Sting - Songs form the Labyrinth
- Kategoria: Jazz
- Jarosław Święcicki
Długo chodziła za mną ta muzyka. Pamiętam, gdy "Songs from the Labyrinth" pojawił się na rynku i posłuchałem go (już nawet nie pamiętam w jakich okolicznościach, bo fanem Stinga raczej nie jestem). Urzekło mnie melancholijne piękno tej muzyki. Wiedziałem, że muszę kiedyś kupić tę płytę. Długo zwlekałem z realizacją obietnicy, bo cedek nie należał do najtańszych. No cóż, to w końcu słynny wokalista i uznana na rynku muzyki poważnej wytwórnia. W końcu udało mi się zdobyć ten krążek, ale coś za coś - czekałem na tę chwilę kilka ładnych lat. Sting we wkładce do płyty pisze, że muzyka Johna Dowlanda chodziła za nim od ponad dwudziestu lat, ale dopiero gdy dostał w prezencie od Dominica Millera lutnię i poznał wybitnego bośniackiego muzyka Edina Karamazova, który gra właśnie na tym instrumencie, postanowił nagrać płytę z utworami Dowlanda.
Były lider The Police niejednokrotnie zaznaczał, że nagrał ten album w zasadzie tylko dla siebie i nie zamierza stawać w szranki z wykonawcami na co dzień grającymi muzykę dawną. Pewnie zdawał sobie sprawę, że z uwagi na brak doświadczenia w takim graniu nie może się z nimi mierzyć. Cóż jednak z tego, skoro płyta jest według mnie bardzo dobra. Matowy, spokojny, wręcz dostojny głos Stinga jest świetnym uzupełnieniem wirtuozerskiej gry Edina Karamazova. Całość uspokaja, przenosi do zupełnie innego świata, bardziej dystyngowanego i pełnego dawno zapomnianego wdzięku. To bardzo dobra odskocznia od dzisiejszego szybkiego życia. Warto znaleźć wieczorem 50 minut, aby poddać się temu wyciszeniu i pozwolić się Stingowi przenieść do czasów dawnej Anglii.
Artysta: Sting
Tytuł: Songs form the Labyrinth
Wytwórnia: Deutsche Grammophon
Rok wydania: 2006
Gatunek: Muzyka Dawna
Czas trwania: 48:37
Opakowanie: Digipack
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze