P.O.D. - Circles
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Wielu z nas na przełomie wieków przeżyło chwilową fascynację nu metalem. We wszystkich środkach przekazu można było usłyszeć Limp Bizkit, Linkin Park czy Korna. Swoje pięć minut miała też ekipa P.O.D., której "Alive" i "Youth Of The Nation" podbiły listy przebojów. W sumie to nic dziwnego, bo to bardzo dobre utwory. Jednak moda na nu metal przeminęła równie szybko, jak się pojawiła. Linkin Park uciekł w inne rejony muzyczne, o Limp Bizkit trudno cokolwiek powiedzieć. W zasadzie tylko Korn utrzymuje jako taką popularność i stara się oscylować w rejonach nakreślonych około dwadzieścia lat temu. Na fali sukcesu nie udało się również utrzymać ekipie P.O.D., która - chyba na przekór wszystkim i wszystkiemu - nadal istnieje i nagrywa nowe albumy. Trudno uwierzyć, że wydany parę tygodni temu "Circles" jest szóstym longplayem, wydanym od czasu "Satellite", czyli swego rodzaju opus magnum zespołu.
W późniejszym okresie trafiały się pojedyncze, fajne fragmenty, ale było ich niewiele - z każdym kolejnym albumem coraz mniej. Gdzieś w okolicach "Testify" moje zainteresowanie tym zespołem zniknęło - kolejne albumy przechodziły bez echa i nie miałem najmniejszej ochoty do nich wracać. Mimo wszystko, przy okazji każdej kolejnej premiery próbowałem się do nich przekonać. Nie inaczej było w tym przypadku. Po przesłuchaniu "Circles" byłem w lekkim szoku, ponieważ ekipie P.O.D. udało się nagrać naprawdę fajny materiał, chyba najbardziej wciągający od co najmniej 15 lat - a przynajmniej taki, którego słucha się bez zażenowania.
Już sam początek zapowiada się bardzo obiecująco. "Rockin' With The Best" to stary dobry P.O.D., a sam utwór można uznać za godnego następcę otwieracza "Satellite" czyli "Set It Off". Na fali wznoszącej utrzymujemy się w rockowym pocisku "Always Southern California", który jest nadzwyczaj przebojowy i kilkanaście lat temu mógłby stać w jednym szeregu z "Alive" czy "Youth Of The Nation". Pierwsza gwałtowna zmiana klimatu następuje w utworze tytułowym - delikatnym, w którym zdecydowanie bardziej wyraźna jest rapowana warstwa wokalna. Do tego dochodzi bardzo charakterystyczny refren (po kilkunastu przesłuchaniach jestem niemal pewien, że podobny gdzieś już słyszałem). Cięższy fragment pojawia się dopiero w drugiej połowie utworu, ale i tak nie zaburza delikatnego wydźwięku całości.
Zdecydowanie bardziej gitarowo robi się w "Panic Attack", który brzmi jak hybryda Limp Bizkit, w której maczał palce Tom Morello. Podobne odczucia mogą pojawić się w przypadku "On The Radio". "Listening For The Silence" brzmi jak utwór zagubiony w czasie sesji nagraniowej do "Satellite". Swoim klimatem wywołuje wiele przyjemnych wspomnień z tamtego okresu i dzięki temu z miejsca staje się jednym z najmocniejszych fragmentów nowego wydawnictwa. Bardzo ciekawie wypada również "Soundboy Killa" - najcięższy fragment albumu. Największe zastrzeżenia możemy mieć tylko do przesłodzonego do granic możliwości "Fly Away". Nie powala również "Domino", utrzymany w podobnej konwencji. Pozostałe 9 utworów z "Circles" wypada co najmniej przyzwoicie, dzięki czemu całości słucha się naprawdę przyjemnie. Na tyle przyjemnie, że do nowego albumu od czasu premiery wróciłem już kilkunastokrotnie. "Circles" z pewnością nie podbije rynku muzycznego, a grupa nie zdobędzie dzięki niemu rzeszy nowych fanów, ale przynajmniej podbuduje swą reputację i zrekompensuje obecnym fanom lata muzycznego marazmu.
Artysta: P.O.D.
Tytuł: Circles
Wytwórnia: Mascot Label Group
Rok wydania: 2018
Gatunek: Nu Metal
Czas trwania: 37:10
Ocena muzyki
Komentarze (1)