Earthless - Night Parade of One Hundred Demons
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Muzykę amerykańskiego tria poznałem zupełnie przypadkiem i stosunkowo niedawno, bo około dwa lata temu. Jest to o tyle dziwne, że Earthless istnieje od 2001 roku, natomiast przypadkowość oparta jest o fakt, że na zespół trafiłem przez jedną ze stonerowych playlist zapisanych na Spotify, na której znalazł się jeden z utworów z albumu "From The Ages". Playlista służyła mi za tło do pracy, jednak dźwięki Earthless praktycznie momentalnie przykuły moją uwagę. Dlaczego? Z prostej przyczyny - wywołały one multum wspomnień związanych z nieistniejącym już szczecińskim klubem Pomba Gira, w którym poza koncertami artystów odbywały się również jam sessions dostarczające dziesiątek godzin świetnej, rockowej zabawy i niesamowitej atmosfery umilonej dobrym piwem i rozmową z przyjaciółmi.
Pomba Gira zniknęła z mapy klubów kilka lat temu i mimo próby wskrzeszenia projektu w innych miejscach, do dziś się to nie udało. Pozostały wspomnienia i pewna luka, która została w miarę skutecznie zalepiona przez muzykę Earthless, ponieważ "From The Ages" brzmiał i miał klimat, jakby był nagrany właśnie w szczecińskim lokalu i to na kulminacyjnej fali inspiracji. Pozostała część dyskografii, składająca się z trzech longplejów i dwóch splitów, również przynosi wiele bardzo dobrej muzyki, ale jednak do "From The Ages" wracałem do tej pory najczęściej ze względu na to, że był "tym pierwszym" i wywoływał najsilniejsze wspomnienia. Liczyłem na to, że być może zmieni to nowy album, o którym dowiedziałem się dopiero w dniu premiery.
"Night Parade of One Hundred Demons" przynosi trzy nowe utwory o łącznym czasie trwania przekraczającym 61 minut. Już samo rozpoczęcie albumu w postaci pierwszej części utworu tytułowego może lekko szokować. Przez pierwszych kilka minut mamy tu do czynienia z czymś na kształt muzyki filmowej czy też relaksacyjnej. Przy takich dźwiękach chciałbym obudzić się gdzieś pod namiotem w bałkańskiej, górzystej głuszy. W okolicach siódmej minuty następuje chwila ciszy, po której przychodzi przełamanie. Przez kilkanaście sekund towarzyszące nam dźwięki mogłyby zostać zobrazowane za pomocą okładki wydawnictwa. I niech ktoś mi powie, że za pomocą muzyki nie można tworzyć obrazów - tutaj mamy na to żywy, lekko demoniczny przykład.
W dalszej części "Night Parade of One Hundred Demons, Pt. 1" staje się zdecydowanie bardziej stonowany. Transowa perkusja i bas stanowią tu świetne tło dla gitary, która przenosi słuchacza w inny, nieziemski wymiar. Nagle przechodzi on ponownie we fragment "demoniczny", po którym gwałtownie zwalniamy. Dzieję się tu wiele, ale ma prawo, ponieważ całość trwa ponad 19 minut. Druga część utworu tytułowego kontynuuje podróż przez inne wymiary, jednak robi to w trochę inny sposób. Przez dużą część utworu gitara nie gra tu "pierwszych skrzypiec", ale świetnie współgra z basem i perkusją, ciągnąc utwór do przodu. Dopiero w dalszej części zaczyna przejmować inicjatywę i tu kompozycja zaczyna zdecydowanie wyraźniej przypominać wcześniejsze dokonania Earthless. Te są jednak najmocniej odczuwalne w zamykającym album "Death To The Red Sun", o którym można powiedzieć, że to już typowy Earthless bawiący się dźwiękami i każdą sekundą grania.
Tych sekund na "Night Parade of One Hundred Demons" znalazło się wyjątkowo dużo, szczególnie jak płytę zawierającą zaledwie trzy utwory. Sprawią one z pewnością niesamowitą frajdę miłośnikom gitarowego jamowania. Inni odbiorcy mogą tu odczuwać znużenie, ponieważ gdy spojrzą pobieżnie na każdy z utorów, będą mogli uznać, że tak naprawdę niewiele się w nich dzieje. Ale to nie oni są grupą docelową tego wydawnictwa.
Artysta: Earthless
Tytuł: Night Parade of One Hundred Demons
Wytwórnia: Nuclear Blast
Rok wydania: 2022
Gatunek: Rock
Czas trwania: 61:40
Ocena muzyki
Komentarze