The Chemical Brothers - Exit Planet Dust
- Kategoria: Elektronika
- Karol Otkała
Nigdy nie byłem wielkim fanem elektroniki. Praktycznie od zawsze bliżej mi było do gitar i garów. Najpierw była fascynacja zespołem Queen, później na salony wszedł grunge i metal w różnych odmianach i jakoś się to kręciło. Wyjątkiem od tej nieelektronicznej reguły są dwie ekipy - The Prodigy i The Chemical Brothers. I tak, jak pierwsza podoba mi się praktycznie w całości, tak druga jest jak skoczek narciarski. Zaczyna z wysokiej belki na rozbiegu, a później już tylko spada coraz niżej. Całe szczęście, że pierwsze trzy krążki The Chemical Brothers to praktycznie ta sama, wysoka belka. "Exit Planet Dust" jako debiut oczywiście należy do tej trójcy. Swego czasu krążek ten nieźle namieszał na elektronicznej scenie, a dziś jest uznawany za klasykę gatunku. Czy słusznie?
Jak najbardziej! W tym roku albumowi stuknęło osiemnaście lat, ale mimo upływającego czasu krążek ten, co tu dużo mówić - nadal kopie po dupie. 49 minut muzyki podzielono na dwie mniej więcej równe części. Czarną i białą, złą i dobrą lub jeszcze inaczej - według uznania. Chodzi o to, że części te stoją na dwóch przeciwległych biegunach. Pierwsza niszczy, miażdży i męczy, druga daje słuchaczowi odpocząć po katowaniu pierwszą. "Leave Home" i "In Dust We Trust" są jeszcze mało inwazyjne. Specyficznie zaczyna się robić w następnej trójce z apogeum rzeźni w "Three Little Birdies Down Beats". "Fuck Up Beats" i "Chemical Beats" są pod tym względem niewiele lepsze. Ciekawą rzeczą jest fakt, iż 6 początkowych utworów przechodzi płynnie z jednego w drugi. W efekcie otrzymujemy coś na kształt klubowego setu.
W okolicach 24 minuty "Exit Planet Dust" sieczka nagle się urywa, a jej miejsce zajmuje muzyka kojąca zmysły. Jest to chyba najlepsze określenie tego, co "chemiczni bracia" prezentują w drugiej części płyty. Te utwory są niczym pierwsze przebłyski słońca po potężnej nawałnicy, jak pierwsze oznaki wiosny po srogiej zimie. "Chico's Groove", "One Too Many Mornings" i "Alive Alone" snują się powoli, płyną bez zbędnego pośpiechu. Z kolei "Life Is Sweet" i "Playground For A Wedgeless Firm" są trochę żywsze. Ten pierwszy jest jednym z moich faworytów z całej twórczości grupy. Twórczości, z której trzy pierwsze krążki - bez żadnych wątpliwości - są filarami gatunku. "Exit Planet Dust" jest albumem, który powinien znać każdy człowiek mający pojęcie o muzyce.
Artysta: The Chemical Brothers
Tytuł: Exit Planet Dust
Wytwórnia: Freestyle Dust
Rok wydania: 1995
Gatunek: Electronika
Czas trwania: 49:27
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze (2)