Beastie Boys - Check Your Head
- Kategoria: Pop
- Karol Otkała
Pierwszy album Beastie Boys wydany w latach 90' przyniósł znaczącą zmianę w stosunku do tego, co trio zaprezentowało na "Paul's Boutique". Nowa odsłona Beastie Boys - o wiele bardziej niekonwencjonalna - przyjęła się i utrzymała w podobnej formie również na "Ill Communication". A na czym ona polegała? Otóż "Check Your Head" to wybuchowa mieszanka klasycznego (jeśli w ich przypadku w ogóle można mówić o takim pojęciu) hip hopu, muzyki instrumentalnej granej "na żywo", hardcore punku oraz kilku innych gatunków. Zacznijmy od stylu wyjściowego. "Check Your Head" przynosi słuchaczowi 3 utwory, które wpisały się do zespołowej klasyki: "Jimmy James" (z samplem z Hendrixa, utwór w remixie pojawił się na Antologii i właśnie ta wersja wydaje się być lepsza), "Pass The Mic" (jeden z ich najlepszych utworów w ogóle) oraz "So What'cha Want" (tu pojawia się zsamplowany Led Zeppelin, do tego dochodzi świetny i oryginalny teledysk - ale zasadniczo BB "niefajnych" w ogóle nie mieli). No i najbardziej zbliżony do klasyki "Finger Lickin' Good", trochę bardziej wykręcony "Stand Together" (mnie osobiście kojarzy się on z wyścigami samochodowymi na torze) oraz jeszcze parę innych tracków.
Instrumentale - kilka ich tu jest. Na szczególną uwagę zasługuje "Lighten Up" z bardzo ciekawym motywem zagranym chyba na jakimś egzotycznym instrumencie. Cholera wie co to jest, brzmi jak jakiś afrykański drewniany dęciak). Wyluzowany klimat wprowadza "Groove Holmes". Ogólnie instrumentalne utwory są tu nastawione na spokój i wyciszenie słuchacza. Fajna sprawa, zwłaszcza, że każdy z nich jest inny, więc możemy zapomnieć do monotonii. Przechodzimy dalej - hardcore punk. W swoim dorobku w tych klimatach BB mają 2 EP-ki ("Beastie Boys" i "Aglio E Olio") oraz kompilację "Some Old Bullshit". Na CYH trafił tylko jeden przedstawiciel tego gatunku - "Time For Livin'" - szybki, dynamiczny, energiczny. Wprowadza na płytę trochę ożywienia. Przechodzimy do innych gatunków. W tej kategorii bez dwóch zdań królują "Gratitude" oraz "Something's Got To Give". Pierwszy z nich to energetyczny kopniak oparty na przesterowanej gitarze, perkusji oraz szalejącym na mikrofonie Ad Rocku. Drugi wymyka się spoza wszelkich klasyfikacji. Mnie osobiście kojarzy się to ze ścieżką dźwiękową do reportażu z miejsca, które dotknęła klęska żywiołowa/wojna. Jakiś czas temu trafiłem na YT na teledysk do tego utworu - wyprane, wypłowiałe kolory, wybuchy bomb zrzucanych z samolotów, później te samoloty na cmentarzysku, pożary, ptaki pokrzywdzone przez efekty wycieków ropy ze statków lub platform wiertniczych itp. Przygnębiający, przytłaczający klimat. Do tego jeszcze ten opętańczy śmiech - chory utwór, bardzo intrygujący.
"Check Your Head" to także 3 utwory, które należy traktować jako przerywniki muzyczne. Jako całość fajnie komponują się z resztą, natomiast jako jednostki niczym się nie wyróżniają i ogólnie mogłoby ich nie być - album by na tym nie stracił. Nie psują one jednak ogólnego, bardzo dobrego wrażenia, jakie pozostawia po sobie ten krążek. Jest to jeden z najlepszych białych albumów hip hopowych w historii - niezamykający się w schematach, wielowarstwowy, przestrzenny. Od jego premiery minęło ponad 20 lat i w tym czasie w ogóle się nie zestarzał. Nadal brzmi świeżo i robi ogromne wrażenie.
Artysta: Beastie Boys
Tytuł: Check Your Head
Wytwórnia: Capitol
Rok wydania: 1992
Gatunek: Hip Hop, Rap Rock, Hardcore Punk, Jazz Funk
Czas trwania: 53:29
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze