Obscure Sphinx - Void Mother
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Dawno żaden nowo poznany zespół nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ekipa Obscure Sphinx. Wszystko zaczęło się bardzo niepozornie, od okładki - z jednej strony odpychającej i przerażającej, z drugiej zaś intrygującej i przyciągającej uwagę. Obraz pojawił się przy recenzji wychwalającej "Void Mother" pod niebiosa. Zacząłem drążyć i okazało się, że nie jest to odosobniona opinia. Po przesłuchaniu dwóch utworów w sieci, dorwałem cały krążek i szybko dołączyłem do grona jego wielbicieli. "Void Mother" to drugie wydawnictwo warszawskiego zespołu, który został założony niedawno, bo w 2008 roku. Ich pierwszy album nie narobił wielkiego zamieszania, ale jego następca ma na to spore szanse. A to dlatego, że Void Mother to jeden z najlepszych albumów sludge/post metalowych, które powstały w naszym kraju. I wcale nie rzucam słów na wiatr. Obscure Sphinx to ekipa, która ma łeb na karku i wie czego chce, a efekt ich prac powala. Jest to dzieło spójne, przemyślane, intrygujące, hipnotyzujące, uzależniające.
Swoje robi też główny, żeński wokal (męski również się pojawia, ale w mniejszym stężeniu). Wielebna ma ciekawy głos, potrafi czysto zaśpiewać, a jak trzeba to i porządnie wydrzeć japę. I trzeba przyznać, że często korzysta z tego przywileju. I właśnie w tych momentach brzmi najlepiej. Ciężkie, przytłaczające, powolne gitary i jej wydzier – jest moc! Ale "Void Mother" nie jest albumem metalowym w czystej postaci. Stąd też nawiązanie do przedrostka “post”. Tu i tam pojawiają się spokojniejsze fragmenty, a nawet i całe utwory. Tych uzbierało się trzy - “Velorio”, “Meredith” i “Void”. Zwłaszcza ten pierwszy (kojarzący się z Bliskim Wschodem) robi niesamowite wrażenie. Cała trójca stanowi jakby elementy łączące poszczególne części płyty, fragmenty dające słuchaczowi chwilę wytchnienia pomiędzy sesjami biczowania ciężarem. Może i biczowania, ale jakże przyjemnego. Ostatnio taką post metalową frajdę miałem przy poznawaniu "Affliction XXIX II MXMVI" grupy Blindead.
"Void Mother" najlepiej sprawdza się jako całość i ciężko wybrać najlepsze fragmenty tego wydawnictwa, ale oczywiście mam swoich faworytów. “Waiting For The Bodies Down The River Floating” następujący po “Velorio” początkowo jest jakby jego klimatycznym przedłużeniem. Z czasem nabiera mocy i ciężaru, który momentami przytłacza, a gitary powoli, bez pośpiechu wkręcają się słuchaczowi w głowę. Później następuje nagłe rozluźnienie atmosfery, po którym jeszcze mocniej dostajemy obuchem w łeb. Kolejny szok słuchacz może przeżyć po zakończeniu utworu - całość trwa ponad 11 minut. Jak to mogło tak szybko minąć?! Popis umiejętności wokalnych Wielebnej usłyszeć możemy w moim drugim faworycie - “Feverish”. Tu jest zdecydowanie krócej, choć i tak Obscure Sphinx katuje nas przez ponad 7 minut. Intrygujące jest zakończenie płyty - ciągnące się przez ponad kwadrans “The Presence Of Goddess”. Całość trwa ponad godzinę i muszę przyznać, że jest to świetnie spędzony czas. Ja wiem, żyjemy w ciągłym biegu i pośpiechu, ale fani ciężkiego grania po prostu muszą znaleźć tę godzinę na zapoznanie się z "Void Mother". Dla mnie jest to kandydat do płyty roku.
Artysta: Obscure Sphinx
Tytuł: Void Mother
Rok wydania: 2013
Gatunek: Sludge, Post Metal
Czas trwania: 67:39
Opakowanie: Digipack
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze