Maya Jane Coles - Comfort
- Kategoria: Elektronika
- Małgorzata Karasińska
Brytyjczycy nie słyną z najlepszej kuchni. Poczucie humoru zrozumiałe dla wszystkich też raczej nie jest ich domeną. Ale jeśli miałabym wskazać jedną rzecz, co do której nie dyskutowałabym z ich gustem, zdecydowanie byłaby to muzyka klubowa. Kiedy więc przeczytałam, że Maya Jane Coles jeszcze przed wydaniem swego albumu była najbardziej rozchwytywaną didżejką w Londynie, byłam pewna, że jej krążek dłużej zabawi w odtwarzaczu. Nie ma się co dziwić talentowi tej pani, skoro muzykalność zawdzięcza genom ojca - Mike’a Colesa, którego na pewno kojarzą wszyscy fani Killing Joke. To jego ręką powstawały charakterystyczne okładki albumów i to on prowadzi wytwórnię płytową Malicious Damage związaną z kapelą. Jak to się stało, że wychowywana na postpunkowym brzmieniu dziewczyna skończyła jako producentka muzyki elektronicznej? Historia w takich przypadkach zawsze jest ciekawa. Maya zaczynała od hip-hopu, jednakże zyskała popularność dopiero jako producentka muzyki techno i house. Nie zamknęła się w tym gatunku, oddając się nowym muzycznym projektom. Chyba najciekawszym z nich jest She Is Danger, gdzie wraz z Leną Cullen tworzyła remixy znanych przebojów. Ich lista jest całkiem długa. Jeśli ktoś z Czytelników może pochwalić się posiadaniem albumu "Heligoland" Massive Attack w wersji Extended Edition, na pewno kojarzy genialną wersję "Girl I Love You" autorstwa właśnie She Is Danger.
Z całego towarzystwa osobiście polecam "Spektrum" Florence + The Machine, który można znaleźć na YouTubie. A jaki jest jest pierwszy krążek utalentowanej Brytyjki? Intrygujący, choć niejednorodny w swej stylistyce. Rozpoczynający i jednocześnie tytułowy utwór to pięć minut głębokiego house'u, które radziłabym odtworzyć na sprzęcie dysponującym mięsistym basem. "Comfort" idealnie wprowadza w nieco nostalgiczny klimat i stanowi wstęp do reszty albumu. Wszystkie muzyczne przygody Mai sprawiły, że do współpracy zaproszono wielu artystów reprezentujących różne gatunki i style. Dyskotekowe, energetyczne "Burning Bright" nagrane z Kim Ann Foxman znanej z nowojorskiego projektu "Hercules and Love Affair" to lekka propozycja, idealna do długich podróży samochodowych. Mocne połączenie ciężkiego, konkretnego podkładu z uwodzicielskim, dziewczęcym głosem Szwedki Karin Park dało kuszące "Everything". W albumie znajdziemy też sporo wpływów triphopowo-soulowych. Oczywiście znalazło się również miejsce dla Tricky'ego, który współtworzył zmysłowy kawałek "Wait For You". "Fall From Grace" powstało we współpracy z piosenkarką i pianistką Catherine Pockson. Pisała ona utwory dla Sub Focusa, a i w tej kompozycji słychać inspiracje drum'n'bassowe.
Dla mnie jednak absolutnym hitem jest nieco brudne, ciężkie, a zarazem hipnotyzujące "Blame". Charakteru tej kompozycji nadała obecność rockowej wokalistki Nadine Shah. Cała ta lista brzmi jak bałagan, ale jest wręcz odwrotnie. Każdy muzyczny puzzel tworzy całość, w której nieustannie odkrywa się coś nowego. Największą zaletą tego albumu jest pewien niepokój i melancholia. Utwory są jednocześnie ciężkie i namacalne, a przy tym subtelne i nostalgiczne. Podkład nadaje im rytmu, zaś wokale wraz z dyskretnymi instrumentami wprowadzają ulotność. Trudno opisać klimat panujący na "Comfort", dlatego zapraszam do posłuchania. Jedno jest pewne - dzięki temu albumowi Maya ugruntowała swoją pozycję na rynku muzycznym. Jak dotąd to ona produkowała remixy, a od teraz spodziewać się może nowych wersji swoich własnych utworów. Ale jaka inna przyszłość może czekać Trentemøllera w spódnicy?
Artysta: Maya Jane Coles
Tytuł: Comfort
Wytwórnia: Mystic Production
Rok wydania: 2013
Gatunek: Electronica, Deep House
Ocena muzyki
Komentarze