Sólstafir - Svartir Sandar
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Nigdy nie byłem na Islandii. Od dawna jest to moim marzeniem, którego jak do tej pory nie udało się zrealizować. Widziałem natomiast setki, jeśli nie tysiące zdjęć z tego pięknego, tajemniczego i niesamowicie oderwanego od naszej, polskiej rzeczywistości kraju. Jeśli miałbym kiedykolwiek dopasować do nich soundtrack to z pewnością byłby to jeden z utworów z "Svartir Sandar". Nic tak celnie nie oddaje uczucia towarzyszącego mi podczas oglądania islandzkich zdjęć, jak dźwięki "Melrakkablús" i "Draumfari". Te dwa utwory otwierające dysk "Gola" są idealnym odzwierciedleniem piękna, dzikości i tajemniczości tej wyspy. Czwarty album w dorobku Sólstafir to prawie 80 minut muzyki podzielonych na 12 utworów umieszczonych na dwóch płytach - "Andvari" i "Gola". Podział nie jest losowy, różnice pomiędzy obydwoma krążkami idzie odczuć w muzyce. "Gola" to przede wszystkim niesamowity klimat - melancholijny, mistyczny, hipnotyzujący.
Płyta uzależnia od siebie już przy pierwszym przesłuchaniu i po ostatnich dźwiękach "Draumfari" ma się ochotę puścić całość od początku. Problem w tym, że jest dopiero drugi utwór i zostały jeszcze 4. Mają one równie dużo do zaoferowania. "Stinningskaldi" i "Stormfari" są w miarę krótkimi i żywymi instrumentalami, w które wpleciono prognozę pogody. Na właściwe tory wracamy w utworze tytułowym (ach te chórki!), który przedłuża piękną muzyczną opowieść z "Melrakkablús" i "Draumfari". Dopełnieniem niesamowitej całości jest spokojny "Djákninn", który idealnie wieńczy niecałe 40 minut spędzone na muzycznej podróży po Islandii.
Krążek "Andvari" jest zdecydowanie bardziej żywiołowy ale i klimatycznych momentów nie brakuje. Przykładem może tu być delikatna "Fjara" czy też melancholijny "Kukl", który na tle reszty albumu wyróżnia się najbardziej. Świetnie prezentuje się "Þín orð" - jeden z mocniejszych momentów albumu. Tych słabszych na "Svartir Sandar" praktycznie nie ma.
Sólstafir jest swego rodzaju fenomenem a "Svartir Sandar" jest tego fenomenu najlepszym przykładem. Spójrzmy prawdzie w oczy - zespół ten nie gra muzyki odkrywczej, bo przecież wszystko to w takiej czy innej formie post metalu już słyszeliśmy. Umiejętności muzyków też nie są nadzwyczajne a wokal nie powala. Jednak wszystko to traci znaczenie w momencie słuchania. Niesamowity klimat jest tu odczuwalny "gołym uchem" a w głosie skumulowane jest tyle emocji, że już na starcie jesteśmy w stanie wybaczyć wszystkie potencjalne niedociągnięcia. Przez te prawie 80 minut słuchacz podróżuje duchowo przez dzikie zakątki surowej Islandii. Cudowne uczucie. Cudowna płyta.
Artysta: Sólstafir
Tytuł: Svartir Sandar
Wytwórnia: Season Of Mist
Rok wydania: 2011
Gatunek: Post Metal, Experimental Metal
Czas trwania: 77:05
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze