The Rolling Stones - Blue & Lonesome
- Kategoria: Rock
- Paweł Pałasz
Premiera nowego albumu tak zasłużonej grupy, jak The Rolling Stones, to wielkie muzyczne wydarzenie. Zwłaszcza, że od opublikowania poprzedniego wydawnictwa z premierowym materiałem minęło jedenaście lat. Nie da się jednak ukryć, że muzycy poszli na maksymalną łatwiznę. Cała sesja nagraniowa trwała zaledwie trzy dni, a na repertuar złożyły się wyłącznie przeróbki starych kawałków bluesowych. Może w ten sposób zespół chciał zatoczyć pełen krąg i wrócić do swoich korzeni (choć przecież nawet na pierwszych albumach, oprócz licznych coverów, były też autorskie kompozycje). A może chodziło po prostu o trochę dobrej zabawy w gronie sprawdzonej ekipy. W nagraniach, oprócz oczywiście członków grupy, uczestniczyli bowiem także stali współpracownicy - basista Darryl Jones, oraz klawiszowcy Chuck Leavell i Matt Clifford - jak również zaprzyjaźnieni muzycy - Eric Clapton i Jim Keltner. Naprawdę słychać tutaj panującą podczas sesji swobodną atmosferę.
I być może dlatego słucha się tego materiału naprawdę przyjemnie. Kompozycje zachowały swój bluesowy charakter, ale nabrały większej energii. Mnóstwo tutaj świetnej harmonijki i do bólu klasycznych, ale pewnie dzięki temu tak udanych gitarowych zagrywek i solówek. A wprost powalający jest wokal Micka Jaggera, który mimo swoich 73 lat śpiewa z witalnością, jakiej pozazdrościć mogą niezliczeni młodsi wokaliści. Jeśli zaś chodzi o repertuar - muzycy sięgnęli po niego do dorobków takich klasyków bluesa, jak Willie Dixon, Howlin' Wolf, Little Walter, Memphis Slim, czy Eddie Taylor. Wybrali jednak mniej znane kompozycje, zamiast ogranych standardów. Wyjątek stanowi "I Can't Quit You Baby" Otisa Rusha i akurat ten utwór mogli sobie darować, bo nie wnieśli do niego niczego, co przebiłoby słynną wersję Led Zeppelin. Choć przyznaję, partie Claptona zachwycają. Podobnie jak w drugim utworze, w którym zagrał, "Everybody Knows About My Good Thing" Johnny'ego Taylora - tym większa szkoda, że na swoich solowych albumach nie chce grać w ten sposób. Z pozostałych utworów wyróżniłbym przede wszystkim wydane na singlach, bardzo przebojowe "Just Your Fool" Buddy'ego Johnsona i "Hate to See You Go" Waltera, które porwały mnie od pierwszego przesłuchania i znacznie zwiększyły moje oczekiwania wobec całości. Niestety, równie porywająco wypada jeszcze tylko "Commit a Crime" Wolfa, oraz udramatyzowana ballada "Blue and Lonesome" Slima. A reszta? Poprawny blues rock, dość sztampowy, ale nadspodziewanie dobrze zagrany.
"Blue & Lonesome", mimo swoich niezaprzeczalnych wad, jest najlepszą rzeczą, jaką Stonesi wypuścili od dekad. W końcu grają na pełnym luzie, z energią, jakiej nie było w ich nagraniach od dawna. A sięgnięcie po cudze kompozycje może i było szczytem lenistwa, ale kiedy ostatnio panowie Jagger i Richards sami napisali coś na poziomie np. "Just Your Fool"? Całkiem możliwe, że trzeba by się cofnąć aż do końca lat siedemdziesiątych i wydanego wówczas albumu "Some Girls". Wydanie albumu z coverami było zatem najsłuszniejszym posunięciem. Słucha się tego o wiele lepiej i przyjemniej, niż wymęczonych wypocin Stonesów z ostatniego ćwierćwiecza albo i dłuższego okresu.
P.S.: W wersji winylowej album został wydany na dwóch płytach, mimo czasu trwania wynoszącego 42 minuty (co daje po około 10 minut na stronę - o ponad połowę mniej niż wynosi ich optymalna pojemność). Nie ma to żadnego praktycznego uzasadnienia, poza zwiększeniem ceny o jakieś 50%.
Artysta: The Rolling Stones
Tytuł: Blue & Lonesome
Wytwórnia: Polydor
Rok wydania: 2016
Gatunek: Blues Rock
Czas trwania: 42:36
Wydanie: Winyl (gatefold)
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze