Sodom - Decision Day
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
W moim przypadku "Decision Day" namieszał dość mocno jeszcze na długo przed premierą. Z jednej strony zespół głośno chwalił się, że nowy album to jedna z najbardziej złowieszczych rzeczy jaką nagrali na przestrzeni 35 lat. Z drugiej (jeszcze głośniej) słyszałem albumowe zapowiedzi, które wydawały się być totalnym zaprzeczeniem słów muzyków. Jak do tej pory słuchanie "Decision Day" nie sprawiło, że moje uczucia stały się mniej mieszane. Chociaż z każdym kolejnym odsłuchem jest coraz lepiej. Pierwszym, co rzuca się w oczy jest bardzo ciekawa okładka (moim zdaniem) dyskretnie nawiązująca do "Another Perfect Day" Motörhead. Drugie to wspomniane wcześniej albumowe zapowiedzi - "In Retribution" i "Caligula". Pierwszy z nich to utwór na prawdę solidny ale jako otwarcie sprawdza się co najwyżej średnio i pod tym względem "Decision Day" wypada najgorzej od jakichś 20 lat.
"Caligula" to natomiast zupełnie inna sprawa. Pierwszy kontakt z tym utworem sprawił, że na kolejne nie miałem najmniejszej ochoty. Dziś jest już zdecydowanie lepiej ale refren tego utworu nadal bezczelnie kojarzy mi się z wizją grania prosto ze stajni Soulfly (konstrukcja utworu prosta jak budowa cepa, skandowane refreny). Na szczęście to już koniec początkowych minusów. Po otwierającym całość "In Retribution" dostajemy "Rolling Thunder" - utwór, który tak naprawdę powinien otwierać najnowszy krążek. Mamy tu wszystko, co w niemieckiej ekipie najlepsze. Niewiele gorzej wypada utwór tytułowy, który jeszcze wraz z "Who Is God?" i "Belligerence" stanowią najjaśniejsze punkty "Decision Day". Pod plusy podciągnąć można jeszcze "Vaginal Born Evil", który momentami galopuje jak najlepsze fragmenty wcześniejszych płyt Sodoma. Podobnie jest z "Blood Lions".
Problem pojawia się przy pozostałych utworach. Niby przyjemnie się ich słucha, ale w zasadzie niczego wartościowego na krążek nie wnoszą i po ich zakończeniu tak naprawdę niewiele w głowie zostaje. Zamknięcie albumu w postaci "Refused To Die" nie powala. Na "Decision Day" brakuje mi dwóch rzeczy - utworu niemieckojęzycznego oraz petardy, która podniosłaby umarłego z grobu. Mamy tu wiele świetnych fragmentów, ale nie brakuje też momentów, gdzie forma dość drastycznie spada. Miało być świetnie, a wyszło trochę gorzej.
Na tle innych tegorocznych albumów thrash metalowych "Decision Day" wypada dobrze i bije na głowę "Under Attack" Destruction, ale w zestawieniu z dotychczasową dyskografią Sodoma nowy album plasuje się gdzieś pośrodku stawki i raczej nie znajdzie się w podsumowaniach najlepszych płyt 2016 roku, bo na to zwyczajnie nie zasługuje. Ale na poniższą ocenę już tak, a w zestawieniu z poprzednimi albumami grupy od oceny końcowej można odjąć jedno oczko.
Artysta: Sodom
Tytuł: Decision Day
Wytwórnia: Steamhammer
Rok wydania: 2016
Gatunek: Trash Metal
Czas trwania: 55:42
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze