Sony D-50
- Kategoria: Vintage
- Jarosław Święcicki
Lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku był dla Sony czasem, gdy firma kroczyła od sukcesu do sukcesu. Rozpoczynała się era płyty kompaktowej - formatu, który został opracowany wspólnie z Philipsem. Furorę na rynkach świata robił przenośny odtwarzacz kaset zwany Walkmanem. Inżynierowie Sony logicznie powiązali ze sobą te dwa fakty i w 1984 roku stworzyli urządzenie, które zapoczątkowało rozwój następnego przeboju w ofercie firmy - Discmana. Co prawda pierwszy przenośny model odtwarzacza płyt kompaktowych o symbolu D-50 jeszcze nie nosił tej nazwy, ale w momencie premiery był najmniejszym CD-playerem na świecie.
Sony w materiałach prasowych reklamowało sprzęt jako przenośne urządzenie wielkości czterech pudełek na płyty CD położonych jedna na drugiej, ale taka miniaturyzacja wymusiła na konstruktorach zastosowanie pewnego podstępu. D-50 nie miał wbudowanego zasilania. Żadnego! Do uruchomienia odtwarzacza potrzebny był moduł EPB-9C, do którego D-50 chował się praktycznie w całości. Moduł mieścił sześć baterii R14 lub akumulator NP-11. Innym rozwiązaniem był zasilacz AC-D50 pozwalający na nakarmienie odtwarzacza z sieci. Tak więc jeśli ktoś chciał wyjść z na spacer w towarzystwie swoje ulubionej muzyki słuchanej z płyt CD, mimo wszystko musiał się trochę nanosić... Na dodatek D-50 nie posiadał żadnej korekcji błędów - aby nie przeskoczył podczas odtwarzania trzeba było chyba mieć chód baletnicy.
Sony D-50 sam w sobie był dosyć zgrabną konstrukcją o aparycji połówki cegły - dosyć kanciasty i wysoki, tak naprawdę nie nadawał się jeszcze do słuchania muzyki "na mieście". Określenie "przenośny" było tu użyte jak najbardziej dosłownie - przenieś sprzęt i dopiero wtedy możemy pogadać o odtwarzaniu muzyki. Jeśli chodzi o same możliwości playera, były one raczej podstawowe. Można było co prawda przewijać utwory i przełączać je z jednego na drugi, ale o programowaniu można było zapomnieć. Podbicie basu, predefiniowany equalizer? Nie, no wybaczcie... Na takie udogodnienia trzeba było jeszcze trochę poczekać.
Odtwarzacz był produkowany w latach 1984-1986 i kosztował 450 dolarów, więc nie był tani. Występował w dwóch kolorach - czarnym i czerwonym. Do dzisiejszych czasów przetrwało całkiem sporo egzemplarzy w dobrym stanie optycznym, chociaż część z nich została wyeksploatowana i nie czyta już płyt. Znalezienie sprawnego egzemplarza nie jest trudne, ale trzeba za niego trochę zapłacić. Na zagranicznych serwisach aukcyjnych można takowe spotkać w cenie oscylującej wokół 200 euro. Na polskim rynku ostatnio sprzedano jedną sztukę D-50 w dobrym stanie wizualnym i technicznym za nieco ponad 400 zł. Sporo jak na taki duży odtwarzacz płyt kompaktowych z z zaledwie podstawowymi funkcjami, prawda? Ale przecież to pierwszy przenośny odtwarzacz CD w historii! Przyznam, że brałem udział w licytacji, ale aż tyle na staruszka Sony nie miałem zamiaru wydać. Może jeszcze kiedyś trafi się okazja!
-
Zbigniew
Witam. Posiadam odtwarzacz Sony D-50 rocznik 1984 w stanie doskonałym. Dla mnie najważniejszą sprawą jest dźwięk. Jakość dźwięku D-50 jest doskonałą, klasa hi-end, szczególnie w połączeniu ze słuchawkami Sennheiser HD 580 Precision, które również posiadam od ponad 25 lat. Dźwięk tutaj oznacza doskonałą stereofonię, analityczność, kontrolowany bas, mnóstwo szczegółów i składów dźwiękowych. Dźwięk z tego odtwarzacza zaspokoi moim zdaniem najbardziej wybrednego słuchacza. Wybitnie wydajny wzmacniacz słuchawkowy. Sony D-50 wraz ze swoją stacją dokującą, może posłużyć jako bardzo dobre źródło dźwiękowe do wzmacniacza słuchawkowego lampowego jak i również wzmacniacz VincentSv-236 z kolumnami Sonus Faber Grand Piano Domus w połączeniu z dobrym interkonetem np. Van den Hul The Name. Co do wykonania tego odtwarzacza , wykonanie godne podziwu. Pokrywa jest metalowa, przyciski ze szczotkowanego aluminium. Wykonanie na poziomie audiofilski. Na ebay na aukcji USA w wersji czerwonej z zasilaczem oryginalnym w cenie 1300$, stan idealny, na chodzie. Na aukcji włoskiej ze w pełnym komplecie nawet oryginalny karton, stan idealny (salonowy), na chodzie, jeśli dobrze pamiętam około 1800 euro. Pozdrawiam serdecznie.
1 Lubię
Komentarze (1)