White Ward - False Light
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
White Ward był jednym z moich najważniejszych odkryć 2019 roku. "Love Exchange Failure" znalazłby się prawdopodobnie w czołówce najczęściej odtwarzanych przeze mnie albumów w tamtym czasie. Do dziś wracam do niego bardzo często i uważam go za jeden z najciekawszych materiałów nagranych w tym gatunku w ostatnich latach. Dlatego też z wielkim uśmiechem na twarzy przyjąłem informację o tym, że nadchodzi nowa płyta. Już sama okładka intryguje i zdaje się stać w opozycji do poprzedniego wydawnictwa, gdzie zaprezentowane zostało żyjące miasto nocą. Tu z kolei mamy do czynienia z opuszczonym, zrujnowanym domem stojącym w środku wysuszonego pola. Zdjęcie zostało wykonane w Stanach Zjednoczonych, jednak w obliczu sytuacji w ojczyźnie muzyków nabiera ono pewnego symbolicznego znaczenia.
Przedpremierowo został zaprezentowany słuchaczom monumentalny, ponad 13-minutowy "Leviathan", który, jak się okazuje, idealnie odzwierciedla zawartość całego albumu. W momencie premiery utwór ten z pewnością podkręcił apetyty wielu fanów zespołu. Dzieje się tu naprawdę dużo. Spokojne, klimatyczne intro z czasem nabiera ciężaru, pojawia się też saksofon. Atmosfera gęstnieje z każdą sekundą, by w pewnym momencie wybuchnąć fragmentem ewidentnie blackującym. Ten z kolei gwałtownie zostaje stłamszony przez spokojną część nawiązującą do najlepszych praktyk znanych z post metalu. Ponownie olbrzymią rolę odgrywa tu saksofon. Klimat "Leviathana" zmienia się jeszcze kilkukrotnie, a po jego zakończeniu słuchacz czuje się jak po ekspresowym przejściu kilku frontów burzowych w ciągu kilkunastu minut. Jest moc!
Wrażenie bycia uczestnikiem kilku nawałnic w przeciągu bardzo krótkiego czasu towarzyszy słuchaczowi praktycznie przez cały czas trwania albumu. "False Light" przynosi 8 utworów trwających łącznie ponad 66 minut i trzeba przyznać, że jest to bardzo intensywnie spędzony czas. Nowy album można uznać za bezpośrednią kontynuację poprzednika. Nie jest to jednak wierna kopia, ponieważ zespół pokusił się tu o kilka eksperymentów i odskoczni gatunkowych. Pierwszą z nich White Ward serwuje słuchaczom praktycznie na samym początku, bo tuż po otwierającym album "Leviathanie". "Salt Paradise" to ponad 5 minut bardzo spokojnego i klimatycznego dark jazzu z czystym męskim wokalem. Całkowicie instrumentalny "Echoes In Eternity" przynosi chwilę oddechu i jednocześnie zaskakuje zlepkiem dźwięków w końcówce. Krążek kończy się minimalistycznym "Downfall", który przynosi ostateczny spokój i wytchnienie po gwałtownych zjawiskach pogodowych. A tych zespół dostarczy nam w bardzo dużej dawce i w różnych konwencjach. Bardzo ciekawie na krążku wypada "Cronus" - drugi utwór promujący album. Początek, ponownie oparty o czysty wokal i świetny saksofon ociera się wręcz o klimaty radiowe. Blackowy pogrom nadchodzi tu w najmniej spodziewanym momencie. Świetną sinusoidą jest również utwór tytułowy.
Po końcowych dźwiękach "False Light" słuchaczowi towarzyszy uczucie podobne do tego z poprzedniego wydawnictwa - wzięcia udziału w czymś ewidentnie nietuzinkowym i wyjątkowym. Mimo ponad godziny czasu trwania od razu ma się ochotę ponownie wcisnąć play i dać się wciągnąć w muzyczny wir stworzony przez Ukraińców. "False Light" bez wątpienia zagości w wielu okołometalowych podsumowaniach muzycznych 2022 roku. I nic dziwnego, ponieważ jest to kolejny świetny album w dorobku White Ward i dowód na to, że w tym gatunku jest jeszcze bardzo wiele do powiedzenia. Czy jest to album jeszcze lepszy niż "Love Exchange Failure"? Tu do gry wejdzie indywidualna ocena każdego z słuchaczy. Z pewnością jednak jest to album co najmniej równie dobry.
Artysta: White Ward
Tytuł: False Light
Wytwórnia: Debemur Morti
Rok wydania: 2022
Gatunek: Post Black Metal, Post Metal, Progressive Metal
Czas trwania: 66:23
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze