Emmanuelle Seigner - Distant Lover
- Kategoria: Pop
- Małgorzata Karasińska
Dotychczasowe albumy Pani Polańskiej pokazywały raczej, że jest nieporównywalnie lepszą aktorką niż wokalistką. Pierwszy album Francuzki nagrany był we współpracy z Ultra Orange i niestety ciężko było ukryć, że styl garażowego rocka nie pasuje ani do jej głosu, ani stylu. Seigner sama wielokrotnie przyznawała w wywiadach, że płyta powstała w wyniku kompromisu, którego - jak wiadomo - sztuka nie znosi. Następnym etapem była pierwsza solowa płyta "Dingue", której premiera pokryła się z czasem aresztu jej męża. Jeśli data pokazania tego albumu światu była zabiegiem marketingowym służącym odwróceniu uwagi od tamtych wydarzeń, to niestety się on nie udał. Nazwanie tego krążka mdłym jest dużym eufemizmem. Nudnych, nieciekawych i nijakich kompozycji nie uratował nawet duet z Iggym Popem i całe szczęście, że płyta trwała tylko 38 minut. Choć jak dla mnie i tak o 30 za dużo. Nowy, tym razem anglojęzyczny krążek "Distant Lover" miał swoją premierę 1 kwietnia i początkowo nie planowałam się z nim zaprzyjaźniać. Postanowiłam jednak dać Francuzce ostatnią szansę po przeczytaniu wywiadu, w którym mówiła, że wreszcie stworzyła muzykę, którą czuje i którą chciała nagrać już dawno temu.
Po kilkukrotnym przesłuchaniu "Distant Lover" ciężko nie odnieść wrażenia, że mówiła prawdę. Seigner porzuciła drogę monotonnych ballad, a cały krążek nagrany jest w klimacie rocka z lat 80. Otwierający, a zarazem tytułowy utwór świetnie oddaje klimat całości. Brudne dźwięki gitar i klawisze z rockowym pazurem towarzyszą nieco mrocznemu i uwodzicielskiemu głosowi wokalistki. Mimo, że jej śpiew jest bardziej melodeklamacją niż popisami wokalnymi, doskonale wpisuje się to w przyjętą konwencję starego rocka. Kompozycjom nie brakuje dynamiki i rytmu, a utworów "Bore Me To Tears", "Such A Hard Time" i "I Don't Belive You" nie powstydzili by się panowie z The Smiths, Joy Division czy Echo & The Bunnymen.
Ponadto na krążku umieszczono dwa covery - "You Think You're A Man" amerykańskiej drag queen Divine, a także "Venus In Furs" Velvet Underground. Są miłym zaskoczeniem, bowiem słychać, że zaaranżowano je z pomysłem, mając na uwadze charakter całości. Ballada, choć jedna, również się znalazła. Kompozycja "Let's Do Some Damage", w której Emmanuelle towarzyszy gitara, ukulele i fortepian jest tutaj wisienką na torcie. Album zamyka utwór "I know My Way". Seigner chyba znalazła wreszcie swoją muzyczną drogę. Mam nadzieję, że będzie się jej trzymać, ponieważ tym razem wyszło naprawdę nieźle.
Artysta: Emmanuelle Seigner
Tytuł: Distant Lover
Wytwórnia: Universal Music Polska
Rok wydania: 2014
Gatunek: Rock, Pop
Czas trwania: 35:24
Źródło: WIMP
Ocena muzyki
Komentarze