Neurosis - Fires Within Fires
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Neurosis to klasa sama w sobie - legenda, prekursor stylu, wzorzec do naśladowania, punkt odniesienia i w kręgach post metalu obiekt kultu. Oczywiście to uwielbienie jest jak najbardziej słuszne - gdyby nie ekipa z Oakland, pewnie dziś nie istniałaby większość zespołów z tego gatunku, które nawet jeśli wypracowały własny styl, to i tak wcześniej musiały oprzeć go na jakichś filarach. Neurosis targa na grzbiecie bagaż ponad 30 lat doświadczeń i kilkunastu nagranych albumów, w tym kilku kultowych. Czy "Fires Within Fires" do nich dołączy? Moja odpowiedź brzmi - nie. W moim przypadku pierwsze żółte światełko zapaliło się w momencie opublikowania listy utworów, na której znalazło się ich tylko pięć. W przeszłości jednak często przytrafiały się zespołowi kilkunastominutowe kobyły, zatem mogło się okazać, że wszystko będzie w normie. W momencie ukazania informacji o długości albumu okazało się, że jednak nie.
"Fires Within Fires" trwa niecałe 41 minut. W tym momencie żółte światełko zapaliło się ponownie. Ale może nie była to zła informacja? Wcześniej grupie przytrafiały się momenty dłużyzn (rzadko bo rzadko ale jednak) zatem może tym razem postanowili streścić się i na płycie umieścić samo "gęste"? Niestety nie... Po przesłuchaniu albumu można dojść do wniosku, że 40 minut (czyli o około 20 mniej niż dotychczasowy standard) jest wyraźnym sygnałem, że coś jest nie tak. Ciężko stwierdzić czy to niemoc twórcza, brak weny czy zwyczajne muzyczne wypalenie zespołu. I tak jak wszystkie dotychczasowe albumy Neurosis nagrane w tym stuleciu uwielbiam i często do nich wracam, tak w czasie słuchania "Fires Within Fires" zwyczajnie się męczyłem. Męczyłem się chyba tak bardzo, jak muzycy podczas jego tworzenia.
"Fires Within Fires" jest nudny, nijaki, wtórny, przewidywalny, wymęczony. Jest jakby zbiorem tego, co w dotychczasowej twórczości grupy nas drażniło i odpychało potencjalnych nowych fanów. Wszystko to zostało sklejone i skumulowane w czterdziestu minutach przez które ciężko przebrnąć. Gdyby nagrał to inny zespół, to po kilkunastu minutach najchętniej dałbym sobie spokój. Ale jednak to Neurosis... Zatem "Fires Within Fires" przesłuchałem kilka razy. Nie mogę powiedzieć, że po każdym kolejnym było coraz lepiej, bo tak zwyczajnie nie było. Tak, jak rozczarowanie odczuwałem za pierwszym razem, tak odczuwam i teraz. Co więcej - nie odczuwam najmniejszej ochoty do powrotu do tego krążka. W Internecie nowy album zbiera raczej pochlebne recenzje. Ciekawe ile z nich jest szczerych, a nie opartych na wyrobionej renomie i tym, co napisali inni.
Dla mnie "Fires Within Fires" jest rozczarowaniem. Po wydaniu takich filarów gatunku, jak "Through Silver In Blood", "Sun That Never Sets" czy "Eye Of Every Storm", nowy album jest swego rodzaju strzałem w stopę i albumem zupełnie niepotrzebnym, reprezentującym poziom średnio udanych odrzutów zapełniających u niektórych artystów strony B singli. Od takiej legendy oczekuję znacznie więcej. Miało być pięknie, ale nie wyszło. Szkoda...
Artysta: Neurosis
Tytuł: Fires Within Fires
Wytwórnia: Neurot Recordings
Rok wydania: 2016
Gatunek: Sludge, Post Metal
Czas trwania: 40:51
Ocena muzyki
Komentarze