Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Pylon Audio Diamond 25 mkII

Pylon Audio Diamond 25 mkII

Choć najsłynniejszy polski producent zestawów głośnikowych zaczynał od budżetówki, w jego aktualnym katalogu dominują konstrukcje ze średniej i wysokiej półki. Szczytową pozycję zajmują piękne Jaspery, dostępne zarówno w wersji pasywnej, jak i aktywnej. Dalej mamy trzy serie składające się z jednego modelu - Amber, Jade i Emerald. Doszły mnie słuchy, że najprędzej rozwijana będzie linia Jade i to wcale nie o mniejsze, ale większe od "dwudziestek" retro-monitory zaprojektowane do pracy na podłodze. Dolną czwórkę tworzą serie Ruby, Sapphire, Opal i Pearl. Dwie ostatnie to w dzisiejszych realiach niemalże sprzęt klasy supermarketowej. Nie zdziwiło mnie nawet, że po wpisaniu nazw kilku należących do nich modeli w wyszukiwarkę na pierwszych pozycjach wyskoczyły oferty elektronicznych sieciówek, z darmowym transportem i możliwością zakupu na raty. Środkową pozycję zajmuje natomiast seria, która stała się prawdziwym rynkowym hitem, łącząc minimalistyczne wzornictwo, wysoką jakość wykonania, bogatą paletę kolorystyczną i naturalne, zrównoważone, muzykalne i uniwersalne brzmienie. Diamondy, bo o nich mowa, w momencie premiery były flagowcami Pylona. Pamiętam, jak szefowie jarocińskiej manufaktury, jeszcze niepewni co do słuszności swojej decyzji, zastanawiali się, czy takie kolumny spodobają się klientom. Dziś firma mogłaby prawdopodobnie produkować tylko zestawy z tej serii i spokojnie by się utrzymała (szczególnie biorąc pod uwagę, że Pylon Audio to nie tylko wytwórca sprzętu sprzedawanego pod własną marką, ale także dostawca obudów dla czołowych marek zagranicznych). Skoro jednak pojawiła się możliwość ich ulepszenia, szkoda było z niej nie skorzystać. Tak oto naszym oczom ukazały się Diamondy mkII, a ja wziąłem do testu mój ulubiony model z tej serii - "dwudziestki piątki".

Dlaczego ulubiony? To proste - moim zdaniem te stosunkowo kompaktowe, ale dysponujące odpowiednim uderzeniem podłogówki najlepiej pasują do większości typowych pomieszczeń mieszkalnych. Są w sam raz dla wymagającego, ale nie dysponującego astronomicznym budżetem melomana. Kiedy pod koniec lipca 2015 roku jarocińska manufaktura zaprezentowała Diamondy 28, wszyscy się nimi zachwycali, jednocześnie zwracając uwagę, że dla uzyskania optymalnego efektu powinny one pracować w dużym lub nawet bardzo dużym pokoju. Producent podaje na swojej stronie przedział 25-42 m², ale szczerze mówiąc, ja bym to traktował raczej jako minimum, a próbę wstawienia takich głośników do 25-metrowego pomieszczenia uznałbym za pomysł co najmniej odważny, żeby nie powiedzieć - szalony. Tu do gry wkraczają Diamondy 25. Są odrobinę mniejsze, za to - jest to moja subiektywna opinia - pod wieloma względami lepsze. Ich bas nie jest tak potężny, ale brzmienie jest szybsze, bardziej zwarte, a w konsekwencji bardziej naturalne i namacalne. "Dwudziestki piątki", choć ze względu na umieszczone z tyłu bass-refleksy wymagają zachowania rozsądnego dystansu od ściany, są też łatwiejsze w ustawieniu i nie wymagają użycia tak mocnego wzmacniacza. Dodajmy do tego proste kształty (mimo pochylenia całej skrzyni do tyłu), brak niepotrzebnych udziwnień, przetworniki SEAS-a, typową dla produktów tej marki dbałość o szczegóły i stolarkę, której w tym przedziale cenowym nie zawaham się nazwać wybitną, a zagadka, dlaczego Diamondy 25 stały się takim bestsellerem, rozwiązuje się sama. Prezes zarządu spółki JRC, będącej właścicielem marki Pylon Audio, Mateusz Jujka, przyznał, że w dotychczasowej formie Diamondy mogłyby być produkowane jeszcze kilka lat, bo tak naprawdę ani trochę się nie zestarzały. Z punktu widzenia klientów jest to bardzo dobry, sprawdzony sprzęt. Nie pojawiły się również żadne wady ujawniające się po dłuższym czasie czy problemy z dostępnością części. Większość firm pewnie uznałaby temat za zamknięty i cieszyła się, mając w swojej ofercie kolumny cieszące się tak ogromną popularnością. Ale to by było zbyt proste.

Pylon Audio Diamond 25 mkII

Wygląd i funkcjonalność

Skąd wziął się pomysł ulepszenia Diamondów, skoro klienci tego nie wymagali? Przyczyn było co najmniej kilka. Po pierwsze, po niespełna dziewięciu latach Pylon Audio jest zupełnie inną firmą niż w momencie premiery Diamondów 28. Manufaktura przeniosła się do nowej fabryki (chyba nawet kilkukrotnie, ostatecznie lądując w hali, która powinna wystarczyć jej na długie lata), zwiększyła zatrudnienie, pozyskała nowych klientów branżowych (pełnej listy niestety nie mogę podać, ale wszyscy wtajemniczeni wiedzą, że Audio Physic jest tylko jednym z czołowych europejskich producentów kolumn, dla których Pylon Audio wytwarza obudowy), mianowała zagranicznych dystrybutorów, zaopatrzyła się w całą masę oprzyrządowania używanego zarówno na etapie produkcji, jak i projektowania nowych modeli, a nawet zbudowała własną komorę bezechową. Wszystko to daje polskim projektantom możliwości, których wcześniej nie mieli, a samej firmie zapewnia technologiczną przewagę nad konkurencją. Podstawowe narzędzia czy oprogramowanie może kupić każdy, ale przemysłowe wibrometry czy własna komora bezechowa to już wyższa szkoła jazdy. Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę, że w Europie funkcjonuje zaledwie kilku producentów kolumn dysponujących takim zapleczem.

Po drugie, rosnąca sprzedaż oznacza większe zamówienia u poddostawców, z których najważniejszymi są Scan-Speak i SEAS. Duńskie i norweskie przetworniki niezmiennie cieszą sie uznaniem audiofilów, jednak producenci zestawów głośnikowych coraz częściej decydują się na bardziej egzotyczne jednostki lub opracowują je sami, aby ich sprzęt był niepowtarzalny, nie do podrobienia. Polska fabryka również podejmowała takie próby. Tą najbardziej udaną są moim zdaniem zastosowane w serii Ruby głośniki nisko-średniotonowe, których membranę wykonano z Endumaxu. Znacznie prostsza i tańsza byłaby modyfikacja gotowych driverów, jednak aby podwykonawca się na to zgodził, trzeba zamawiać u niego głośniki w ilości hurtowej. Nawet nie na palety, ale kontenery. Pylon już dawno wszedł na ten poziom, więc kiedy zapytano SEAS-a o możliwość wprowadzenia kilku istotnych zmian w głośnikach wykorzystywanych dotychczas w serii Diamond, Norwegowie zgodzili się bez wahania. Największą zmianą widoczną gołym okiem jest nieruchomy korektor fazy w głośniku średniotonowym, ale tak naprawdę obie 15-cm jednostki zostały gruntownie przeprojektowane. Otrzymały większe cewki, mocniejszy układ magnetyczny i ulepszone zawieszenie. Tweeter to z kolei nowa wersja Scan-Speaka zastosowanego w pierwszej generacji Diamondów. Na tym oczywiście nie koniec. Choć nowe Diamondy wydają się bardzo podobne do swoich poprzedników, zmieniono praktycznie wszystko - pochylenie skrzynek, cokoły, wytłumienie i oczywiście zwrotnice. Ze wszystkich modyfikacji największym krokiem do przodu mają być jednak przetworniki.

Wreszcie po trzecie, nawet mając tak liczne grono fanów w swojej ojczyźnie, polska manufaktura rozwinęła żagle na rynkach zagranicznych tak mocno, że obecnie około 60% jej produkcji trafia na eksport. Ten trend prawdopodobnie się utrzyma, a to oznacza, że nowe kolumny Pylona muszą być skrojone pod globalnego odbiorcę. Kluczowe są tutaj dwa kraje - Chiny i Indie (choć firma z nadzieją patrzy także na Tajwan, Hong Kong, Wietnam i Koreę Południową). Jeśli chcielibyście mieć pewne pojęcie o skali zjawiska, wystarczy powiedzieć, że w ciągu dwóch miesięcy produkty polskiej marki zaprezentowano na dziewięciu dużych wystawach sprzętu audio w Chinach. Jeżeli wyobrazicie sobie, że największa impreza w Polsce, Audio Video Show, odbywa się co tydzień, natychmiast zrozumiecie skalę zjawiska. Jest o co walczyć. Po pierwszych dostawach dalekowschodni dystrybutorzy wrócili do Pylona z ciekawą informacją zwrotną - jakość wykonania jest super, brzmienie też ekstra, tylko te kolumny, może poza Amberami mkII, grają jakoś tak... cicho. A klienci, szczególnie w Indiach, lubią słuchać głośno. To, co my nazywamy koncertowym poziomem decybeli, dla nich jest zwyczajnym odsłuchem, który mógłby trwać godzinami. Idealne zestawy głośnikowe na rynek indyjski powinny charakteryzować się wysoką skutecznością i być przystosowane do pracy z mocnym wzmacniaczem, którego potencjometr rzadko kiedy schodzi poniżej godziny dwunastej (toż to już wtedy gra tak cicho, że równie dobrze można całą tę aparaturę wyłączyć...). Mateusz Jujka twierdzi jednak, że zmiany wprowadzone z myślą o klientach z tamtych stron, zostaną odebrane pozytywnie także przez Europejczyków, ponieważ pozwoliły na uzyskanie bardziej dynamicznego i namacalnego, ale wciąż równego, naturalnego i dobrze poukładanego dźwięku.

Diamondy 25 mkII przyjechały do naszej redakcji w dwóch naprawdę dużych kartonach. Wielu producentów zmieściłoby do jednego takiego pudła nie jedną, ale dwie kompaktowe podłogówki, jednak wszystkie zestawy z tej serii są większe niż sugerują zdjęcia, a mówiąc dokładniej - głębsze. Opisywany model wydaje się smukły, ponieważ obudowy są tylko nieznacznie szersze niż kosze głośników SEAS-a, a ich wysokość to niecały metr, jednak ten trzeci, kluczowy wymiar najlepiej obrazuje długość cokołu stabilizującego - 41 cm (na jednym ze zdjęć ustawiliśmy z tyłu Sennheisery HD 600 jako "przedmiot dla skali"). Nie jest to jeszcze rekord świata i okolic, bo Jaspery wydają się jeszcze głębsze, ale słowo-klucz to "wydają". Tam bowiem wynika to bezpośrednio z wymiarów skrzynek, a tutaj - również z ich pochylenia. Nad ostatnimi 11-12 centymetrami cokołu mamy więc powietrze, co swoją drogą jest bardzo sprytne. Niejednokrotnie wspominałem bowiem, że użytkownicy polskich kolumn lubią dosuwać je do ściany. Czasami tak mocno, jak to tylko możliwe. Obecność jednego czy nawet, jak w tym przypadku, dwóch bass-refleksów albo nie daje im do myślenia, albo też świadomie decydują się na gorszy dźwięk, buczący bas, spłaszczoną przestrzeń i próby kontrolowania tuneli rezonansowych zatyczkami, aby sprzęt hi-fi nie ingerował w przestrzeń życiową, której każdy metr jest na wagę złota. Wydłużone podpory potraktowałem więc, z przymrużeniem oka, jako podwójny wentyl bezpieczeństwa. Z jednej strony uniemożliwiają one przewrócenie się pochylonych kolumn do tyłu, z drugiej zaś gwarantują zachowanie choćby minimalnego odstępu między wylotami bass-refleksów a ścianą pokoju odsłuchowego. Choćby nawet wbić się cokołami w tynk, 7 cm powinno zostać, a jeśli użytkownik zachowa minimum rozsądku i zostawi te 20-30 cm między podstawami a ścianą, przetworniki znajdą się w odległości 50-60 cm od niej, co pozwala uzyskać nie tylko duży, jędrny dźwięk zbudowany na solidnym basie, ale i bardzo fajną przestrzeń.

W tym miejscu zwrócę jednak uwagę na pewien mankament - cokoły mają dokładnie tę samą szerokość, co obudowy. Wysokie, smukłe kolumny mogą przewrócić się na bok. Teoretycznie nie jest to wielka wada, ale na miejscu producenta zastanowiłbym się, czy pewnego dnia nie włączę telewizora i nie zobaczę prezentera jednego z kanałów informacyjnych, opowiadającego o tym, jak w jednym z mieszkań na piątym piętrze bloku na normalnym, spokojnym osiedlu raczkujące dziecko chwyciło za otwór w kolumnie głośnikowej i ważąca 19 kg skrzynia runęła na nie z pełnym impetem. W tym momencie nastąpiłaby seria pytań ze studia - co to były za kolumny, dlaczego miały takie otwory i czy były w jakikolwiek sposób zabezpieczone. Nie, bo producent niczego takiego nie przewidział. Aha... Na miejscu pracuje zespół śledczych, sprawą zajmuje się prokuratura, rodzina dziecka odmawia komentarza. Nie pierwszy raz zwracam na to uwagę, a później i tak względy estetyczne biorą górę nad funkcjonalnością i stabilnością. Na szczęście firma zauważyła ten problem i ma już gotowe rozwiązanie. Podobnie jak w starszych Diamondach, całe podstawy można odkręcić, w związku z czym w ofercie Pylona pojawią się większe cokoły. Ich wymiana będzie dziecinnie prosta. W standardowej wersji kolumny wciąż będą takie, jak na zdjęciach, ponieważ nie każdy takiego zabezpieczenia potrzebuje. Jeżeli mamy osobny pokój odsłuchowy, mieszkamy sami lub mamy stuprocentową pewność, że domownicy nie będą testowali stabilności kolumn, tematu nie ma, ale gdybyśmy chcieli zapobiec potencjalnemu nieszczęściu, szersze platformy z pewnością się przydadzą i cieszę się, że niebawem będzie je można zamówić.

Wielu producentów oferuje teraz trzy warianty wykończenia - fornir w kolorze orzecha włoskiego oraz biały i czarny lakier. Mało kto bawi się w inne wybarwienia. Pylon się tego nie obawia, a wręcz uczynił z tego jeden ze swoich znaków rozpoznawczych. Paleta wykończeń serii Diamond obejmuje 11 kolorów naturalnego forniru dębowego (różne odcienie uzyskiwane są za pomocą olejowosku), 5 wariantów forniru pokrytego lakierem bezbarwnym, cztery wersje lakierowane (czerń i biel, błyszcząca lub matowa) oraz wersję Individual, czyli dowolny lakier z palety RAL, dostępny oczywiście w wersji błyszczącej lub matowej.

Diamondy 25 mkII z pewnością zachwycą klientów tym samym, co model z pierwszej serii - nieprawdopodobnie wysoką, jak na swoją cenę, jakością wykonania. Jarocińscy stolarze i lakiernicy osiągnęli prawdziwe mistrzostwo i nie dziwi mnie, że firmy z całego świata ustawiają się do nich w kolejce. Kiedyś zachwycaliśmy się obudowami kolumn brytyjskich, skandynawskich, niemieckich czy austriackich. Dziś zakłady, w których je wytwarzano albo nie istnieją, albo przerzuciły się na produkcję luksusowych mebli, a producenci kolumn szukają podwykonawców skłonnych wziąć na siebie całą tę brudną robotę, utrzymując przy tym wysoki poziom i atrakcyjne ceny. Bowers & Wilkins wytwarza w Worthing tylko modele ze szczytu cennika, opisywane niedawno monitory Falcon Acoustics M10 mają skrzynki produkowane we Włoszech, spora część branży zaopatruje się w Chinach, ale jeśli chcemy mieć świetny produkt wykonany przez ludzi, którzy biorą pod uwagę nie tylko wygląd, ale także względy akustyczne, Pylon ma w Europie zaledwie kilku godnych rywali. Warto zwrócić uwagę na to, że dla polskich fanów marki seria Diamond to sam środek jej oferty, ale dla odbiorców w wielu krajach są to najtańsze zestawy Pylona, jakie kiedykolwiek zobaczą, ponieważ dystrybutorzy nie są zainteresowani sprowadzaniem tańszych kolumn. A teraz wyobraźcie sobie, że wchodzicie do salonu hi-fi w Belgii, Danii, Niderlandach, Niemczech czy Wielkiej Brytanii, zaprzyjaźniony sprzedawca mówi, że przyjechały niedrogie kolumny z Polski, po czym wyjmuje z kartonów takie Diamondy 25 mkII, które prezentują się jak dwukrotnie (co najmniej) droższe podłogówki Dynaudio, ProAc-a czy PMC. Dodam tylko, że w serii Jasper stosunek jakości do ceny jest równie korzystny.

Wrażenie robi również mnogość dostępnych opcji kolorystycznych. Wielu producentów oferuje teraz trzy warianty wykończenia - fornir w kolorze orzecha włoskiego oraz biały i czarny lakier. Mało kto bawi się w inne wybarwienia, bo generuje to dodatkowe koszty i problemy natury logistycznej. Pylon się tego nie obawia, a wręcz uczynił z tego jeden ze swoich znaków rozpoznawczych. Paleta wykończeń serii Diamond obejmuje 11 kolorów naturalnego forniru dębowego (różne odcienie uzyskiwane są za pomocą olejowosku), 5 wariantów forniru pokrytego lakierem bezbarwnym, cztery wersje lakierowane (czerń i biel, błyszcząca lub matowa) oraz wersję Individual, czyli dowolny lakier z palety RAL, dostępny oczywiście w wersji błyszczącej lub matowej. W social mediach polska manufaktura uwielbia chwalić się nietypowymi, odważnymi zamówieniami. Choć lubię klasyczne forniry, kiedy widzę zdjęcie czerwonych, zielonych, niebieskich lub fioletowych kolumn, mimowolnie na chwilę się przy nim zatrzymuję. Dopłata za lakier nie jest porażająca. W najtańszej wersji Diamondy 25 mkII kosztują 8998 zł. Para w matowym lakierze (czarnym lub białym) będzie nas kosztowała 9998 zł, w błyszczącym -10998 zł, a żeby zamówić dowolny kolor z palety RAL, trzeba jeszcze dorzucić 400 zł za sztukę w przypadku lakieru matowego i 500 zł za sztukę, jeśli będzie to wysoki połysk. Sama seria Diamond także jest większa niż kiedyś. Oprócz "dwudziestek piątek" do wyboru mamy większe Diamondy 28 mkII i naprawdę duże, trójdrożne Diamondy 30 mkII, w lutym w sprzedaży ma się pojawić podstawkowy model Diamond Monitor mkII, a w marcu - subwoofer aktywny Diamond Sub. Myślę, że premiera głośnika centralnego jest tylko kwestią czasu, więc oprócz systemu stereo na bazie odnowionych Diamondów będzie można zbudować pełny zestaw kina domowego. Mnie jednak najbardziej interesuje to, jak Diamondy 25 mkII radzą sobie z muzyką.

Pylon Audio Diamond 25 mkII

Brzmienie

Pierwsza generacja tych kolumn stała się rynkowym hitem i złożyło się na to wiele czynników, z których niezwykle istotnym, chociaż moim zdaniem wcale nie decydującym, było naturalne, dobrze zrównoważone, uniwersalne, łatwo przyswajalne, ze wszech miar "bezpieczne" brzmienie. W odróżnieniu od swoich większych sióstr, "dwudziestki piątki" nie starały się zaimponować słuchaczowi nisko schodzącym basem, grając nieco szybciej, ale ze sporą dozą przyjemnego ciepła. Charakteryzowały się też rzadko spotykaną w tym przedziale cenowym spójnością, kulturą grania i ogromnym wyczuciem. Po prostu trudno było się do tych głośników przyczepić, bo nic w ich dźwięku nie raziło ani nawet mocno nie odstawało od normy. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pod tym względem Diamondy były idealnymi reprezentantami firmowego brzmienia, bowiem inżynierowie z Jarocina zarówno wcześniej, jak i później trzymali się tego samego schematu - kolumny powinny grać równo, spójnie, przyjemnie i muzykalnie, przekazując wystarczającą dawkę detali, ale pod żadnym pozorem i w żadnym z aspektów prezentacji nie przekraczać granicy, za którą mogłoby się pojawić narzekanie, że niskie tony są zbyt twarde, średnica zbyt mocno wysunięta do przodu, a wysokie tony zbyt jaskrawe, agresywne lub metaliczne.

Pylony były zwykle budowane i strojone z myślą o długodystansowych odsłuchach i melomanach, którzy preferują łagodny masaż brzucha nisko schodzącym basem, średnicę w nieco brytyjskim stylu i dobrze wychowane, znające granicę dobrego smaku wysokie tony. Rockowe łupanie, miażdżenie słuchacza dźwiękiem, koncertowa jazda bez trzymanki? Takie rzeczy w zestawach tej marki nie miały prawa się dziać. Sporej grupie klientów bardzo się to spodobało, natomiast reszta zaczęła zwracać uwagę, że po pewnym czasie taki dźwięk staje się nudny. Słuchając ulubionych wykonawców, w tym również nagrań, na których nie wszystko brzmi idealnie, czujemy się wówczas, jakby sprzęt miał wbudowany system kontroli rodzicielskiej. Niektórzy próbowali z tym walczyć, dobierając do Diamondów elektronikę i okablowanie o zdecydowanym, tranzystorowym, czasami nawet chłodnym usposobieniu, ale nakłanianie polskich kolumn, by wyszły ze swojej strefy komfortu i choćby na chwilę zmieniły swój grzeczny, spokojny, przyjacielski charakter, działało tylko do pewnego stopnia. Później zderzaliśmy się z barierą nie do przeskoczenia. Co z tym zrobić? Narzekać nadal nie ma na co, a już na pewno biorąc pod uwagę cenę, ale czasami jednak chciałoby się zaszaleć, wyciągnąć z głośników coś więcej, a z pierwszą generacją Diamondów było to dość trudne. Nie wiem czemu, ale kiedy myślałem nad jakimś porównaniem, przyszła mi do głowy scena z serialu "Euforia", w której mocno znudzona Kat leży na łóżku ze swoim chłopakiem, ten udaje się do łazienki, po czym ginie w dość spektakularny sposób, leje się krew, a zza niego wychodzi umięśniony barbarzyńca stylizowany na Khala Drogo z "Gry o tron". Jeżeli nie oglądaliście "Euforii", szczerze polecam. Jak nie lubię seriali, tak ten uważam za arcydzieło. Mina grającej Kat Barbie Ferreiry, gdy ów mężczyzna podszedł do niej z zakrwawionym mieczem i ogłosił, co zamierza jej zrobić, doskonale oddaje mieszankę szoku i ekscytacji towarzyszącą odsłuchowi nowych Diamondów.

Kiedy z głośników popłynęły pierwsze dźwięki, wiedziałem już, że mamy do czynienia z czymś więcej niż poprawioną wersją tych popularnych i wciąż bardzo lubianych podłogówek. W porządku, może to jeszcze nie tak, że grzeczny chłopak z sąsiedztwa nie zamienił się w żądnego krwi, nieokrzesanego dzikusa, ale druga generacja "dwudziestek piątek" ma coś, czego brakowało tej pierwszej - temperament. Możliwe, że to tylko moje wrażenie, wynikające z doświadczeń ze starszymi Diamondami i wieloma innymi zestawami tej marki, ale w brzmieniu opisywanego modelu uwagę zwracają zupełnie inne cechy - dynamika, szybkość, namacalność, przejrzystość i fantastyczna przestrzeń. W pewnym sensie czułem się tak, jakbym spotkał dobrego znajomego i zobaczył, jak po wielu latach mniej lub bardziej udanych prób udało mu się wreszcie przezwyciężyć jakieś swoje ograniczenia, zrobić coś, o czym zawsze marzył, wzbić się na poziom, który wydawał się dla niego nieosiągalny, co oprócz oczywistej radości z sukcesu dodało mu pewności siebie. Satysfakcja była więc podwójna - po pierwsze uzyskałem znakomity dźwięk, a po drugie poczułem nawet nie tyle radość i dumę z tego, że udało się to osiągnąć polskiemu producentowi, co nadzieję na to, że ten kierunek zostanie utrzymany. Jak zagrałyby Jaspery, gdyby dostały takiego samego kopniaka? Naprawdę chciałbym tego posłuchać. A może pewnego dnia jarocińska manufaktura pokaże nam nową, jeszcze wyższą serię kolumn, w której takie podejście do muzyki zostanie przeniesione na poziom stricte hi-endowy? Cóż, takie dywagacje muszę na razie odłożyć na bok, bo w przypadku niektórych rodzimych producentów sprzętu rzeczywistość potrafi pozytywnie zaskoczyć i wyprzedzić nawet bardzo śmiałe plany, ale na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że Diamondy 25 mkII to nie jest mały krok do przodu w stosunku do oryginału. To zupełnie nowa, zdecydowanie lepsza konstrukcja, która powinna wyznaczyć nowy kierunek działań Pylona. Nie mam wątpliwości, że stanie się takim samym albo nawet większym hitem. Powiem więcej - jeżeli macie Diamondy pierwszej generacji i rozglądaliście się za podłogówkami, które będą do nich zbliżone gabarytowo, ale zagrają wyraźnie lepiej, nie musicie już dalej szukać. Wystarczy zamienić się na "dwójki". Wizualnie zmieni się niewiele. Jeżeli zamówicie to samo wykończenie, będziecie mogli nawet przeprowadzić mały eksperyment i sprawdzić, czy ktokolwiek z domowników lub gości to zauważy. Podczas odsłuchu różnica będzie jednak oczywista.

Kiedy usłyszałem, że modyfikacje wprowadzone w drugiej generacji Diamondów były w dużej mierze podyktowane wymaganiami zagranicznych klientów, trochę się przestraszyłem. Niesłusznie. Wiedząc, jak to wyszło w praktyce, cieszę się, że rynek wymusił pewne zmiany, bo skłoniło to projektantów Pylona do działania, dało im impuls, którego potrzebowali. Najlepsze jest jednak to, że postęp jakościowy motywowany chęcią usatysfakcjonowania melomanów z Indii i Chin po pierwsze nie wyeliminował cech, które doceniliśmy w pierwszej generacji Diamondów, a po drugie wydłużył listę ich atutów, z czego zadowoleni będą także dotychczasowi fani polskiej marki. "Dwudziestki piątki" nadal mogą pochwalić się równym, spójnym, naturalnym i uniwersalnym brzmieniem. Ten rodowód wciąż dobrze tutaj słychać. Może w magnesach i cewkach sporo się pozmieniało, ale membrany wooferów są takie same albo bardzo podobne, więc i barwa jest wspaniała. Na moje ucho nowe Diamondy są ciut chłodniejsze, ale wciąż mają w sobie sporo przyjemnego ciepła. Potrafią po mistrzowsku obchodzić się z wokalami, nie zamieniają artystów w bezduszne roboty, drewna w kamień, a wiolonczeli w piły mechaniczne. Jest w tym brzmieniu bardzo dużo tak zwanego pierwiastka ludzkiego, ale kto nie chciałby dopisać do niego lepszej dynamiki i rozdzielczości? Przecież to tak, jakby mieć astygmatyzm i wzbraniać się przed założeniem okularów. Audiofile z założenia chcą czerpać z muzyki więcej, zagłębiać się w całe bogactwo jej szczegółów, a żeby to osiągnąć, sprzęt musi dawać z siebie wszystko, pracować na pełnych obrotach. Poprzednie Diamondy nie wpisywały się w ten schemat. Były łagodne, miękkie, a czasami wręcz ospałe. Lubiły, gdy muzyka się z nich sączyła. Nowa generacja pokazuje więcej. Tweeter też jest fantastyczny i mam wrażenie, że wykorzystano jego pełen potencjał. W porównaniu do pierwszej generacji tych kolumn można nawet mówić o efekcie, który audiofile porównują do zdjęcia z głośników koca.

Bardziej "usportowiony" dźwięk oznacza także większe różnice między nagraniami i urządzeniami towarzyszącymi. Mówiąc wprost, nowe Diamondy sprawią, że zechcecie zainwestować w lepszy abonament serwisu strumieniowego, zainteresujecie się plikami wysokiej rozdzielczości, będziecie częściej sięgać po dobrze zrealizowane albumy, a i na wzmacniacz, który do tej pory wydawał się spoko, po pewnym czasie zaczniecie patrzeć jak na ogniwo ograniczające potencjał zestawów głośnikowych. Sprawdziłem to podczas testu. Octavio AMP, z którym Diamondy 25 byłyby całkiem szczęśliwe, dla "dwójek" okazał się średnim partnerem. No grało to na pół gwizdka. Unison Research Triode 25 z transportem Silent Angel M1T były już strzałem w dziesiątkę. Do starszych Diamondów taki zestaw uznałbym za lekką przesadę. Tutaj był w sam raz. Pylony kompletnie zaskoczyły mnie jednak podczas ostatniej sesji odsłuchowej, do której wykorzystałem Auralica Vegę G1 i Hegla H20. Sądziłem, że po Unisonie już niewiele się poprawi, ale "dwudziestki piątki" rozwinęły skrzydła jeszcze mocniej, jakby nie chciały dać za wygraną. Pokazały dużą klasę i udowodniły, że drzemie w nich duży potencjał. Czy ktoś rzeczywiście go wykorzysta, wyciśnie z nich 110%? Nie wiem, ale jakby co, jest taka możliwość.

W brzmieniu nowych Diamondów wciąż jest dużo tak zwanego pierwiastka ludzkiego, ale kto nie chciałby dopisać do niego lepszej dynamiki i rozdzielczości? Poprzednie Diamondy nie wpisywały się w ten schemat. Były łagodne, miękkie, a czasami wręcz ospałe. Lubiły, gdy muzyka się z nich sączyła. Nowa generacja pokazuje więcej. W porównaniu do tej pierwszej można nawet mówić o efekcie, który audiofile porównują do zdjęcia z głośników koca.

Wisienką na torcie jest przestrzeń. Diamondów 25 mkII nie trzeba zachęcać, by roztoczyły przed nami trójwymiarową scenę stereo ze źródłami o wyraźnych konturach i sporą ilością powietrza między nimi. Nie jest to jeszcze ten poziom realizmu, który znamy na przykład z kolumn Audio Physica, ale porównywalny gabarytowo model Classic 8 jest droższy niż Diamondy w topowym wykończeniu i mimo wszystko nie ma jeszcze takiego "zejścia" jak nowe "dwudziestki piątki", które z dwóch 15-cm przetworników potrafią wyczarować dźwięk oparty na niezwykle solidnej podstawie basowej, o bezdyskusyjnie "podłogowej" skali (co wynika zapewne z zastosowania głębokiej obudowy z dwoma dmuchającymi do tyłu bass-refleksami). Ich bas jest naprawdę głęboki, mięsisty, treściwy, przyjemnie sprężysty, swingujący, ale nie dudni i nie buczy, chyba że mocno się postaracie, aby te nieprzyjemne efekty z niego wyciągnąć. W ramach eksperymentu ustawiłem kolumny w odległości 15 cm od ściany i wciąż nic strasznego się nie działo. Jeżeli szukacie pełnego, potężnego dźwięku, dostaniecie go tutaj więcej, niż można by było się spodziewać po zestawach tej wielkości. A przecież mamy do czynienia z najmniejszymi zestawami wolnostojącymi w tej serii. Na miłośników jeszcze mocniejszego uderzenia czekają Diamondy 28 mkII i 30 mkII. "Dwudziestki piątki" są jednak propozycją skrojoną na miarę przeciętnych pokoi odsłuchowych. Producent podaje przedział 15-30 m² i w tym przypadku całkowicie się z nim zgadzam. Wszystko zależy oczywiście od ustawienia i sprzętu towarzyszącego, ale kiedy wyobrażę sobie typową sytuację - średniej wielkości salon, wiszący na ścianie telewizor, pod nim komoda, wzmacniacz lub amplituner, może nawet gramofon - to przy zachowaniu rozsądnego dystansu od ściany wszystko powinno być w porządku. A kiedy postanowicie zaszaleć, polskie kolumny pięknie się za to odwdzięczą, bo zgodnie z zapowiedziami producenta potrafią ryknąć. Dla równowagi powinienem teraz wytknąć im kilka wad. Czekajcie, myślę... No niestety, jestem w kropce. A jeśli mi nie wierzycie, umówcie się, proszę, na odsłuch i zostawcie pod tym testem komentarz. Jeżeli ktoś uważa, że z brzmieniem Diamondów 25 mkII coś jest nie tak, jestem naprawdę ciekawy, co takiego mogłoby to być. Ja niczego takiego wskazać nie potrafię. A najlepsze i tak dopiero przed nami.

Pylon Audio Diamond 25 mkII

Budowa i parametry

Diamond 25 mkII to najmniejszy przedstawiciel kolumn podłogowych z serii Diamond w nowej, odświeżonej wersji, z nietypowym jak na konstrukcję 2,5-drożną różnicowaniem głośników nisko-średniotonowych. Podobnie jak u większych braci, kolumna została wyposażona w unowocześnione przetworniki, przeprojektowane przez inżynierów Pylona, we współpracy z SEAS-em i Scan-Speakiem. Górę odtwarza ulepszona wersja znanego z poprzednich serii tweetera, D2010/852100, z neodymowym układem magnetycznym, frontem z gumy komórkowej i podwójną komorą rezonansową. Górny głośnik nisko-średniotonowy to zmodyfikowana przez inżynierów Pylona konstrukcja SEAS-a. Przetwornik ten wyposażony został w nieruchomy korektor fazy zamiast kopułki przeciwpyłowej, co ma zapewnić wierniejsze odtwarzanie średnicy, eliminując przy tym podkolorowania jej wyższego zakresu spowodowane rezonansami pod kopułką. Bas został powierzony 15-cm głośnikowi niskotonowemu znanemu z poprzedniej konstrukcji, wyposażonemu w długą i lekką cewkę aluminiowo-miedzianą, zapewniającą odpowiedni zapas dynamiki, szybkości i wszechstronności odtwarzania najniższych rejestrów. Oba głośniki nisko-średniotonowe zostały wykonane w technologii Spider Ring, a dodatkowo zbliżono je do siebie, co jest jednym z detali, dzięki którym odróżnimy nową wersję od poprzedniej. Delikatny lifting przeszły również obudowy. Ich bryła charakteryzuje się zwiększonym pochyleniem (z 4 na 7⁰). Całkowicie przeprojektowane zostały też cokoły stabilizujące. Oprócz precyzyjnie rozmieszczonych wzmocnień i użebrowań, producent zastosował dwa materiały wygłuszające - gąbkę i naturalną wełnę owczą. Po wykręceniu głośników widać, że nie rozmieszczono ich w sposób przypadkowy. Płaty gąbki zostały przycięte i umieszczone w zagłębieniach między wewnętrznymi wzmocnieniami. Zwrotnica została zamontowana na przyklejonej do tylnej ścianki podstawie z MDF-u w technice punkt-punkt. Na pierwszy rzut oka wygląda to nieco "prototypowo", ale inżynierowie Pylona twierdzą, że taki montaż jest najlepszy z punktu widzenia jakości dźwięku. Podobno przeprowadzono tutaj dziesiątki testów odsłuchowych i zwrotnica zbudowana w ten sposób za każdym razem wygrywała z taką "ładniejszą", osadzoną na eleganckiej płytce drukowanej. Na pochwałę zasługuje także jakość zastosowanych komponentów. Kondensatory Jantzen Audio Cross-Cap w kolumnach za mniej niż dziesięć tysięcy złotych to rzadki widok. Elementem, który mocno podniósł jakość brzmienia, była podobno cewka powietrzna nawinięta drutem o średnicy 1,4 mm. Całość została przetestowana za pomocą wibrometru laserowego oraz własnej komory bezechowej. Jeśli chodzi o parametry, Diamondy 25 mkII charakteryzują się efektywnością na poziomie 87 dB, a ich impedancja znamionowa to 4 Ω. Wydawałoby się, że takie kolumny będą wymagały stosunkowo mocnego wzmacniacza, ale spokojnie - naprawdę nie trzeba ich długo zachęcać, by zaczęły grać głośno i ekspresyjnie.

Werdykt

Niespełna dziewięć lat rynkowej kariery to w przypadku zestawów głośnikowych jeszcze nie rekordowy, ale z pewnością bardzo dobry wynik. Historię oryginalnych Diamondów można by było kontynuować, ale skoro możliwości polskiej firmy są teraz zupełnie inne, szkoda było ich nie wykorzystać. Nowe Diamondy z zewnątrz tylko nieznacznie różnią się od swoich poprzedników, za to w ich konstrukcji wewnętrznej i brzmieniu dokonał się postęp, którego nie zawaham się nazwać przełomowym. Nie chodzi bowiem tylko o zmianę jakościową, ale też o duży krok w kierunku dynamiki, przejrzystości, szybkości, wyraźnego rysunku przestrzennego i odważniejszego podejścia do muzyki. Zupełnie jakby ktoś wziął starsze "dwudziestki piątki" i coś w nich odblokował. Diamondy wciąż grają naturalnie, przyjemnie, z wyraźną dozą ciepła i przyjemnie pulsującym basem, ale jednocześnie nawet podczas cichego odsłuchu dają nam do zrozumienia, że drzemie w nich ogromny potencjał, a gdy dacie im do pieca, przyjmą to na klatę i zaczną śpiewać pełnym głosem, prezentując skalę dźwięku, jakiej po podłogówkach tej wielkości nikt by się nie spodziewał. Najlepsza jest jednak cena, przy czym w szczególności mam tu na myśli kontekst inflacyjny. Kiedy testowaliśmy Diamondy 25 w 2016 roku, kosztowały 5490 zł. "Dwójki" kosztują 8998 zł, co należałoby uznać za zupełnie normalne... gdybyśmy mówili o takich samych kolumnach. Tymczasem druga generacja jest zdecydowanie lepsza od pierwszej. Można więc powiedzieć, że cena nie wzrosła, za to jakość - owszem. Takie sytuacje w świecie sprzętu hi-fi nie zdarzają się często, dlatego przyznaję Diamondom 25 mkII zasłużoną rekomendację.

Pylon Audio Diamond 25 mkII

Dane techniczne

Rodzaj kolumn: podłogowe, 2,5-drożne, wentylowane
Efektywność: 87 dB
Impedancja: 4 Ω
Pasmo przenoszenia: 36 Hz - 20 kHz
Wymiary (W/S/G): 98/16,5/41 cm
Masa: 19 kg (sztuka)
Cena: 8998 zł/para (wykończenie standardowe)

Sprzęt do testu dostarczyła firma Pylon Audio. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Pylon Audio i wykonane przez redakcję magazynu StereoLife.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy8

Rozdzielczość
Poziomy7

Barwa dźwięku
Barwa5

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy8

Muzykalność
Poziomy8

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo2

Głębia sceny stereo
GlebiaStereo03

Jakość wykonania
Poziomy8

Funkcjonalność
Poziomy7

Cena
Poziomy8

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (7)

  • Alan

    W moim przypadku super jakość lakieru się nie potwierdziła. Kot przez 2 lata ocierał się o cokoły Aurora 700 i nic im nie było. W Diamondach 25 już po 3 miesiącach widać otarcia. Fajny polski produkt, ale reklama jednak za bardzo pompuje ten balonik.

    1
  • Adam

    "Kondensatory Jantzen Audio Cross-Cap w kolumnach za mniej niż dziesięć tysięcy złotych to rzadki widok" - rzeczywiście, tutaj mogli bardziej się postarać. Zrobiony upgrade i wstawione jedne z najtańszych polipropylenów. Naprawdę wolałbym dopłacić 100 zł i mieć coś lepszego w zwrotnicy.

    2
  • Tomasz

    Kolumny są zgrabne, wąskie (16,5 cm), przy prawie metrze wysokości. W tej sytuacji punkty podparcia w podstawie nie wyglądają zbyt przekonująco. Między nimi jest pewnie z 13 cm. Także wydaje mi się, że dość łatwo gibnąć te Pylony na bok. A szkoda by było, bo wyglądają niczego sobie.

    1
  • Jurek

    Nie słuchałem mk2, miałem poprzednią wersję 28 i zamieniłem na Jaspery 18, tu progres był znaczący na jakości muzyki. Nie wiem skąd ta negatywna nagonka na Pylona. Miałem Opale 20, Sapphire'y 31, Diamondy 38, teraz Jaspery 18 i dla mnie wyroby tej firmy w stosunku do ceny to mega fajna oferta, wszystkie dawały w swojej cenie bardzo dużo. Czemu nie potrafimy doceniać swoich producentów?

    1
  • Garfield

    @Jurek a gdzie widzisz tę nagonkę? Ja widzę po prostu bardziej wyważone oceny po latach powtarzania przez niektórych recenzentów, że każdy kolejny produkt Pylona jest killerem zagranicznej konkurencji. Nieźle grają i wyglądają, są rozsądnie wycenione, ale jak każdy produkt mają i zalety, i wady.

    1
  • Meiwa

    Witam. Właśnie testuje nowe Diamondy 25, elektronika towarzysząca: Hegel H190 + Lumin D2 (trafiła się bardzo dobra cena, więc wziąłem) + "peszle" Viablue, Furatech (ACC) Vs Audio Physic Sitara, które aktualnie posiadam w pomieszczeniu dokładnie 23 m2, pierwsze odbicia ogarnięte + ogólnie stosunkowo dobrze zrobiony rpokój, ponieważ jestem kawalerem i nie muszę się zbytnio przejmować współczynnikiem "WAF" + był remont nie tak dawno, gdzie uwzględniłem akustykę w projekcie. Wnioski? W tym konkretnym zestawieniu oraz moim pomieszczeniu uważam, że różnica nie jest warta zmiany (przynajmniej biorąc pod uwagę ceny, gdzie AP Sitara kosztowały mnie ok. 3800 zł - używka, a Pylony po rabatach ok. 7500 zł w białym macie). Uważam Pylony za dosyć przyjemnie brzmiące i raczej bezpieczne paczki, aczkolwiek brakuje im troszeczkę "polotu" i być może nieco zbyt wymagające od elektroniki. Istnieje oczywiście możliwość, że najzwyczajniej nie jest to dla nich idealne zestawienie oraz słabo czują się akurat w moim pomieszczeniu, także jest to tylko moja luźna opinia, pisana na szybko. Pozdrawiam!

    2
  • Janusz

    Witam. Zastanawiam się nad wymianą D25 mkI na mkII. Aktualnie D25 od miesiąca napędzaną jest przez dzielony system Onkyo. Końcówka M-5000R i przedwzmacniacz P-3000R. Ponieważ P-3000R to wersja na rynek japoński pracuje tylko w trybie Direct. W związku z tym przy cichym graniu brakuje około 2 dB góry. Dół natomiast jest rewelacyjny. Czy jest sens zmieniać mkI na mkII?

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Najpopularniejsze gniazda i wtyczki w sprzęcie audio

Najpopularniejsze gniazda i wtyczki w sprzęcie audio

Wielu audiofilów, a także niektórych ludzi mających niewielkie pojęcie na temat sprzętu stereo, fascynuje temat kabli używanych do łączenia zestawów głośnikowych ze wzmacniaczem, wzmacniacza z odtwarzaczem, a nawet tych odpowiadających za dostarczenie prądu do naszych urządzeń. Zanim jednak zagłębimy się w dywagacje na temat wyższości srebra nad miedzią czy sensu...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Muzyka dla pokoleń - Bryston

Muzyka dla pokoleń - Bryston

Przeglądając strony internetowe i katalogi firm zajmujących się produkcją audiofilskiego sprzętu, prawie zawsze zaglądam do zakładek opisujących ich historię i filozofię. Dziś podobno już niewielu ludzi zwraca na to uwagę, ale prawdziwi hobbyści na pewno interesują się wszystkim, co wiąże się ze sprzętem hi-fi. Sęk w tym, że nie każda...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Unitra Diora Cezar Quadro DKS-201

Unitra Diora Cezar Quadro DKS-201

Poprzedni artykuł, w którym pisałem o amplitunerze kwadrofonicznym Sansui QRX-9001 wywołał spore poruszenie na StereoLife'owym Facebooku. Czytając pojawiające się tam...

Słownik

Poprzedni Następny

Magnes neodymowy

Magnes dający znacznie silniejsze pole magnetyczne, niż porównywalny pod względem rozmiarów magnes ferrytowy. Wykonuje się je zazwyczaj ze stopu neodymu, żelaza i boru. Ze względu na łatwość obróbki mechanicznej, trudność...

Cytaty

LudwikJerzyKern.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.