Coldplay - Ghost Stories
- Kategoria: Pop
- Karol Otkała
Niesamowite jak daleką muzyczną drogę przeszedł Coldplay na przestrzeni 14 lat. Debiut, mimo że ugrzeczniony i na swój sposób słodki, był jednak rockowy i zawierał dużo fajnego i pozytywnego grania. Podobnie było na drugim krążku. Z każdym kolejnym zespół coraz bardziej odjeżdżał w rejony przeze mnie średnio lubiane i raczej omijane. Apogeum tego można było odczuć na "Mylo Xyloto", który od debiutu więcej dzieliło niż łączyło. Faktem jest, że na każdym z tych albumów znalazły się utwory ciekawe i trzymające poziom, ale ogólnie tendencja była spadkowa. Można było oczekiwać, że w końcu nastąpi odbicie i zespół stworzy coś na starą modłę. Ale nie... Christ Martin wraz ze swoją żoną Gwyneth Paltrow ogłosili, że są w separacji i efekty żalu artysty możemy usłyszeć właśnie na "Ghost Stories". Chociaż i z tą separacją to nie do końca prawda, bo najnowszy twór Coldplay powstawał od końca 2012 roku czyli jeszcze przed ogłoszeniem tej radosnej nowiny. Jak by nie było, "Ghost Stories" to album pełen żalu, smutku i beznadziei. Połączenie tych trzech składników sprawia, że do przesłuchania krążka w całości bez jednego ziewnięcia albo chociaż chwili znużenia potrzebna jest maść na hemoroidy.
Z ekipy, która jeszcze kilka lat temu radośnie brzdękała sobie na gitarach nie zostało nic. "Ghost Stories" to płyta typowo elektroniczna, oparta na monotonnych, nużących i mało finezyjnych melodiach. Pojedynczych utworów da się posłuchać. Singlowy "Magic" daje radę, po kilku odsłuchach ma się nawet ochotę ponucić razem z wokalistą. Podobnie jest z moim albumowym faworytem - "Ink". A reszta? Reszta po prostu jest i jako tako zapełnia płytę. Apogeum kiczu zespół osiąga w dyskotekowym "A Sky Full Of Stars", który jest rodem wyciągnięty z tandetnej odsłony lat dziewięćdziesiątych. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że z całego krążka jest to jedyny żywszy utwór i przez to wpada w ucho! Reszta jest smętna, dołująca i po przesłuchaniu jakoś nie ma się ochoty do niej wracać. Zespół specjalnie się nie wysilił wrzucając na krążek tylko 9 utworów. W tym wypadku nie wiadomo czy traktować to jako wadę czy raczej zaletę.
Można by oczekiwać czegoś więcej zwłaszcza, że ostatni utwór zawiera ponad dwie minuty ciszy, a zatem samej muzyki otrzymujemy około 40 minut. Z drugiej strony ciężko byłoby zdzierżyć większą dawkę takiego grania. Największy wpływ na zawartość albumu miał stan emocjonalny wokalisty, ale w takim wypadku Martin mógł wydać to coś jako solowe dzieło i wtedy trudniej byłoby się przyczepić. Wypuszczenie tego pod szyldem Coldplay sprawia, że "Ghost Stories" możemy zmieszać z błotem, co od ładnych paru linijek tekstu staram się czynić. Może i niektórym najnowsze dziecko zespołu będzie się podobało ( a pewnie i tacy się trafiają, bo w sieci krąży wiele pozytywnych recenzji), ale ja dziękuję i odpuszczam. Nie rusza mnie to w ogóle. Zastanawia mnie tylko jaki byłby odbiór tego albumu i zainteresowanie nim gdyby nagrała to jakaś nieznana kapela. Pod względem jakościowym ten materiał jest po prostu przeciętny.
Artysta: Coldplay
Tytuł: Ghost Stories
Wytwórnia: Parlophone
Rok wydania: 2014
Gatunek: Electronika, Pop
Czas trwania: 42:37
Wydanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze