Me And That Man - New Man, New Songs, Same Shit, Vol. 2
- Kategoria: Inne
- Karol Otkała
W 2005 roku ekipa System Of A Down wypuściła na rynek dwa albumy - "Hypnotize" oraz "Mezmerize". Dlaczego piszę o tym w kontekście Me And That Man? Ponieważ sytuacja związana z "New Man, New Songs, Same Shit" jest bardzo podobna. W obu przypadkach mamy do czynienia z bardzo spójnym materiałem, który mógłby stanowić jedną całość. Jedyną różnicą jest czas wydania. Oba krążki SOAD dzieli kilka miesięcy, w przypadku Me And That Man przerwa trwała ponad półtora roku. Osoby znające "Vol. 1" w tym momencie mogłyby przestać czytać tę recenzję, ponieważ wiedzą już dokładnie, czego się spodziewać. "Dwójka" jest bezpośrednią kontynuacją "jedynki" i można mieć wrażenie, że oba materiały powstały podczas jednej sesji nagraniowej.
W nowszej odsłonie usłyszymy jeszcze ciekawsze portfolio gości, którzy wspólnie mogliby nagrać coś świetnego w zdecydowanie cięższych klimatach. Pojawili się tu Gary Holt (Exodus), Blaze Bayley (Iron Maiden), Myrkur, Alissa White-Gluz (Arch Enemy), Devin Townsend, Mantas (Venom), Randy Blythe (Lamb Of God), Tobias Forge (Ghost) i Kristoffer Rygg (Ulver). Osobom interesującym się muzyką metalową nazwisk tych nie trzeba przedstawiać. W kooperacji z Negralem artyści ci mają szansę pokazać się z trochę innej odsłony. Na płycie królują country, blues i folk. Wszystkie te gatunki ociekają wręcz mrokiem i brudem, ale są przy tym niesamowicie przebojowe i wręcz medialne. "Witches Don't Fall In Love" czy też "Under The Spell" spokojnie mogłyby podbić radiostacje. Ten drugi dodatkowo świetnie nadawałby się na ścieżkę dźwiękową któregoś w filmów Tarantino. Do tego samego soundtracku można by dorzucić również "Year Of The Snake" i "Got Your Tongue".
Duże nadzieje pokładałem w gościnnym udziale na płycie Gary'ego Holta ponieważ po liderze i gitarzyście Exodusa można spodziewać się wszystkiego. Jednak Gary dostosował się tu do klimatu wydawnictwa i nagrał solówkę daleką od tego, co prezentuje w swojej macierzystej kapeli. Tak się złożyło, że artysta swój popis daje w tym samym utworze, w którym gościnnie za mikrofonem udziela się Blaze Bayley. W efekcie "All Hope Has Gone" jest jednym z jaśniejszych momentów wydawnictwa i w zasadzie nie odbiega daleko od tego, co ex-wokalista Iron Maiden prezentuje w swojej obecnej twórczości. Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku "Angel Of Light" z gościnnym udziałem Myrkur. W przypadku tego utworu nie miałem świadomości, kto występuje za mikrofonem i przy pierwszym przesłuchaniu myślałem, że to Chelsea Wolfe. Wszystko się tu zgadzało - głos i mroczny, gotycki klimat. Dopiero po sprawdzeniu okazało się, że to jednak duńska artystka. Sam utwór stanowi najpiękniejszy fragment albumu.
Bardzo ciekawie wypada "Goodbye" w wokalnym udziałem Alissy White-Gluz i Devina Townsenda. Szkoda jedynie, że utwór (jak sama nazwa by sugerowała) nie został umieszczony na końcu albumu, co stawiałby bardzo fajną kropkę nad "i". W obecnej formie dynamiczne zamknięcie w postaci "Got Your Tongue" zdaje się zostawiać sporo niedopowiedzeń. Ale może to i dobrze, bo daje to wyraźny sygnał, że "Vol. 2" to wcale nie ostatnia część tej serii i pewnego dnia doczekamy się kontynuacji? Jestem jak najbardziej za!
Artysta: Me And That Man
Tytuł: New Man, New Songs, Same Shit Vol. 2
Wytwórnia: Mystic
Rok wydania: 2021
Gatunek: Country, Blues, Folk
Czas trwania: 44:30
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze