Wszystko o wzmacniaczach słuchawkowych
- Kategoria: Poradniki
- Jarosław Święcicki
Mimo, że w dzisiejszych czasach trudno znaleźć dom, w którym nie znalazłaby się chociaż jedna para słuchawek - i wcale nie musi to być dom melomana lub audiofila - wzmacniacze słuchawkowe są traktowane raczej jako swego rodzaju fanaberia. Przecież wiele urządzeń na rynku posiada odpowiednie gniazdo pozwalające podłączyć słuchawki, więc po co zawracać sobie głowę zakupem dedykowanego urządzenia wzmacniającego? Wystarczy podłączyć nauszniki do dziurki we wzmacniaczu lub odtwarzaczu i gra muzyka, prawda? A jednak nie do końca, jeśli zdamy sobie sprawę, że jakość brzmienia na zwykłym wyjściu słuchawkowym w przetworniku, odtwarzaczu czy wzmacniaczu jest przeważnie bardzo przeciętna. Wobec rosnącej popularności audiofilskich nauszników, kupno dobrego wzmacniacza słuchawkowego nabiera jeszcze większego sensu. Ale co to właściwie znaczy "dobry"? Czym powinniśmy kierować się przy wyborze takiego urządzenia?
Często decydując się na zakup lepszych, droższych słuchawek możemy usłyszeć opinie, że warto pomyśleć o zakupie słuchawkowca albo że nasze nowe nauszniki pokażą pełnię swoich możliwości tylko z dedykowanym wzmacniaczem. Dlaczego? Czym się różni wyjście słuchawkowe w klasycznym wzmacniaczu od dedykowanego sprzętu? Cóż, klasyczny wzmacniacz zintegrowany jest projektowany tak, aby pracował jak najlepiej z kolumnami głośnikowymi, a wyjście słuchawkowe jest w nim traktowane trochę po macoszemu, zwykle w postaci odczepu od głównego toru audio. O ile takie rozwiązanie może się sprawdzić do napędzenia tańszych, mniej wymagających nauszników, to w przypadku droższych konstrukcji często dochodzi do sytuacji, gdzie człowiek ucieszony zakupem biegnie do domu, podłącza je pod swój sprzęt i... Coś jest nie tak. Nie gra! To znaczy gra, ale płasko, bez wyrazu, z przytłumionym basem i kiepską dynamiką. A przecież w sklepie podczas testów grało przepięknie... Co się stało? No właśnie. Bardzo możliwe, że w sklepie sprzedawca prezentował towar podłączony do wzmacniacza słuchawkowego, który wycisnął z nauszników wszystko to, co potrafią, albo konkretnego wzmacniacza czy odtwarzacza, który ma wyjątkowo dobre gniazdko dla nauszników. Bo oczywiście można znaleźć na rynku urządzenia, które potrafią zarówno napędzić kolumny, jak i zapewnić odpowiedni sygnał dla słuchawek, ale spójrzmy prawdzie w oczy - nie są to częste sytuacje. Znalezienie złotego środka, który jednocześnie zadowoli nas swoim brzmieniem w klasycznym stereo i w wersji nausznej, może kosztować nas sporo zachodu. Zajmijmy się więc poszukiwaniami odpowiedniego partnera dla słuchawek.
Lampowe, tranzystorowe, hybrydowe?
Czy można mówić o jakimś podziale wśród wzmacniaczy słuchawkowych? Można je podzielić pod względem budowy tak samo, jak wzmacniacze dla kolumn - tranzystorowe i lampowe. O ile te pierwsze nie będą miały większych ograniczeń jeśli chodzi o podłączane do nich słuchawki, to już wzmacniacze lampowe, które w większości przypadków dla słuchawek są pozbawione transformatorów wyjściowych (OTL - Output Transformer Less), będą miały kłopot z właściwym zasileniem słuchawek o niskiej impedancji. Zatem jeśli mamy ochotę na lampowe granie, najpierw sprawdźmy parametry techniczne naszych słuchawek. W zasadzie byłoby dobrze, gdyby nasze słuchawki miały wówczas impedancję powyżej 100 omów. Istnieją co prawda lampowe konstrukcje OTL, które zapewniają poprawną pracę nawet przy obciążeniu rzędu 32 omów, ale wtedy możemy się spodziewać, że gdy zapragniemy posłuchać muzyki naprawdę głośno, to wzmacniacz już temu nie podoła. Oprócz konstrukcji stricte tranzystorowych i lampowych są jeszcze hybrydy wykorzystujące przeważnie lampę w sekcji przedwzmacniacza, a samo wzmocnienie realizujące już na tranzystorach. Słuchawkowce tego rodzaju zyskują coraz większą popularność. Patrząc na ten podział można dojść do wniosku, że jest on praktycznie taki sam, jak we wzmacniaczach zintegrowanych.
Kiedy i dlaczego powinniśmy kupić słuchawkowiec?
Dobierając wzmacniacz do swoich słuchawek należy, oprócz sprawdzenia ich impedancji, zwrócić uwagę na skuteczność przetworników. Dopiero kombinacja tych dwóch parametrów może nam powiedzieć, czy zakup oddzielnego wzmacniacza będzie konieczny. Generalnie im wyższa skuteczność i niższa impedancja, tym łatwiejsze wysterowanie słuchawek. Warto zauważyć, że obecnie większość słuchawek ma impedancję w granicach 32 omów, co stanowi łatwe obciążenie dla wzmacniaczy tranzystorowych (zupełnie odwrotnie niż we wzmacniaczach lampowych OTL) zaimplementowanych wewnątrz wszelkich urządzeń przenośnych. W połączeniu z wysoką, wynoszącą ponad 100 dB skutecznością naszych słuchawek, powinno to zapewnić im odpowiednie warunki pracy. Jednak nie oszukujmy się - im droższe nauszniki, tym prawdopodobnie bardziej potrzebny będzie nam dedykowany wzmacniacz, a ostatecznym sędzią w sprawie zakupu wzmacniacza słuchawkowego i tak powinno być nasze ucho. Jeśli słuchawki po podłączeniu do dedykowanej amplifikacji wcale nie zagrają lepiej, to można sobie taki zakup odpuścić. Albo wypróbować inny wzmacniacz słuchawkowy, bo nikt nie powiedział, że wszystkie urządzenia tego typu są dobre i poprawiają brzmienie każdych słuchawek. Podobnie, jak w przypadku zwykłych wzmacniaczy i kolumn głośnikowych, tak i tutaj może się zdarzyć kiepskie dopasowanie obu elementów. Może się również zdarzyć, że odsłuchiwany wzmacniacz jest jeszcze za słaby do naszych nauszników. Kupno pudełeczka za 400 zł do audiofilskich słuchawek wartych dziesięć razy tyle na pewno nie przeniesie nas w krainę brzmieniowych uniesień. Szczególną grupą są słuchawki elektrostatyczne i ortodynamiczne. Z uwagi na ich konstrukcje, te pierwsze nie mogą być podłączane do zwykłego gniazdka w jakimkolwiek urządzeniu, ale potrzebują dedykowanych wzmacniaczy, określanych czasami mianem energizerów. Drugie są już mniej hardcore'owe, ale wciąż raczej trudne do napędzenia. Najnowsze konstrukcje tego typu są często nieco łatwiejsze do wysterowania, ale jednak mając takie słuchawki, z definicji należy szykować gotówkę na odpowiedni wzmacniacz. Większość producentów słuchawek elektrostatycznych, jak chociażby Stax, ENIGMAcoustics czy Sennheiser w starym i nowym Orpheusie oferuje nam dedykowany wzmacniacz i należy wówczas traktować te dwa elementy jako komplet.
Od najmniejszego do największego
Pierwsze wzmacniacze słuchawkowe były pod względem użytkowym bardzo prostymi konstrukcjami. Posiadały zazwyczaj przelotkę dla sygnału audio (czyli dwa gniazda RCA na wejściu i zwarte z nimi dwa gniazda na wyjściu) z której "kradziony" był sygnał na wejście innego urządzenia - zwykle dużego wzmacniacza podłączonego do kolumn. Na przedniej ściance można było znaleźć włącznik, jedno lub dwa gniazda słuchawkowe oraz potencjometr głośności. Dodatkowe funkcje należały raczej do rzadkości. Tego typu urządzenia wciąż znajdują się w sprzedaży i stanowią proste rozwiązanie problemu dla osób, które po prostu w żadnym z posiadanych klocków nie mają wyjścia słuchawkowego. Podczas użytkowania takiego sprzętu może się pojawić jeden podstawowy problem - jak do niego podłączyć kilka źródeł dźwięku? Odtwarzacz CD, gramofon, magnetofon, przetwornik? Można albo przepinać kable albo podłączyć wszystkie te źródła najpierw do wzmacniacza przeznaczonego dla kolumn i dopiero wtedy wyprowadzić go do słuchawkowca, jeśli akurat producent integry przewidział odpowiednie wyjście. Pewnym rozwiązaniem w takiej sytuacji może być oczywiście zewnętrzny selektor wejść, ale takie urządzenie po pierwsze może wpływać na jakość dźwięku, a po drugie jest po prostu kolejnym pudełkiem które trzeba podpiąć jakimś kablem i znaleźć dla niego miejsce na półce. Na szczęście w dzisiejszych czasach wybór wzmacniaczy słuchawkowych jest na tyle duży, że oprócz wymagań dźwiękowych można także dobrać sobie sprzęt pod nasze czysto techniczne potrzeby. Wzmacniacze mają wbudowane selektory wejść, niektóre mają zaimplementowane przetworniki cyfrowo-analogowe z wejściem USB pozwalającym na bezpośrednie podłączenie komputera, a jeszcze inne przejmują na siebie rolę przedwzmacniacza, dzięki czemu aby zasilić kolumny głośnikowe, wystarczy dokupić końcówkę mocy. Droższe modele mają budowę symetryczną i są wyposażone w gniazda XLR pozwalające doprowadzić do nich sygnał w tej postaci. Powstają także słuchawkowce z wbudowanym preampem gramofonowym, a także zaawansowane wzmacniacze słuchawkowe z możliwością podłączenia zewnętrznego zasilacza.
Mobilki czyli wzmacniacze do kieszeni
Osobną klasą urządzeń, które już nie mają odzwierciedlenia w klasycznym stereo jest sprzęt przenośny. Wzmacniacze podłączane bezpośrednio do smartfona czy też DAP-a to raczej młoda gałąź rynku audio, podlegająca jednak wyjątkowo dynamicznemu rozwojowi. O ile na początku taki zewnętrzny wzmacniacz można było podłączyć jedynie poprzez wyjście słuchawkowe w playerze, to obecnie produkowane przenośne wzmaki posiadają wbudowany DAC pozwalające podłączyć urządzenie poprzez port USB zarówno do komputera, jak i do smartfona, przez co całkowicie omija się wewnętrzną sekcję audio. Cały proces obróbki cyfrowego sygnału przekazywany jest do zewnętrznego wzmacniacza, który na dodatek może służyć jako powerbank dla podpiętego urządzenia. O jakich konkretnie urządzeniach mówimy? Na przykład takich, jak OPPO HA-2, iFi Audio iDSD Micro czy Denon DA-10. Naturalnie większość wzmacniaczy przenośnych projektowanych jest z myślą o smartfonach firmy Apple, ale nie tylko. W przypadku androidowych zabawek lepiej sprawdzić osobiście czy dany wzmacniacz będzie z nim współpracował. W tabeli danych technicznych można sprawdzić, czy wzmacniacz obsługuje USB On-The-Go oraz USB Audio Class, jednak ilość i różnorodność dostępnych smartfonów sprawia, że prawie nigdy nie ma gwarancji powodzenia, więc nie należy dokonywać takiego zakupu w ciemno. Najlepiej wybrać się do autoryzowanego salonu dealerskiego, podłączyć i sprawdzić, czy wszystko działa prawidłowo. Mimo, że rynek jest dość młody, zdążył się już ukształtować spory rozrzut cenowy, więc wybierając się na zakupy warto zajrzeć do portfela i wstępnie określić, z jaką kwotą jesteśmy w stanie się rozstać. Urządzenia przenośne podłączane do komputera lub smartfona dostępne są już od kilkuset złotych. W produkcji tego typu urządzeń specjalizuje się na przykład firma FiiO. Najtańszy obecnie model E06 Fujiyama kosztuje niewiele ponad sto złotych i wielkością niewiele się różni od pudełka zapałek. Bardziej zaawansowany E18 Kunlun może być podłączany tak, jak wspominane wcześniej iFi Audio i OPPO przez gniazdo USB. Urządzenia mają swój własny akumulator, który pozwala grać na nim nawet powyżej 10 godzin.
Budżetówka
W grupie wzmacniaczy do powiedzmy tysiąca złotych z kawałkiem jest też kilku innych graczy, jak Audinst, SoundMagic, ADL, HiFiMAN czy iBasso. Pragnąc wybrać dla siebie coś z urządzeń stacjonarnych, można zacząć od urządzeń kosztujących niecały tysiąc złotych, a skończyć na hi-endowych piecykach, których ceny mogą dochodzić do kilku lub kilkunastu tysięcy. Z podstawowych maszyn za niewielkie pieniądze na pewno warto zwrócić uwagę na słuchawkowce Pro-Jecta, Vincenta, Hegla, NuForce'a, Xindaka, HiFiMAN-a czy Cayina. Większość tego typu urządzeń jest jednak tylko tanią alternatywą dla gniazdka w odtwarzaczu lub laptopie. Niektóre potrafią zagrać bardzo ciekawie, jednak należy pamiętać o tym, że raczej nie są to wzmacniacze przeznaczone do karmienia prądem bardzo wymagających słuchawek. Trzymając się ograniczenia na poziomie tysiąca złotych, powinniśmy jednak traktować takie urządzenia jako sposób na poprawę brzmienia nauszników, które mają dość przyjazne parametry i zostały zbudowane z myślą o podłączeniu do laptopa czy smartfona. Praktyka pokazuje, że przesiadka ze zwykłej dziurki w laptopie na urządzenie takie, jak iFi Audio iDSD Nano czy Hegel SUPER potrafi wnieść wiele dobrego, ale to świadczy również o tym, jak kiepskie komponenty są montowane w większości komputerów, smartfonów czy tabletów.
Klasa średnia
Jeśli szukamy dla swoich słuchawek trochę lepszego towarzystwa, warto rozejrzeć się za sprzętem z tak zwanej średniej półki. Tak klasa cenowa może okazać się najlepszym wyborem, jeśli kierujemy się stosunkiem jakości do ceny. Łatwo zauważyć, że już po przekroczeniu granicy tysiąca złotych, wybór znacznie nam się rozszerza, a od wybranego sprzętu możemy wymagać więcej. Rega Ear, Musical Fidelity V90-HPA, Schiit Asgard 2 czy iFi Audio iDAC2 Micro to tylko niektóre modele, które możemy mieć już za tysiąc złotych z mniejszym lub większym kawałkiem. Pierwsze ciekawe kąski pojawiają się także dla fanów wzmacniaczy lampowej. Dobrego słuchawkowca wykorzystującego szklane bańki raczej nie da się kupić za kilkaset złotych, ale za niecałe dwa tysiące dostaniemy na przykład Schiita Valhalla 2 czy Cayina MM-1. Ciekawe propozycje w tym zakresie cenowym ma także firma Audio-gd. Model NFB-11.32 jest na przykład propozycją dla nowoczesnych melomanów stawiających na cyfrowe źródła dźwięku, ponieważ nie ma wejść analogowych. Posiada za to trzy gniazda cyfrowe - USB, optyczne oraz koaksjalne. Wystarczy aby podłączyć komputer oraz odtwarzacz płyt CD posiadający wyjście cyfrowe. A jeśli wolimy przesyłać sygnał po bożemu sygnałem analogowym, dopłacając kilka stówek możemy sobie pozwolić na NFB-6 pozwalający przyłączyć dwa wejścia niesymetryczne oraz dwa symetryczne. W okolicach dwóch tysięcy złotych ciekawymi typami na pewno będą Beyerdynamic A20, Schiit Lyr 2 czy Cayin HA-3. Poruszając się już w górnych granicach stanów średnich, nie można nie wspomnieć o takich wzmacniaczach, jak Audeze Deckard, Marantz HD-DAC1, Burson Audio Soloist SL, Vincent KHV-1 czy Lab12 HPA. To już urządzenia, do których możemy startować z hi-endowymi słuchawkami dynamicznymi, a nawet planarnymi. Audeze Deckard oferuje możliwość odtwarzania cyfrowych plików o rozdzielczości dochodzącej nawet do 384 kHz, a Lab12 HPA to lampowy wzmacniacz OTL z funkcją przedwzmacniacza, możliwością podłączenia dwóch źródeł analogowych oraz komputera poprzez gniazdo USB.
Słuchawkowy hi-end
Skoro najlepsze nauszniki dostępne dziś na rynku mogą kosztować nawet kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy złotych, nikogo nie powinno dziwić, że dla największych miłośników audiofilskich słuchawek nawet wzmacniacz za trzy-cztery tysiące nie jest urządzeniem docelowym. Należy jednak pamiętać, że nawet wydanie tak dużej kwoty na wzmacniacz słuchawkowy nie musi gwarantować stuprocentowego sukcesu. Im wyższa jakość dźwięku, jaką możemy osiągnąć, tym większą uwagę powinniśmy poświęcić na odsłuch, który będzie jedyną gwarancją właściwego wyboru. Można jednak kierować się pewnymi sprawdzonymi schematami. Właściciele wysokich modeli nauszników Sennheisera na pewno powinni spróbować połączenia ich z flagowym wzmacniaczem tego producenta czyli HDVD 800 uzbrojonym oprócz wejść analogowych także w trzy wejścia cyfrowe. Nie można również zapomnieć o sprawdzeniu możliwości Brystona BHA-1 czy flagowca OPPO - HA-1. Bardzo ciekawą propozycją może być wzmacniacz Trilogy 931 będący klasycznym słuchawkowcem z gniazdami analogowymi lub Soul Note SD300 z niezbalansowanym i zbalansowanym wyjściem słuchawkowym, wbudowanym przetwornikiem, łącznością Bluetooth i funkcją przedwzmacniacza. Nie sposób także pominąć świetnego Cary Audio HH-1 i flagowego Beyerdynamica A2. Idąc w najwyższe przedziały cenowe, warto wspomnieć o takich modelach, jak Audio-gd Reference 10.32, Burson Audio Conductor Virtuoso, HiFiMAN EF6, Trilogy 933, Bakoon HPA-21 czy McIntosh MHA100. Zatem do jakich pieniędzy doszliśmy? No cóż, teraz mówimy już o kwotach rzędu 20000 zł.
Rozmowa z ekspertem
Podobnie, jak w dwóch poprzednich poradnikach o słuchawkach, naszym ekspertem w dziedzinie wzmacniaczy przeznaczonych dla nauszników będzie Paweł Przybylski z Q21. Pabianicki salon znany jest między innymi z tego, że z tematyką słuchawek jest zawsze na bieżąco, często organizuje pokazy nowych modeli słuchawek oraz zaprojektowanych z myślą o nich wzmacniaczy i przetworników. W ofercie Q21 znajdują się słuchawki takich marek, jak Audio-Technica, Audeze, AKG, Beyerdynamic, Focal, Grado, HiFiMAN, JBL, KEF, Koss, Musical Fidelity, Onkyo, Pro-Ject, Sennheiser czy Ultrasone - od 129 do 14990 zł.
Kiedy powinniśmy zacząć rozglądać się za dedykowanym wzmacniaczem słuchawkowym?
Rozważania na temat zakupu dedykowanego wzmacniacza słuchawkowego powinniśmy zacząć, gdy przestaje nas satysfakcjonować jakość dźwięku z samych słuchawek. Możemy oczywiście zmienić słuchawki na lepsze, ale wtedy ograniczeniem nadal pozostanie urządzenie, które napędza nasze słuchawki. Dlatego inną i często lepszą drogą jest właśnie zastosowanie wzmacniacza słuchawkowego - w zależności od potrzeb może to być również urządzenie z wbudowanym przetwornikiem.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że wyjście słuchawkowe w naszym wzmacniaczu czy przetworniku będzie na tyle dobre, że nie będziemy potrzebowali kolejnego urządzenia do nauszników?
Niestety, patrząc na parametry techniczne słuchawek czy przetwornika nie zawsze jesteśmy w stanie uzyskać pewność, że wyjście słuchawkowe w przetworniku bez problemu poradzi sobie z naszymi słuchawkami. Najlepiej wtedy udać się do specjalistycznego salonu na odsłuch lub chociaż zwrócić się do eksperta z prośbą o poradę. Oprócz kwestii dopasowania słuchawek do odpowiedniego gniazda pozostaje jeszcze kwestia dobrania najlepszej barwy i ogólnego charakteru brzmienia. Naturalnie istnieje pewne prawdopodobieństwo, że dysponując wzmacniaczem zintegrowanym czy przetwornikiem, którego konstruktorzy zadbali o jakość wyjścia słuchawkowego, nie będziemy potrzebowali dodatkowego preampu dla nauszników. Należy jednak pamiętać, że taka konieczność może zajść po zmianie słuchawek na lepsze.
Jak dobrać właściwy wzmacniacz do naszych słuchawek?
Przy wyborze wzmacniacza słuchawkowego powinniśmy przede wszystkim zwrócić uwagę na moc na wyjściu słuchawkowym, by mieć pewność, że wzmacniacz poradzi sobie z wysterowaniem naszych słuchawek. Wiadomo, że na rynku dostępnych jest mnóstwo różnych nauszników. Jedne można napędzić z byle czego, ale inne wymagają już odpowiednio mocnych wzmacniaczy słuchawkowych. Równie ważnym aspektem jest dopasowanie brzmienia do naszych preferencji muzycznych. To identyczna sytuacja, jak w przypadku kolumn i wzmacniaczy zintegrowanych.
Na jakie najważniejsze parametry powinniśmy zwrócić uwagę?
Oprócz wspomnianej przed chwilą mocy na wyjściu słuchawkowym, do najważniejszych parametrów należy zaliczyć stosunek sygnał/szum (generalnie im parametr jest większy, tym urządzenie lepiej gra) oraz pasmo przenoszenia. Często również konstrukcja wzmacniacza pozwala przynajmniej w pewnym stopniu przypuszczać, czego możemy się po danym urządzeniu spodziewać. Należy zwrócić uwagę na to, czy mamy do czynienia ze wzmacniaczem lampowym, hybrydowym czy tranzystorowym, jaka kość przetwornika została w nim zastosowana itd.
Czy wzmacniacze słuchawkowe są teraz bardziej popularne, niż kilka czy kilkanaście lat temu?
Od jakiegoś czasu popularność dedykowanych wzmacniaczy słuchawkowych czy przetworników ze wzmacniaczem słuchawkowym stale rośnie. Zwiększają się również świadomość i wymagania klientów, a producenci starają się sprostać ich oczekiwaniom. Dziś już praktycznie każdy liczący się producent elektroniki użytkowej ma w swojej ofercie wzmacniacze słuchawkowe, często nawet więcej niż jeden. W samym segmencie wzmacniaczy słuchawkowych panuje też podział na urządzenia do użytku domowego i urządzenia przenośne.
Czy warto zainteresować się wzmacniaczem słuchawkowym z dodatkowymi funkcjami takimi, jak wbudowany DAC, przedwzmacniacz lub łączność Bluetooth?
To zależy - jeśli priorytetem jest dla nas jakość brzmienia, to lepsze są rozwiązania dedykowane. Jednak nie zawsze możemy takie zastosować. Często ograniczeniem jest budżet, gabaryty czy pewna konkretna funkcjonalność sprzętu. Decydując się na przetwornik ze wzmacniaczem słuchawkowym, prawie zawsze wybieramy kompromis.
Ostatnio na rynku jest coraz więcej wzmacniaczy przeznaczonych do sprzętu mobilnego, współpracujących na przykład ze smartfonami. Czy tego typu urządzenia dają dużą poprawę brzmienia w porównaniu z gniazdkiem w telefonie?
Owszem, tego typu urządzenia mogą wnieść naprawdę wiele dobrego. Wszystko zależy od ich parametrów i ogólnej klasy urządzenia. Najważniejszym z nich jest moc. Standardowe wyjście słuchawkowe w telefonie ma jej mało, więc nawet jeśli poradzi sobie z naszymi słuchawkami, to zawsze mogłyby one zagrać lepiej gdybyśmy użyli dedykowanego wzmacniacza przenośnego. Możemy również zastosować przenośny wzmacniacz z wbudowanym przetwornikiem. W tym przypadku będziemy mogli uzyskać jeszcze większą poprawę.
Podsumowanie
Jak widać z powyższego krótkiego przeglądu rynku aby osiągnąć poziom słuchawkowego hi-endu potrzebne są o wiele mniejsze fundusze niż w przypadku systemu klasycznego, chociaż i tutaj można przecież wydać ponad 13 tysięcy na Bakoon’a HPA-21, albo niecałe 20 tysięcy za McIntosha MHA100. Czy jednak można porównywać te dwa jakże różne sposoby słuchania muzyki? O tym napiszemy już innym razem.
Artykuł powstał we współpracy z salonem Q21.
Komentarze