Hegel SUPER
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Małgorzata Karasińska
Hegel to marka, która szturmem wdarła się na polski rynek. Niemal natychmiast po pierwszych sygnałach o jej wprowadzeniu posypały się entuzjastyczne recenzje, a na internetowych forach zaczęły się żywe dyskusje. Teraz wszyscy oswoili się z produktami norweskiej firmy, a po kilku latach można śmiało powiedzieć, że Hegel to coś więcej, niż chwilowa moda. Szczególnie dobrze radzą sobie przetworniki i wzmacniacze zintegrowane tej marki, choć odtwarzacze, przedwzmacniacze i końcówki mocy też są niczego sobie. Najnowsza integra H80 to jedno z pierwszych urządzeń tego typu z pełnowymiarowym przetwornikiem na pokładzie. Jednak o ile w wejściach cyfrowych norwescy projektanci widzą przyszłość, to jakoś nigdy nie podchodzili entuzjastycznie do montowania w swoich integrach przedwzmacniaczy gramofonowych czy gniazd słuchawkowych. Amatorzy nauszników musieli szukać szczęścia gdzie indziej. Na szczęście załatano tę lukę urządzeniem o skromnej nazwie SUPER, łączącym w jednej obudowie wzmacniacz słuchawkowy i przetwornik.
Jest to więc gadżet dla audiofilów słuchających muzyki bezpośrednio z komputera. Dlaczego mieliby oni inwestować w oddzielny wzmacniacz słuchawkowy? To proste - słuchawki podłączone bezpośrednio do komputera grają zwykle płasko i nudno. Norwegowie uważają, że dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze na układy analogowe wzmacniacza słuchawkowego wbudowanego w komputer oddziałują zakłócenia elektromagnetyczne, generowane przez inne podzespoły. Powstały w ten sposób szum ogranicza szczegółowość, zmniejsza przestrzeń i spłaszcza pasmo. Drugą przyczyną jest ograniczenie prądowe wyjścia słuchawkowego komputera. Zazwyczaj wbudowana w komputer dziurka nie jest w stanie napędzić bardziej wymagających słuchawek audiofilskich czy studyjnych, które charakteryzują się wysoką impedancją. W efekcie wyjście zaczyna tworzyć zakłócenia i przekazywać własną "wersję" odtwarzanego nagrania. Receptą na obie te bolączki ma być właśnie SUPER.
Wygląd i funkcjonalność
Kiedy kurier wręczył mi kopertę bąbelkową zawierającą wzmacniacz Hegla, byłam zaskoczona rozmiarami urządzenia. SUPER swoimi gabarytami przypomina talię kart, a i samo opakowanie jest utrzymane w tej samej konwencji. Jeżeli więc ktoś oczekuje solidnego pudełka, które będzie ładnie prezentować się na półce, musi niestety zadowolić się papierową konstrukcją i podziękować ekologom. 8 cm długości i 4 cm szerokości, jakie mierzy ten wzmacniacz sprawiają, że spokojnie mieści się w dłoni, nawet tak niewielkiej jak moja. Drobne rozmiary łączą się z ascetycznym designem. SUPER wykonany jest z jednego kawałka szczotkowanego aluminium, co szczególnie ucieszy posiadaczy laptopów, których pokrywy również zbudowane są z tego metalu. Łączenie denka z resztą urządzenia jest bardzo dyskretne. Żadnych wulgarnych śrubek. Elegancji nadaje Heglowi brak niepotrzebnych przełączników, diod czy innych pstryczków. Dostajemy jedynie to, co zdaniem producenta absolutnie konieczne. Z jednej strony mamy złącze micro USB, będące wejściem cyfrowym i jednocześnie gniazdem zasilającym urządzenie. Na drugim końcu znajduje się gniazdo minijack 3,5 mm, które również pełni dwie funkcje - może być wyjściem analogowym i cyfrowym optycznym (po połączeniu z komputerem wnętrze gniazda zaświeci się na czerwono). Na wypadek jakby ktoś był kompletnym laikiem i nie potrafił odróżnić tych dwóch dziurek, Hegel oznaczył je w dosyć bezpośredni sposób na spodzie urządzenia. Po stronie micro USB wyfrezowano napis "Computer", a po przeciwnej - "Headphones". I wszystko jasne.
Poziom decybeli regulować można jedynie w komputerze, nie ma więc żadnego pokrętła zmiany głośności. Ja nie odczułam jednak jego braku. Wierzch wzmacniacza zdobi logo producenta, wyrzeźbione z ogromną starannością. Całość prezentuję się naprawdę szlachetnie. Wszystko byłoby cudownie, gdyby nie kilka detali. Otóż w pudełku poza samym wzmacniaczem znajdziemy równie ascetyczną instrukcję. Kilka słów o wetknięciu właściwych kabli, standardowe gratulacje dobrego zakupu i ostrzeżenie o możliwej utracie słuchu. Czego brak w tej instrukcji? Spacji. Czy idea bycia eko posunęła się do tego stopnia, że należy oszczędzać miejsce w dokumentach drukowanych poprzez pominięcie białych znaków? Jeśli tak, to mam nadzieję, że ta myśl nie dotrze do koncernów farmaceutycznych, bo to jedynie instrukcje obsługi jakie zdarza mi się czytać. Intrygujący jest również fakt, że dostajemy opis podłączenia urządzenia, ale próżno szukać tu kabla. Czy kilkucentymetrowy przewód aż tak podniósłby koszty sprzedaży klocka, którego cena przekracza tysiąc złotych? Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że kluczem mogą być rozmiary opakowania. Sprezentowanie kabla pociągnęłoby za sobą zwiększenie wymiarów pudełka, a to z kolei oznaczałoby powrót spacji na swoje miejsce. A to ostatnie to już burżujstwo. Dobrze, że w opakowaniu zmieściły się cztery gumowe nóżki, które wedle uznania można przykleić do dna obudowy. Wzmacniacz jest też na tyle lekki, że gruby kabel od słuchawek spokojnie mógłby go ściągnąć ze stolika i zabrać ze sobą w podróż na podłogę. Gumowe nóżki mogą go przed tym uchronić, a przy okazji zabezpieczyć powierzchnię przed zarysowaniami.
Niska masa urządzenia jest jednak także zaletą, ponieważ można go zabrać wszędzie tam, gdzie zabieramy laptopa. W odróżnieniu od podobnych urządzeń wtykanych bezpośrednio w gniazdo USB, tutaj nie grozi nam niebezpieczeństwo wyłamania złącza z laptopa. Krótki kabel załatwia sprawę. SUPER jest na tyle lekki, że może nawet wisieć na kablu USB, więc sprawdzi się nawet w podróży albo w domu czy w kawiarni, kiedy trzymamy komputer na kolanach. To duży plus w tej kategorii urządzeń.
Brzmienie
Norwescy konstruktorzy chyba postanowili zrobić urządzenie, które już podczas pierwszego odsłuchu bezdyskusyjnie pokona standardowe gniazdo słuchawkowe, a prawdopodobnie też inne tego typu przetworniko-wzmacniacze. SUPER gra bardzo dynamicznie, efektownie, chwilami wręcz ofensywnie. Domyślam się, że dla właściciele laptopów, których producenci nie zadbali o jakość brzmienia na wyjściu słuchawkowym, po podłączeniu tego aluminiowego klocka przeżyją spory szok. Będzie to dla nich zupełnie nowy świat. Można się poczuć trochę jak człowiek, który już od dawna powinien nosić okulary, ale nie chciało mu się umówić na badanie wzroku. Nagle okazuje się, że te plamy w tle to wcale nie plamy, ale jakiś kolejny instrument lub wyraźny pogłos sali, w której dokonano nagrania. Dźwięki, które przez standardowe gniazda słuchawkowe są maskowane, przykrywane zakłóceniami lub uśredniane, tutaj odzyskują właściwy status. Muzyka staje się dzięki temu trójwymiarowa i naładowana szczegółami. W pierwszej chwili można nawet odnieść wrażenie, że Hegel wydobywa detale na siłę. Nie jest to jednak prawda, ponieważ nie stworzy on dźwięków, których nie ma w oryginalnym sygnale. A że inne urządzenia je gubią, to już ich problem, prawda? SUPER nie ma wyeksponowanej góry pasma, nie tnie ani nie rani uszu bez potrzeby. Przejrzystość wynika tu raczej z szybkości przekazu i znakomitej mikrodynamiki, niż sprytnego manewrowania pasmem. W kwestii równowagi tonalnej można zarzucić mu co najwyżej lekko podkreślony bas.
Spotkanie z Heglem może być ciekawą, muzyczną przygodą. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że ta przygoda zmieni więcej, niż pierwotnie zakładaliśmy. Dlaczego? Otóż klocek ten jest tak dobry, że ukazuje nie tylko dobre, ale też złe strony nagrań i słuchawek. Jeśli sięgniemy po dobrze zrealizowany materiał, zapisany oczywiście w bezstratnych plikach (nie mówiąc już o plikach 24/192 czy DSD) i podłączymy do Hegla porządne słuchawki, dostaniemy dźwięk, za który w przypadku systemu złożonego z przetwornika, wzmacniacza i kolumn musielibyśmy zapłacić kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Jednak jeżeli wiecie, że dane nagranie czy nauszniki mają jakieś wady, nie klikajcie i nie podłączajcie. SUPER jest jednym z tych urządzeń, które w pewnym sensie wzmacniają charakter całej reszty. Słuchawki, które mają na przykład poluzowany bas, z Heglem stają się jeszcze bardziej rozlazłe. Z kolei te, które niskich tonów mają za mało, z Heglem mają go jeszcze mniej. To samo dzieje się z wysokimi tonami, temperaturą dźwięku, przestrzenią... Może po prostu ten wzmacniacz ma bardzo mało własnego charakteru i dlatego różnice między poszczególnymi słuchawkami stają się tak wyraźne? A może rzeczywiście jest tak dobry, że trudno mu wybaczyć potknięcia realizatorów nagrań tudzież producentów słuchawek? Odpowiedź pewnie leży gdzieś pośrodku, ale tak czy inaczej bardzo dobrze świadczy to o norweskim wzmacniaczu. Z cech charakterystycznych na pewno można wymienić znakomitą przestrzeń. Tutaj SUPER akurat rzadko bywa kapryśny. Stereofonia jest jego mocną stroną i nawet ze słuchawek dokanałowych był w stanie wiele wycisnąć w tej materii.
Hegel przypadnie do gustu szczególnie melomanom ceniącym wierność muzycznej reprodukcji oraz poszukiwaczom tak zwanej prawdy o nagraniu. Jego brzmienie jest w pewnym sensie bezkompromisowe, ale - co ciekawe - nie męczy przy dłuższym słuchaniu. Można nawet odnieść wrażenie, że po kilku minutach grania coś tam się w środku wygrzewa - niskie tony nabierają ogłady, a brzmienie jako całość staje się bardziej spójne. Niektórzy pewnie powiedzą, że doszukiwanie się oznak wygrzewania w takim małym urządzeniu to już jeden z pierwszych objawów choroby psychicznej, ale nie są to tylko moje obserwacje. Poza tym jakie to ma znaczenie? Liczy się to, że Hegla słucha się dobrze nie tylko trzy minuty, ale i trzy godziny.
Budowa i parametry
Brak śrubek, których odkręcenie uchyliłoby rąbka tajemnicy odnośnie wnętrzności urządzenia spowodował, że wiedza ta pozostanie u Norwegów. Ci niestety nie wypowiadają się zbyt wylewnie na temat detali technicznych. Nie wiemy również nic na temat enigmatycznej technologii redukcji szumu, którą opisują w swych materiałach. Z tekstu zamieszczonego na stronie producenta można wywnioskować, że wzmacniacz posiada jakiś system eliminacji zakłóceń. Rozsądek podpowiadałby, że chodzi o sam fakt wyekspediowania układów odpowiedzialnych za dźwięk poza obudowę komputera, ale nierozbieralna obudowa nie pozwala tego sprawdzić. Wiadomo jedynie, że 24-bitowy przetwornik znajdujący się na pokładzie Hegla SUPER pracuje z maksymalną częstotliwością próbkowania 96 kHz. Nie jest to rekordowy wynik, którym mogą pochwalić się najbardziej hi-endowe przetworniki. Pamiętajmy jednak, że tutaj dostajemy urządzenie plug & play, dzięki czemu nie musimy bawić się w ściąganie i instalację dodatkowych sterowników. Gdyby podane przez producenta maksymalne parametry sygnału były lepsze, zapewne nie ominęłyby nas te przyjemności. Impedancja wyjściowa wzmacniacza wynosi poniżej 1 oma. To bardzo dobry wynik, który teoretycznie powinien przekładać się na bezproblemową współpracę wzmacniacza z trudnymi do napędzenia słuchawkami i sprawić, że niskie tony będą bardziej zwarte. Dodatkowo producent chwali się bardzo wysokim stosunkiem sygnału do szumu na poziomie 140 dB.
Konfiguracja
Hegel pracował z MacBookiem Pro i odtwarzaczem iTunes oraz komputerem stacjonarnym z systemem Windows 7 i Foobarem. Do odsłuchu wykorzystane zostały pliki FLAC, zgrywane z płyt CD i pobrane legalnie z sieci w jakości 24 bit/192 kHz. Ze słuchawek poszedł w ruch szeroki arsenał modeli o różnym charakterze brzmienia i impedancji - B&W P5, Sennheisery Momentum On-Ear, Jabry Revo, Beyerdynamiki DT990 Pro, Jabry Vox i a-Jaysy One+.
Werdykt
Dzięki urządzeniom takim, jak Hegel SUPER, nie trzeba być bogatym audiofilem, aby poznać całe bogactwo ulubionej muzyki. Jeśli nie wierzycie, wejdźcie na którekolwiek audiofilskie forum i napiszcie, że chcecie kupić przetwornik, wzmacniacz i kolumny, a na wszystko macie 2500 zł. Dostaniecie odpowiedź, że lepiej taką kwotę przeznaczyć na same kolumny, a potem cierpliwie zbierać na resztę. Nie ma w tym zresztą wielkiej przesady. Tymczasem za 1290 zł można kupić małą, metalową kosteczkę, a kolejne 1290 zł przeznaczyć na adekwatnej jakości słuchawki i dostajemy brzmienie, jakie jeszcze kilka lat temu za takie pieniądze było absolutnie nieosiągalne. Cenę komputera pomijam. Jeżeli więc macie jeszcze dobre słuchawki, to już połowa sukcesu. Druga połowa to ten klocek, który widać na zdjęciach.
Dane techniczne
Rodzaj przetwornika: 24-bitowy
Wejście: Micro USB
Wyjście analogowe: 3,5 mm
Wyjście cyfrowe: Optyczne 3,5 mm
Impedancja wyjściowa: < 1 Ω
Stosunek sygnał/szum: 140 dB
Wymiary (W/S/G): 1,6 cm x 4,1 cm x 8,2 cm
Cena: 1290 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma Moje Audio.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze (1)