego membrana jest sztywna i lekka, a układ napędowy i zawieszenie nie pozostawiają złudzeń - czego ta jednostka nie osiągnie samą swoją średnicą, to nadrobi brutalną mocą i wychyleniem. Naturalne brzmienie R10s zawdzięcza także dobrze dobranemu wzmacniaczowi i obudowie o konstrukcji zamkniętej, eliminującej problemy związane z rezonansami. Możliwość dokładnej regulacji parametrów pracy wiąże się też z kolejnym ułatwieniem - aby uzyskać dobre rezultaty, nie musimy biegać z ciężką skrzynią po całym pokoju. Choć tego nie sprawdzałem, wydaje mi się, że dzięki możliwości modyfikacji brzmienia na tak wielu płaszczyznach, wliczając w to płynną regulację częstotliwości odcięcia i fazy, R10s może stanąć w dowolnym miejscu w pokoju odsłuchowym, a i tak uda nam się odpowiednio go wyregulować. Ustawienie pod ścianą lub w narożniku też nie jest głupie, choć takie naturalne, akustyczne podbicie basu sprawia, że poziom głośności będzie już minimalny. Na ekranie aplikacji wygląda to, jakby subwoofer ledwo dyszał, ale nie - wyłączenie go z prądu nie pozostawia wątpliwości, jak dużo dla nas robi.

Możliwość dokładnej regulacji parametrów pracy wiąże się też z kolejnym ułatwieniem - aby uzyskać dobre rezultaty, nie musimy biegać z ciężką skrzynią po całym pokoju. Choć tego nie sprawdzałem, wydaje mi się, że dzięki możliwości modyfikacji brzmienia na tak wielu płaszczyznach, wliczając w to płynną regulację częstotliwości odcięcia i fazy, R10s może stanąć w dowolnym miejscu w pokoju odsłuchowym, a i tak uda nam się odpowiednio go wyregulować.

Po udanym eksperymencie z monitorami przyszedł czas na większe wyzwanie - włączenie R10s do systemu z podłogowymi kolumnami Audiovector QR5. Jak można się było spodziewać, to zadanie okazało się znacznie trudniejsze. Te trójdrożne podłogówki mają taki bas, że gdy urządzam dłuższą sesję odsłuchową, po piętnastu minutach na tarasie stoją już dziki z pobliskiego lasu i grożą, że jeśli nie ściszę tej łupaniny, zadzwonią po dzielnicowego. Jak zwykle zastanawiałem się, czy dodanie subwoofera cokolwiek zmieni, ale różnica była odczuwalna. Co ciekawe, schemat pozostał dokładnie taki sam. Najpierw podkręciłem poziom głośności suba, skupiając się na regulacji częstotliwości odcięcia, opóźnienia czasowego i fazy, a następnie stopniowo zmniejszałem wzmocnienie dotąd, aż Audiovectory i R10s idealnie się ze sobą zgrały. Zamiast forsować bas, postawiłem na spójność i czystość przekazu, bez dudnienia i zamazanych konturów. Misja zakończyła się powodzeniem - grało świetnie. Pozostaje pytanie, czy rozszerzenie pasma w zakresie 20-50 Hz (no, powiedzmy...) jest tego warte. Cóż, moim zdaniem QR5 mają tak dobry i potężny bas, że wspomaganie nie jest im potrzebne, ale przecież nie każdy ma takie kolumny. W wielu przypadkach, nawet gdy postawimy w salonie średniej wielkości podłogówki, mają one naturalne ograniczenia, które w mniej lub bardziej skuteczny sposób nadrabiają bass-refleksem. Weźmy na przykład mega popularne Pylony Diamond 25 mkII. To znakomite głośniki, ale ich bas jest nastawiony bardziej na kopnięcie niż masaż brzucha i kinowe doznania. Gdybym miał zamiast Audiovectorów miał takie Pylony, pakując R10s po zakończonym teście, pewnie zastanawiałbym się, czy go sobie nie zostawić.

Drugim argumentem jest możliwość szybkiej modyfikacji brzmienia z poziomu aplikacji. Wyciągamy telefon i cyk, w ciągu kilku sekund możemy cieszyć się większym, bardziej imponującym basem. Typowa sytuacja - po południu słuchaliśmy muzyki, ale wieczorem chcemy usiąść z rodziną na kanapie, wyjąć chipsy i obejrzeć film albo dwa odcinki nowego serialu, o którym dużo się mówi. Systemy stereo sprawdzają się w tej roli świetnie, ale jeżeli są skonfigurowane po audiofilsku, czasami w ich brzmieniu brakuje "tego czegoś". I wcale nie mam tu na myśli odgłosów emitowanych przez zawieszone na ścianie surroundy, ale właśnie bas. W tym przypadku wystarczy wybrać inne ustawienie korektora, aby nasz system dostał kopa i pokazał, że najlepsze kino można mieć w domu. Wydajemy rozkaz, a R10s przechodzi w tryb "no more mister nice guy". Oba te światy można też połączyć. Jeżeli lubicie czasami odpalić sobie koncert, na pewno wiecie, o czym mówię. Przepraszam, jeśli w tym momencie obrażam audiofilów, którzy uznają jedynie samotne odsłuchy z płyt winylowych w zaciemnionym pokoju, a diody w końcówkach mocy zasłaniają taśmą izolacyjną, ale ja lubię też popatrzeć, jak goście z Rammstein biegają po scenie z miotaczami ognia albo jak Björk siedzi na scenie w białej sukni, kręcąc korbą wielkiej, przezroczystej pozytywki. Takich ciekawych, wartościowych treści jest więcej, niż człowiek jest w stanie obejrzeć, ale próbować trzeba. A jeśli dobry subwoofer potrafi sprawić, że muzyczno-filmowe wieczory nabierają nowego wymiaru, zdecydowanie warto dać mu szansę.

Perlisten R10s

Perlisten R10s

Budowa i parametry

Perlisten R10s to subwoofer aktywny o mocy 750W z 12" (25 cm) przetwornikiem w obudowie zamkniętej. Producent nie podaje zbyt wielu szczegółów na temat jego budowy wewnętrznej, skupiając się raczej na funkcjonalności i parametrach. Jak przeczytamy w opisie testowanego modelu, subwoofery z serii R bazują na technologii zaczerpniętej z serii D. Oparte są na pojedynczym przetworniku, stworzonym od podstaw przez zespół inżynierów Perlisten. Amerykański producent ma możliwość korzystania z własnych technik modelowania nieliniowego, które umożliwiają symulację wszystkich komponentów, a następnie optymalizację wydajności przetwornika w rzeczywistych warunkach - zarówno w obudowie, jak i w otwartej przestrzeni. Dalsze udoskonalenia wprowadzane są za pomocą systemu pomiarowego Klippel. Przetwornik otrzymał membranę z włókna szklanego, masywny magnes, wielowarstwowe zawieszenie z Nomexu i cewkę nawiniętą drutem aluminiowym. Wszystkie funkcje oraz zabezpieczenia kontrolowane są przez 48-bitowy procesor DSP i 32-bitowy procesor ARM M4 Cortex. Mimo że R10s nie jest największym subwooferem, jaki w życiu widziałem, podczas sesji zdjęciowej zastanawiałem się, czy lepiej będzie wykręcić głośnik, czy może otworzyć obudowę od strony wzmacniacza. Wybrałem tę pierwszą opcję i okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ gruby panel frontowy jest przykręcony czterema śrubami, a pod nim widać już właściwy kosz woofera. Ponieważ czarna płyta zakrywa kosz i punkty mocujące aż do resora, nie ma ryzyka, że porysujemy lakier. Nawet gdyby tak się stało, ozdobny front obejmie ewentualne uszkodzenia z dużym zapasem. Wszystkie śruby wchodzą w nagwintowane tuleje, więc operacja jest prosta i przyjemna, a z subwoofera nie sypią się wióry. Głośnik jest rzecz jasna potężny i nosi firmowe oznaczenia, podobnie jak płytki z układami sterującymi i wzmacniającymi. Aby się do nich dostać, musimy przedrzeć się przez grubą warstwę syntetycznej wełny, która szczelnie wypełnia obudowę. Wisienką na torcie są detale, takie jak nóżki czy gniazda. Widać, że mamy do czynienia ze sprzętem z wysokiej półki.

Werdykt

W swoich ostatnich relacjach z Audio Video Show chwaliłem prezentacje Perlistena, uznając je za jeden z najlepszych punktów całej wystawy. Zarówno w 2024, jak i 2023 roku można tam było usłyszeć dźwięk o klasę lepszy niż ten, który pokazały znacznie droższe systemy, zachwalane jako największe hity imprezy i przyciągające tłumy gapiów. W ubiegłym roku zamiast podłogówek w tym pokoju stanęły monitory wspomagane subwooferem i efekt był rewelacyjny. Dynamika, przejrzystość, neutralność i ten bas - no petarda. Nie jest to brzmienie, w którym absolutnie każdy audiofil się zakocha, bo zamiast mocnego, obiektywnego grania ze studyjno-kinowym zacięciem wielu z nas woli gramofony, lampy i brytyjskie monitory z polipropylenowymi membranami. Trzeba natomiast zdjąć czapkę z głowy i przyznać, że takimi produktami Perlisten wbił się na hi-endowe salony. Efekt jest tak piorunujący, że nie ma o czym dyskutować, chyba że ktoś uparcie chce z siebie zrobić idiotę. Ponieważ w ubiegłym roku w pokoju Perlistena na Audio Video Show spędziłem więcej czasu, dowiedziałem się, że system z monitorami i subwooferem był bardzo dokładnie ustawiany i dostrajany. Nie zdziwiło mnie to, bo każdy wystawca chce pokazać swój sprzęt z jak najlepszej strony, ale wyobrażałem sobie, że był to złożony i długotrwały proces. Teraz wiem, że niekoniecznie. Mając do dyspozycji taki subwoofer jak R10s, z wieloma opcjami regulacji parametrów pracy i sterowaniem z poziomu aplikacji na telefon, można wykonać tę robotę w dziesięć, może piętnaście minut. Czysta frajda, a rezultat jest taki, że urywa cztery litery podobnie jak na wystawie. R10s to tylko przykład, który sprawdziłem dlatego, że po skończonym teście nie chciałem leczyć bólu pleców. Jeżeli jesteście spragnieni wrażeń, macie wyższe wymagania albo potężne kolumny, którym i tak chcielibyście zafundować takie wspomaganie, przyjrzyjcie się większym modelom R12s, R15s i R18s. Ważne jest to, że nie musimy brać firmowego dźwięku w całości. Dzięki subwooferom z serii R możemy dodać do swojego systemu ten niesamowity, perlistenowy bas, zachowując wszystko, co już osiągnęliśmy, wybierając odpowiednie kolumny, wzmacniacz, źródło i kable. Świetna sprawa.

Perlisten R10s

Dane techniczne

Wejścia analogowe: 2 x RCA, 1 x XLR
Wyjścia analogowe: 1 x XLR
Głośnik niskotonowy: 25 cm, skok liniowy +/- 23,7 mm
Skuteczność: 88 dB Moc: 750 W (RMS)
Procesor DSP: 32-bit ARM Cortex M4
Pasmo przenoszenia: 20-301 Hz (THX EQ, -6 dB)
Skuteczność: 88 dB Moc: 750 W (RMS)
Kontrola fazy: 0-270°
Filtr dolnoprzepustowy: 30-160 Hz, 6-24 dB/oct
Sterowanie: panel dotykowy, aplikacja iOS/Android
Wymiary (W/S/G): 38,3/34/38 cm
Masa: 21 kg
Cena: 11395 zł

Sprzęt do testu dostarczyła firma Rafko. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Perlisten i wykonane przez redakcję magazynu StereoLife.

Głębia
Poziomy6

Dynamika
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy8

Cena
Poziomy6

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze

  • Brak komentarzy

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
Perlisten R10s

Perlisten R10s

Wielu producentów sprzętu audio potrzebuje przynajmniej kilka lat, aby ktoś ich zauważył i docenił. Owszem, zdarzają się przypadki, kiedy już pierwsze zaprezentowane publicznie urządzenie staje się hitem, jednak najczęściej jest...

NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Messa - The Spin

Messa - The Spin

Pamiętam, jak olbrzymie wrażenie zrobił na mnie "Close", kiedy ukazał się w 2022 roku. Trzeci album Messy długo nie opuszczał...

Newsy

Tech Corner

Najpopularniejsze gniazda i wtyczki w sprzęcie audio

Najpopularniejsze gniazda i wtyczki w sprzęcie audio

Wielu audiofilów, a także niektórych ludzi mających niewielkie pojęcie na temat sprzętu stereo, fascynuje temat kabli używanych do łączenia zestawów głośnikowych ze wzmacniaczem, wzmacniacza z odtwarzaczem, a nawet tych odpowiadających za dostarczenie prądu do naszych urządzeń. Zanim jednak zagłębimy się w dywagacje na temat wyższości srebra nad miedzią czy sensu...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio

Sukces mierzony głośnikami - Pylon Audio

Polski sprzęt audio - to hasło przeciętnemu obywatelowi naszego kraju kojarzy się ze wzmacniaczami, kolumnami głośnikowymi i gramofonami sprzed kilku dekad. Większość z nas wyobraża sobie piękne wieże Unitry, Diory czy Radmora, kultowe Altusy lub gramofony takie, jak Daniel, Adam czy Bernard. Jeżeli myślicie, że to wszystko relikty minionego systemu,...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Budgie - Zapomniany gatunek

Budgie - Zapomniany gatunek

Deski skrzypiały pod nogami, kiedy wchodził na strych. Strach jednak tłumiła fascynacja nowym, nieznanym wcześniej miejscem. Spróchniałe schody nie miały...

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Sony WM-7

Sony WM-7

Firma Sony, po wypuszczeniu na rynek pierwszego modelu Walkmana - TPS-L2 - nie osiadła na laurach. Długo jeszcze synonimem przenośnego...

Słownik

Poprzedni Następny

Bluetooth

Bluetooth jest technologią bezprzewodowej transmisji danych. W sprzęcie audio najcześciej korzysta się z niego podczas strumieniowania muzyki z urządzeń mobilnych oraz laptopów. Sygnał ten jest dość trwały i dociera do...

Cytaty

AndromedaRomanoLax.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.