Blaze Bayley - Endure And Survive
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Niemal dokładnie rok po premierze "Infinite Entanglement" światło dzienne ujrzała druga część trylogii - "Endure And Survive". Krążek nie przynosi znaczącej wolty stylistycznej. Blaze wraz z zespołem dalej operuje w rejonach heavy metalu i jeśli komuś podobała się część pierwsza, to bez zastanowienia, w ciemno może sięgać po część drugą. W zasadzie na tym mógłby skończyć się ten tekst, ale oczywiście nie skończy się, z kilku względów. Oprócz heavy metalowej klasyki na "Endure And Survive" usłyszymy kilka perełek dość znacznie odbiegających od gatunku wyjściowego. I tak, jak na "Infinite Entanglement" mieliśmy świetny "What Will Come", tak tu z daleka błyszczy "Remember", który w wielkim skrócie określiłbym jako metal renesansowy. Bogactwo aranżacyjne, instrumentarium, chórki oraz sposób śpiewania Bayleya sprawiają, że utwór kojarzy mi się z Anglią z czasu dynastii Tudorów. "Remember" jest niesamowicie przebojowy, chwytliwy i bez zawahania mogę stwierdzić, że jest to jedna z najciekawszych i najbardziej poruszających rzeczy, jakie usłyszałem w tym roku.
Balladowo i świetnie jest w zamykającym album "Together We Can Move Sun", chociaż tutaj pojawia się też ciężar. Oba utwory, jak i resztę "Endure And Survive" łączy jeden, bardzo istotny i stanowiący o sile albumu element - żeńskie wokale. Wcześniej, jeśli w ogóle się pojawiały, były przykryte i ledwie słyszalne. Tutaj słychać je bardzo dobrze, momentami wychodzą nawet na pierwszy plan i zdecydowanie dodają koloru całości. Dzięki nim taki "Blood" zyskuje dodatkowo na sile. Sam utwór ma w sobie tyle mocy i przebojowości, że z pewnością stanie się stałym punktem koncertów obok chociażby "Fight Back" i "Escape Velocity".
Powróćmy na chwilę do ballad. "Eating Lies" wcale nie odstaje od dwóch pozostałych i udowadnia, że Blaze jest wokalistą nietuzinkowym o bardzo dużych umiejętnościach. Po kilkunastu przesłuchaniach można dojść do wniosku, że właśnie ballady są najsilniejszą stroną "Endure And Survive" i to nawet nie ze względu na ich "świetność", tylko aspekt zdecydowanie bardziej prozaiczny - brzmienie. Podobnie, jak na "Infinite Entanglement", tak i tu ciężar jest zdecydowanie bardziej z tyłu w stosunku do chociażby "Promise And Terror". Pierwsze skrzypce odgrywa tu wokal, dzięki czemu utwory spokojne zyskują, a te cięższe już niekoniecznie. Chociaż trudno nazwać to minusem tego krążka i jest to po części szukanie wad na siłę. A prawda jest taka, że dawno żaden album spoza gatunków post i thrash nie sprawił mi takiej frajdy w czasie słuchania, jak właśnie "Endure And Survive". Od kilku dni kilka innych albumów czeka na swoją kolej, ale co z tego, skoro Blaze praktycznie cały czas okupuje głośniki? Po tych kilku dniach słuchania mogę stwierdzić, że dwójka "wchodzi" jeszcze lepiej, niż część pierwsza trylogii. Już nie mogę doczekać się jej zamknięcia.
Na koniec krótkie przemyślenie nawiązujące do koncertów. Wielka szkoda, że tacy artyści jak Bayley czy Jaz Coleman ze swoim Killing Joke, mający coś do powiedzenia i prezentujący naprawdę wysoki poziom artystyczny, ledwie zapychają dolnym limitem sale koncertowe lub grają w małych klubach w czasie, gdy muzyczna papka zapełnia wielkie hale... Może coraz mniej ludzi potrafi odróżnić dobrą, wartościową muzykę od produktu obliczonego tylko na masówkę i sprzedaż.
Artysta: Blaze Bayley
Tytuł: Endure And Survive
Wytwórnia: Blaze Bayley Recordings
Rok wydania: 2017
Gatunek: Heavy Metal
Czas trwania: 47:24
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze